0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

14:46 18-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Kamiński i Wąsik mogą stracić immunitety. Jest decyzja PE

Komisja prawna Parlamentu Europejskiego zarekomendowała uchylenie immunitetów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Ostateczna decyzja zapadnie podczas głosowania PE w kwietniu

Co się wydarzyło?

Komisja prawna Parlamentu Europejskiego (działająca w tej sprawie podobnie do Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych w polskim Sejmie) opowiedziała się za uchyleniem immunitetów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Wnioski w tej sprawie do PE skierowała polska prokuratura.

Śledczy chcą postawić europosłom PiS zarzuty w związku ze złamaniem przez nich sądowego zakazu pełnienia funkcji publicznych.

Głosowanie w sprawie uchylenia immunitetów Kamińskiemu i Wąsikowi odbędzie się podczas kwietniowego posiedzenia Parlamentu Europejskiego.

Kamiński i Wąsik to nie jedyni polscy europosłowie, wobec których wszczęto procedurę uchylenia immunitetu. Stracił go już Adam Bielan, w toku są sprawy Michała Dworczyka i Daniela Obajtka. Na rozpatrzenie czeka także wniosek polskiej prokuratury dotyczący Grzegorza Brauna.

Jaki jest kontekst?

20 grudnia 2023 roku Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu za przekroczenie uprawnień podczas kierowania Centralnym Biurem Antykorupcyjnym w latach 2006-2009. Sąd skazał ich na dwa lata pozbawienia wolności oraz zakaz pełnienia funkcji publicznych przez pięć lat.

Obaj politycy PiS nie uznali tego wyroku twierdząc, że w 2015 roku zostali skutecznie (a więc także na przyszłość) ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Następnego dnia po wydaniu prawomocnego wyroku przez sąd Marszałek Sejmu Szymon Hołownia stwierdził wygaszenie mandatów obu posłów. Powodem wygaszenia mandatów był art. 99 Konstytucji, zgodnie z którym posłem nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.

Mimo to, Kamiński i Wąsik wzięli udział w obradach Sejmu i głosowaniach, które odbyły się 21 grudnia 2023 roku.

Ponieważ byli posłowie uchylali się od odbycia kary pozbawienia wolności, sąd wydał nakaz ich zatrzymania, do czego doszło 9 stycznia 2024 roku na terenie Pałacu Prezydenckiego.

Dwa tygodnie prezydent Andrzej Duda ponownie ułaskawił Kamińskiego i Wąsika, dzięki czemu byli posłowie wyszli na wolność, a ich wyroki uległy zatarciu.

W czerwcu 2024 roku obaj zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego z list PiS.

Miesiąc później, prokurator generalny Adam Bodnar wysłał do przewodniczącej PE wniosek o zgodę na pociągnięcie obu polityków do odpowiedzialności karnej w związku z zarzutami złamania sądowego zakazu pełnienia funkcji publicznych.

O tym, czy Kamiński i Wąsik stracą swoje immunitety, Parlament Europejski zdecyduje podczas kwietniowych obrad.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:24 18-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Zarzuty dla posła PiS. To były szef Rządowego Centrum Legislacji

Krzysztof S. usłyszał dziś zarzuty nadużycia uprawnień. Chodzi o zatrudnienie w RCL sześciu osób, które zajmowały się organizowaniem jego kampanii wyborczej

Co się wydarzyło?

Krzysztof S. usłyszał dziś zarzuty nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w czasie, gdy pełnił funkcję szefa Rządowego Centrum Legislacji (RCL).

Chodzi o czas kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. S. był wtedy szefem RCL, ale chciał zostać posłem. Do Sejmu startował z list PiS.

Według prokuratury, S. utworzył w RCL Wydział Edukacji i Komunikacji, w którym z zatrudnił bez konkursu sześć osób. Pracownicy ci, jak wynika z ustaleń śledczych, "zamiast wykonywać zadania na rzecz wydziału, wykonywali czynność związane z promowaniem i prowadzeniem kampanii wyborczej Krzysztofa S”, za co pobierali wynagrodzenie oraz inne świadczenia pracownicze od Rządowego Centrum Legislacji.

W trakcie śledztwa ustalono, że fałszywi pracownicy zorganizowali w sumie 82 wydarzenia w ramach kampanii Krzysztofa S.

“W wyniku tych działań Skarb Państwa miał ponieść szkodę w wysokości co najmniej 900 tysięcy złotych. Na kwotę tę składają się wynagrodzenia i świadczenia pracownicze, a także koszty delegacji oraz użycia samochodów służbowych” – poinformowała Izabela Dołgań-Szymańska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Krzysztof S. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wniosek o wgląd w akta sprawy.

Jaki jest kontekst?

W sierpniu 2024 roku dziennikarze Interii dotarli do maili ze służbowej skrzynki Krzysztofa S. z czasów, kiedy był szefem Rządowego Centrum Legislacji.

Wynika z nich, że do zadań pracowników zatrudnionych przez obecnego posła PiS należało m.in. organizowanie konferencji prasowych. Jeden z pracowników miał zająć się transportem flag na konferencję, inny “dopilnowaniem” młodych osób, które stojąc za przemawiającym politykiem tworzyłyby “tło” całego wydarzenia. Pracownicy RCL mieli także „załatwić w ch... mediów” na organizowane wydarzenia oraz przygotować dla S. "opis problemów w regionie, gorących tematów oraz działań kontrkandydatów”.

Po ujwanieniu afery Krzysztof S. twierdził, że żaden z pracowników RCL nie był służbowo zaangażowany w jego kampanię.

“Jeśli ktoś chciał pomagać mi w kampanii wyborczej, robił to w czasie wolnym lub będąc na urlopie, nigdy w ramach swoich obowiązków służbowych” – powiedział S. w rozmowie z Interią.

Krzysztof S. ostatecznie zdobył mandat w czasie wyborów w 2023 r. Śledztwo prokuratury w sprawie nadużyć w RCL ruszyło w grudniu 2024 roku. W styczniu 2025 r. Krzysztof S. sam zrzekł się immunitetu poselskiego.

Dziś przed wejściem na przesłuchanie w prokuraturze, S. powiedział dziennikarzom, że nie ma nic do ukrycia, a w całej sprawie chodzi o skompromitowanie go przez rządzących.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

10:51 18-03-2025

Prawa autorskie: Fot . Karolina Kijek / Agencja Wyborcza.plFot . Karolina Kijek...

Wizyta Trumpa w Polsce najwcześniej w czerwcu

Donald Trump nie przyjdzie do Polski w trakcie trwającej kampanii prezydenckiej. Kolejną okazją do odwiedzenia Warszawy przez prezydenta USA jest czerwcowy szczyt NATO w Hadze

Co się wydarzyło?

Prezydencki minister Wojciech Kolarski został zapytany na antenie Polskiego Radia o wizytę Donalda Trumpa w Polsce.

“Bardziej prawdopodobny jest termin czerwcowy, który wiąże się ze szczytem NATO. Wtedy jest możliwe spotkanie z prezydentem Trumpem w Warszawie” – powiedział Kolarski.

Początkowo Pałac Prezydencki dążył do tego, aby Trump przyjechał do Polski jeszcze w kwietniu. Oficjalnym powodem miał być jubileuszowy 10. szczyt Trójmorza, który odbędzie się w Warszawie właśnie w kwietniu. To będzie jedno z ostatnich dużych wydarzeń politycznych, w których udział weźmie Andrzej Duda jako Prezydent RP.

W kontekście terminu kwietniowego nieoficjalnie mówiło się także o potencjalnym spotkaniu Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim w trakcie trwającej w Polsce kampanii prezydenckiej.

Wojciech Kolarski podczas audycji zaznaczył, że termin kwietniowy był “tylko jedną z opcji na stole” i już na początku roku administracja Trumpa informowała, że może być mało realny ze względu na napięty grafik prezydenta USA.

Jaki jest kontekst?

Wczoraj TVN24 ujawnił, że prezydent Andrzej Duda napisał do prezydenta USA osobisty list, w którym zaprasza Trumpa do Polski przed czerwcowym szczytem w Hadze.

Dudzie ma zależeć, aby Donald Trump odwiedził go jeszcze przed końcem kadencji.

Zaproszenie zostało wystosowane już wcześniej, podczas poprzedniego spotkania Duda-Trump, do którego doszło pod koniec lutego w Waszyngtonie.

W trakcie prawicowej konferencji CPAC politycy spotkali się w kuluarach. Rozmowa planowana na godzinę, ostatecznie trwała ok. 10 minut.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

07:45 18-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Eyad BABA / AFPFot. Eyad BABA / AFP

Koniec rozejmu: Izrael zaatakował cele w Strefie Gazy, Palestyńczycy mówią o wielu ofiarach

Według władz palestyńskich izraelskie naloty na Gazę zabiły dziś co najmniej 200 osób. Izraelski atak z powietrza rozpoczął się we wtorek rano 18 marca, kończąc de facto zawarty w styczniu rozejm z palestyńskim Hamasem

Co się wydarzyło

Izraelskie naloty we wtorek rano uderzyły w północną, centralną i południową część Strefy Gazy. Przedstawiciele palestyńskiego ministerstwa zdrowia poinformowali, że wiele ofiar ataku to dzieci – podaje Agencja Reutera. Izraelskie wojsko poinformowało z kolei, że trafiło w dziesiątki celów oraz podkreśliło, że naloty będą kontynuowane „tak długo, jak to konieczne”. Przedstawiciele Izraela zasugerowali również, że możliwy jest scenariusz wznowienia walk także przez siły lądowe.

Palestyński Czerwony Półksiężyc poinformował, że wie o 86 zabitych i 134 rannych, ale inne ofiary zostały przywiezione do przepełnionych szpitali prywatnymi samochodami. Rzecznik ministerstwa zdrowia w Gazie poinformował, że liczba ofiar śmiertelnych wynosi co najmniej 200.

Izraelskie wojsko podało, że celem ataku byli dowódcy palestyńskiego Hamasu oraz infrastruktura organizacji. Hamas w oświadczeniu stwierdził, że Izrael zerwał w ten sposób styczniowe porozumienie o zawieszeniu broni i „uczynił niepewnym” los 59 zakładników wciąż przetrzymywanych w Gazie po krwawym ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael z 7 października 2023 r.

Biuro premiera Izraela Benjamina Netanjahu oskarżyło Hamas o „wielokrotną odmowę zwolnienia zakładników” i odrzucenie propozycji rozwiązania konfliktu formułowanych przez wysłannika prezydenta USA Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie. „Izrael będzie od dziś działał przeciwko Hamasowi z coraz większą siłą militarną” – czytamy w oświadczeniu cytowanym przez Agencję Reutera. Rzecznik Białego Domu poinformował, że Izrael konsultował się z administracją Trumpa przed rozpoczęciem nalotów. „Hamas mógł zwolnić zakładników, aby przedłużyć rozejm, ale zamiast tego wybrał wojnę” – powiedział rzecznik Białego Domu Brian Hughes.

Jaki jest kontekst

Zespoły negocjacyjne Izraela i Hamasu w ostatnich dniach spotykały się w katarskiej w Dosze, próbując zbliżyć stanowiska obu stron po zakończeniu pierwszej fazy rozejmu ze stycznia 2025 roku. Po jego zawarciu bojownicy Hamasu zwolnili 33 izraelskich zakładników w zamian za uwolnienie około 2 tys. palestyńskich więźniów przez Izrael.

Wspierany przez USA Izrael naciskał w rozmowach na zwolnienie pozostałych 59 zakładników wciąż przetrzymywanych w Gazie, oferując w zamian długoterminowy rozejm, który zatrzymałby walki do kwietnia. Hamas domagał się jednak negocjacji w sprawie trwałego zakończenia wojny i pełnego wycofania izraelskich sił z Gazy, zgodnie z warunkami pierwotnego porozumienia o zawieszeniu broni.

Każda ze stron oskarżała drugą o nierespektowanie warunków porozumienia o zawieszeniu broni ze stycznia, jednak do tej pory udawało się uniknąć pełnego wznowienia walk.

Inne teksty OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

17:26 17-03-2025

Prawa autorskie: 21.01.2025 Warszawa , ulica Nowogrodzka , siedziba partii Prawo i Sprawiedliwosc . Prezes PiS Jaroslaw Kaczynski podczas konferencji prasowej . Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl21.01.2025 Warszawa ...

Sprawa śmierci Barbary Skrzypek. Kaczyński obwinia prokuraturę

Nie milkną komentarze na temat śmierci Barbary Skrzypek, nazywanej „prawą ręką” Jarosława Kaczyńskiego. Wieloletnia współpracowniczka prezesa Prawa i Sprawiedliwości zmarła w sobotę.

Co się wydarzyło?

Polityk powiązał jej śmierć ze środowym (12.03) przesłuchaniem Skrzypek przez prokuratorów badających sprawę spółki Srebrna, powiązanej z politykami PiS. Srebrna miała postawić dwa wieżowce za 1,3 mld złotych w Warszawie, a Skrzypek została wezwana w związku z podejrzeniem o wręczenie łapówki w tej sprawie przez Kaczyńskiego.

O możliwości odpowiedzialności śledczych za śmierć swojej współpracowniczki Kaczyński mówił w Telewizji Republika. W podobnym tonie wypowiadał się w poniedziałek, występując przed budynkiem prokuratury krajowej. „Mamy pierwszą ofiarę »demokracji walczącej«” – grzmiał prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jak podkreślał, stres związany z przesłuchaniem prowadzonym przez prok. Ewę Wrzosek mógł obciążyć organizm Barbary Skrzypek na tyle, że doprowadził do „przedwczesnej” śmierci. Przesłuchanie nazwał „pięciogodzinną konfrontacją”.

„Zawsze tego rodzaju sprawy ją denerwowały, ale ta sprawa doprowadziła ją do stanu po prostu niebywałego” – podkreślał prezes PiS. Jednocześnie jednoznacznie wskazywał na odpowiedzialność Ewy Wrzosek za pogorszenie stanu zdrowia Barbary Skrzypek. „Jej opinia skrajnej, ogarniętej agresją, i oczywiście w związku z tym całkiem nieobiektywnej osoby, osoby, która mówi o zemście, która smakuje najlepiej na zimno, która w sposób oczywisty nie mogła być w tej sprawie obiektywna. I to właśnie była główna przyczyna” – mówił prezes PiS.

Wrzosek zareagowała na wystąpienie Kaczyńskiego, mówiąc, że jest „zdumiona”. Jak podkreślała, żadna z osób obecnych przy przesłuchaniu nie skarżyła się na warunki, w których się ono odbywało. „Jestem bardziej poruszona faktem jej śmierci, bardziej mnie to poruszył niż to, co państwo próbujecie zrobić z faktem jej śmierci. Wykorzystujecie to państwo instrumentalnie, słyszałam przemówienie prezesa” – mówiła Wrzosek.

O prawidłowym przebiegu przesłuchania mówił też rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie prok. Piotr Skiba. Jak przekazał, rodzina Barbary Skrzypek nie zgłaszała pretensji co sposobu jego przeprowadzenia. Śledczy skomentował też zarzuty o niedopuszczeniu pełnomocnika zmarłej, mecenasa Krzysztofa Gotkowicza. Potwierdził, że odmówiono mu możliwości uczestniczenia w spotkaniu, mimo prośby od przesłuchiwanej, motywowanej słabym wzrokiem Barbary Skrzypek i stresem, który towarzyszył przesłuchaniu.

„Prokurator prowadzący przesłuchanie jeszcze na korytarzu odmówił dopuszczenia mnie do czynności” – napisał w oświadczeniu mec. Gotkowicz. – „Następnie po wejściu do gabinetu uzasadniłem potrzebę uczestnictwa adwokata jako pełnomocnika. Między innymi wskazałem na zły stan zdrowia świadka oraz obecność dwóch pełnomocników zawiadamiającego, co dodatkowo mogło być odczytywane przez świadka jako element presji. Po mojej wypowiedzi pani Barbara Skrzypek również osobiście przedstawiła swoje problemy zdrowotne”

O złym stanie zdrowia Barbary Skrzypek wiadomo było od dawna. W związku z nią zrezygnowała z pracy u boku Jarosława Kaczyńskiego, któremu asystowała w codziennych obowiązkach. Według doniesień „Gazety Wyborczej” lekarze odnotowali „zgon nagły, z nieznanych przyczyn”.

Jaki jest kontekst?

Spółka Srebrna, której właścicielem jest fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego (szefem rady fundacji jest Jarosław Kaczyński), planowała wybudować w centrum Warszawy 190-metrowy wieżowiec. Pieniądze na realizację inwestycji miał zapewnić „zrepolonizowany” za rządów PiS bank Pekao SA. Przy projekcie inwestycji zatrudniony został austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, daleki powinowaty Kaczyńskiego.

Gdy okazało się, że inwestycja nie ruszy, a Kaczyński zamiast zapłaty za dotychczasową pracę i wydatki proponuje Birgfellnerowi pozwanie spółki, Austriak zaczął nagrywać swoje spotkania z prezesem PiS. Jedno z takich nagrań opublikowała w styczniu 2019 roku „Gazeta Wyborcza”, rozpoczynając cykl tzw. „taśm Kaczyńskiego”.

Dlaczego inwestycja nie wypaliła? W nagraniu, które ujawniła „Wyborcza”, Kaczyński tłumaczy, że inwestycja została wstrzymana przez to, że miejski działacz Jan Śpiewak nagłośnił, że „partia buduje wieżowiec” i że to „azjatyckie obyczaje”.

Prezes PiS uznał, że w przypadku politycznego ataku sprawa jest „nie do obrony”. Dodatkowo w przypadku przegranych przez PiS wyborów w Warszawie, spółka nie dostanie zgody na budowę w tym miejscu Warszawy tak wysokiego budynku.

Jakiś czas później pojawił się nowy wątek w sprawie – tzw. „koperty Kaczyńskiego”. Prezes PiS miał nakłaniać Birgfellnera, by zapłacił 100 tys. zł ks. Rafałowi Sawiczowi, który zasiadał w radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Biznesmen twierdzi, że ostatecznie przekazał duchownemu 50 tys. zł.

Austriak zgłosił sprawę do prokuratury, twierdząc, że Kaczyński dopuścił się oszustwa, a dodatkowo – przestępstwa przeciwko obrotowi gospodarczemu (art. 296 a. § 1 kk). Do tej pory to Birgfellnera przesłuchiwano kilkukrotnie.

Jarosław Kaczyński odwiedzał w tym czasie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, który jako Prokurator Generalny ma wgląd w akta sprawy. Ale prezes PiS do prokuratury nie został wezwany ani razu, za to pozwał Agorę, wydawcę „Gazety Wyborczej”.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także: