0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

09:49 19-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Elijah Nouvelage i Alexander NEMENOV / AFPFot. Elijah Nouvelag...

Po rozmowie Trump-Putin Rosja uderzyła w Ukrainę z podwójną siłą

Niedługo po zakończeniu rozmowy telefonicznej między prezydentami Rosji i USA nastąpił zmasowany atak rosyjskich dronów uderzeniowych typu Szahid na Ukrainę. W Kijowie, a także w innych regionach Ukrainy zawyły syreny.

Co się wydarzyło

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski napisał w mediach społecznościowych, że we wtorek 18 marca późnym wieczorem Rosja wystrzeliła ponad 40 dronów, uderzając w ukraińską infrastrukturę cywilną.

Do późnych godzin słuchać było eksplozje, dźwięki wystrzałów działek przeciwlotniczych i serie salw z ciężkich karabinów maszynowych, którymi zestrzeliwane były drony — informuje radio RMF FM. „To właśnie tego typu nocne ataki Rosji niszczą naszą energetykę, naszą infrastrukturę i normalne życie Ukraińców. A fakt, że ta noc nie jest wyjątkiem, pokazuje, że presja na Rosję musi być kontynuowana w imię pokoju" – napisał przed północą Zełenski.

Jeden z dronów uderzył w szpital w Sumach. Rosja zaatakowała też miasta w obwodzie donieckim. Drony uderzeniowe obserwowano na niebie nad obwodami kijowskim, żytomierskim, sumskim, czernihowskim, połtawskim, charkowskim, kirowohradzkim, dniepropietrowskim i czerkaskim.

„Dziś Putin de facto odrzucił propozycję całkowitego zawieszenia broni. Słuszne byłoby, gdyby świat zatrzymał w odpowiedzi wszelkie próby Putina przeciągania tej wojny" – napisał i dodał, że takie działania Kremla są odpowiedzią na międzynarodowe inicjatywy pokojowe i świadczą o niechęci Rosji do zakończenia wojny.

Siły Powietrzne Ukrainy poinformowały w środę rano, że minionej nocy Rosjanie zaatakowali ukraińskie terytorium łącznie 151 środkami napadu powietrznego, w tym dwiema rakietami balistycznymi Iskander-M, czterema pociskami S-300 i 145 dronami. Strącono 72 bezzałogowce, a 56 unieszkodliwiono przy pomocy systemów walki elektronicznej.

Jaki jest kontekst

Prezydent USA Donald Trump i Rosji Władimir Putin rozmawiali we wtorek około półtorej godziny. Tematem była woja na Ukrainie, a obaj przywódcy zgodzili się na 30-dniowe zawieszenie broni.

Ale jak pisał Witold Głowacki w OKO.press, Kreml zgadza się jedynie na szczątkowe zawieszenie broni z Ukrainą – wyłącznie w zakresie ataków na obiekty energetyczne i infrastrukturalne.

W pierwszej kolejności po częściowym rozejmie mają się bowiem zacząć rozmowy o zawieszeniu broni na Morzu Czarnym. Dopiero potem mogą zostać podjęte negocjacje na temat realnego zawieszenia broni wzdłuż całej linii frontu.

Na platformie Truth Social Trump określił rozmowę z Putinem jako „bardzo dobrą i produktywną”. „Będziemy pracować szybko na rzecz pełnego zawieszenia broni i zakończenia wojny na Ukrainie" – napisał.

Czytaj inne teksty OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

08:07 19-03-2025

Prawa autorskie: Yasin AKGUL / AFPYasin AKGUL / AFP

Turcja. Główny rywal Erdogana w wyborach prezydenckich aresztowany

Czy zbliżający się do końca drugiej – i w teorii ostatniej – kadencji turecki prezydent zamierza się pozbyć najgroźniejszego kandydata?

Co się wydarzyło?

Ekrem İmamoğlu, popularny burmistrz Stambułu, został zatrzymany w środę 19 marca rano pod zarzutem nadużyć finansowych i pomocy dla PKK, Partii Pracujących Kurdystanu, traktowanej w Turcji jako ugrupowanie terrorystyczne. Dzień wcześniej uniwersytet w Stambule pozbawił 54-letniego polityka dyplomu ukończenia wyższej uczelni – również ze względu na rzekome nieprawidłowości. Ukończenie studiów wyższych jest warunkiem niezbędnym, by wystartować w wyborach prezydenckich.

W związku z aresztowaniem İmamoğlu władze zakazały na cztery dni w Stambule organizowania protestów, pojawiły się też informacje o ograniczaniu dostępu do mediów społecznościowych.

Jaki jest kontekst?

Za kilka dni ugrupowanie İmamoğlu, Republikańska Partia Ludowa (CHP), miało oficjalnie ogłosić, że burmistrz Stambułu będzie ich kandydatem – mimo że wybory mają się odbyć dopiero w 2028 roku. Przewodniczący CHP Özgür Özel zapowiedział, że do nominacji İmamoğlu dojdzie tak czy siak, a działania politycznie motywowanego wymiaru sprawiedliwości to zamach stanu.

71-letni prezydent Recep Tayyip Erdoğan jest w połowie swojej drugiej – i teoretycznie ostatniej – pięcioletniej kadencji (wcześniej 10 lat był premierem, a pod koniec premierowania udało mu się skutecznie przeforsować w Turcji system prezydencki). Gdyby reguły konstytucyjne zostały zachowane, musiałby oddać władzę. Opozycja oskarża go jednak o dążenie do wywrócenia stolika i zmiany tych reguł. Jak pisze Reuters, gdyby – np. pod pretekstem szykowania zamachu stanu przez opozycję i Kurdów – zarządził przyśpieszone wybory prezydenckie, mógłby argumentować, że nie skończył swojej drugiej kadencji.

Aresztowanie İmamoğlu to część trwającej od miesięcy operacji wymiaru sprawiedliwości, którą objęto ponad 100 osób podejrzewanych o czerpanie nielegalnych korzyści z miejskich przetargów. W drugim śledztwie polityk jest podejrzany o pomoc dla PKK, której wieloletni przywódca Abdullah Öcalan wezwał kilka tygodni temu z więzienia do zaprzestania walki zbrojnej przeciwko władzy w Ankarze.

Ugrupowanie İmamoğlu, kemalistyczna Republikańska Partia Ludowa, dobrze radzi sobie w sondażach. Rok temu w lokalnych wyborach zdobyła władzę w największych metropoliach i otrzymała najwięcej głosów w skali kraju (37,8%). Rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) – 35,5% głosów.

Przeczytaj inne teksty OKO.press o Turcji:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

18:15 18-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Wlodek / ...

Kary dla Poczty Polskiej i Ministra Cyfryzacji za wybory kopertowe

Poczta Polska ma zapłacić 27 mln zł a Minister Cyfryzacji 100 tys. złotych. To kary od Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych za przetwarzanie bez podstawy prawnej danych 30 mln obywateli w związku z organizacją wyborów kopertowych w 2020 r.

Co się wydarzyło?

Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Mirosław Wróblewski ukarał Pocztę Polską i Ministra Cyfryzacji administracyjnymi karami pieniężnymi za poważne naruszenie przepisów RODO.

Chodzi o tzw. wybory kopertowe, czyli korespondencyjne wybory prezydenckie, które rząd PiS próbował zorganizować w czasie szalejącej w 2020 roku pandemii.

Prezes UODO ustalił, że bez podstawy prawnej i analizy ryzyka dla danych Minister Cyfryzacji przekazał Poczcie Polskiej dane 30 uprawnionych do głosowania obywateli, zawierających:

  • imię i nazwisko,
  • numer PESEL,
  • ostatni aktualnym adresie zameldowania na pobyt stały (a gdy go brak: ostatnim nieaktualnym),
  • adres zameldowania na pobyt czasowy (wraz z deklarowanym terminem tego pobytu).

Po ich otrzymaniu Poczta Polska przetwarzała je bez podstawy prawnej, ponieważ ustawa uprawniająca do organizacji wyborów w formie korespondencyjnej nie została uchwalona (ugrzęzła w kontrolowanym przez opozycję Senacie).

Co więcej, Poczta pobrała przekazane dane bez żadnych zabezpieczeń i gwarancji.

Na ich podstawie nie mogła też tak naprawdę wykonać usługi dostarczenia pakietów do domów, bo dane przekazane jej przez ministra nie były bazą aktualnego miejsca zamieszkania wyborców, ale miejsca ich ostatniego zameldowania.

Zdaniem prezesa UODO, minister i Poczta Polska naruszyły swoimi działaniami konstytucyjne prawo do ochrony ich życia prywatnego 30 mln obywateli, czyli niemalże 80 proc. populacji kraju.

Jaki jest kontekst?

Cała sprawa dotyczy afery związanej z organizacją tzw. wyborów kopertowych.

10 maja 2020 roku miały odbyć się w Polsce wybory prezydenckie. W kraju szalała jednak pandemia COVID-19. Pozamykane były szkoły, miejsca publiczne, a nawet cmentarze i lasy.

PiS mógł ogłosić przewidziany przez Konstytucję stan nadzwyczajny i przełożyć wybory na inny termin. Nie chciał jednak tego zrobić w obawie przed tym, że skutki pandemii (nadmiarowe zgodny, ograniczenia w gospodarce) sprawią, że Andrzej Duda wybory przegra i PiS nie będzie miał już swojego prezydenta.

Ktoś w PiS (konkretnie Adam Bielan) wpadł jednak na pomysł, że wybory można przeprowadzić korespondencyjnie. PiS w ekspresowym tempie (niespełna 3 godziny) przepchnął więc stosowną ustawę przez Sejm.

Ta została uchwalona 6 kwietnia i trafiła do Senatu.

Senat, w którym większość miała już jednak opozycja, wykorzystał swoje ustawowe 30 dni na pracę nad ustawą. Zegar tykał, PiS postanowił więc nie czekać aż ustawa zostanie uchwalona, i formalnie wejdzie w życie, ale już zaczął wybory organizować.

Aby była ku temu jakakolwiek “podkładka” premier Mateusz Morawiecki wydał 16 kwietnia 2020 roku decyzję administracyjną upoważniające podwładnych i spółki skarbu państwa do „organizacji wyborów”, chcąc ominąć tym samym przepisy Kodeksu Wyborczego, które formalnie znosiła nieuchwalona jeszcze ustawa kopertowa.

Ta zakładała, że Poczta Polska dostarczy wydrukowane przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych (a nie PKW) pakiety wyborcze do skrzynek pocztowych wyborców, a wyborcy oddadzą głosy korespondencyjnie, by nie gromadzić się osobiście w lokalach wyborczych.

Powołując się na polecenie premiera z 16 kwietnia, Poczta Polska wystąpiła 20 kwietnia 2020 r. z wnioskiem o przekazanie jej w tym celu z bazy PESEL danych 30 mln polskich obywateli.

Minister Cyfryzacji wyraził na to zgodę i dane zgrane na płytę DVD zostały dostarczone (udostępnione) Poczcie Polskiej 22 kwietnia 2020 r. i tam były przetwarzane.

Po ujawnieniu tej informacji do Prezesa UODO zaczęły napływać liczne skargi od zbulwersowanych obywateli, ale ten (wówczas Jan Nowak), uznał je za bezpodstawne.

Decyzje premiera i ministra cyfryzacji zaskarżył jednak do sądu administracyjnego ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. W obu przypadkach sądy uznały te decyzje za wadliwe.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

16:53 18-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot. Robert Kowalews...

Prokuratura ujawniła protokół z przesłuchania Barbary Skrzypek

Barbara Skrzypek zeznała, że nie uczestniczyła w żadnych spotkaniach ani rozmowach dotyczących budowy tzw. dwóch wież, ale kiedy zorientowała się, że inwestycja nabiera tempa przekazała swoje pełnomocnictwo Jarosławowi Kaczyńskiemu

Co się wydarzyło?

Prokuratura Okręgowa w Warszawie ujawniła treść protokołu z przesłuchania Barbary Skrzypek, które odbyło się 12 marca.

Barbara Skrzypek zeznała, że nie uczestniczyła w żadnych spotkaniach ani rozmowach dotyczących budowy tzw. dwóch wież przez spółkę Srebrna, choć wiedziała, że takowe się odbywają.

“Moja pozycja nie była tego rodzaju, aby ktoś mnie o tym informował” – zeznała Skrzypek.

Jak dodała, nie była także zapoznawana z żadnymi dokumentami dotyczącymi budowy dwóch wież, ani nie pośredniczyła w ich przekazywaniu pomiędzy Jarosławem a osobą zaangażowaną w inwestycję (protokół został zanonimizowany, ale chodzi zapewne o austriackiego biznesmena Gerarda Birgfellnera).

Kiedy zorientowała się, że może “dojść do skonkretyzowania” tej inwestycji, postanowiła przekazać swoje pełnomocnictwo Jarosławowi Kaczyńskiemu.

“Moja intuicja mi podpowiadała, żeby to pełnomocnictwo przekazać osobie kompetentnej, a Prezes jest doktorem prawa” – zeznała Skrzypek.

Wcześniej pojawiały się w mediach informacje, że Skrzypek obciążyła Jarosława Kaczyńskiego, zeznając, że przekazanie pełnomocnictwa nie odbyło się w sposób formalny.

Treść protokołu przeczy jednak tym doniesieniom.

“Na tę okoliczność sporządziliśmy dokument przekazania pełnomocnictwa, który oboje podpisaliśmy” – zeznała Skrzypek.

Jaki jest kontekst?

Jak poinformował dziś w oświadczeniu Prokurator Generalny Adam Bodnar, protokół z przesłuchania został ujawniony w odpowiedzi na oskarżenia, które padają po upublicznieniu informacji o śmierci Barbary Skrzypek.

Politycy PiS twierdzą, że śmierć byłej szefowej biura partii miała związek z jej przesłuchaniem, które odbyło się 3 dni wcześniej.

“Śmierć Pani Barbary Skrzypek ma więc bezpośredni związek i z tym przesłuchaniem i szczuciem na p. Skrzypek przez prokuraturę, Romana Giertycha i ludzi z nim związanych. Nie damy się zastraszyć" – napisał na platformie X Jarosław Kaczyński.

Prokuratura ujawniła dziś również wstępne wyniki sekcji zwłok Barbary Skrzypek. Przyczyną jej śmierci był rozległy zawał serca.

Adam Bodnar poinformował również, prokuratura wszczęła już w śledztwo w sprawie przebiegu przesłuchania prowadzonego przez prokurator Ewę Wrzosek.

Politycy PiS podkreślają, że do udziału w przesłuchaniu nie został dopuszczony adwokat Barbary Skrzypek.

„Wsłuchując się w opinie środowisk adwokackich i prawniczych, poprosiłem Prokuratora Krajowego o dokonanie analizy praktycznego zastosowania art. 87 §3 Kodeksu postępowania karnego, regulującego możliwość odmowy udziału pełnomocnika osoby nie będącej stroną w czynnościach procesowych. Ta analiza pozwoli podjąć decyzję w zakresie ewentualnych zmian w brzmieniu tego przepisu” – napisał Adam Bodnar w oświadczeniu.

Według polityków PiS, przesłuchanie Barbary Skrzypek miało być także wyjątkowo długie i męczące.

Z ujawnionego protokołu wynika, że przesłuchanie rozpoczęło się o godz. 10, a zakończyło o godz. 14.40. W jego trackie zarządzono jednak przerwę, a do całkowitego czasu trwania czynności wlicza się jednak nie tylko samo przesłuchanie, ale także czas sporządzania protokołu przez prokuratora oraz odczytanie go świadkowi i reprezentującym pokrzywdzonego pełnomocnikom.

Prokuratura poinformowała, że w ramach śledztwa dot. prawidłowego przebiegu czynności prowadzonych przez prokurator Ewę Wrzosek, zabezpieczyła również monitoring. Śledczy będą analizować, w jakim stanie Barbara Skrzypek wchodziła na przesłuchanie i w jakim je opuszczała.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

14:46 18-03-2025

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Kamiński i Wąsik mogą stracić immunitety. Jest decyzja PE

Komisja prawna Parlamentu Europejskiego zarekomendowała uchylenie immunitetów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Ostateczna decyzja zapadnie podczas głosowania PE w kwietniu

Co się wydarzyło?

Komisja prawna Parlamentu Europejskiego (działająca w tej sprawie podobnie do Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych w polskim Sejmie) opowiedziała się za uchyleniem immunitetów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Wnioski w tej sprawie do PE skierowała polska prokuratura.

Śledczy chcą postawić europosłom PiS zarzuty w związku ze złamaniem przez nich sądowego zakazu pełnienia funkcji publicznych.

Głosowanie w sprawie uchylenia immunitetów Kamińskiemu i Wąsikowi odbędzie się podczas kwietniowego posiedzenia Parlamentu Europejskiego.

Kamiński i Wąsik to nie jedyni polscy europosłowie, wobec których wszczęto procedurę uchylenia immunitetu. Stracił go już Adam Bielan, w toku są sprawy Michała Dworczyka i Daniela Obajtka. Na rozpatrzenie czeka także wniosek polskiej prokuratury dotyczący Grzegorza Brauna.

Jaki jest kontekst?

20 grudnia 2023 roku Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu za przekroczenie uprawnień podczas kierowania Centralnym Biurem Antykorupcyjnym w latach 2006-2009. Sąd skazał ich na dwa lata pozbawienia wolności oraz zakaz pełnienia funkcji publicznych przez pięć lat.

Obaj politycy PiS nie uznali tego wyroku twierdząc, że w 2015 roku zostali skutecznie (a więc także na przyszłość) ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Następnego dnia po wydaniu prawomocnego wyroku przez sąd Marszałek Sejmu Szymon Hołownia stwierdził wygaszenie mandatów obu posłów. Powodem wygaszenia mandatów był art. 99 Konstytucji, zgodnie z którym posłem nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.

Mimo to, Kamiński i Wąsik wzięli udział w obradach Sejmu i głosowaniach, które odbyły się 21 grudnia 2023 roku.

Ponieważ byli posłowie uchylali się od odbycia kary pozbawienia wolności, sąd wydał nakaz ich zatrzymania, do czego doszło 9 stycznia 2024 roku na terenie Pałacu Prezydenckiego.

Dwa tygodnie prezydent Andrzej Duda ponownie ułaskawił Kamińskiego i Wąsika, dzięki czemu byli posłowie wyszli na wolność, a ich wyroki uległy zatarciu.

W czerwcu 2024 roku obaj zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego z list PiS.

Miesiąc później, prokurator generalny Adam Bodnar wysłał do przewodniczącej PE wniosek o zgodę na pociągnięcie obu polityków do odpowiedzialności karnej w związku z zarzutami złamania sądowego zakazu pełnienia funkcji publicznych.

O tym, czy Kamiński i Wąsik stracą swoje immunitety, Parlament Europejski zdecyduje podczas kwietniowych obrad.

Inne teksty OKO.press na ten temat:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: