0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

10:06 20-05-2025

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Zandberg: Wyborcy, którzy na mnie głosowali, nie są moją własnością. Sami podejmą decyzję

Adrian Zandberg nie wskaże swoim wyborcom, na kogo z duetu Nawrocki-Trzaskowski mają zagłosować w drugiej turze wyborów prezydenckich. „Nasi wyborcy chcą Polski sprawiedliwej społecznie i szacunku dla praw człowieka. Nie zgadzają się na głodzenie ochrony zdrowia, ani na odbieranie kobietom prawa do decydowania o sobie”

Co się wydarzyło

„Przekazywanie wyborców przez polityków jest niepoważne. Wyborcy, którzy na mnie zagłosowali, nie są moją własnością” – mówi w wywiadzie dla Super Expressu Adrian Zandberg. W pierwszej turze wyborów kandydat Razem zebrał 4,9 proc. głosów, szczególnie duże poparcie uzyskał od najmłodszego elektoratu. W grupie 18-29 zajął drugie miejsce z wynikiem 18,7 proc. Już po ogłoszeniu wyników exit poll, Zandberg zastrzegał, że nie wskaże swoim wyborcom, na kogo mają zagłosować w drugiej turze. „Ludzie, którzy głosują na Razem, są rozsądni. Mają swoje wartości i zgodnie z nimi głosują. Chcą Polski sprawiedliwej społecznie i szacunku dla praw człowieka. Nie zgadzają się na głodzenie ochrony zdrowia, ani na odbieranie kobietom prawa do decydowania o sobie. To oni podejmą decyzję, czy i jak głosować” – tłumaczy Zandberg.

Razem w kampanii ustawiało się jako lewicowa alternatywa wobec rządu. „Nie jesteśmy wasalem Platformy” – mówi dziś Zanberg w wywiadzie dla SE. Pytany o wysokie poparcie dla skrajnej prawicy, odpowiada, że posłużył im fakt, że przez długi czas byli jedyną opozycją wobec PO-PiS. „Lekcja jest prosta: żeby zatrzymać skrajną prawicę, potrzeba innej opozycji – silnego Razem. Dlatego budujemy prospołeczną alternatywę dla duopolu” – mówił Zandberg. „Proponowali nam wygodne stołki, ale nie daliśmy się kupić. Albo polityka zacznie służyć sprawom normalnych, uczciwie pracujących ludzi – albo skrajna prawica będzie rosła dalej” – dodaje.

I dalej: „Tak się jakoś składa, że skrajna prawica rośnie, gdy rządzi Platforma. Bo żeby zatrzymać brunatnych, nie wystarczą histeryczne nagłówki w gazetach. Musimy naprawić Polskę, uczynić ją łatwiejszym miejscem do życia dla milionów ciężko pracujących ludzi. Nikt nam tej prospołecznej zmiany nie da w prezencie. Zamiast panikować, trzeba się organizować”.

Jaki jest kontekst

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki muszą teraz walczyć o poparcie wyborców, którzy w pierwszej turze zagłosowali na kandydatów spoza duopolu albo w ogóle nie ruszyli do urn. Wspólny wynik prawicy w pierwszej turze (50,7 proc.) daje przewagę Karolowi Nawrockiemu, ale ten wciąż musi aktywnie zabiegać o antysystemowy, wolnościowy elektorat Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. Kandydaci skrajnej prawicy nie przekażą swojego poparcia bezwarunkowo: wystosowali do Nawrockiego i Trzaskowskiego oferty z własnymi postulatami. Mentzen domaga się m.in. deklaracji, że kolejny prezydent nie podpisze ustawy podnoszącej podatki, ustawy ws. ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO, czy ograniczającej dostęp Polaków do broni. Trzaskowski może liczyć na poparcie Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat, ale koalicjanci Donalda Tuska zebrali w tych wyborach wspólnie tylko 9,2 proc. głosów, znacznie mniej niż w wyborach parlamentarnych z 2023. Według polityków Platformy Obywatelskiej rezerwuarem Trzaskowskiego są też ludzie, którzy w niedzielę 18 maja zostali w domach. Sławomir Nitras twierdzi, że mowa o milionie osób, którzy głosowali na rządzącą koalicję w 2023 roku.

Przeczytaj także:

09:47 20-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Co z debatą Nawrocki-Trzaskowski? „Wszystko uzgodnione, nagle telefon do sztabu PiS”

Sztaby nie mogą dojść do porozumienia w sprawie debaty przed drugą turą wyborów prezydenckich. Szefowa sztabu Trzaskowskiego poinformowała, że PiS zerwał rozmowy. PiS zaprzecza i ogłasza, że jedzie do TVP.

Co się wydarzyło?

Sztaby Trzaskowskiego i Nawrockiego miały ustalić, w jakiej formie zostanie przeprowadzona debata prezydencka organizowana przez TVP, TVN 24 i Polsat. Szefowa sztabu Rafała Trzaskowskiego Wioletta Paprocka przekazała, że rozmowy w tej sprawie zostały zerwane po telefonie ze sztabu PiS. Na portalu X napisała: „Dwa sztaby uzgodniły, że dobrą formułą będzie bezpośrednia rozmowa dwóch kandydatów w 6 blokach tematycznych z moderatorem, który nie zadaje pytań. Pytania zadają sobie tylko kandydaci. Wszystko uzgodnione, nagle telefon do sztabu PiS i koniec rozmów. Tak to wygląda”.

Wcześniej wicerzecznik PiS Mateusz Kurzejewski napisał, że „TVP odmawia rozszerzenia debaty o Republikę i wPolsce.pl”.

Poinformował również na X, że rozmowy wcale nie są zerwane. Mają być wznowione o godz. 12. „Walczymy o to żeby debata była – uczciwa – dostępna dla wszystkich stacji telewizyjnych i portali, które są zainteresowane. Brakuje dobrej woli – przede wszystkim ze strony TVP w likwidacji. Sztab Rafała Trzaskowskiego też niespecjalnie chce by ta debata była fair play. Liczymy na to, że rozmowy będą wznowione o godz. 12:00. My jedziemy do TVP” – napisał.

Jaki jest kontekst?

Również przed pierwszą turą wyborów sztaby nie mogły dojść do porozumienia w sprawie debaty. Według pierwotnej propozycji Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki mieli spotkać się we dwóch w Końskich. Ten pomysł nie spodobał się pozostałym osobom startującym w wyborach prezydenckich. „Mój sztab będzie domagał się wystosowania zaproszenia do Końskich dla wszystkich kandydatów" – napisał wtedy na X Szymon Hołownia.

Finalnie w debacie w Końskich wzięli udział Joanna Senyszyn, Magdalena Biejat, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Krzysztof Stanowski i Maciej Maciak.

Debat przed pierwszą turą wyborów było kilka — ostatnia, z udziałem wszystkich kandydatów, odbyła się w poniedziałek przed wyborami, 12 maja.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

09:19 20-05-2025

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Rzeczpospolita: Nawrocki miał poręczyć za neofaszystę

„Rzeczpospolita” donosi, że kandydat PiS na prezydenta miał poręczyć za neofaszystę Grzegorza Horodkę w 2017 roku, kiedy zatrzymała go duńska policja.

Co się wydarzyło?

Według „Rzeczpospolitej” we wrześniu 2017 roku przed meczem Dania–Polska w Kopenhadze, duńska policja starła się z polskimi kibicami. Odmówiono im wejścia na mecz. Według filmu, który trafił do sieci, funkcjonariusze przytrzymali jednego z kibiców na ziemi i bili go po głowie.

Był to Grzegorz Horodko, pseudonim Śledziu, wielokrotnie skazywany za m.in. pobicia gdański skinhead, powiązany z nielegalną międzynarodową organizacją neonazistowską Blood & Honour. W internecie można znaleźć zdjęcia, na których pokazuje nazistowskie tatuaże, w tym kilka swastyk i motto Hitlerjugend „Meine Ehre heisst Treue”, czyli „Moim honorem jest wierność”. Według duńskich mediów, to sam Horodko zaatakował policjantów.

Jak podaje „Rzeczpospolita”, skazano go na 60 dni więzienia i zakaz wjazdu do Danii przez sześć lat, a w poczet kary wliczono niemal dwa miesiące, które spędził w areszcie. Miał za niego wtedy poręczyć Karol Nawrocki, wtedy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, a dziś kandydat na prezydenta.

Rzeczniczka kandydata na prezydenta Emilia Wierzbicki nie zaprzeczyła w rozmowie z dziennikarzami, że te informacje są prawdzie. Karol Nawrocki, pytany o to na konferencji prasowej, odpowiedział: „Każdy obywatel państwa polskiego, który będzie bity przez policję będzie mógł liczyć na pomoc prezydenta Karola Nawrockiego”.

Jaki jest kontekst?

Powiązania Nawrockiego ze światkiem przestępczym były ważnym elementem kampanii przed pierwszą turą wyborów. Media odkryły m.in., że kandydat, pod pseudonimem Tadeusz Batyr wydał książkę o trójmiejskim gangsterze Nikodemie Skotarczaku, znanym pod pseudonimem „Nikoś”. „Wyborcza” podawała również, że co najmniej trzy osoby z towarzyskiego kręgu Karola Nawrockiego związane były z działalnością najbardziej znanej agencji towarzyskiej w Trójmieście. Wśród oskarżonych o takie przestępstwa, jak czerpanie korzyści z cudzego nierządu, handel narkotykami i haracze są Patryk M. czyli Wielki Bu oraz Olgierd M. ps. Olo, a także Śledziu – ten sam, za którego Nawrocki miał poręczyć po meczu Polska-Dania.

Karol Nawrocki w pierwszej turze wyborów uzyskał 29,5 proc. 1 czerwca będzie walczył z Rafałem Trzaskowskim o fotel prezydenta.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

16:38 19-05-2025

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Kiedy debata Trzaskowski-Nawrocki przed drugą turą?

Trzaskowski i Nawrocki mają spotkać się w studiu TVP już w najbliższą środę. Sztab Nawrockiego stawia jednak warunki. Chodzi o Telewizję Republika

Co się wydarzyło?

W powyborczy poniedziałek pojawiła się informacja, że debata przed drugą turą wyborów prezydenckich odbędzie się już w najbliższą środę o godz. 20. Ponownie mają ją zorganizować TVP, TVN 24 i Polsat.

Sztab Rafała Trzaskowskiego miał już potwierdzić udział kandydata KO w środowej debacie. Sztabowcy Karola Nawrockiego chcą poinformować o swojej decyzji po dzisiejszym spotkaniu z organizatorami, które zaplanowano na godz. 15.

Jak donosi Wirtualna Polska, kością niezgody ma być udział w debacie przedstawiciela Telewizji Republika.

„Uważamy, że tak duża stacja, jak Republika, ma pełne prawo współorganizować debatę prezydencką z telewizją państwową, Polsatem czy TVN-em. I tylko tego się domagamy”

- powiedział WP jeden z czołowych sztabowców Karola Nawrockiego.

Zdaniem informatora WP, udział przedstawiciela Telewizji Republika, miał być negocjowany już przed poprzednią debatą w TVP. Weto miał jednak stawiać TVN.

„Usłyszeliśmy jasno: żaden ich dziennikarz nie stanie obok nikogo z Republiki. Po prostu nie”

- mówi rozmówca Wirtualnej Polski.

Wszystko wskazuje więc na to, że ostateczna decyzja co do składu redakcyjnego środowej (?) debaty zależy od TVP, TVN24 i Polsatu. Jak ustaliła Wirtualna Polska, sztab Trzaskowskiego ma nie zgłaszać zastrzeżeń do żadnej redakcji.

"Chcemy jak najszerszej formuły, wiele redakcji, nie mamy obaw. Przeciwnie. Im szybciej, tym lepiej.

Już wczoraj [podczas wieczoru wyborczego – przyp. OKO.press] Rafał wezwał Nawrockiego do debaty" – usłyszała WP w sztabie kandydata KO.

Aktualizacja:

Przed godz. 18 redaktor naczelny Telewizji Republika poinformował w mediach społecznościowych, że największa prawicowa telewizja nie została dopuszczona do współorganizowania środowej debaty w TVP. W związku z tym Republika zorganizuje własną debatę kandydatów tego samego dnia o godz. 18.

„Jeśli jednak TVP w likwidacji przyjmie naszą propozycję to nadal jesteśmy gotowi współorganizować debatę o godz 20” – zastrzegł Sakiewicz.

Jaki jest kontekst?

Karol Nawrocki może dużo zyskać na pokazaniu swojego starcia z Trzaskowskim w prawicowych mediach, które śledzą także wyborcy Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. To ich głosów kandydat PiS najbardziej potrzebuje do zwycięstwa w drugiej turze.

Jeśli jednak negocjacje z TVP (i TVN) nie powiodą się, nie będzie kładł się Rejtanem. Nawrockiemu zwyczajnie nie opłaca się zbojkotować starcia w TVP, nawet jeśli odbędzie się ono w niesprzyjających dla niego warunkach (samotne stanięcie przed kamerami nieprzychylnych mu telewizji publicznej i prywatnych stacji).

Tak zrobił pięć lat temu Rafał Trzaskowski, który nie przyszedł na debatę z Andrzejem Dudą w Końskich i zdaniem części komentatorów ta decyzja mogła go kosztować prezydenturę.

Nawrocki (jak i zresztą Trzaskowski) musi walczyć o każdy głos, bo o zwycięstwie w drugiej turze zdecydują wyborcy innych kandydatów i niezdecydowani.

Ale jeśli debata dojdzie do skutku w środę, to odbędzie się zaledwie 3 dni po pierwszej turze i półtora tygodnia przed drugą. Dlaczego tak szybko?

Według informatora Wirtualnej Polski, termin starcia wybrał sztab Trzaskowskiego: "Oni sami narzucili ten termin, bez ustaleń z nami. Sztab Trzaskowskiego był w kontakcie z władzami TVP i ustalili, że

im szybciej debata z Karolem, tym lepiej, bo jak Rafał wypadnie słabo, to do 1 czerwca wszyscy zdążą zapomnieć".

Sztabowcy Karola Nawrockiego podkreślają, że wyniki pierwszej tury dały im wiatr w żagle, a to kandydat KO czuje niepokój, skoro zaczyna już „mówić Komorowskim”.

Chodzi o wypowiedź z dzisiejszej porannej konferencji prasowej, podczas której Trzaskowski powiedział, że

„przed nami stoi wybór między Polską normalną a Polską radykalną”.

Identyczny przekaz miał w 2015 roku prezydent Bronisław Komorowski, gdy mówił, że Polacy muszą wybrać „między Polską racjonalną a radykalną”.

Bronisław Komorowski przegrał reelekcję z Andrzejem Dudą. Zarówno w pierwszej (o 1 proc.), jak i w drugiej (o 3 proc.) turze górą był kandydat PiS, choć na początku kampanii wyborczej sondaże dawały Komorowskiemu poparcie na poziomie 52 proc.

Czytaj więcej o wyborach prezydenckich w OKO.press:

Przeczytaj także:

14:13 19-05-2025

Prawa autorskie: Il. Materiały Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego / X.comIl. Materiały Karola...

Trzaskowski i Nawrocki przemaszerują przez Warszawę tego samego dnia

W niedzielę 25 maja przez Warszawę przejdą równolegle (i to dosłownie) dwa marsze. Jeden pójdzie za Trzaskowskim, drugi za Nawrockim

Co się wydarzyło?

Pierwszy na pomysł zamanifestowania poparcia przemarszem wpadł Rafał Trzaskowski, a właściwie Donald Tusk, który już 29 marca zapowiedział „wielki marsz patriotów”.

Początkowo miał on się odbyć 11 maja, przed pierwszą turą wyborów i być odpowiedzią na kwietniowy marsz PiS zorganizowany z okazji 1000-lecia królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego.

Wiele wskazywało na to, że wezwanie Donalda Tuska do przemaszerowania przez Warszawę 11 maja, nie było uzgodnione ze sztabem Rafała Trzaskowskiego. Ten trzy dni później ogłosił zmianę daty manifestacji na 25 maja, czyli na niedzielę pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów.

„Mi osobiście i panu premierowi zależy na tym, żeby wszystkie partie demokratyczne były razem, żeby nie było tutaj żadnego wrażenia, że chcemy ze sobą na tym marszu konkurować, tylko że po prostu wspieramy kandydata demokratycznego”

- tłumaczył swoją decyzję Trzaskowski.

Marsz wystartuje w najbliższą niedzielę (25 maja) o godz. 11 z placu Bankowego, gdzie znajduje się siedziba warszawskiego ratusza, w którym urzęduje Rafał Trzaskowski jako prezydent Warszawy. Uczestnicy przejdą ulicą Marszałkowską na plac Konstytucji. Manifestacja ma potrwać do godz. 18.

Dokładnie w tym samym momencie, trasą przebiegającą równoległym ciągiem ulic, przejdzie „marsz dla Polski” organizowany przez Karola Nawrockiego. Kandydat PiS wezwał do udziału w nim podczas swojego wieczoru wyborczego:

„W poszukiwaniu dialogu, niezależnie od tego, jak państwo głosowaliście w pierwszej turze wyborów prezydenckich, wszystkich tych, którym dobro Polski, dobro naszej ojczyzny jest bliskie (...) chcę zaprosić 25 maja do Warszawy na wielki marsz za Polską. Polska musi wygrać” – wzywał Nawrocki.

Jaki jest kontekst?

Donald Tusk zaproponował marsz poparcia dla Rafała Trzaskowskiego, aby nawiązać do wielkich manifestacji, które poniosły Koalicję 15 października do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w 2023 roku.

Okazją do pierwszego dużego przemarszu była rocznica wyborów 4 czerwca, która wypadła w czasie, gdy PiS próbował przyjąć ustawę o speckomisji ds. badania rosyjskich wpływów, zwaną „lex Tusk”. W manifestacji wzięło udział wtedy co najmniej 380 tys. osób (organizatorzy mówili nawet o pół miliona).

Druga manifestacja odbyła się na kilkanaście dni przed wyborami. 1 października przez Warszawę przeszedł „marsz miliona serc”. Według szacunków OKO.press tego dnia przez stolicę faktycznie przemaszerował milion ludzi.

Tusk chciał po raz trzeci powtórzyć ten sukces mobilizacyjny i poprowadzić Trzaskowskiego do zwycięstwa. Czy to mu się jednak uda?

Podczas wieczoru wyborczego OKO.press (ok. 27 minuty) Agata Szczęśniak zauważyła, że już kilka tygodni temu słyszała od sztabowców Rafała Trzaskowskiego, że pomysł maszerowania z Donaldem Tuskiem jest zły i próbują go od niego odwieść.

„Trzaskowski z Tuskiem podający sobie na scenie ręce w geście zwycięstwa to jest (polityczne) samobójstwo”

- ocenił redaktor naczelny OKO.press Michał Danielewski.

„Ale odwołanie tego marszu to byłaby katastrofa. Jedna i druga opcja to katastrofa” – dodała Agata Szczęśniak.

Czytaj więcej o wyborach prezydenckich w OKO.press:

Przeczytaj także: