0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

12:57 30-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Koniec abonamentu RTV. Są szczegóły reformy mediów publicznych

Nie abonament, nie opłata audiowizualna, ale dotacja z budżetu państwa – zapowiada ministerstwo kultury. Co jeszcze zmieni się w mediach publicznych?

Co się wydarzyło

30 października ministra kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska zaprezentowała założenia ustawy medialnej.

Najważniejsza zmiana dotyczy sposobu finansowania mediów publicznych. „Koniec z abonamentem, abonament RTV jest absolutnie nieskuteczny” – ogłosiła ministra kultury. Dodała, że obowiązujący dotychczas system był archaiczny i nie zapewniał stabilności. „Zaproponujemy 2,5 mld zł stabilnego finansowania z budżetu, uzupełnionego o waloryzację i inflację. Jest to kwota, którą udało nam się wypracować także po audycie Telewizji Polskiej, w rozmowach z Ministerstwem Finansów, w trosce o budżet państwa” – mówiła Cienkowska.

Bez zmian pozostaną jednak reklamy, na których w 2024 roku TVP zarobiło ponad 1 mld zł.

Reforma ma też dotyczyć kadr. Jak tłumaczyła Cienkowska, kandydaci do gremiów związanych z mediami publicznymi muszą być apolityczni. „Potrzebujemy transparentnych konkursów, które będą oparte o kryteria kompetencji. Każdy kandydat i kandydatka, która będzie wybierana do ciał związanych z mediami publicznymi, musi przede wszystkim spełniać wymogi apolityczności oraz eksperckości” – mówiła szefowa resortu kultury. Do zarządzania, opiniowania i kontrolowania mediów publicznych nie zostanie więc wybrana osoba, która w ciągu ostatnich pięciu lat była aktywnym członkiem partii politycznej, pełniła w niej funkcję lub na przestrzeni ostatnich 10 lat kandydowała w wyborach powszechnych.

Ponadto projekt zakłada likwidację Rady Mediów Narodowych. Jej kompetencje w całości przejmie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. KRRiTV będzie składać się z dziewięciu członków powoływanych na sześcioletnią kadencję, a co dwa lata, zgodnie z zasadą rotacyjności, następować będzie wymiana 1/3 składu. „Czterech członków będzie wybierać Sejm, dwóch – Senat, a trzech – prezydent. Wymogami dodatkowymi będzie poparcie branżowych organizacji pozarządowych. Każdy z tych kandydatów będzie podlegał publicznemu wysłuchaniu z udziałem przedstawicieli organizacji pozarządowych, związków zawodowych oraz organizacji pracodawców” – mówiła Cienkowska.

Ministra kultury, pytana o zniesienie likwidacji spółek medialnych, mówiła, że będzie to możliwe dopiero po wejściu w życie nowej ustawy. „Chcemy wprowadzić nowe standardy i tylko ustawą jesteśmy w stanie zmienić sytuację mediów publicznych w Polsce” – zadeklarowała Cienkowska.

Jaki jest kontekst

Głęboka reforma mediów publicznych to jedna z obietnic rządzącej koalicji. To miała być radykalna zmiana jakości: nie chodziło tylko o zerwanie z hejtem i propagandą z czasów PiS, ale strukturalne zmiany dotykające finansów i misji. Od grudnia 2023, gdy nowy rząd wyrzucił z mediów poprzednią ekipę, nie wydarzyło się jednak wiele. Najpierw rząd czekał na zmianę w Pałacu Prezydenckim, licząc na wygraną Rafała Trzaskowskiego. Po przegranych wyborach prezydenckich i rekonstrukcji rządu (w tym zmianie na stanowisku ministra kultury), największym wyzwaniem miało być znalezienie nowego, akceptowalnego — także dla Karola Nawrockiego — sposobu finansowania mediów publicznych. Z szacunków KRRiTV wynika, że abonament pokrywał zaledwie 1/4 kosztów utrzymania mediów. Resztę dopalały wpływy z reklam, a po 2016 roku – państwowe dotacje, które jeszcze mocniej skleiły media publiczne z rządzącymi. Dlatego abonament, cytując klasyków, musiał odejść. Opłata audiowizualna, powiązana z podatkiem dochodowym i pobierana automatycznie przez skarbówkę, również nie wchodziła w grę. Karol Nawrocki zobowiązał się bowiem, że nie podpisze żadnej ustawy zwiększającej obciążenia podatkowe. Ostatecznie pieniądze na media publiczne popłyną więc z budżetu.

O strukturalne zmiany w mediach od lat walczyły organizacje społeczne. Ich pomysłem była zmiana abonamentu na rodzaj państwowej, taniej subskrypcji, na którą składają się wszyscy obywatele. Sposób finansowania miał odpowiadać misji i strukturze: raczej platforma z informacjami i programami o najwyższych standardach, a nie radio i telewizja z podziałem na kanały. „Częścią misji mediów publicznych musi być też stworzenie newsroomu, do którego zasobów będą mogli sięgnąć wszyscy: media regionalne i ogólnopolskie, drukowane i internetowe, prywatne i obywatelskie” – mówiła w OKO.press Beata Chmiel, aktywistka i menadżerka kultury, która od ponad 10 lat współtworzy obywatelskie projekty odbudowy mediów publicznych.

Takiej całościowej wizji w zaprezentowanych dziś szczegółach ustawy medialnej zabrakło.

Przeczytaj także:

11:04 30-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Jest akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi Mateckiemu

Ustawianie konkursów z Funduszu Sprawiedliwości, przywłaszczenie milionów publicznych środków, pranie pieniędzy, a także praca na fikcyjnym etacie w Lasach Państwowych – do Sądu Okręgowego w Szczecinie trafił akt oskarżenia przeciwko posłowi PiS Dariuszowi Mateckiemu. Oskarżeni są też jego współpracownicy

Co się wydarzyło

W czwartek 30 października Prokuratura Krajowa skierowała do Sądu Okręgowego w Szczecinie akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi Mateckiemu i jego współpracownikom. O sprawie poinformował jako pierwszy portal TVN24.

„30 października 2025 r. prokurator z Zespołu Śledczego nr 2 PK skierował do Sądu Okręgowego w Szczecinie akt oskarżenia przeciwko 8 osobom w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Akt oskarżenia dotyczy tzw. wątku szczecińskiego, obejmującego nieprawidłowości przy organizacji trzech konkursów Funduszu Sprawiedliwości, które od początku były przeprowadzane w sposób zapewniający przyznanie wielomilionowych dotacji dwóm z góry wskazanym stowarzyszeniom: Stowarzyszeniu Fidei Defensor oraz Stowarzyszeniu Przyjaciół Zdrowia” – czytamy w komunikacie Prokuratury.

I dalej: „Uzyskane w ten sposób środki w łącznej kwocie 16,5 mln zł zostały przywłaszczone przez działających wspólnie i w porozumieniu oskarżonych Dariusza M., Adama S. i Mateusza W. oraz inne osoby, a następnie wydatkowane w znacznej mierze niezgodnie z przeznaczeniem, m.in. poprzez wystawianie fikcyjnych lub zawyżonych faktur, pozorne zatrudnienia i wypłaty za nieistniejące usługi, finansowanie działań o charakterze politycznym i medialnym (portale, plakaty wyborcze) oraz zawieranie pozorowanych umów najmu i usług promocyjnych”.

Jaki jest kontekst

Poseł Prawa i Sprawiedliwości został zatrzymany i doprowadzony do Prokuratury Krajowej już w marcu 2025 roku. Jak pisali w OKO.press Mariusz Jałoszewski i Maria Pankowska zarzuty, które stawiają mu śledczy, dotyczą „ustawiania” konkursów i przywłaszczenia milionów z Funduszu Sprawiedliwości oraz pracy na fikcyjnym etacie w Lasach Państwowych.

Prokuratura uważa, że Matecki, działając w porozumieniu z ludźmi z resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, lobbował za przyznaniem milionowych dotacji powiązanym z politykami Suwerennej Polski stowarzyszeniom.

Już w 2020 roku OKO.press ujawniło że chodzi o:

  • stowarzyszenie Fidei Defensor, które otrzymało dwie dotacje: w wysokości 7,1 miliona złotych i 5 milionów złotych,
  • oraz stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia (obecnie Przyjaciół Mediów) nagrodzone 7,7 milionami złotych.

Pieniądze sfinansowały działalność lokalnych serwisów informacyjnych, które promowały Mateckiego (niektóre treści w całości składały się z jego wpisów mediach społecznościowych).

Prokuratura zarzuca również Mateckiemu, że przyjmował on tzw. dolę od znajomych zatrudnionych w stowarzyszeniach. Miał uzyskać w ten sposób nie mniej niż 450 tysięcy złotych.

Trzy kolejne zarzuty dotyczą pracy na fikcyjnym etacie w Lasach Państwowych. Chodzi o przekroczenie uprawnień oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Śledczy twierdzą, że umowa o pracę Mateckiego była fikcyjna, ponieważ nie wykonywał on w ogóle swoich zadań lub wykonywano je pozornie. Wystawiał też nierzetelne raporty dokumentujące jego pracę oraz podpisywał listy obecności, gdy „faktycznie nie wykonywał” czynności. Był też okres, gdy prace formalnie przypisaną Mateckiemu realizował inny pracownik Lasów Państwowych. W ten sposób miał wyłudzić 483 tysięcy złotych.

W czasach rządów PiS państwowy fundusz, który miał służyć pomocy ofiarom przemocy i przestępstw, stał się skarbonką dla ludzi związanych z Suwerenną Polską. Dotacje z Funduszu Sprawiedliwości pozwoliły np. wyremontować halę sportową uczelni z Raciborza, z którego pochodzi były wiceminister w rządzie PiS Michał Woś, czy wspomóc kampanię wyborczą Marcina Romanowskiego w okręgu nr 7, gdzie dzięki jednej dotacji nową lodówkę otrzymało Koło Gospodyń Wiejskich w Staszicu koło Hrubieszowa. Najgłośniejsza afera dotyczyła dotacji dla Fundacji Profeto księdza Michała Olszewskiego (byłego egzorcysty, znajomego Zbigniewa Ziobro) na stworzenie „Archipelagu”, budynku medialnego imperium na miarę Radia Maryja i TV Trwam. Kontrola NIK wykazała defraudacje, fałszywe sprawozdania, zawyżone faktury, a także niegospodarność i zwyczajną fuszerkę.

Zeznania byłego dyrektora Funduszu Sprawiedliwości Tomasza Mraza pozwoliły ustalić, że dotację dla znajomych Dariusza Mateckiego omawiano i de facto przyznano w domu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro w Jeruzalu, pod Skierniewicami. Podczas spotkania Ziobro miał powiedzieć, że jest embargo w ówczesnej TVP na posłów Solidarnej Polski (wcześniejsza nazwa partii Ziobry), a poza płaceniem mediom, czyli finansowaniu reklam, trzeba mieć też własne portale, które będą mogły rywalizować z Onetem. Na ten cel miały właśnie pójść pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.

Dariusz Matecki był wówczas znany jako poseł hejter, rozkręcający nagonki w mediach społecznościowych. Prokuratura zarzucała mu m.in. propagowanie ksenofobicznych treści naruszających prawo na profilach w mediach społecznościowych, m.in. na Prawicowym Szczecinie, Prawicowym Internecie, Stop islamizacji Europy, Armia Patriotów, Wspieram rząd PiS, Stanowcze nie dla uchodźców z Afryki, czy na Nie chcemy uchodźców w Polsce.

Przeczytaj także:

08:10 30-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Zaporoska administracja wojskowaFot. Zaporoska admin...

Rosja atakuje infrastrukturę energetyczną Ukrainy

W nocy na 30 października wojska rosyjskie przeprowadziły zmasowany atak na ukraińskie miasta. W Ukrainie po rosyjskim ataku są przerwy w dostawie prądu. Co najmniej trzy osoby zginęły, w tym siedmioletnia dziewczynka.

Co się wydarzyło?

Wieczorem 29 października Siły Powietrzne Ukrainy ogłosiły alarm przeciwlotniczy w związku z zagrożeniem dronowo-rakietowym. Wiele rakiet miało być skierowanych na zachód kraju – ucierpiały m.in. obwody iwanofrankowski, lwowski i winnycki. Według danych kanałów monitorujących rosyjskie drony i rakiety zaatakowały lokalne elektrownie cieplne i ciepłownie.

Około godz. 4 pojawiły się informacje o atakach na Zaporoże. Według zaporoskiej administracji wojskowej Rosjanie przeprowadzili co najmniej 20 ataków bezzałogowymi statkami powietrznymi i 8 rakietowych. Doszło do zniszczenia akademika (na zdjęciu u góry) od pierwszego do czwartego piętra, po czym zawaliło się piąte. Pod gruzami mogą znajdować się ludzie. Akcja ratunkowa trwa.

Wskutek ataku uszkodzonych zostało 5 budynków mieszkalnych i kilka prywatnych domów, a także inne obiekty infrastruktury. W mieście i obwodzie zaporoskim zostało rannych 15 osób, w tym sześcioro dzieci – od trzech do sześciu lat. Wszyscy poszkodowani otrzymują niezbędną pomoc medyczną.

Pod atakiem były też miejscowości w obwodzie kijowskim – wybuchł pożar w domu prywatnym, są uszkodzone domy i samochody. W Boryspolu jest jedna osoba poszkodowana. 36-letnia kobieta z oparzeniami termicznymi twarzy, dłoni, ranami ciętymi przedramienia i łydki została hospitalizowana do lokalnego szpitala.

Ukrenergo – państwowy operator systemu przesyłowego energii elektrycznej w Ukrainie – poinformowało, że z powodu masowego ataku rakietowego i dronowego na infrastrukturę energetyczną w większości regionów Ukrainy wprowadzono awaryjne przerwy w dostawie energii elektrycznej. Naprawianie zniszczeń rozpocznie się natychmiast, gdy tylko pozwoli na to sytuacja.

Aktualizacja, 12:00

Ukraińskiej Siły Powietrzne poinformowały, że wykryły 705 środków ataku powietrznego, w tym 52 rakiet balistycznych oraz manewrujących. Ukraińskim obrońcom udało się zestrzelić/zneutralizować 623 celów, w tym 31 rakiet. Odnotowano bezpośrednie trafienia 16 rakiet i 63 uderzeniowych bezzałogowych statków powietrznych w 20 lokalizacjach oraz spadki zestrzelonych odłamków w 19 lokalizacjach w różnych regionach Ukrainy.

W Zaporożu ratownicy wydobyli spod gruzów akademika ciała dwóch ofiar. Akcja ratownicza trwa. Osiem osób znajduje się w szpitalu. Lekarze oceniają ich stan jako średnio ciężki.

Natala Zabolotna, szefowa winnickiej administracji wojskowej poinformowała, że w obwodzie są zniszczenia krytycznej i cywilnej infrastruktury. W regionie uszkodzonych zostało 23 budynki mieszkalne. Zostało rannych czterech dorosłych i siedmioletnia dziewczynka. Dwie osoby dorosłe są w stanie średnio ciężkim, dziewczynka trafiła do szpitala w stanie ciężkim, lekarzom nie udało się jej uratować.

Jaki jest kontekst?

Donald Trump coraz mniej ufa Władimirowi Putinowi w kwestii zakończenia wojny w Ukrainie. W zeszłym tygodniu, po tym, jak okazało się, że jednak nie dojdzie do szczytu w Budapeszcie, administracja Trumpa wprowadziła pierwsze duże sankcje przeciwko „Rosniefti” i „Lukoila” – największych producentów ropy naftowej w Rosji.

Po spotkaniu z przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem, które odbyły się w Korei Południowej, Trump powiedział, że Chiny, od których uzależnia się Rosja, zgodziły się współpracować w sprawie zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej.

„Długo rozmawialiśmy o Ukrainie. Będziemy współpracować, aby osiągnąć jakiś rezultat. Zgodziliśmy się, że strony znalazły się w impasie. Czasami trzeba pozwolić im walczyć, jak sądzę. To szaleństwo. Jednak on nam pomoże i będziemy wspólnie pracować nad Ukrainą” – mówił Trump w komentarzu dla dziennikarzy na pokładzie Air Force One.

Natomiast jak pisze w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk, celem wojny teraz jest przetrwanie Putina. Nie wyznacza swojej armii terminów przeprowadzenia „operacji specjalnej”. Wojna ma potrwać tyle, ile będzie to potrzebne, żeby osiągnąć cele Rosji.

Jesienią Rosjanie „tradycyjnie” zwiększyli ataki na infrastrukturę krytyczną i energetyczną Ukrainy. W związku ze zniszczeniami w Ukrainie opóźnia się rozpoczęcie sezonu grzewczego i od czasu do czasu są przerwy w dostawie prądu. Życie bez ciepła i prądu ma nakłonić Ukraińców do poddania się.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

20:31 29-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Simon Wohlfahrt / AFPFot. Simon Wohlfahrt...

Kto wygrał wybory w Holandii? Exit poll niepewny

Przedterminowe wybory parlamentarne w Holandii wygrała prawdopodobnie proeuropejska, centrowa partia Demokraci 66, ale jej przewaga nad skrajnie prawicową Partią Wolności Geerta Wildersa jest niewielka.

Co się wydarzyło?

Holenderskie media zachowują wstrzemięźliwość w ogłaszaniu zwycięzcy wyborów parlamentarnych, które odbyły się dziś, 29 października.

Badanie exit poll wskazuje, że największą liczbę mandatów – 27 – zdobyli socjalliberałowie z proeuropejskiego ugrupowania Demokraci 66. To zaskoczenie. Ostatni przed wyborami sondaż wyborczy dawał im 14 proc. poparcia i od 21 do 25 mandatów. Ale jeszcze dzień przed wyborami aż 40 proc. respondentów sondażu twierdziło, że nie wie, na kogo zagłosuje.

Holenderskie media pokazują, jak wyborcy tego ugrupowania szaleją z radości.

Typowana na zwycięzcę tych wyborów skrajnie prawicowa, antyimigrancka i antyeuropejska Partia Wolności Geerta Wildersa, według exit poll może liczyć na 25 mandatów. To o 12 mniej niż w obecnym parlamencie, gdzie partia Wildersa ma 37 mandatów i dominuje. Wilders podziękował za głosy, ale wyraził rozczarowanie.

Czytaj o pełnych wynikach wyborów i możliwych koalicjach:

Przeczytaj także:

19:00 29-10-2025

Prawa autorskie: Fot. Kristina Kormilitsyna / POOL / AFPFot. Kristina Kormil...

Putin z Posejdonem. Trwa licytacja z Trumpem na broń jądrową

Putin ogłosił w czasie wizyty u rannych żołnierzy, że Rosja przetestowała nowy, wyjątkowo zabójczy dron morski „Posejdon”. Jak mówią kremlowscy czynownicy, może on „zniszczyć całe państwa” i jest to „broń zagłady”

„Wczoraj przeprowadziliśmy kolejny test kolejnego obiecującego systemu – bezzałogowego pojazdu podwodnego Posejdon. Po raz pierwszy udało nam się nie tylko wystrzelić go z okrętu podwodnego za pomocą silnika wspomagającego, ale także uruchomić jego napęd jądrowy, który napędzał pojazd przez określony czas. Pod względem prędkości i głębokości, na jakiej ten bezzałogowy pojazd [się porusza], nie ma na świecie niczego porównywalnego i jest mało prawdopodobne, aby pojawił się w najbliższym czasie. Nie są znane żadne metody przechwytywania. Poza ty, międzykontynentalny pocisk balistyczny Sarmat wkrótce zostanie wprowadzony w stan gotowości bojowej. Nie ma na świecie innego pocisku takiego jak Sarmat. I jeszcze żadnego nie mamy w stanie gotowości. Ale wkrótce to nastąpi. Pojazd podwodny Posejdon jest znacznie potężniejszy od Sarmata” – ogłosił Putin na spotkaniu z rannymi żołnierzami w Centralnym Wojskowym Szpitalu Kliniczny im. P.W. Mandryki w Moskwie.

Rannym, którzy tam trafili, Putin przyniósł w prezencie ikony (na zdjęciu) i powiedział, że ich dzieje są fantastycznym materiałem na scenariusz filmowy.

Element religijny, obietnica uwiecznienia w filmie oraz to, że Rosja ma straszną broń, która może zagrozić istnieniu świata to nowa triada motywująca Rosjan do walki w Ukrainie.

Putin powiem ogłosił, że wojna ta trwać będzie tak długo, jak będzie trzeba. Nie wyznacza już wojskowym żadnych terminów. Nie godzi się jednak na żaden rozejm. Może najwyżej kazać wstrzymać ostrzał na kilka godzin, by dowiezieni na miejsce dziennikarze obejrzeli sobie, jak wygląda sytuacja wojsk ukraińskich w Kupiańsku i Pokrowsku (który nazywa Krasnoarmiejskiem).

Jaki jest kontekst

Po załamaniu się rozmów Trump-Putin organizowanych przez Orbána w Budapszecie Moskwa zaczęła straszyć świat zagładą nuklearną. Ma to przerazić Zachód i doprowadzić Amerykanów do rozmów, które skończyłyby się przyjęciem przez Trumpa warunków Putina. Czyli oddaniem Ukrainy we władanie Rosji.

Putin odrzucił propozycję Trumpa, by przerwać wojnę na linii frontu. Zgodziła się już na to Ukraina i jej europejscy sojusznicy. Dla Putina jednak propozycja jest nie do przyjęcia, bo przyjęcie jej groziłoby katastrofa reżimu Putina. Narracja kremlowska, która spaja ten reżim, mówi o konieczności „ostatecznego zwycięstwa" nad Ukrainą – inaczej Rosji grozi unicestwienie. Kraj, który zgadza się na kompromisy, nie może być uznany za suwerenny. A – jak mawia propaganda Kremla – „po co ma istnieć świat, skoro nie będzie w nim Rosji”.

Licytacja na broń atomową

Tuż po ogłoszeniu przez Trumpa, że nie zamierza się spotykać z Putinem, propaganda Kremla doniosła, że rosyjskie wojsko przeprowadziło ćwiczenia z bronią atomową „na lądzie, morzu i w powietrzu” oraz że rozkaz Putina o odpaleniu pocisków atomowych zostanie sprawnie wykonany. Dwa dni później, 26 października, Putin ubrany już nie w garnitur, a w mundur polowy z naszywkami ze swoim nazwiskiem, przyjął od generałów raport o pomyślnym teście pocisku międzykontynentalnego o nieograniczonym zasięgu „Buriewiestnik”.

Trump pytany o komentarz, powiedział, że i tak USA mają najlepszą broń. A pociski o nieograniczonym zasięgu nie są mu potrzebne, skoro amerykański okręt podwodny z głowicami jądrowymi stacjonuje „u wybrzeży Rosji”.

„Oni [Rosja] wiedzą, że mamy atomowy okręt podwodny, najpotężniejszy na świecie, tuż u ich wybrzeży. Więc nie musi pokonywać 8000 mil. Ciągle testujemy rakiety. Putin powinien zakończyć tę wojnę, która miała trwać tydzień, a trwa już cztery lata. To właśnie powinien robić, a nie testować rakiety.”

Na to Putin ogłosił, że ma podwodnego „Posejdona”. Co być może ma być także odpowiedzią na „okręt u wybrzeży Rosji”.

Inflacja gróźb

Problem w tym, że o ile na początku pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę w 2022 r. atomowe groźby Putina przyjmowane były z największą powagą, teraz tak już nie jest. Dzieje się tak m.in. dlatego, że Kreml grozi atomowy odwetem „w razie zaatakowania Rosji”. Tymczasem ta od początku roku jest przez Ukraińców atakowana. Do prowadzonego od trzech miesięcy ostrzał infrastruktury energetycznej Rosji najprawdopodobniej wykorzystują oni dane wywiadowcze USA. W każdym razie Rosja jest pewna, że tak jest – tyle że stara się minimalizować skutki tych ataków i uznaje je za niebyłe. Tymczasem trzeci dzień z rzędu atakowana ukraińskimi dronami jest sama Moskwa

Jeśli chodzi o „Buriewiestnik”, to Kreml przyznał, że pocisk nie nadaje się jeszcze do przekazania armii. Putin zapowiedział jego powstanie już w 2018 r. Ale, jak zauważają niezależni analitycy, nie ma dowodu, że ostatni test pocisku rzeczywiście zakończył się sukcesem.

„Buriewiestnik” i „Posejdon” są więc teraz na pewno elementem retorycznego zwrotu Kremla. Grożąc rakietami Putin powtarza, że niesłychanie zależy mu na pokoju w Ukrainie, ale tylko na jego warunkach. I niezmiernie liczy, że Donald Trump w końcu to zrozumie.

Przeczytaj także: