Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Podczas ceremonii upamiętnienia ataku, po raz pierwszy od 80 lat zabrzmiały oba dzwony katedry w Nagasaki. Inicjatorem odrestaurowania jednego z nich był wnuk jednego z twórców bomby atomowej
9 sierpnia 1945 roku, USA zrzuciły na Nagasaki bombę atomową, nazwaną przez amerykańskich wojskowych „Fat Man”, doprowadzając do śmierci natychmiast lub w wyniku choroby popromiennej ok. 74 tys. osób.
O godzinie 11:02, czyli w momencie dokonania ataku, w katedrze Urakami w Nagasaki zabrzmiały dziś jednocześnie dwa katedralne dzwony. Dzwony zabiły razem po raz pierwszy od 80 lat.
Imponujący budynek z czerwonej cegły, z dwiema dzwonnicami górującymi na szczycie wzgórza, został odbudowany w 1959 roku po tym, jak został niemal doszczętnie zniszczony w eksplozji bomby atomowej, której epicentrum znajdowało się zaledwie kilkaset metrów dalej.
Z gruzów katedry wydobyto tylko jeden z dwóch dzwonów, przez co północna wieża ucichła. Dzięki funduszom zebranym przez amerykańskich wiernych, odtworzono zniszczony dzwon i przywieziono go w maju do Nagasaki, aby w 80. rocznicę ataku mógł zabrzmieć po raz pierwszy.
Pomysłodawcą renowacji dzwonu był James Nolan, profesor socjologii w Williams College w Massachusetts, którego dziadek brał udział w tajnym wojskowym programie „Projekcie Manhattan”. Jego celem było opracowanie broni nuklearnej.
Kiedy Nolan prowadził badania w Nagasaki, pewien japoński chrześcijanin powiedział mu, że chciałby usłyszeć za swojego życia, jak dwa katedralne dzwony znów biją jednocześnie.
Profesor rozpoczął roczny cykl wykładów na temat bomby atomowej w całych Stanach Zjednoczonych, głównie w kościołach. Udało mu się zebrać 125 tys. dolarów, z których sfinansowano nowy dzwon.
Najwyższy kapłan katedry Urakami, Kenichi Yamamura, powiedział, że renowacja dzwonu „pokazuje wielkość ludzkości”.
„Nie powinniśmy odpowiadać przemocą na przemoc, lecz poprzez nasz styl życia i modlitwę pokazać, jak bezsensowne jest odbieranie życia innym” – powiedział Yamamura.
Podczas ceremonii pamięci burmistrz Nagasaki Shiro Suzuki wezwał świat do natychmiastowego powstrzymania konfliktów zbrojnych.
„Kryzys, który może zagrozić przetrwaniu ludzkości, taki jak wojna nuklearna, wisi nad każdym z nas, żyjących na tej planecie”
– powiedział Suzuki.
3 dni przed atakiem na Nagasaki, bomby atomowej użyto po raz pierwszy w historii w ataku na Hiroszimę. 6 sierpnia 1945 roku armia amerykańska spuściła na Hiroszimę bombę nazwaną „Little Boy”, która pochłonęła 140 tys. ofiar.
Kilka dni później, 15 sierpnia 1945 roku, Japonia ogłosiła kapitulację, która zakończyła trwającą niemal 6 lat II wojnę światową.
Część historyków uważa, że użycie bomby atomowej przyspieszyło zakończenie wojny, zapobiegając inwazji lądowej na Japonię, która pochłonęłaby kolejne ofiary.
Za skrócenie wojny ogromną cenę zapłacili jednak hibakusha, czyli ocaleni z nuklearnej pożogi. Wielu z nich przez dziesięciolecia zmagało się z cierpieniem fizycznym i psychicznym.
Podczas ceremonii pamięci w Nagasaki, Hiroshi Nishioka, 93-letni ocalały, który znajdował się zaledwie trzy kilometry od miejsca wybuchu bomby, opowiedział o horrorze, którego był świadkiem jako zaledwie 13-latek:
„Nawet ci, którzy mieli szczęście i nie odnieśli poważnych obrażeń, stopniowo zaczęli krwawić z dziąseł i tracić włosy, a potem umierali jeden po drugim” – wspominał.
„Chociaż wojna się skończyła, bomba atomowa przyniosła niewidzialny terror”
- powiedział Nishioka.
Przeczytaj także:
To będzie drugie spotkanie Nawrockiego i Trumpa, ale pierwsze, kiedy obydwoje są urzędującymi prezydentami. W tle wzmacniania przyjaźni polsko-amerykańskiej, budowa międzynarodowego prawicowego ruchu, który ma przejąć władzę w Unii Europejskiej
Do spotkania prezydentów Polski i USA dojedzie 3 września w Białym Domu. Jak informuje szef Gabinetu Prezydenta RP Paweł Szafernaker, spotkanie będzie miało charakter roboczy, a zaproszenie znalazło się w liście gratulacyjnym od Donalda Trumpa przekazanym Karolowi Nawrockiemu w dniu zaprzysiężenia.
To nie będzie pierwsze spotkanie Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem. W trakcie tegorocznej kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi, środowisko Nawrockiego zabiegało o spotkanie z prezydentem USA.
Doszło do niego 2 maja w Białym Domu, o czym pisaliśmy tutaj.
Czekając na spotkanie z Trumpem, Nawrocki spędził w siedzibie prezydenta USA niemal cały dzień. Na koniec został zaproszony na krótką wizytę w Gabinecie Owalny.
Biały Dom opublikował z niej dwa zdjęcia i krótki podpis: „Prezydent Donald J. Trump wita w Gabinecie Owalnym polskiego kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego”.
W rozmowie z telewizją Republika Nawrocki stwierdził jednak, że Trump przekazał mu, że jest pewien jego wygranej. „You will win” – miał powiedzieć amerykański przywódca. „Odczytałem to jako rodzaj życzenia mi sukcesu” – przekonywał Nawrocki.
Jednocześnie stwierdził, że nie przyjechał do Waszyngtonu, by prosić Trumpa o „interwencję” w sprawie polskich wyborów.
Wzmacnianie nie tyle stosunków polsko-amerykańskich, co sojuszu Nawrocki-Trump wpisuje się w szerszy kontekst budowania antyliberalnego ruchu w Europie.
Jak opisuje dziś na łamach OKO.press Anna Mierzyńska, amerykańskie pieniądze wspierają partie prawicowe i religijnych ekstremistów w całej Europie, w tym i w Polsce. Celem jest przejęcie władzy w Unii Europejskiej przez skrajnych konserwatystów.
„Stworzyliśmy globalną – ale antyglobalistyczną – sieć sił konserwatywnych, która z powodzeniem podejmuje walkę z elitami podważającymi suwerenność narodów. Tę bitwę wygraliśmy, ale wojna jeszcze się nie skończyła”
- napisała dzień po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego węgierska organizacja Alapjogokért Központ.
Ta sama organizacja urządza węgierskie edycje konserwatywnej amerykańskiej konferencji CPAC, na których spotyka się prawica z całego świata. Na ostatniej, w maju 2025, prelegentami z Polski byli: Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris, oraz były premier Mateusz Morawiecki, europoseł Dominik Tarczyński oraz wicemarszałek polskiego Sejmu, jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak.
Żona Bosaka, obecnie także posłanka, przed wejściem do parlamentu pracowała w Ordo Iuris, który podobnie jak media ojca Tadeusza Rydzyka, również korzysta na amerykańsko-węgierskich kontaktach.
Więcej przeczytasz w tekście Anny Mierzyńskiej:
Przeczytaj także:
Przeczytaj także:
Donald Trump, ogłaszając miejsce i termin spotkania z Putinem, zapowiedział, że zakończenie wojny w Ukrainie będzie wiązało się z „pewną wymianą terytoriów”. “Ukraina nie odda ziemi okupantom” – odpowiada Wołodymyr Zełenski
Trump ogłosił, że planuje spotkać się z prezydentem Rosji w piątek 15 sierpnia na Alasce. Miejsce spotkania prezydent USA ogłosił w krótkim wpisie na swoim portalu Truth Social.
Rosyjska agencja prasowa TASS potwierdziła datę i miejsce spotkania, powołując się na doradcę Kremla Jurija Uszakowa. Jeśli spotkanie Trump-Putin się odbędzie, będzie to pierwszy szczyt USA-Rosja od 2021 roku, kiedy to były prezydent Joe Biden spotkał się z Putinem w Genewie.
Wcześniej tego samego dnia Trump powiedział reporterom w Białym Domu, że spotkanie „odbyłoby się wcześniej, ale przypuszczam, że są pewne ustalenia dotyczące bezpieczeństwa, które niestety ludzie muszą poczynić”.
Prezydent USA powiedział również, że „dojdzie do pewnej wymiany terytoriów dla dobra obu stron” – Ukrainy i Rosji – i że kwestia ta zostanie wkrótce omówiona, ale nie podał dalszych szczegółów.
Do zapowiedzi Trumpa odniósł się już Wołodymyr Zełenski w nagraniu opublikowanym dziś w mediach społecznościowych.
“Ukraińcy nie oddadzą swojej ziemi okupantowi”
- oświadczył prezydent Ukrainy.
Jak podkreślił, Kijów jest gotowy na realne rozwiązania, które mogą przynieść trwały pokój.
„Każda decyzja przeciwko nam, każda decyzja bez Ukrainy, jest również decyzją przeciwko pokojowi” – powiedział Zełenski, dodając, że wojny „nie da się zakończyć bez nas, bez Ukrainy”.
Jak podaje amerykański Bloomberg, przedstawiciele USA i Rosji pracowali nad porozumieniem, na mocy którego Rosja wstrzymałaby ofensywę na froncie chersońskim i zaporoskim w zamian za ustępstwa terytorialne.
Wczoraj premier Donald Tusk informował, że wstrzymanie walk w Ukrainie jest “bliżej niż dalej”.
„Są pewne sygnały, a także intuicja, że być może zamrożenie konfliktu – nie chcę mówić o jego końcu, ale o zamrożeniu – jest bliższe niż dalsze”
– powiedział Donald Tusk podczas konferencji prasowej po rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim.
Tusk powiedział, że Zełenski w kwestii zawieszenia broni był „bardzo ostrożny, ale optymistyczny” W lipcu Trump dał Rosji 50 dni na zawarcie porozumienia w sprawie wojny w Ukrainie. Ostrzegł, że jeśli do niego nie dojdzie, nałoży sankcje i wprowadzi cła na państwa kupujące od Rosji ropę. W zeszłym tygodniu amerykański prezydent skrócił termin ultimatum, które pierwotnie miało wygasnąć na początku września — do 8 sierpnia.
Jeszcze w czwartek 7 sierpnia Trump mówił, że to, czy termin 8 sierpnia nadal obowiązuje „będzie zależało” od Putina.
W ostatnich miesiącach Trump wielokrotnie dawał publicznie wyraz swojej frustracji, związanej z brakiem wpływu na przywódcę Rosji. Przed wyborami Trump zapowiadał, że może zakończyć wojnę w Ukrainie w ciągu 24 godzin od objęcia urzędu prezydenta.
Jednak od czasu zaprzysiężenia Trumpa w styczniu tego roku, rosyjskie ataki rakietowe i dronowe na ukraińskie miasta wręcz się nasiliły.
„Putin… grzecznie mówi, a potem wieczorem wszystkich bombarduje. Więc jest tu pewien problem”
– powiedział w lipcu Trump.
Przeczytaj także:
Prezydent Karol Nawrocki odwiedził Podkarpacie, gdzie spotkał się z mieszkańcami Kolbuszowej. W centrum miasta udzielił wywiadu Telewizji Republika. Był pytany o współpracę z rządem oraz naprawę praworządności.
Dzień po zaprzysiężeniu prezydent Karol Nawrocki udzielił pierwszego wywiadu telewizyjnego. W rozmowie z Danutą Holecką na antenie Telewizji Republika jasno swoje priorytety i pokazał, że będzie aktywnym prezydentem.
Danuta Holecka zapytała Nawrockiego, dlaczego zdecydował się odwiedzić najpierw Kalisz, gdzie był wczoraj, oraz Kolbuszową. Polityk wyjaśnił, że z powodu intensywnej kampanii prezydenckiej nie udało mu się odwiedzić wszystkich powiatów w regionie. Kalisz natomiast dlatego, że jest symbolem tych miast, które zostały „wykluczone przez Centralny Port Komunikacyjny”.
„To miasto średniej wielkości, które obok Włocławka, Jastrzębia Zdrój i Łomży ma być rozjeżdżane tylko przez kolej dużych prędkości” – wskazał.
Prowadząca program nawiązała do tematu drugiej kadencji, sugerując, że być może Nawrocki będzie miał okazję odwiedzić wszystkie powiaty podczas kolejnej kampanii.
Zaskoczony pytaniem o przyszłość, Nawrocki odpowiedział: „Dopiero zacząłem pierwszą kadencję z wielką satysfakcją, ale jeśli będę dobrze pracował, to wierzę, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku”.
W czwartek pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek skrytykował zapowiadany przez Nawrockiego projekt ustawy, dotyczący Centralnego Portu Komunikacyjnego. Lasek podkreślił, że jeśli nowa propozycja będzie podobna do złożonego w ubiegłym roku obywatelskiego projektu ustawy, to jej realizacja nie ma szans na powodzenie. „W dużych inwestycjach nie można zmuszać ustawowo do przestrzegania konkretnych terminów” — stwierdził w rozmowie z RMF FM.
O te słowa był pytany przez Holecką. „Ten rok 2032 jako moment rozpoczęcia czy funkcjonowania inwestycji CPK jest niezbędny i zresztą taki był deklarowany przez inicjatorów tego projektu, to wszystko wydawało się do zrealizowania, zanim pan Lasek zaczął za ten projekt odpowiadać” – powiedział Nawrocki w TV Republika.
Podkreślił, że projekt CPK jest ponadpolityczny, a "doskonałym przykładem na to jest zaangażowanie posłanki Pauliny Matysiak z Razem [która była na wiecu w Kaliszu, przyp. red.], ale także posłów Prawa i Sprawiedliwości, takich jak Szymon Szynkowski vel Sęk czy Marcin Chorała.
Nawrocki był także pytany o politykę zagraniczną i o to, jak zamierza układać stosunki z Niemcami. „Mamy konkretne oczekiwania wobec strony niemieckiej, w tym wypłatę reparacji dla Polski, na które Polacy czekają, oraz kwestie związane z naszą zachodnią granicą. Czujemy się partnerem, a nie zależnym państwem i jestem przekonany, że jako prezydent Polski będę gotowy do porozumienia z kanclerzem Niemiec – jako reprezentant niezależnego, suwerennego i dumnego państwa polskiego” – mówił.
Nawrocki podkreślił, że dla Polski kluczowa w zakresie bezpieczeństwa jest współpraca z USA. „Głęboko wierzę, że Polska stanie się liderem Unii Europejskiej w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi” – mówił.
Dodał, że na początek swojej prezydentury pojedzie do Waszyngtonu, a potem do Watykanu, by odwiedzić grób papieża Jana Pawła II.
Nawrocki był też pytany o pomysł tworzenia nowej konstytucji. „Ona nie wejdzie w życie w przyszłym roku, ani za dwa lata, ale uznaję, że to właśnie z Pałacu Prezydenckiego powinien wyjść sygnał do wszystkich środowisk o gotowości do rozpoczęcia narodowej debaty na temat zmiany Konstytucji” – powiedział.
Dodał, że spory kompetencyjne i „problemy związane z jej łamaniem w brutalny sposób” wskazują, że trzeba „podjąć intelektualny, wspólnotowy wysiłek”.
Nawrocki pytany o spór ambasadorów i brak ambasadora w Stanach Zjednoczonych stwierdził, że zaprosi szefa MSZ Radosława Sikorskiego na rozmowę o stanie polskiej dyplomacji. „Konstytucja precyzuje, że prezydent nominuje ambasadorów, więc dojdziemy do porozumienia” – przekonywał. Dodał, że ma wiele kontaktów w USA.
Pytany o Waldemara Żurka, Nawrocki stwierdził, że „wszystko, co robi minister, odbywa się w ramach jego kompetencji”, jednak to :nie rozwiązuje sporu w polskim wymiarze sprawiedliwości„. Dodał, że nie będzie awansował żadnych sędziów, którzy ”kwestionują porządek konstytucyjno-prawny".
„Sędziowie nie są bogami. Ich zadaniem jest wydawanie wyroków w imieniu Rzeczpospolitej dla dobra obywateli, a nie kwestionowanie innych sędziów. Podział na neo-sędziów to wymysł publicystyczny” – powiedział i dodał, że „Polacy chcą sprawnego, apolitycznego wymiaru sprawiedliwości, który działa na podstawie prawa uchwalanego w Sejmie i akceptowanego przez prezydenta”. Podkreślił, że jeśli ktokolwiek podważa ten porządek, to nie może liczyć ani na nominację, ani awans w czasie jego kadencji.
Pytany o spotkanie z ministrem sprawiedliwości stwierdził, że na razie w tym miesiącu takiego nie planuje. „Powołam radę do spraw ustroju i naprawy ustroju państwa” – zapowiedział.
Przeczytaj także:
„Wszystkie polskie rodziny i ci, którzy marzą o jej założeniu, muszą mieć świadomość, że państwo polskie ich wspiera” – mówił w Kolbuszowej Karol Nawrocki.
Propozycja stanowi element „Planu 21” przedstawionego przez Nawrockiego w trakcie kampanii wyborczej. To druga inicjatywa ustawodawcza podpisana przez prezydenta od zaprzysiężenia. Pierwsza, podpisana w czwartek w Kaliszu, dotyczyła projektu ustawy o Centralnym Porcie Komunikacyjnym.
„To nic więcej, jak wywiązywanie się przeze mnie z moich obietnic wyborczych” — mówił na wiecu. Zadeklarował, że tak będzie wyglądać cała jego prezydentura.
Nawrocki dodał, że w budżecie „muszą znaleźć się środki finansowe dla polskich rodzin”. Stwierdził też, że Polska dotknięta jest ogromnym kryzysem demograficznym, za który — jego zdaniem — nie jest odpowiedzialna żadna z partii politycznych, ale m.in. „presja liberalno-lewicowych ideologii, które odstraszają ludzi od zakładania rodzin”.
Podkreślił, że nie jest sprawą prezydenta „recenzowanie” decyzji obywateli, którzy nie zakładają rodzin. „Każdy w wolnym kraju może dokonywać swoich decyzji i spotykają go różne w życiu okoliczności. Natomiast wszystkie polskie rodziny i ci, którzy marzą o założeniu rodziny, muszą mieć świadomość, że państwo polskie ten proces wspiera” — powiedział.
„Plan 21” Nawrocki ogłosił w marcu na konwencji w podwarszawskich Szeligach. Wśród zawartych w nim propozycji były również m.in. obniżka VAT i „sprawiedliwa waloryzacja emerytur”.
Jak pisał Jakub Szymczak w OKO.press, polski system podatkowy już dziś daje wiele ulg na dzieci. Analiza ekonomiczna pokazuje, że pomysł Nawrockiego to transfer miliardów zł dla najbogatszych rodzin.
Przykładowo: małżeństwo z dwójką lub trójką dzieci, jednym rodzicem bez pracy a drugim z zarobkami bliskimi płacy minimalnej w ogóle nie odczuje zmian proponowanych przez Karola Nawrockiego. Gdyby jednak pracujący rodzic miał bardzo wysoką pensję – 20 tys. zł miesięcznie – to dochód takiej rodziny zwiększy się wówczas o 1208 zł.
Albo: dwójka rodziców z płacą minimalną i dwójką lub trójką dzieci. Taka rodzina zyskuje 314 zł. Ale jeśli to dwójka bardzo dobrze zarabiających rodziców, zysk wynosi 5220 zł. Taka zmiana jest dalece regresywna, to znaczy, że nie broni się, nawet gdy chodzi o zysk procentowy. Małżeństwo z płacą minimalną zyskuje nieco ponad 3 proc., zamożne małżeństwo – 13 proc.
Ekonomista prof. Michał Brzeziński, badacz nierówności ekonomicznych mówił w marcu dla OKO.press: „Widzę tutaj próbę odebrania radykalnie liberalnych wyborców Konfederacji. Program ten jest silnie sprzeczny z wcześniejszą filozofią »Polski solidarnej«, którą przez lata promował PiS”.
„A to pokazuje, że filozofia ta niekoniecznie wynikała z poglądów w PiS, a mogła być raczej próbą podczepienia się pod falę nastrojów prospołecznych i redystrybucyjnych. Jasne jest, że program w całości wymyślił PiS, Karol Nawrocki się na tym zupełnie nie zna".
Przeczytaj także: