Komenda Stołeczna Policji wystąpiła do Komendy Głównej o pomoc prawną, by móc ścigać troje posłów PiS: Marka Suskiego, Jarosława Kaczyńskiego i Annę Czerwińską. Niszczyli wieńce, które co miesiąc składa pod pomnikiem smoleńskim Zbigniew Komosa
Od połowy 2018 roku pod świeżo wybudowanym pomnikiem smoleńskim aktywista prodemokratyczny Zbigniew Komosa w każdą miesięcznicę składa wieniec z niezmiennie takiej samej treści tabliczką.
Sugeruje ona odpowiedzialność śp. Lecha Kaczyńskiego za katastrofę lotniczą w Smoleńsku. Wojsko i policja najpierw wykradały te wieńce, potem latami, przy dziesiątkach świadków i dziennikarzy, mundurowi wyrywali je Komosie, często niszcząc. Aktywistę i świadków mundurowi wielokrotnie poturbowali. Ataki nie ustały nawet po szeregu wyroków sądowych korzystnych dla Komosy. Nawet po dwóch orzeczeniach Sądu Najwyższego – potwierdzały one, iż aktywista może składać swoje wieńce z tą tabliczką.
Krótko przed tym, jak PiS przegrał wybory, mundurowi przestali spełniać żądania prezesa Kaczyńskiego, by wieniec usunąć. 10 października 2023 roku Kaczyński własnoręcznie wyłamał tabliczkę z wieńca i ją zniszczył. Przed kamerami.
10 stycznia 2024 podobnie uczyniła posłanka PiS Anna Czerwińska z tą różnicą, że tabliczkę zabrała ze sobą. Z kolei 10 marca próbował tego dokonać Kaczyński, ale bez powodzenia. Dopiero przy którymś podejściu z rzędu udało się to Markowi Suskiemu – z uśmiechem na ustach dokonał zuchwałej kradzieży. Przy policjantach, świadkach i kamerach.
Trzeba podkreślić – zniszczeń wieńca posłowie PiS dokonywali w obecności policjantów. A nawet przy ich asyście – mundurowi ochraniali Suskiego, gdy ten oddalał się spod pomnika z zabraną tabliczką.
Zbigniew Komosa każdorazowo składał zawiadomienia na posłów. Za każdym razem – o popełnionym wykroczeniu zniszczenia wieńca, a w przypadku posła Suskiego i posłanki Czerwińskiej – dodatkowo o kradzieży tabliczki.
W listopadzie 2023 roku prokuratura jeszcze podległa PiS-wskim nominatom, umorzyła postępowanie w sprawie zniszczenia wieńca przez Jarosława Kaczyńskiego.
15 stycznia 2024 roku Zbigniew Komosa napisał pismo do ministra MSWiA Marcina Kierwińskiego. Skarżył się w nim na brak działań policjantów pod pomnikiem smoleńskim – biernie się przyglądali łamaniu prawa przez posłów i posłanki PiS. Opisał te sytuacje. „Mówił pan, że wszyscy są równi wobec prawa, dlatego proszę o realne działanie i przykładne ukaranie policjantów” wnioskował.
27 lutego odpowiedziało Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSW, informując, iż „podjęło działania w przedmiotowej sprawie”.
Po incydencie z 10 marca – gdy poseł Suski zabrał tabliczkę z wieńca – coś się zmieniło. Już późnym wieczorem tego dnia, było to w niedzielę (sic!), Komenda Stołeczna Policji opublikowała dwa tweety.
– Jeden pokazywał trudną do rozpoznania (stała tyłem) posłankę Czerwińską, która zabierała tabliczkę z wieńca Komosy. KSP dodała komentarz, m.in.: „Nikt nie jest ponad prawem!”.
– Drugi tweet obrazował również trudnego do identyfikacji posła Suskiego w trakcie wycinania tabliczki z wieńca. „Gdy ujawnimy przypadki naruszenia norm prawnych przez osoby posiadające immunitet, kierujemy do Marszałka Sejmu wniosek o jego uchylenie” – zapowiadała KSP.
W związku z tymi tweetami oraz faktem niszczenia wieńców Komosy jeszcze tego wieczoru OKO.press zapytało KSP m.in.:
Reakcja policji była błyskawiczna.
Już następnego dnia, 11 marca policja zadzwoniła do Komosy. „Pani wicenaczelnik wydziału wykroczeń z Zakroczymskiej pytała, czy i kiedy będę składał zawiadomienie na posła Suskiego po tej miesięcznicy. I od razu chciała mnie przesłuchać. Byłem tym wszystkim zdziwiony. Bo zazwyczaj po złożeniu zawiadomienia na komendzie czekam na pismo z informacją o terminie przesłuchania. To trwa. A tutaj tak błyskawiczne działania” – opisuje Komosa.
Następnego dnia złożył zeznania na komendzie, a kolejnego – w środę 13 marca – ponownie zadzwoniła policja. Tym razem z samej góry – z Pałacu Mostowskich – głównej siedziby KSP w Warszawie. Aktywistę poproszono o uzupełnienie złożonych wcześniej zawiadomień nt. działań posłów PiS. Funkcjonariusze m.in. prosili o film dokumentujący czyn Marka Suskiego. Komosa skierował ich do publikacji Wolnych Mediów pt. „Złodziejaszek Suski tępiciel wieńca”. KSP miała to podpiąć do zawiadomienia.
Już po 9 dniach – to nadzwyczaj szybko – policja odpisała na pytania OKO.press. Co jeszcze bardziej zaskakuje, to merytoryczne, a nie wymijające odpowiedzi – to prawie się nie zdarzało w czasach „dobrej zmiany”.
W piśmie podpisanym przez podinsp. Roberta Szumiata, rzecznika Komendanta Stołecznego Policji, czytamy: „14 marca 2024 roku przekazano do Biura Prewencji KGP materiały czynności wyjaśniających wraz z wnioskami o udzielenie pomocy prawnej w zakresie uzyskania zezwoleń na ściganie trojga posłów Prawa i Sprawiedliwości, tj. Pani Anity Czerwińskiej, Pana Marka Suskiego oraz Pana Jarosława Kaczyńskiego”.
Komosa ma nadzieję, iż sprawa nie skończy się tylko na odebraniu posłom immunitetów. „Chodzi o to, aby posłowie i służby działały zgodnie z prawem. By je przestrzegały. Bo dotychczas tak nie było. Ludzie PiS łamali jawnie prawo, a policjanci nie próbowali nawet powstrzymać sprawców" – tłumaczy.
Dodaje, że ma nadzieję, iż ktoś w końcu pochyli się też nad odpowiedzialnością Lecha Kaczyńskiego za katastrofę smoleńską. „Na tę jednoznacznie wskazują stenogramy z lotu. Kapitan Protasiuk był pozbawiony decyzyjności w sprawie zmiany lotniska i wszyscy czekali na decyzję prezydenta” – przypomina Komosa.
Jerzy Jurek, prawnik, który od lat broni aktywistę pro publico bono, dodaje, że wykroczenia posłów PiS miały wymiar „chuligańskiego działania”. „Do niedawna policja ścigała za wieszanie bucików na płotach kościelnych w ramach protestów przeciwko pedofilii księży, czy za wieszanie koszulek z napisem »Konstytucja« na pomnikach. Teraz wreszcie zaczynają ścigać rzeczywiste wykroczenia – gdy ktoś coś zniszczył” – podkreśla Jerzy Jurek.
Policja i służby
Protesty
Anita Czerwińska
Jarosław Kaczyński
Marek Suski
Prawo i Sprawiedliwość
miesięcznice
pomnik smoleński
Zbigniew Komosa
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze