Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Péter Szijjártó wyrok polskiego sądu ws. Wołodymyra Żurawlowa, podejrzewanego o wysadzenie gazociągów Nord Stream, uznał za skandal. Odpowiedział mu szef polskiej dyplomacji: „Kiedy zagraniczny agresor bombarduje twój kraj, możesz legalnie odpowiedzieć, sabotując zdolność agresora do finansowania wojny”
„Skandaliczne: według Polski, jeśli nie podoba ci się infrastruktura w Europie, możesz ją wysadzić. Tym samym udzielili oni z góry pozwolenia na ataki terrorystyczne w Europie. Polska nie tylko uwolniła terrorystę, ale wręcz go celebruje – tym stała się europejska praworządność” – w taki sposób węgierski minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó odniósł się do komentarza Donalda Tuska po ułaskawieniu Wołodymyra Żurawlowa.
Przypomnijmy, że Ukrainiec był podejrzewany przez niemieckie służby o wysadzenie gazociągów Nord Stream 1 i 2. Polski sąd uznał, że w czasie wojny obronnej żaden Ukrainiec nie może być ścigany za działania wojskowe i dywersyjne przeciwko Rosji. Premier Tusk decyzję o odmowie ekstradycji uznał za „słuszną”. „Sprawa zamknięta” – komentował w serwisie X.
Do krytyki ze strony Szijjártó odniósł się szef polskiej dyplomacji. „Kiedy zagraniczny agresor bombarduje twój kraj, możesz legalnie odpowiedzieć, sabotując zdolność agresora do finansowania wojny” – napisał Sikorski. I dodał, że akty dywersyjne to samoobrona.
Węgry są najbardziej przychylne Rosji wśród państw Unii Europejskiej. Od początku pełnoskalowej agresji na Ukrainę Victor Orbán swoje strategiczne sympatie ubiera w szaty pacyfizmu, powtarzając, że Budapeszt pragnie pokoju. W praktyce Węgry sprzeciwiały się dołączeniu Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Orbán wielokrotnie mówił o walce dwóch równych sobie narracji. Ukrainy, która „czuje się najechana i zaatakowana” oraz Rosji, która czuje, że „walcząc z Ukrainą, chroni się przed posiadaniem wojsk NATO pod swoimi drzwiami”. Jednocześnie, oskarżał UE o podżeganie do wojny i zamiar wysłania europejskich wojsk do walki po stronie Ukrainy.
Z Władimirem Putinem Orbána łączą też interesy. Węgry są wciąż w dużym stopniu uzależnione od importu rosyjskich surowców energetycznych. Pomimo odchodzenia UE od kupowania rosyjskich surowców energetycznych, w 2021 roku Budapeszt podpisał kolejny 15-letni kontrakt z Gazpromem na dostawy gazu ziemnego. Ponadto Węgry wciąż sprowadzają rosyjską ropę, a rosyjski państwowy koncern Rosatom rozbudowuje jedyną węgierską elektrownię jądrową w Paksu w środkowej części Węgier.
Także narracja Orbána dotycząca „zmierzchu Zachodu”, pasuje do opowieści kremlowskiej propagandy. Zgniłemu Zachodowi, któremu zarzuca upadek moralny elit, przyzwolenie na pozaeuropejską migrację (i „mieszanie ras” – sic!) i ideologię gender, przeciwstawia racjonalną Rosję.
Nie bez powodu to właśnie w Budapeszcie ma dojść do spotkania Władimira Putina z Donaldem Trumpem. „Budapeszt jest jedynym miejscem, w którym takie spotkanie jest możliwe, ponieważ zawsze byliśmy po stronie pokoju” – mówił w piątek 17 października w wywiadzie radiowym Victor Orbán. „Wszyscy w Unii Europejskiej są za wojną, więc do tej pory byli pomijani w przygotowaniach. Najważniejsze teraz, aby UE broniła swoich interesów i otworzyła kanał dyplomatyczny między stronami” – dodał.
Jak zauważają zagraniczne media, zapowiedź spotkania w Budapeszcie stawia Węgry w centrum politycznej szachownicy. Do tej pory strategia Orbána naciskająca na natychmiastowe rokowania pokojowe, niezależnie od strat dla strony ukraińskiej, była w Europie marginalizowana.
Przeczytaj także:
George Santos, skazany na ponad 7 lat więzienia za poważne oszustwa, w tym kradzież tożsamości, został zwolniony z więzienia w New Jersey. Donald Trump twierdzi, że były republikański kongresmen był maltretowany, a za kratki trafił z powodów politycznych
„Właśnie podpisałem ugodę, zwalniającą George’a Santosa z więzienia, NATYCHMIAST. Powodzenia, George, miłego życia!„ – napisał w piątek 17 października Donald Trump w serwisie Truth Social. Były kongresmen skazany za oszustwa odsiedział zaledwie trzy miesiące z siedmioletniego wyroku. Prezydent USA stwierdził, że Santos był ”okropnie maltretowany„. Za jego ułaskawieniem miało przemówić oddanie walce z Demokratami. Trump zwolnił też byłego kongresmena z obowiązku wypłaty odszkodowań na rzecz jego ofiar – w sumie 370 tys. dolarów. Santos został wypuszczony z więzienia w New Jersey w piątek wieczorem. Według jego adwokata w ten sposób ”naprawiono wielką niesprawiedliwość".
Tyle że Santos sam przyznał się do winy. Chodziło m.in. o kradzież tożsamości 11 osób, w tym członków własnej rodziny. Krótko po tym, jak republikanin w 2022 roku wygrał wybory uzupełniające do kongresu w jednym z nowojorskich okręgów, media zaczęły mu wytykać, że sfabrykował swoją biografię. New York Times opublikował śledztwo, w którym ujawnił, że kongresmen kłamał w swoim CV, podając, że posiada dyplom ukończenia studiów wyższych oraz że pracował dla Citigroup i Goldman Sachs.
Zarzutów zaczęło pojawiać się więcej: Santos miał ukraść pieniądze ze zbiórki funduszy na leczenie umierającego psa, miał też kłamać na temat tego, że jego matka przeżyła ataki terrorystyczne z 11 września. Po tych doniesieniach dochodzenie rozpoczęły władze lokalne i federalne.
W 2023 roku Santos został pierwszym od ponad 20 lat członkiem Kongresu, który został wykluczony z Izby Reprezentantów. Raport komisji etyki oskarżył go o niewłaściwe wykorzystanie funduszy kampanii wyborczej na cele osobiste, w tym na zabiegi botoksu i subskrypcje serwisu OnlyFans.
Sędzia, wydając wyrok skazujący w 2024 roku, powiedział: „Zostałeś wybrany dzięki swoim słowom, z których większość była kłamstwami". Ostatecznie oskarżono go o 23 przestępstwa federalne i skazano na 87 miesięcy więzienia.
Prezydent USA sugerował, że skazanie Georga Santosa było motywowane politycznie. Od początku drugiej kadencji Trump podobnym kluczem ułaskawił m.in.:
Przeczytaj także:
Prezydent Zełenski przyleciał do Waszyngtonu po zapewnienie, że Amerykanie przekażą Ukrainie pociski dalekiego zasięgu Tomahawk. Jednak Donald Trump po rozmowie z Putinem zmienił zdanie i znów przekonuje, że może namówić obie strony do trwałego pokoju
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył do Waszyngtonu z nadzieją, że przekona Donalda Trumpa, by ten przekazał Ukrainie pociski manewrujące dalekiego zasięgu Tomahawk – symbol amerykańskiej potęgi zbrojeniowej. Jak podaje portal Axios, już na początku piątkowego (17 października) spotkania w Białym Domu prezydent USA powiedział Zełenskiemu, że ma nadzieję, że to nie będzie konieczne.
Po dwóch miesiącach twardego kursu wobec Rosji Trump zaskoczył Ukraińców informacją, że spotka się Putinem w Budapeszcie. O tej zmianie delegacja Zełenskiego dowiedziała się już po wylądowaniu w bazie wojskowej Andrews. Wcześniej Trump deklarował, że „w zasadzie jest gotowy” przekazać Ukrainie pociski Tomahawk. Po czwartkowej (16 października) rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem prezydent USA znów jest przekonany, że pokój jest na horyzoncie. „Myślę, że prezydent Zełenski chce tego, i myślę, że prezydent Putin też tego chce. Teraz muszą tylko trochę się dogadać” – stwierdził Trump.
Według źródeł portalu Axios spotkanie pomiędzy Zełenskim i Trumpem nie przebiegło dobrze. „Nikt nie krzyczał, ale Trump był stanowczy” – podaje jeden z rozmówców. Drugi ze świadków dodał, że były momenty, gdy robiło się „emocjonalnie”. Trump miał zasugerować, że przystaje do propozycji Rosji, aby zatrzymać konflikt i podział terytoriów na obecnej linii frontu. Tyle że Rosjanie tak naprawdę chcą, żeby Ukraińcy oddali im tereny niezdobyte w 4 obwodach. Zatrzymanie na linii frontu to amerykańska propozycja rozejmu. Rozmowa przywódców USA i Ukrainy zakończyła się nagle po 2,5 godzinie. „Myślę, że to koniec. Zobaczymy, co będzie w przyszłym tygodniu” – miał powiedzieć Donald Trump.
„Dość już przelano krwi, granice zostały wyznaczone przez wojnę i krew. Powinni się zatrzymać tam, gdzie są. Niech obie strony zadeklarują zwycięstwo, niech zadecyduje Historia!” – napisał po spotkaniu Trump w serwisie Truth Social.
Pytany wcześniej przez dziennikarzy, czy nie uważa, że Putin może znów blefować, stwierdził, że dopuszcza możliwość, że prezydent Rosji gra na czas, ale raczej podchodzi do pokoju poważnie. „Przez całe życie grałem z najlepszymi i wypadłem naprawdę dobrze” – mówił Trump.
Wołodymyr Zełenski publicznie zadeklarował, że Ukraina jest gotowa do rozmów, ale przeszkodą w osiągnięciu pokoju jest postawa Władimira Putina. „Prezydent Trump ma rację, powinniśmy zatrzymać się tam, gdzie jesteśmy, a potem rozmawiać. Ale tu chodzi o Putina, bo nie my zaczęliśmy tę wojnę” – zaznaczył Zełenski.
Jak pisała w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk, przekazanie Tomahawków Ukrainie stało się kartą przetargową w rozmowach Trumpa z Putinem. Kreml na przemian groził eskalacją i prosił, by tego nie robić, bo USA i Rosja mogą się w tej sprawie dogadać.
Spotkanie na Węgrzech, kraju, który w Europie jest najmniej przychylny Ukrainie, może być kolejną próbą zwodzenia Amerykanów mglistą wizją pokoju.
Do spotkania Putin-Trump ma dojść w ciągu dwóch tygodni lub później – jak zapowiedział Victor Orbán po rozmowie telefonicznej z przywódcą Rosji. „Przygotowania idą pełną parą. Od trzech lat otwarcie i głośno stoimy za pokojem. Dlatego Węgry są dzisiaj jedynym miejscem w Europie, gdzie można odbyć spotkanie Trump-Putin” – ocenił Orbán.
Więcej o spotkaniu pisały Paulina Pacuła i Agnieszka Jędrzejczyk:
Przeczytaj także:
„Marszałek Hołownia nie stawia żadnych warunków wstępnych i, tak jak się zobowiązał w umowie, zrezygnuje na rzecz Włodzimierza Czarzastego” – powiedział w Sejmie premier Donald Tusk
W piątek 17 października sejmowi dziennikarze zapytali premiera Donalda Tuska o rotację marszałków. Przypomnijmy, że Szymon Hołownia zapowiedział, że swoją rezygnację z funkcji złoży za miesiąc, 13 listopada. Zgodnie z umową koalicyjną z 2023 roku zastąpi go przewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Głosowanie w tej sprawie w Sejmie planowane jest na 19 listopada.
Tusk stwierdził, że choć w polityce dużo jest zaskoczeń, to jest spokojny o to, co zrobi Szymon Hołownia. „Marszałek Hołownia nie stawia żadnych warunków wstępnych i, tak jak się zobowiązał w umowie, zrezygnuje na rzecz Włodzimierza Czarzastego” – mówił.
Dodał, że jeśli jest pytany, czy wie, jak „wszyscy bez wyjątku posłowie” zagłosują w kwestii wyboru kolejnego marszałka, to „to jest właśnie zawsze pole na ewentualne, odpukać, niespodzianki”.
„Tutaj nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Natomiast jeżeli chodzi o liderów koalicji 15 października, to tutaj jest pełne porozumienie” – mówił Donald Tusk.
Dla Szymona Hołowni warunkiem wstępnym do rezygnacji z funkcji marszałka było do niedawna zapewnienie Polsce 2050 funkcji wicepremiera. Sam Hołownia zapowiedział już wycofanie się z partyjnej polityki, a dokładnie rezygnację z ubiegania się o stanowisko przewodniczącego swojej partii. Wicepremierką z rekomendacji Rady Krajowej Polski 2050 miałaby zostać Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej. „Jeżeli Lewica ma mieć marszałka, ma mieć wicepremiera, to my też nie możemy zostać po prostu z samymi ministrami i ewentualnie jednym wicemarszałkiem" – tłumaczył Hołownia.
Tusk pytany o to, czy widzi wśród swoich wiceministrów Pełczyńską-Nałęcz, odpowiedział, że „wyobraża sobie taką sytuację”. Natomiast dopiero po zmianie marszałka rozpocznie się dyskusja o „ewentualnych awansach czy zmianach w rządzie”.
Przypomnijmy, że Szymon Hołownia ubiega się teraz o pracę w ONZ, gdzie chciałby zostać Wysokim Komisarzem do spraw Uchodźców.
Przeczytaj także:
Ukrainiec podejrzewany przez niemieckie służby o wysadzenie gazociągu Nordstream wyjdzie na wolność – zdecydował Sąd Okręgowy w Warszawie
W piątek 17 października polski sąd odmówił wydania stronie niemieckiej obywatela Ukrainy Wołodymyra Ż., którego oskarża się o wysadzenie dwóch nitek gazociągu Nord Stream. Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że mężczyzna zostanie natychmiastowo zwolniony z aresztu.
Według sędziego Dariusza Łubowskiego niemiecka strona nie przedstawiła żadnych dowodów, które mogłyby stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania. Ogłoszenie wyroku sędzia Łubowski zaczął od słów: „Po pierwsze jest pan wolny”. Prokuratura ma trzy dni na złożenie apelacji w tej sprawie.
Wyrok skomentował na portalu X premier Donald Tusk: „Polski sąd odmówił ekstradycji do Niemiec Ukraińca podejrzewanego o wysadzenie Nord Stream 2 i zwolnił go z aresztu. I słusznie. Sprawa zamknięta”.
Przypomnijmy, że mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczenia mienia oraz zniszczenia rurociągu Nord Stream 2. Został zatrzymany 30 września w Pruszkowie, gdzie od 3,5 roku mieszka z rodziną.
Według niemieckiej prokuratury Ukraińcy do swojej akcji sabotażu z września 2022 roku wykorzystali jacht, który wypłynął z portu w Rostocku. Wynajęli go w Niemczech na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości. Śledczy twierdzą, że nurkowie przyczepili do nitek gazociągu Nord Stream co najmniej cztery ładunki wybuchowe. A to wszystko na głębokości ok. 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego.
Wcześniej ekstradycji Serhija K., innego z podejrzanych w tej sprawie Ukraińców, odmówił włoski Sąd Najwyższy.
Przeczytaj także: