Poza Benjaminem Netanjahu MTK chce aresztować byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta oraz lidera Hamasu Mohammeda Deifa. Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy
Chodzi o niezastosowanie się do zakazu pełnienia funkcji publicznych.
Adam Bodnar skierował do Parlamentu Europejskiego wniosek o zdjęcie immunitetu z Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Obaj pełnią teraz mandat europarlamentarzystów, co wiąże się z tym przywilejem zarówno w kraju pochodzenia, jak i w całej Wspólnocie. Prokurator Generalny i minister sprawiedliwości chce, by politycy Prawa i Sprawiedliwości odpowiedzieli za niedostosowanie się do zakazu pełnienia funkcji publicznych, który ciążył na nich w związku z wcześniejszymi wyrokami.
„Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy dostarczył podstawy do ustalenia, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, pomimo orzeczonego wobec nich prawomocnego zakazu pełnienia funkcji publicznych, nie zastosowali się do tego zakazu i wykonywali mandaty posłów poprzez wzięcie udziału w dniu 21 grudnia 2023 r. w obradach Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, w tym w przeprowadzonych przez Sejm głosowaniach numer 141-147 oraz uczestniczenie w dniu 28 grudnia 2023 r. w posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych” – przekazuje Prokuratura Krajowa. Obecni europosłowie usłyszeli te zarzuty w kwietniu, jednak w związku z pełnioną funkcją nie mogą za nie odpowiedzieć.
„Nie przyjąłem do wiadomości zarzutu. Jestem posłem na Sejm i zapytałem prokurator, czy posiada uchwałę Sejmu uchylającą mi immunitet. Jak rozumiem, prokuratura nie ma takiej uchwały, więc złożyłem oświadczenie, że jest to czynność bezprawna” – mówił wtedy Mariusz Kamiński.
W grudniu 2023 Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali prawomocnie skazani w sprawie tak zwanej afery gruntowej. W 2007 roku, jako szef i wiceszef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, przygotowali prowokacje, w ramach której Andrzej Lepper (wtedy minister rolnictwa) miał zgodzić się na odrolnienie działki w zamian za łapówkę. Wiadomości o takim procederze krążyły w CBA. Na potrzeby prowokacji Biuro przygotowało między innymi podrobione dokumenty dla agentów. Sąd ocenił, że cała akcja opierała się na wytworzeniu fałszywych dowodów na przestępstwo, którego w rzeczywistości nie popełniono. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia uznał, że w związku z prawomocnym wyrokiem wygasają mandaty poselskie Kamińskiego i Wąsika. Ci nie przyjęli tego do wiadomości, zasłaniając się najpierw wydanym „na zapas”, a po trafieniu do więzienia – kolejnym ułaskawieniem prezydenta Andrzeja Dudy.
Polska Grupa Górnicza rozwiąże etaty z 435 pracownikami. Chodzi przede wszystkim o tych, którzy mają już uprawnienia emerytalne. Władze spółki czekają na odpowiedź związkowców.
Kierownictwo węglowego giganta, kontrolującego śląskie kopalnie, uzasadnia swoją decyzję „trudną sytuacją finansową”. „Pracodawca zamierza dokonać zwolnień grupowych pracowników PGG z przyczyn niedotyczących pracowników” – wyjaśniają prezes Leszka Pietraszka oraz wiceprezes ds. ekonomicznych Bartosza Kępa. Liczba ponad 400 pracowników może robić wrażenie, jednak w całej PGG pracuje aż 36 734 osób.
Ruch Polskiej Grupy Górniczej może dziwić w kontekście dużych zarobków, którymi niedawno chwaliła się spółka. W 2023 roku zysk netto PGG wyniósł 2,3 mld zł. Wpłynęło na to między innymi zwiększone wydobycie przez zablokowanie importu z Rosji. Jeszcze w 2021 roku PGG odnotowała stratę w wysokości 3,8 mld zł.
Mimo to spółka 291 pracowników dołowych, 71 pracowników powierzchni i 73 pracowników administracyjno-biurowych. Paradoksalnie ta decyzja może mieć sens – zaznaczają jednak branżowi specjaliści. To krok uprzedzający koniec węglowej hossy.
„PGG ponownie zanotuje spadek wydobycia węgla, a wynagrodzenia znów pójdą w górę w efekcie dwóch jednorazowych nagród, a cena węgla systematycznie spada, co widać w danych ARP od początku roku. Źle to wróży wynikom spółki za ten rok i bez przyrzeczonej już rządowej kroplówki rzędu 5,5 mld zł tylko dla tej jednej spółki nie obejdzie się. Obserwujemy właśnie koniec dwóch udanych lat górnictwa” – oceniał na łamach „Rzeczpospolitej” Jakub Szkopka, analityk Erste Securities.
Na słabe perspektywy dla węgla wskazuje również Fundacja Instrat w podsumowującym czerwiec „Przeglądzie Węglowym”. Eksperci wskazują na spadki w produkcji prącu z węgla (22 proc. mniej rok do roku), sprzedaży węgla (o 9 proc. mniej w porównaniu z majem), rosną za to zapasy węgla (do 3,27 mln ton, to najwyższy poziom od dwóch lat). Jednocześnie zatrudnienie w sektorze utrzymuje się na poziomie ok. 75 tysięcy osób.
Specjalny zespół powołany przez prokuratora generalnego Adama Bodnara opublikował raport z postępowań prokuratorskich dotyczących odmowy dokonania aborcji w trakcie rządów PiS
Prokurator generalny Adam Bodnar specjalny zespół prokuratorów do opracowania wytycznych w zakresie prowadzenia spraw dotyczących odmowy dokonania przerwania ciąży i aborcji farmakologicznej, powołał w kwietniu 2024 roku. Teraz Prokuratura Krajowa poinformowała, że wytyczne zostały opracowane i przekazane do Krajowej Rady Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym „w celu pilnego zaopiniowania”. I opublikowała sprawozdanie z badania aktowego 590 postępowań prowadzonych w latach 2016 – 2023 w prokuraturach rejonowych i okręgowych. Raport pokazuje, jak za odmowę aborcji ścigał rząd PiS. Ma być on podstawą do przygotowania wytycznych w sprawie aborcji prokuratora generalnego.
„W 462 sprawach wydano decyzje o odmowie lub umorzeniu śledztwa, 99 spraw zakończono aktami oskarżenia, w 14 sprawach skierowano do sądu wnioski o konsensualne zakończenie postępowania przygotowawczego w trybie art. 335 kpk, a w 11 — wnioski o warunkowe umorzenie śledztw. W 4 sprawach wydano postanowienia o zawieszeniu postępowania" – czytamy w komunikacie.
Chodzi o sprawy, które inicjowały w większości kobiety, którym udzielono pomocy w terminacji ciąży. Ale też osoby — jak pisze prokuratura — pozostające z nimi w szczególnie bliskich stosunkach osobistych lub relacjach rodzinnych. Zdarzało się, że w sprawach odmowy aborcji do prokuratury zgłaszał się też personel medyczny. „Podstawę wszczęcia spraw stanowiły także materiały wyłączone z innych postępowań, które dotyczyły zorganizowanych grup przestępczych, zajmujących się m.in. handlem środkami wczesnoporonnymi” – czytamy w komunikacie.
„Dominującym rodzajem kary wymierzanym przez sądy osobom najbliższym, które pomogły kobiecie ciężarnej w terminacji ciąży, były kary ograniczenie wolności polegające na wykonywaniu nieodpłatnie kontrolowanej pracy na cele społeczne w określonym czasowym wymiarze w stosunku miesięcznym lub sądy warunkowo umarzały postępowanie. Surowsze kary wymierzane były natomiast grupom przestępczym lub osobom, które zajmowały się sprzedażą środków wczesnoporonnych, czyniąc sobie z tego procederu stałe źródło dochodu”.
„Zespół zarekomendował, aby w każdej sprawie, w której personel medyczny odmówił przeprowadzenia legalnej aborcji, niezwłocznie wdrożyć postępowanie przygotowawcze celem wyjaśnienia okoliczności zaistniałego zdarzenia i dokonania jego oceny prawno-karnej” – czytamy w komunikacie.
Rząd wytyczne dla prokuratury w sprawie w aborcji miał ogłosić – według zapowiedzi premiera Donalda Tuska – w poniedziałek. Mają być one odpowiedzią na odrzucony w lipcu 2024 roku projekt Lewicy, który znosił karanie za pomoc w aborcji (więcej tutaj). „Szukamy pewnych praktycznych sposobów, które nie wymagają zmian ustawowych, żeby okoliczności tego codziennego życia jakoś złagodzić, jeśli chodzi o kobiety, które decydują się na przerwanie ciąży. W poniedziałek pojawią się nowe wytyczne dla prokuratury dotyczące ścigania” – zapowiedział w zeszłym tygodniu szef rządu. Dokument, na polecenie premiera Donalda Tuska, przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan grozi Izraelowi. Twierdzi, że Turcja może przeprowadzić inwazję na Izrael i zakończyć konflikt ze Strefą Gazy. „Tak jak wkroczyliśmy do Górskiego Karabachu, tak jak wkroczyliśmy do Libii, możemy zrobić im to samo” — mówił Erdogan
Erdogan w trakcie przemówienie w rodzinnym mieście Rize, stwierdził, że Turcja powinna odpowiedzieć na działania militarne Izraela w Strefie Gazy. „Izrael nie może zachowywać się w ten sposób wobec Palestyny. Tak jak interweniowaliśmy w Karabachu i Libii, teraz możemy zrobić to samo. Nie ma rzeczy, której nie możemy zrobić. Musimy być tylko silni. Kto może zagwarantować, że ci, którzy dziś niszczą Gazę, jutro nie zwrócą uwagi na Anatolię?” – mówił Erdogan cytowany przez „The Times of Israel”. W 2020 roku Turcja pod rządami Erdogana udzieliła Azerbejdżanowi wsparcia wojskowego podczas konfliktu wywołanego sporem lądowym z Armenią i republiką Górskiego Karabachu. W tym samym roku uchwaliła roczny mandat na rozmieszczenie wojsk w Libii.
Erdogan zarzucał wcześniej państwom, które opowiadają się za Izraelem, że wspierają jego plan „rozszerzenia wojny na cały Bliski Wschód”.
Na groźbę prezydenta Turcji odpowiedział minister spraw zagranicznych Israel Katz. Porównał Erdogana do byłego dyktatora Iraku Saddama Husajna.
„Erdogan idzie drogą Saddama Husajna i grozi atakiem na Izrael. Powinien po prostu pamiętać, co się tam wydarzyło i jak to się skończyło” – napisał Katz na platformie X.
Przypomnijmy. W niedzielę 28 lipca Izrael zaatakował cele Hezbollahu w Libanie. To odpowiedź na atak rakietowy na anektowane przez Izrael Wzgórza Golan. W ataku rakietowym Hezbollahu na zamieszkiwane w większości przez Druzów miasteczko Madżdal Szams na północy Wzgórz Golan zginęło 12 osób, a ponad 30 zostało rannych. Do ataku doszło wieczorem w sobotę 27 lipca 2024 roku.
W sobotę 27 lipca izraelskie siły zbombardowały szkołę w miejscowości Deir al-Balah w środkowej części Strefy Gazy. Zginęło co najmniej 30 Palestyńczyków i ranił ponad 100 – podały lokalne władze.
Izraelskie siły zbrojne twierdzą, że szkoła była wykorzystywana do przeprowadzania ataków na żołnierzy z Izraela oraz jako skład broni. Lokalna ludność cywilna została ostrzeżona przed planowanym ostrzałem.
Wcześniej w sobotę palestyńskie media podały, że w izraelskich atakach na miasto Chan Junis na południu Gazy zginęło co najmniej 14 osób – podał PAP. W związku z prowadzonymi na tym obszarze walkami strona izraelska wezwała tego dnia do ewakuacji cywilów przebywających w strefie humanitarnej.
Po burzliwej dyskusji radni powiatu tatrzańskiego uchylili dokument, stworzony przez prawników z Ordo Iuris, który był lepiej zakamuflowanym odpowiednikiem lokalnych rezolucji „przeciwko ideologii LGBT”
Rada powiatu tatrzańskiego uchyliła Samorządową Kartę Praw Rodzin, stosunkiem 8 do 10 głosów. Powiat tatrzański przyjął Samorządową Kartę Praw Rodzin 30 grudnia 2019 roku. Dokument, stworzony przez prawników z Ordo Iuris, był lepiej zakamuflowanym odpowiednikiem lokalnych rezolucji „przeciwko ideologii LGBT”. Radni podpisali się pod promocją wzorców rodziny i edukacji zgodnych z katolicką doktryną. Samorządy zobowiązały się, że nie będą „przeznaczać środków publicznych i mienia publicznego na projekty podważające konstytucyjną tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny lub autonomię rodziny”. A wszystkie programy prowadzone przez gminę lub powiat miały uwzględniać interes „integralności rodziny”.
Pierwszą strefę „wolną od LGBT” w marcu 2019 roku ustanowili radni Świdnika (woj. lubelskie). Od tego czasu ponad 100 jednostek samorządu terytorialnego przyjęły pokrewne dokumenty. Część z nich w formie skrajnie homofobicznych rezolucji „przeciwko ideologii LGBT”, inne – właśnie w postaci „Samorządowej Karty Praw Rodziny” stworzonej przez prawników „Ordo Iuris”. Chociaż Karta Praw Rodzin nie mówi wprost o osobach LGBT, to mówi o wsparciu rodziny rozumianej jako związek kobiety i mężczyzny. Karta zobowiązuje samorządy m.in. do odmowy finansowania projektów, które podważają rolę tak rozumianej rodziny. Czyli na przykład na projekty organizacji pozarządowych dotyczące promocji równości i tolerancji wobec osób LGBT.
Rozwój tych dokumentów w kolejnych gminach można monitorować dzięki aktywistom: Kubie Gawronowi, Paulinie Pająk i Pawłowi Parencie. W listopadzie 2019 roku stworzyli „Atlas Nienawiści”, który pozwala śledzić, którzy samorządowcy przyjęli dokumenty, które regiony wciąż pracują nad uchwałami, a gdzie radni odrzucili projekty rezolucji.
Ostatnia uchwała przeciwko „ideologii LGBT+” zniknęła z mapy Polski, w lutym 2024 roku. Bogate orzecznictwo sądów administracyjnych wskazywało wprost, że celem samorządowych rezolucji było wykluczenie i napiętnowanie całej społeczności LGBT+. Swoimi działaniami samorządowcy nie tylko przekroczyli uprawnienia, ale w sposób rażący złamali prawo, w tym polską Konstytucję.
W czerwcu 2022 roku NSA orzekł, że społecznym skutkiem uchwał anty-LGBT było „naruszenie godności, czci, dobrego imienia oraz ściśle związanego z tymi dobrami życia prywatnego określonej grupy mieszkańców”. Część dokumentów uchyliły sądy po skargach Rzecznika Praw Obywatelskich. Ale większość samorządów sama wycofała się z uchwał pod presją finansową. Zgodnie z umową partnerstwa, którą Polska zawarła z Brukselą, unijne wsparcie nie może zostać udzielone żadnemu samorządowi, który swoimi działaniami przyczynia się do jakichkolwiek form segregacji lub wykluczenia.