Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia umorzył w czwartek postępowanie z oskarżenia Zbigniewa Komosy przeciwko prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu o naruszenie nietykalności cielesnej.
Sprawa dotyczyła wydarzeń podczas miesięcznicy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Jesienią 2024 roku, kiedy to — według relacji Zbigniewa Komosy — Jarosław Kaczyński dwukrotnie uderzył go w twarz. Komosa złożył w tej sprawie prywatny akt oskarżenia z art. 217 Kodeksu karnego (naruszenie nietykalności cielesnej).
Sędzia Łukasz Grylewicz ogłosił, że z zebranych dowodów wynika, iż „miało miejsce dwukrotne uderzenie ręką przez Jarosława Kaczyńskiego w okolice twarzy oskarżyciela prywatnego”. Jak dodał, „zachowania takiego oczywiście nie wolno pochwalać, jednak z drugiej strony, z uwagi na szczególne okoliczności, wyjątkową sytuację, w jakiej doszło do tego zachowania, sąd uważa, że społeczna szkodliwość tego czynu była znikoma, dlatego nie stanowi ona przestępstwa”.
Kaczyński i jego obrońca nie uczestniczyli w ogłoszeniu orzeczenia ani w poprzedniej rozprawie. W czerwcu obrona wnioskowała o umorzenie, powołując się na stan wyższej konieczności i znikomą szkodliwość czynu. Komosa i jego pełnomocnik sprzeciwili się temu, domagając się osobistych wyjaśnień oskarżonego.
Aktywista podczas obchodów próbował złożyć wieniec pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej z napisem, który sugeruje odpowiedzialność śp. Lecha Kaczyńskiego za katastrofę lotniczą w Smoleńsku. Wojsko i policja najpierw wykradały te wieńce, potem latami, przy dziesiątkach świadków i dziennikarzy, mundurowi wyrywali je Komosie, często niszcząc. Aktywistę i świadków mundurowi wielokrotnie poturbowali. Ataki nie ustały nawet po szeregu wyroków sądowych korzystnych dla Komosy. Nawet po dwóch orzeczeniach Sądu Najwyższego – potwierdzały one, iż aktywista może składać swoje wieńce z tą tabliczką.
Krótko przed tym, jak PiS przegrał wybory, mundurowi przestali spełniać żądania prezesa Kaczyńskiego, by wieniec usunąć. 10 października 2023 roku Kaczyński własnoręcznie wyłamał tabliczkę z wieńca i ją zniszczył. Przed kamerami.
10 stycznia 2024 podobnie zachowała się posłanka PiS Anna Czerwińska z tą różnicą, że tabliczkę zabrała ze sobą. Kilka miesięcy później próbował tego dokonać Kaczyński, ale bez powodzenia. Zniszczeń wieńca posłowie PiS dokonywali w obecności policjantów.
Przeczytaj także:
„Nie ma żadnych wątpliwości, że Konstytucja nakłada na organy państwa i instytucje obowiązek współpracy i współdziałania. Prezydent współdziała w tych sprawach z rządem” – mówił podczas konferencji prasowej rzecznik rządu Adam Szłapka.
W środę dokładnie o godz. 12 po raz pierwszy oficjalnie spotkali się premier Donald Tusk i prezydent Karol Nawrocki.
Spotkanie dotyczyło kwestii bezpieczeństwa, dyplomacji oraz spraw dotyczących Ukrainy. „Musi być współpraca zgodnie z konstytucją, która jasno wskazuje, jakie prerogatywy ma prezydent, a jakie rada ministrów” – mówił Szłapka.
Dodał, że stanowisko Polski jest uzgadniane przez rząd. „Jest głowa państwa, jest rząd, stanowisko Polski jest uzgadniane przez Radę Ministrów i wszystkie inne organy państwa są zobowiązane do przestrzegania”. Odniósł się także do rozmów ze stroną amerykańską. „Reprezentacja może się odbywać na różnych szczeblach, jeżeli pan prezydent ma dobre relacje ze stroną amerykańską, a jak widzimy, ta współpraca w tym zakresie dla dobra Polski musi się układać, to tutaj nie ma w tym żadnego problemu”.
Wyjaśniał też, dlaczego w rozmowie z Trumpem brał udział Karol Nawrocki, a nie premier Donald Tusk. Początkowo rzecznik Adam Szłapka informował, że w spotkaniu będzie uczestniczył premier, jednak stronę polską reprezentował prezydent. Dopiero we wtorek w nocy przyszła informacja o zmianie na prośbę amerykańską. „To nie była dezinformacja, doszło po prostu do zmiany planów” – powiedział rzecznik rządu.
W sumie tego dnia odbyły się trzy rozmowy na temat Ukrainy. W dwóch — w wąskim gronie liderów europejskich z udziałem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego oraz w ramach tzw. koalicji chętnych — uczestniczył premier Donald Tusk.
Szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker powiedział, że spotkanie prezydenta z premierem przede wszystkim dotyczyło „kwestii międzynarodowych i kwestii bezpieczeństwa”. Dodał, że prezydent przedstawił „zasady, na których powinna być oparta współpraca prezydenta i premiera w najważniejszych dla Polski i Polaków sprawach”.
Powiedział też, że konstytucja jasno wskazuje, że „prezydent będzie aktywnie uczestniczył w życiu publicznym, będzie korzystał z prerogatyw, które są prawem dla niego ustanowione”.
Zapowiedział też, że Rada Gabinetowa odbędzie się 27 sierpnia i będzie dotyczyć kwestii związanych ze stanem finansów publicznych oraz z kwestiami ustrojowymi i rozwojowymi, a także ustaw o CPK i podatkach.
Punktualnie o godz. 12 premier Donald Tusk pojawił się przed Pałacem Prezydenckim, gdzie spotkał się z Karolem Nawrockim. To pierwsze oficjalne spotkanie obu liderów.
Spotkanie się o kilka minut opóźniło, ponieważ Donald Tusk na Karola Nawrockiego musiał czekać.
„Zaproponowałem Kancelarii Prezydenta, że choćby jutro moglibyśmy się spotkać i porozmawiać, podsumować to, co się dzieje w tej chwili na froncie ukraińskim i w tych negocjacjach z udziałem różnych państw” – mówił premier podczas środowej konferencji prasowej.
Tusk zapewnił, że niezależnie od tego, co Nawrocki o nim myśli, to „w sprawach bezpieczeństwa, polityki zagranicznej, wojny i pokoju” muszą ze sobą współpracować. Jak wskazywał, konstytucyjnym zadaniem rządu jest prowadzenie polityki zagranicznej, a prezydent — wtedy, kiedy reprezentuje Polskę — powinien prezentować stanowisko wypracowane przez rząd.
Rozmowy mają dotyczyć przede wszystkim spraw międzynarodowych, w szczególności Ukrainy. Niewykluczone, że poruszone zostaną także wątki krajowe wątki, jak temat ustawy wiatrakowej. Karol Nawrocki ma też zaprosić Donalda Tuska na posiedzenie Rady Gabinetowej, którą chce zwołać jeszcze w sierpniu.
Do spotkania dochodzi dzień przed planowaną rozmową prezydenta USA Donalda Trumpa z Władimirem Putinem, która postrzegana jest jako możliwy przełom w wojnie. Z zapowiedzi wynika, że omawiana będzie wymiana terytoriów między Rosją i Ukrainą, choć ostatecznie Trump chce doprowadzić do spotkania szefów obu tych państw. Rzeczniczka prezydenta USA Karoline Leavitt stwierdziła, że choć możliwe jest, że spotkanie zaowocuje propozycją układu, to Trump zamierza głównie wysłuchać tego, co Putin ma do powiedzenia.
W środę, dwa dni przed spotkaniem z Putinem, Trump uczestniczył w wideokonferencji z grupą europejskich liderów, którzy przedstawili mu wspólne stanowisko Europy w sprawie Ukrainy. Polskę reprezentował prezydent Karol Nawrocki.
Początkowo rzecznik rządu Adam Szłapka informował, że w rozmowie weźmie udział premier Donald Tusk. Jak jednak wyjaśnił sam Tusk, późnym wieczorem we wtorek Amerykanie poprosili, by Polskę reprezentował prezydent. Wiceszef MSZ Marcin Bosacki doprecyzował następnego dnia, że taka „korekta ustaleń” dotyczyła nie tylko Polski, ale też jeszcze innego państwa.
W sumie tego dnia odbyły się trzy rozmowy na temat Ukrainy. W dwóch — w wąskim gronie liderów europejskich z udziałem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego oraz w ramach tzw. koalicji chętnych — uczestniczył premier Donald Tusk.
Przeczytaj także:
Już jutro Donald Trump i Władimir Putin spotkają się na Alasce, by przedyskutować kwestię wojny w Ukrainie. Nikt nie wie, czego spodziewać się po rozmowie prezydentów Stanów Zjednoczonych i Rosji, ale eksperci mają różne teorie.
Im bliżej spotkania, tym więcej pojawia się doniesień na temat tego, co amerykański prezydent powie, a czego nie powie Władimirowi Putinowi.
Spotkanie odbędzie się w bazie Elmendorf w Anchorage, strategicznym punkcie amerykańskiej armii, który w czasach zimnej wojny pełnił kluczową funkcję w monitorowaniu ZSRR. Będzie to pierwsza wizyta Putina na Zachodzie od czasu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku, która pochłonęła dziesiątki tysięcy osób.
Zarówno w USA, jak i w Europie słychać wezwania, by „twardo rozmawiać” z Putinem i nie ulegać jego presji. W Europie rosną obawy, że Trump i Putin mogą ustalić warunki pokoju, w tym podział terytoriów, a potem próbować zmusić Ukrainę do ich zaakceptowania. Szczególne poruszenie wywołały słowa amerykańskiego prezydenta z poniedziałku, gdy stwierdził, że „dojdzie do wymiany terytoriów” między Rosją a Ukrainą.
W środę telefonicznie z Trumpem rozmawiał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który stanowczo odmawia oddania Rosji jakichkolwiek terytoriów. Podobne rozmowy odbyli też europejscy liderzy, którzy po spotkaniach deklarowali, że amerykański prezydent będzie zabiegał o zawieszenie broni, a nie ustępstwa ze strony Kijowa.
Zełenski, który w lutym w Białym Domu spotkał się z ostrą krytyką zarówno ze strony Trumpa, jak i J.D. Vance'a, oficjalnie popiera amerykańskie wysiłki dyplomatyczne, choć nie ukrywa sceptycyzmu. „Powiedziałem prezydentowi USA i naszym europejskim przyjaciołom, że Putin na pewno nie chce pokoju” — zaznaczył.
W czwartek Zełenski pojechał do Londynu, by rozmawiać z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem. Zełenski, Starmer i europejscy przywódcy w środę przeprowadzili rozmowę telefoniczną z amerykańskim prezydentem, podczas której uzgodnili, że nie należy podejmować żadnych decyzji dotyczących Ukrainy bez udziału jej przedstawicieli, a pierwszym krokiem powinno być naciskanie na zawarcie zawieszenia broni.
Jak wynika z doniesień amerykańskich mediów – CNN i NBC News – Donald Trump podczas wczorajszej rozmowy złożył europejskim przywódcom i prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu ważną obietnicę: powiedział, że podczas rozmowy z Władimirem Putinem nie zamierza poruszać kwestii podziału ukraińskich terytoriów.
Według NBC News, które powołuje się na swoje źródła, amerykański prezydent powiedział, że celem jego rozmowy z prezydentem Rosji jest doprowadzenie do zawieszenia broni; przywódca USA miał się zgodzić z liderami państw europejskich, że wstrzymanie walk musi nastąpić jeszcze przed rozpoczęciem rozmów pokojowych.
Czy to się uda Trumpowi? Pytany, czy Rosję spotkają konsekwencje, jeśli po piątku nie wstrzyma swojej wojny, Trump odpowiedział: „Będą bardzo srogie konsekwencje”. Mimo to, odpowiadając na pytanie,
czy myśli, że przekona Putina do zaprzestania ataków na cywilów w Ukrainie, Trump przyznał, że „pewnie nie”.
„Miałem z nim wiele dobrych rozmów. Potem wracam do domu i widzę, że rakieta uderzyła w dom opieki albo w blok mieszkalny i ludzie leżą martwi na ulicy. Więc chyba odpowiedź brzmi: nie, bo odbyłem już te rozmowy. Chcę zakończyć tę wojnę. To wojna Bidena, ale chcę ją zakończyć”.
Putin liczy, że spotkanie z Donaldem Trumpem pozwoli mu wynegocjować szerokie porozumienie — takie, które nie tylko przypieczętuje zdobyte przez Rosję tereny, ale też zablokuje Ukrainie drogę do NATO i uniemożliwi stacjonowanie zachodnich wojsk. To dałoby Moskwie czas i przestrzeń, by stopniowo wciągnąć Kijów z powrotem w swoją strefę wpływów.
Putin jest przekonany, że czas gra na jego korzyść. Ukraińska armia jest zmęczona, słabo uzbrojona i z trudem broni się na ponad tysiąckilometrowym froncie, a rosyjskie rakiety i drony wciąż niszczą kolejne miasta.
Stawka jest ogromna, dlatego w ostatnich godzinach przed rozmowami dyplomatyczna machina pracuje pełną parą. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który stanowczo odmawia oddania Rosji jakichkolwiek terytoriów, w środę rozmawiał telefonicznie z Trumpem. Podobne rozmowy odbyli też europejscy liderzy, którzy po spotkaniach deklarowali, że amerykański prezydent będzie zabiegał o zawieszenie broni, a nie ustępstwa ze strony Kijowa.
Przeczytaj także:
Skrajnie prawicowi patostreamerzy Wojciech O. i Marcin O. po raz kolejny będą odpowiadali przed sądem za przestępstwa z nienawiści
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w Warszawie skierowała akt oskarżenia przeciwko patostreamerom i zarazem liderom skrajnie prawicowej organizacji Rodacy Kamraci – Wojciechowi O. i Marcinowi O. Akt obejmuje łącznie 154 zarzuty – i odnosi się do działalności Wojciecha O. i Marcina O. z zaledwie 6 ostatnich miesięcy.
Jak wylicza prokuratura, postawione im zarzuty dotyczą m.in. publicznego pochwalania przestępstw, publicznego pochwalania przemocy z powodu przynależności politycznej, grożenia stosowaniem przemocy z powodu przynależności politycznej, publicznego znieważenia osób z powodu przynależności rasowej, publicznego pochwalania prowadzenia wojny napastniczej, publicznego znieważenia konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej i publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic rasowych.
Wojciech O. część tych zarzutów usłyszał jako recydywista – był już bowiem wcześniej karany za analogiczne przestępstwa.
Wojciech O. i Marcin O. streamują swoje „programy”, gdzie komentują rzeczywistość ze skrajnie prawicowej perspektywy, regularnie posługując się mową nienawiści i wulgaryzmami. Na szerszą skalę działają od 2021 roku. Stworzyli wokół siebie organizację Rodacy Kamraci.
Mają na koncie m.in. nawoływanie do mordowania posłów i gwałcenia posłanek, palenie kukły Żyda i szerzenie propagandy Kremla.
Wielokrotnie byli zatrzymywani oraz skazywani za swoją działalność.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga podała 4 czerwca 2025, że w sprawie Jaszczura i Ludwiczka zabezpieczono ponad 1700 nagrań. Poinformowała, że obecne śledztwo dotyczy m.in.: – nawoływania do przemocy i nienawiści, – pochwalania wojny Rosji z Ukrainą, – szerzenia mowy nienawiści i propagandy ekstremistycznej, – publicznego pochwalania zabójstwa prezydenta Narutowicza.