0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze wiadomości z Polski i ze świata

Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

godzinę temu

Prawa autorskie: 17.09.2025 Wytyczno . Cmentarz zolnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza poleglych i pomordowanych w walkach z Armia czerwona w 1939 roku . Prezs Rady Ministrow Donald Tusk podczas obchodow 86 rocznicy napasci ZSRR na Polske . Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl17.09.2025 Wytyczno ...

Tusk: To była dywersja

„Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Na miejscu pracują służby i prokuratura. Na tej samej trasie, bliżej Lublina, również stwierdzono uszkodzenie” – napisał premier Donald Tusk na X

Co się wydarzyło?

„Dziś rano, o godz. 7:39, maszynista pociągu zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie miejscowości Życzyn pow. garwoliński, w pobliżu stacji PKP Mika. W chwili zdarzenia w pociągu znajdowało się dwóch pasażerów oraz kilku członków obsługi. Nikt nie odniósł obrażeń. Na miejsce niezwłocznie skierowano odpowiednie służby, w tym funkcjonariuszy Policji. Wstępne oględziny wykazały uszkodzenie fragmentu torowiska, które spowodowało zatrzymanie pociągu. Ruch kolejowy odbywa się sąsiednim torem” – napisano 16 listopada na profilu mazowieckiej policji.

Tego samego dnia Donald Tusk informował, że „nie wyklucza” aktu dywersji. A 17 listopada potwierdził te informacji na portalu X: „Niestety potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Na miejscu pracują służby i prokuratura. Na tej samej trasie, bliżej Lublina, również stwierdzono uszkodzenie”.

„Jednocześnie portal Onet poinformował o zerwaniu trakcji kolejowej pod Puławami. Zostaliśmy wezwani na miejsce. Okazało się, że doszło do uszkodzenia pociągu. Podjęliśmy czynności. W związku z poprzednim zdarzeniem powiadomiliśmy prokuraturę” — mówiła Onetowi insp. Katarzyna Nowak, rzeczniczka prasowa Komendanta Głównego Policji. O tej sprawie nic więcej nie wiadomo.

Jaki jest kontekst?

Ataki dywersyjne i sabotaż to metoda działania Rosji w Polsce i całej Europie. Można oczekiwać, że będą zdarzać się coraz częściej.

„Przez kampanię sabotażu, wandalizmu, szpiegostwa i tajnych działań, Rosja dąży do destabilizacji rządów europejskich, podważenia poparcia społecznego dla Ukrainy poprzez obciążenie Europy kosztami społecznymi i gospodarczymi. Dąży też do osłabienia zbiorowej zdolności NATO i Unii Europejskiej do reagowania na rosyjską agresję” – pisali w opublikowanym w sierpniu 2025 roku raporcie eksperci International Institute for Strategic Studies.

Piszemy także o tym w OKO.press regularnie. Ujawniliśmy między innymi jak wygląda werbunek „jednorazowych agentów” przy pomocy kanałów na platformie społecznościowej Telegram.

Przeczytaj także:

08:00 17-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych UkrainyFot. Państwowa Służb...

Rosyjski atak na Bałakliję. Nie żyją trzy osoby

W nocy na 17 listopada Rosja przeprowadziła atak rakietowy na centrum miasta Bałaklija w obwodzie charkowskim. Drony masowo atakowały też infrastrukturę energetyczną i portową w obwodzie odeskim.

Witalij Karabanow, szef bałaklijskiej miejskiej administracji wojskowej po północy poinformował, że wróg przeprowadził dwa ataki rakietowe po cenrum Bałaklii. Pociski miały uderzyć w pobliżu budynków wielorodzinnych. Wcześniej Siły Powietrzne Sił Zbrojnych Ukrainy ostrzegły o zagrożeniu użycia przez rosyjskie wojska rakiet balistycznych z obwodu kurskiego Federacji Rosyjskiej.

Według ostatnich informacji Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy wskutek ataku zginęły trzy osoby, a 13 zostało rannych, w tym czworo dzieci. Zgodnie z poprzednimi komunikatami lokalnych władz wśród nich dzieci 15, 14 i 18 lat. Dziewięć osób trafiło do szpitala.

W wyniku ataku spłonął prywatny dom, balkony budynków mieszkalnych oraz samochody osobowe. Zostały uszkodzone 9- i 5-piętrowe budynki mieszkalne, przedszkole. Wszystkie pożary zostały szybko ugaszone przez jednostki Państwowej Służby Ratowniczej.

Oprócz tego – jak informuje minister infrastruktury Ukrainy Ołeksij Kułeba – wróg przeprowadzał ataki na obiekty energetyczne regionu.

Późnym wieczorem 16 listopada rosyjskiej drony uderzeniowe uderzyły też w dzielnicę mieszkalną wsi w rejonie Kupiańskim. Paliły się dwa domy. Jedna osoba zginęła, jedna odniosła obrażenia.

Przeczytaj także:

Dziś w nocy rosyjskie drony wyrządziły szkody również w obwodzie odeskim. Masowo uderzyły w obiekty infrastruktury energetycznej i portowej. Wybuchy rozległy się w kilku miastach.

Według ministra infrastruktury w wyniku ataku uszkodzono sprzęt portowy i kilka statków cywilnych, które znajdowały się przy nabrzeżach. Powstałe pożary zostały szybko ugaszone przez strażaków. W jednym z portów występują przerwy w dostawie prądu – specjaliści już pracują nad jego przywróceniem. Według wstępnych informacji ratowników jedna osoba ucierpiała.

Poprzedniej nocy (na 16 listopada) okupanci też atakowali obwód odeski. Rosyjskie drony uszkodziły obiekty energetyczne, w tym elektrownię słoneczną.

Przeczytaj także:

Siły Powietrzne Ukrainy poinformowały, że w nocy 17 listopada Rosjanie atakowali kraj dwoma rakietami balistycznymi Iskander-M oraz 128 uderzeniowymi bezzałogowymi statkami powietrznymi typu Shahed, Gerbera i innymi typami dronów. Obrona przeciwlotnicza zneutralizowała 91 dronów. Odnotowano trafienia 32 uderzeniowych bezzałogowych statków powietrznych w 15 lokalizacjach, a także dwóch rakiet balistycznych w 2 lokalizacjach.

21:27 16-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dariusz Borowic...

Uszkodzony tor pod Garwolinem. Tusk „nie wyklucza” aktu dywersji

„Niewykluczone, że mamy do czynienia z aktem dywersji” – napisał premier Donald Tusk. Chwilę wcześniej rzeczniczka MSWiA apelowała o rozwagę: „Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia”

16 listopada około południa informację o uszkodzeniu torowiska podała Komendy Wojewódzkiej Policji zs. w Radomiu.

„Dziś rano, o godz. 7:39, maszynista pociągu zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie miejscowości Życzyn pow. garwoliński, w pobliżu stacji PKP Mika. W chwili zdarzenia w pociągu znajdowało się dwóch pasażerów oraz kilku członków obsługi. Nikt nie odniósł obrażeń. Na miejsce niezwłocznie skierowano odpowiednie służby, w tym funkcjonariuszy Policji. Wstępne oględziny wykazały uszkodzenie fragmentu torowiska, które spowodowało zatrzymanie pociągu. Ruch kolejowy odbywa się sąsiednim torem” – napisano na profilu mazowieckiej policji.

„Najpierw rano otrzymaliśmy informacje od jednego z przewoźników, który przejechał tą trasą, o tym, że jest jakaś nierówność. My od razu poinformowaliśmy kolejnego przewoźnika, którego pojazd miał przejechać jako kolejny, o tym, żeby jechał ostrożnie, bo być może coś jest nie w porządku z torem. I on rzeczywiście jechał bardzo ostrożnie, wyczuł nierówność. Poinformował nas, że coś się na tym torze niedobrego dzieje” – mówiła w TVN24 Rusłana Krzemińska, rzeczniczka prasowa PKP Polskich Linii Kolejowych.

Rzeczniczka poinformowała też, że PLK powołały wewnętrzną komisję do zbadania sprawy. Ruch na linii nr 7 został skierowany na jeden tor.

"W temacie uszkodzenia torów w pow. garwolińskim informujemy: Sprawę bada @PolskaPolicja i prokuratura. Na ten moment brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich. Apelujemy o rozwagę. Spekulacje mogą wywoływać niepotrzebne emocje i poczucie zagrożenia. Przekazujmy wyłącznie potwierdzone informacje" – napisała po południu rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka.

Do apelu rzeczniczki nie zastosował się Donald Tusk.

„W sprawie zniszczenia fragmentu torowiska na trasie Dęblin-Warszawa jestem w stałym kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych. Niewykluczone, że mamy do czynienia z aktem dywersji. Nikt nie został poszkodowany. Trwają czynności odpowiednich służb” – napisał premier w mediach społecznościowych nieco po godzinie 18.

Jaki jest kontekst?

Rosja intensywnie prowadzi akcje sabotażowe w Europie.

„Przez kampanię sabotażu, wandalizmu, szpiegostwa i tajnych działań, Rosja dąży do destabilizacji rządów europejskich, podważenia poparcia społecznego dla Ukrainy poprzez obciążenie Europy kosztami społecznymi i gospodarczymi. Dąży też do osłabienia zbiorowej zdolności NATO i Unii Europejskiej do reagowania na rosyjską agresję” – pisali w opublikowanym w sierpniu 2025 roku raporcie eksperci International Institute for Strategic Studies.

Autorzy raportu wskazywali, że po wybuchu wojny w Ukrainie liczba rosyjskich operacji sabotażowych w Europie wzrosła prawie czterokrotnie. Celami były m.in. obiekty związane z wojną, w tym sieci transportowe służące do transportu pomocy wojskowej do Ukrainy, oraz obiekty państwowe. ABW regularnie zatrzymuje osoby działające na szkodę Polski na zlecenie rosyjskich służb.

„Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali łącznie 55 osób działających na szkodę Polski na zlecenie rosyjskiego wywiadu” – przekazał rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński na konferencji prasowej pod koniec października. Chodziło o zatrzymania „w ostatnich miesiącach”.

„Zarządzający szpiegowskimi siatkami nie muszą ruszać się z Rosji, by znaleźć chętnych do przeprowadzenia dywersji” – pisała w OKO.press Anna Mierzyńska.

W OKO.press ujawniliśmy, jak wygląda werbunek „jednorazowych agentów” przy pomocy kanałów na platformie społecznościowej Telegram.

Poza niejednoznaczną sugestią zawartą we wpisie Donalda Tuska na razie nie ujawniono jednak żadnej informacji, która wskazywałaby na to, że tor kolejowy na linii nr 7 został uszkodzony w wyniku aktu sabotażu.

Przeczytaj także:

18:04 16-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Kancelaria Prezydenta UkrainyFot. Kancelaria Prez...

Ukraina uzgodniła z Grecją dostawy amerykańskiego gazu

Prezydent Zełenski podczas wizyty w Ateny zawarł porozumienia z Grecją w sprawie szybkich dostaw amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) do Ukrainy. To ma pokryć zimowe zapotrzebowanie kraju. Pierwsze dostawy rozpoczną się już w styczniu.

Co się wydarzyło?

W niedzielę 16 listopada Wołodymyr Zełenski odwiedził z roboczą wizytą Grecję. W Atenach spotkał się najpierw z prezydentem Konstantinosem Tasulasem, z którym omówił wsparcie energetyczne dla Ukrainy i realizację wspólnych projektów. Później Zełenski miał spotkanie z premierem Grecji Kiriakosem Mitsotakisem (na zdjęciu).

„Nasze dzisiejsze porozumienia z Grecją stanowią ważną część dużego pakietu energetycznego, który przygotowaliśmy na tę zimę, aby zapewnić Ukrainie dostawy gazu” – powiedział Zełenski.

W obecności liderów prezes zarządu Naftogaz Ukrainy Serhij Korecki oraz dyrektor generalny greckiej spółki państwowej DEPA Commercial Konstantinos Xifaras podpisali list intencyjny dotyczący dostaw gazu ziemnego do Ukrainy.

Ponadto ukraiński prezydent i grecki premier omówili również długoterminowe porozumienia dotyczące dostaw gazu ziemnego ze Stanów Zjednoczonych przez Grecję. Zełenski podziękował za tę możliwość Stanom Zjednoczonym i prezydentowi Donaldowi Trumpowi.

Jak zaznaczył premier Grecji, dostawy gazu będą realizowane za pośrednictwem „ważnej arterii energetycznej”, łączącej greckie miasto Aleksandropolis z Odessą.

„W ten sposób Ukraina zyska dostęp do niezawodnych źródeł energii. Grecja stanie się natomiast centrum dostaw amerykańskiego gazu skroplonego do Europy Środkowej i Wschodniej” – podkreślił Mitsotakis. „Ma to decydujący wpływ na stabilność energetyczną, trwałość i bezpieczeństwo nie tylko naszego, ale i waszego regionu. Niewątpliwie jest to droga do uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, a Europa przestanie kupować rosyjski gaz”.

Według Zełenskiego pierwsze dostawy gazu z Grecji rozpoczną się już w styczniu. Jak podaje „Europejska Prawda”, grecka spółka DEPA informuje, że podpisana deklaracja dotyczący „dostaw gazu ziemnego na rynek Ukrainy w okresie zimowym od grudnia 2025 r. do marca 2026 r.”.

„W ramach przyszłej umowy przewiduje się transport skroplonego gazu ziemnego (LNG) ze Stanów Zjednoczonych trasą »Trasę 1«, którą wspólnie udostępniają operatorzy systemów przesyłowych Grecji, Bułgarii, Rumunii, Mołdawii i Ukrainy” – czytamy w komunikacie prasowym DEPA.

Jak zaznacza Reuters, na pokrycie kosztów dodatkowego importu gazu Ukraina potrzebuje około 2 miliardów euro. Kijów przeznaczył w tym celu środki od europejskich partnerów i banków w ramach gwarancji Komisji Europejskiej, a także od banków ukraińskich. Ukraiński rząd współpracuje z partnerami amerykańskimi w celu zapewnienia pełnego finansowania.

Jaki jest kontekst?

Jak pisaliśmy w OKO.press, Rosja jesienią zintensyfikowała swoje ataki na ukraiński system energetyczny. W kraju występują przerwy w dostawie prądu. Ukraińskie władze ze względów bezpieczeństwa nie udostępniają danych o tym, gdzie doszło do uderzenia, co uległo zniszczeniu, ile energii elektrycznej jest wytwarzane i ile jest przesyłane.

Od początku 2025 roku Rosjanie częściej atakują też ukraińską infrastrukturę gazową. Tylko w październiku armia rosyjska przeprowadziła co najmniej siedem dużych ataków na takie obiekty.

„Poprzedni sezon grzewczy po raz pierwszy przeszliśmy na gazie wydobywanym w Ukrainie” – mówiła OKO.press Marine Abramian, ekspertka energetyczna z Greenpeace Ukraine. „Celowe ataki Rosjan na infrastrukturę gazową od początku 2025 roku, kiedy to rosyjski gaz przestał płynąć przez Ukrainę do Europy, powodują, że własne zasoby gazu nie wystarczą w sezonie grzewczym 2025/2026”.

Ukraińskie władze od dłuższego czasu omawiają z partnerami zagranicznymi możliwości importu gazu.

„Ministerstwo Energii poinformowało, że pomimo ataków magazyny gazu są wypełnione w ponad 90 proc. Jednak import gazu jest niezbędny, ponieważ rośnie popyt, między innymi z powodu deficytu energii elektrycznej, co zmusza niektóre przedsiębiorstwa przemysłowe do przejścia na generatory gazowe i instalacje turbin gazowych” – mówiła ekspertka.

Przeczytaj więcej:

Przeczytaj także:

16:19 16-11-2025

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Niemcy: aukcja przedmiotów z Holokaustu została odwołana

Po polskiej interwencji „wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony skandalicznej aukcji” – poinformował wicepremier Radosław Sikorski. „Z zadowoleniem przyjmuję odwołanie tej aukcji. Nigdy nie powinna była się ona odbyć” – napisał ambasador Niemiec w Polsce

Co się wydarzyło?

Według niemieckich mediów w poniedziałek 17 listopada Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss miał rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji, zawierającej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich zbrodni.

Przeciwko aukcji zaprotestował Międzynarodowy Komitet Oświęcimski. Zareagowały też polskie władze.

„Prezydent RP Karol Nawrocki oczekuje od polskiego rządu, żeby zażądał zwrotu, w ostateczności wykupił wszystkie pamiątki po Ofiarach zbrodni niemieckich na ziemiach polskich, a koszt tego przedsięwzięcia doliczył do ogólnego rachunku reparacyjnego!” – napisał na platformie X Rafał Leśkiewicz, rzecznik prezydenta. Dodał, że „Prezydent będzie konsekwentnie domagał się reparacji za niemieckie zbrodnie dokonane w Polsce” w tym okresie.

Wkrótce wicepremier Radosław Sikorski, szef MSZ poinformował na X, że rozmawiał w tej kwestii ze swoim odpowiednikiem z Niemiec Johannem Wadephulem.

„Zgodziliśmy się, że należy zapobiec takiemu zgorszeniu” – napisał Sikorski. „Pamięć o ofiarach Holokaustu nie jest towarem i nie może być przedmiotem komercyjnego obrotu. Polska dyplomacja apeluje o powrót artefaktów do Muzeum Auschwitz” – zaznaczył. W kolejnym poście wicepremier zaznaczył, że „wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony skandalicznej aukcji”.

Aukcję potępiło również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

„Nie godzimy się na to, by pamięć o ofiarach zbrodni była traktowana jak towar. To nie przedmiot handlu, lecz odpowiedzialność – moralna, historyczna i ludzka. Takie praktyki są głęboko nieakceptowalne” – napisała na X Marta Cienkowska, ministra kultury. Według Cienkowskiej „aukcja musi zostać anulowana, a wystawione przedmioty powinny trafić tam, gdzie ich miejsce – do instytucji, które z szacunkiem i troską zajmują się pamięcią o ofiarach nazistowskich zbrodni”.

Ministra zapewniła, że Polska będzie domagać się zwrotu tych przedmiotów do Polski.

„Pamięć nie jest na sprzedaż – i nigdy nie będzie”– dodała.

„Z zadowoleniem przyjmuję odwołanie tej aukcji. Nigdy nie powinna była się ona odbyć. Nie wolno handlować dokumentami i przedmiotami osobistymi ofiar nazizmu” – napisał Miguel Berger, ambasador Niemiec w Polsce.

Jaki jest kontekst?

Według gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” – jak podaje PAP – na liście obiektów, które były przeznaczone do sprzedaży w Domu Aukcyjnym Felzmann znajdowało się 623 pozycji. Wśród nich był na przykład list więźnia z Auschwitz „o bardzo niskim numerze” do adresata w Krakowie, diagnoza lekarska z obozu koncentracyjnego Dachau dotyczącą przymusowej sterylizacji więźnia, karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w getcie Mackheim w lipcu 1942 r., antyżydowski plakat propagandowy oraz gwiazda żydowska z obozu Buchenwald. Każda pamiątka miała wskazaną cenę wywoławczą – kilkaset euro.

Jak pisze „FAZ”, pierwsza część prywatnej kolekcji została sprzedana sześć lat temu. Według Domu Aukcyjnego prywatni kolekcjonerzy „prowadzą intensywne badania i przyczyniają się do pogłębiania wiedzy historycznej, a ich działalność służy zachowaniu pamięci, a nie handlowaniu cierpieniem”. Natomiast według dziennika nie ma żadnej gwarancji, że uczestników aukcji przyświeca taki cel.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także: