0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

09:19 13-04-2025

Prawa autorskie: Skutki rosyjskiego ataku na sumy z 13 kwietnia 2025 r. Fot: Denis Szmyhal/TelegramSkutki rosyjskiego a...

Rosjanie zaatakowali Sumy w Niedzielę Palmową. Zginęły 32 osoby, w tym dwoje dzieci

Rosjanie zaatakowali centrum miasta, gdy jego prawosławni i katoliccy mieszkańcy zmierzali do kościołów na obchody Niedzieli Palmowej

Aktualizacja 14.30: Wiadomo już o 32 ofiarach śmiertelnych rosyjskiego ataku na centrum miasta. Wśród nich jest dwoje dzieci.

Aktualizacja 12.30: Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 24. Jest wśród nich dziecko.

Aktualizacja 11.30: Liczba rannych po ataku rakietowym w Sumach wzrosła do 83. Wśród nich jest siedmioro dzieci. Wiadomo o 21 ofiarach śmiertelnych.

W niedzielny poranek (między 10 a 11) Rosjanie zaatakowali Sumy na północnym wschodzie Ukrainy pociskami balistycznymi. Co najmniej dwie rakiety eksplodowały w ścisłym centrum tego 250-tysięcznego przed wybuchem pełnoskalowej wojny miasta. W wyniku ataku zginęło nie mniej niż 20 osób – informuje cytowany przez Kiev Independent mer miasta Artem Kobzan. Pełna liczba ofiar nie jest jeszcze znana.

Rosjanie zaatakowali w momencie, w którym część mieszkańców miasta zmierzała do kościołów i cerkwi na uroczyste msze i procesje – w tym roku bowiem Wielkanoc i Niedziela Palmowa, wypadają dokładnie tego samego dnia zarówno w katolickim, jak i prawosławnym kalendarza. W prawosławiu Niedziela Palmowa jest jeszcze ważniejszym elementem obrządku paschalnego, niż w katolicyzmie – to jedno z najistotniejszych świąt religijnych w prawosławnym roku liturgicznym. Palmy wielkanocne w obu wyznaniach mają symbolizować odrodzenie, zmartwychwstanie, nadzieję i radość.

W wyniku rosyjskiego ataku rakietowego dwie osoby cywilne zginęły również w Kupiańsku. Tam rosyjski pocisk trafił bezpośrednio w budynek mieszkalny.

08:38 13-04-2025

Prawa autorskie: Foto ROBERTO SCHMIDT / AFPFoto ROBERTO SCHMIDT...

Trump wywiera coraz większą presję na Ukrainę. Teraz żąda kontroli nad transferem gazu

Donald Trump żąda od Ukrainy kontroli nad południową odnogą rurociągu Przyjaźń przebiegającą przez terytorium broniącego się przed Rosją kraju. Dzieje się to w 3 miesiące po tym, jak Ukraina wstrzymała transfer rosyjskiego gazu

Co się wydarzyło?

Reuters i Guardian poinformowały o szczegółach piątkowego spotkania przedstawicieli USA i Ukrainy dotyczącego umowy o ukraińskich minerałach. Na spotkaniu miało zostać przedstawione nowe żądanie Donalda Trumpa: prezydent Stanów Zjednoczonych chce, by Ukraina przekazała USA kontrolę nad gazociągiem, którym rosyjski gaz był dostarczany do krajów Europy Środkowej i Południowej. Ukraiński analityk Wołodymyr Landa, cytowany przez „Guardiana” nazwał to „zastraszaniem w kolonialnym stylu”.

Reuters informuje, że negocjacje dotyczące ukraińskich zasobów naturalnych stają się coraz ostrzejsze. Obecne oczekiwania Trumpa mają być „bardziej maksymalistyczne” niż pierwotna wersja umowy zakładająca, że Ukraine przekaże USA kontrolę nad minerałami i surowcami naturalnymi o łącznej wartości 500 miliardów dolarów. Od podpisania umowy Trump uzależnia dalsze udzielanie Ukrainie przez USAT pomocy finansowej, sprzętowej, amunicyjnej i wywiadowczo-doradczej.

Jaki jest kontekst?

Nowe żądania Trumpa dotyczą południowej odnogi dwunitkowego gazociągu „Przyjaźń” (ros. „Drużba”) wiodącej z Rosji przez terytorium Ukrainy do Słowacji. Tymi rurami rosyjski gaz do końca 2024 roku był wciąż dostarczany m.in. do Słowacji, Węgier i części krajów południa Europy. Od początku roku Ukraina ostatecznie wstrzymała transfer rosyskiego gazu przez terytorium (co zresztą wywołało wściekłe reakcje prorosyjsko nastawionych premierów Słowacji i Węgier – Roberta Ficy i Viktora Orbana.

Gazociąg miał już pewien wpływ na przebieg wojny. Jednym z celów ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim było zajęcie miasteczka Sudża, w którym mieści się ważna dla Rosjan graniczna stacja przesyłowa „Przyjaźni”. Zażarte (i ostatecznie skuteczne) walki o odzyskanie Sudży prowadzone przez Rosjan przy wsparciu żołnierzy z Korei Północnej w ostatnich miesiącach miały bezpośredni związek z koniecznością przywrócenia kontroli również na tym strategicznie istotnym obiektem.

Teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

15:54 12-04-2025

Prawa autorskie: Fot. Brendan SMIALOWSKI / AFPFot. Brendan SMIALOW...

Trump spuszcza z tonu ws. ceł. Nowe produkty na liście wyjątków

Rekordowe cła na import do USA nałożone przez administrację Donalda Trumpa mają nie dotyczyć m.in. smartfonów, komputerów i czipów. Amerykańscy producenci ostrzegali przed gwałtownym wzrostem cen elektroniki

Co się wydarzyło?

Oświadczenie o nowych wytycznych dotyczących produktów objętych cłami wystosowała w piątkowy wieczór (czasu amerykańskiego) Służba Celna i Graniczna USA. Z komunikatu wynika, że rekordowe cła, które administracja Trumpa wdrożyła na początku kwietnia, nie będą dotyczyć szeregu urządzeń elektronicznych i ich części.

Na listę wyjątków trafiły m.in. smartfony, komputery, karty pamięci, płaskoekranowe telewizory, pendrive'y, półprzewodniki i ogniwa słoneczne. Produkty te będzie można sprowadzać do USA ze wszystkich krajów (w tym z wojujących z USA gospodarczo Chin) po dotychczas obowiązujących stawkach ceł. Po decyzji Trumpa cła na import wyrobów z Chin wynoszą obecnie 145 proc.

Decyzja jest najpewniej reakcją na presję ze strony amerykańskich producentów elektroniki takich jak Apple. To oni mieli najbardziej ucierpieć przez nowe cła. Spodziewano się np. gwałtownego wzrostu cen iPhone'ów – najpopularniejszego w USA modelu smartfona. Z analizy firmy badawczej Counterpoint Research wynika, że nawet 80 proc. iPhone'ów produkowanych na amerykański rynek powstaje w Chinach. Pozostałe 20 proc. – w Indiach.

Jak podaje BBC, Apple, podobnie jak inni producenci smartfonów, np. Samsung, w ostatnich latach próbowało nieco zdywersyfikować swoją produkcję, by nie polegać wyłącznie na Chinach. Coraz więcej tego typu urządzeń powstaje właśnie w Indiach, a także w Wietnamie.

Jaki jest kontekst?

Urzędujący prezydent USA Donald Trump z ceł uczynił jedno z głównych narzędzi swojej zagranicznej polityki handlowej.

2 kwietnia ogłosił, że USA nałożą „cła wzajemne” na szereg państw i regionów, które rzekomo „wykorzystują” Stany Zjednoczone. Jak pisaliśmy w OKO.press, sposób ich wyliczenia był absurdalny, a decyzja o tym, kogo miałyby dotyczyć całkowicie arbitralna. Ogromne cła nałożone zostały m.in. na kraje ubogie, żyjące z eksportu, ale w żaden sposób niezagrażające gospodarczo USA.

Już po tygodniu Trump uznał jednak, że cła zawiesza, bo większość krajów postanowiła z nim negocjować. Niewykluczone, że w decyzji pomogły amerykańskiemu prezydentowi niepokojące turbulencje na giełdzie i ryzyko światowej recesji. Trump utrzymał zarazem cła na Chiny, a wręcz je podwyższył – do 145 proc. Bo Chińczycy odpowiedzieli Stanom własnymi cłami, zamiast, jak chciał Trump, ukorzyć się i prosić, by zmienił zdanie.

Wyłączenie elektroniki z listy produktów podlegających „wzajemnym cłom” to w trwającej amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej znaczący krok wstecz po stronie USA.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:18 12-04-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

13 nazwisk na karcie wyborczej. PKW odmówiła rejestracji dwóch kandydatów

Paweł Tanajno i Romuald Starosielec nie zostali zarejestrowani jako kandydaci na prezydenta Polski. W pierwszej turze wyborów zagłosujemy najpewniej na jedną z 13 osób

Co się wydarzyło?

W sumie Państwowa Komisja Wyborcza odmówiła zarejestrowania czterech spośród 17 kandydatów, którzy dostarczyli jej podpisy. W piątek 11 kwietnia potwierdziła, że do wyścigu o prezydenturę w Polsce nie staną przedsiębiorca Paweł Tanajno i Romuald Starosielec z Ruchu Naprawy Polski.

Złożone przez nich w PKW podpisy poparcia okazały się w dużej mierze nieważne. Mowa o ponad 30 tys. nazwisk. Kandydatom przysługuje odwołanie od tej decyzji.

Z kolei w czwartek 10 kwietnia Komisja odmówiła rejestracji dwóch innych kandydatów: Dawida Jackiewicza i Wiesława Lewickiego. Podczas konferencji prasowej przewodniczący PKW Sylwester Marciniak powiedział, że na ich listach poparcia znalazły się tysiące zmarłych osób. PKW zawiadomiła w tej sprawie prokuraturę.

Aby zarejestrować swoją kandydaturę w wyborach, dany pretendent lub pretendentka do prezydenckiego wyścigu musi pokazać PKW 100 tys. ważnych podpisów. Udało się to trzynastu osobom, są to:

  1. Artur Bartoszewicz (ekonomista),
  2. Magdalena Biejat (kandydatka Lewicy),
  3. Grzegorz Braun (europoseł wykluczony z Konfederacji),
  4. Szymon Hołownia (marszałek Sejmu, kandydat Trzeciej Drogi),
  5. Marek Jakubiak (poseł koła Wolni Republikanie),
  6. Sławomir Mentzen (kandydat Konfederacji),
  7. Karol Nawrocki (prezes IPN, kandydat popierany przez PiS),
  8. Joanna Senyszyn (była posłanka SLD, ekonomistka),
  9. Rafał Trzaskowski (prezydent Warszawy i kandydat KO),
  10. Marek Woch (kandydat Bezpartyjnych Samorządowców),
  11. Adrian Zandberg (poseł, kandydat partii Razem),
  12. Maciej Maciak (lider Ruchu Dobrobytu i Pokoju)
  13. i Krzysztof Stanowski (szef Kanału Zero).

Jaki jest kontekst?

Na nieco ponad miesiąc przed wyborami prezydencka kampania wyborcza w Polsce weszła w nową, intensywną fazę. Wszystko za sprawą wydarzeń z piątku 11 kwietnia, kiedy odbyły się dwie nieformalne debaty kandydatów i kandydatek: jedna współorganizowana przez TV Republika, TV Trwam i wPolsce24, druga pokazywana w TVN, TVP i Polsacie, zorganizowana – jak się wydaje – przez sztab Rafała Trzaskowskiego. Obie w symbolicznej dla wyścigu o prezydenturę miejscowości Końskie w woj. świętokrzyskim.

Początkowo debatować mieli wyłącznie najsilniejsi w sondażach kandydaci: Rafał Trzaskowski z KO i popierany przez PiS Karol Nawrocki. To Trzaskowski w środę 9 kwietnia wezwał Nawrockiego do debaty w Końskich. Przed pięcioma laty Trzaskowski nie przyjechał na debatę z Andrzejem Dudą właśnie w Końskich, co, według części komentatorów, kosztowało go prezydenturę.

Wokół debaty w mig narosło mnóstwo kontrowersji. Po pierwsze: udział i pomoc organizacyjna ze strony państwowej TVP, która nie powinna wspierać wydarzeń jednego z komitetów. Po drugie: wykluczenie z ważnego wydarzenia pozostałych kandydatek i kandydatów jeszcze przed pierwszą turą. To dlatego do Końskich, mimo braku zaproszenia, postanowił najpierw pojechać Szymon Hołownia, do którego przyłączyli się następnie Marek Jakubiak, Magdalena Biejat, Joanna Senyszyn, Krzysztof Stanowski i Maciej Maciak. Trzaskowski formalnie zaprosił ich o 18.30 – na półtorej godziny przed początkiem debaty, kiedy część była już w drodze.

Ostatecznie, wbrew początkowym intencjom Trzaskowskiego, cała ósemka wzięła udział w debacie nadawanej przez TVP, TVN i Polsat. Z kolei wcześniej na rynku w Końskich na debacie sprzymierzonych z PiS telewizji pojawili się Nawrocki, Senyszyn, Jakubiak, Hołownia i Stanowski.

Do Końskich nie przyjechali trzej stosunkowo popularni kandydaci: Sławomir Mentzen, Adrian Zandberg i Grzegorz Braun. Zabrakło też Artura Bartoszewicza i Marka Wocha. Wszyscy kandydaci i kandydatki staną do organizowanej przez TVP formalnej przedwyborczej debaty 12 maja 2025 roku. Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 18 maja. Jeżeli nie wyłoni zwycięzcy, druga tura zaplanowana jest na 1 czerwca.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

11:19 12-04-2025

Prawa autorskie: Fot. Handout / UKRAINIAN EMERGENCY SERVICE / AFP / XGTY /Fot. Handout / UKRAI...

Nocny atak dronów Rosji na Kijów. Trzy osoby zostały ranne

W nocy z piątku na sobotę Rosja przeprowadziła zmasowany atak na stolicę Ukrainy, a także na Odessę i Zaporoże. W sobotni poranek zaatakowany został również obwód charkowski

Co się wydarzyło?

W sumie Rosja zaatakowała dziś w nocy Kijów 88 dronami Shahed (produkcji irańskiej), które udało się unieszkodliwić ukraińskiej obronie powietrznej. Portal NEXTA opublikował nagranie, na którym widać dziesiątki dronów lecące w kierunku miasta, a następnie zestrzeliwane.

Mimo skutecznej obrony w jednej z dzielnic Kijowa wybuchł dziś pożar – najpewniej w wyniku spadających odłamków. Jak informuje portal NEXTA, obrażenia odniosły trzy osoby. Mer Kijowa Witalij Kliczko podał, że zapaliły się bloki oraz dom jednorodzinny.

Poza Kijowem Rosja w ciągu ostatnich 24 godzin zaatakowała dronami także obwody zaporoski i odeski. Iwan Fiodorow, szef władz lokalnych na Zaporożu, napisał na Telegramie, że ostrzelanych zostało 12 miejscowości w jego regionie. Uszkodzone zostały samochody i budynki mieszkalne.

Natomiast w sobotni (12 kwietnia 2025) poranek Rosja zaatakowała Charków i pobliską wioskę Słatyne. W oświadczeniu prokuratora regionalnego dla obwodu charkowskiego napisano, że na mieszkalną dzielnicę Charkowsa spadły dwie naprowadzane bomby powietrzne, które zniszczyły co najmniej siedem domów. Ranne są cztery osoby, w tym 68-latek, którego ratownicy wydobyli spod gruzów. Gubernator obwodu charkowskiego Ołeh Synehubow podkreślił, że to kolejny z serii zmasowanych ataków na region w ciągu ostatnich dwóch dni.

Rosyjskie ministerstwo obrony z kolei poinformowało, że w ciągu ostatnich 24 godzin Ukraina pięciokrotnie zaatakowała infrastrukturę energetyczną na rosyjskim terytorium.

Jaki jest kontekst?

Na 12 kwietnia 2025 przypada ważna dla Ukrainy rocznica. Jak podaje NEXTA, 11 lat temu, 12 kwietnia 2014 roku w Słowiańsku, mieście w obwodzie donieckim, osoby z rosyjskim obywatelstwem, które wcześniej uczestniczyły w aneksji Krymu przez Rosję, przejęły budynki administracji publicznej. Miał to być symboliczny początek rosyjskiej inwazji w Donbasie. NEXTA podkreśla, że w Słowiańsku powiewa dziś flaga Ukrainy.

Miasto leży tuż przy linii frontu. Płk Piotr Lewandowski w ostatniej analizie z cyklu „Sytuacja na froncie” w OKO.press prognozował, że Słowiańsk i sąsiedni Kramatorsk mogą wkrótce stać się celem rosyjskiej ofensywy. Ale generalnie w ubiegłym tygodniu sytuacja na linii frontu nie uległa istotnym zmianom. „Rosjanie uzyskali niewielkie postępy terenowe, jednak nie miały one istotnego znaczenia nawet na poziomie taktycznym” – pisał płk Lewandowski.

Rosja kontynuuje ataki z powietrza na ukraińskie terytorium i jednocześnie próbuje odbić własne tereny wokół Kurska – odwetowo zajęte przez Ukrainę.

Wojna trwa, a w tym samym czasie toczy się wokół niej dyplomatyczna gra. Świat z niepokojem spogląda na Stany Zjednoczone Donalda Trumpa, które zapowiadały ekspresowe zakończenie konfliktu, a teraz próbują namówić obie strony do ustępstw. Jak na razie dwa proponowane przez USA rozejmy – na Morzu Czarnym i dotyczący infrastruktury energetycznej – nie weszły w życie.

Wczoraj, tj. w piątek 11 kwietnia wysłannik Trumpa Steve Witkoff pojawił się z wizytą w Petersburgu. Rozmowy miały dotyczyć Ukrainy, ale tematem miało być także ew. spotkanie na żywo Trumpa i z Putinem.

Z ustaleń m.in. agencji Reuters wynika, że Witkoff przed spotkaniem przekonywał Trumpa do swojej wizji najszybszego rozwiązania konfliktu. A ta zakłada oddanie Rosji czterech regionów na wschodzie Ukrainy. Przeciwny takiemu planowi ma być generał Keith Kellogg, wysłannik Trumpa ds. Ukrainy i Rosji – który miał uzmysłowić Trumpowi i Witkoffowi, że na takie postawienie sprawy Ukraina nigdy się nie zgodzi.

"Rosja będzie żądać od nas odmowy od NATO, uznania anektowanych terytoriów za rosyjskie, demilitaryzacji, tzw. denazyfikacji. Zdecydowana większość tych żądań nie jest dla nas do zaakceptowania” – mówił niedawno w rozmowie z Krystyną Garbicz w OKO.press Wołodymyr Fesenko, ukraiński politolog.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: