Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Doriana S. na dożywocie w systemie terapeutycznym. Do brutalnego gwałtu i zabójstwa 25-letniej kobiety doszło rok temu w centrum Warszawy
Proces Doriana S. ruszył 4 grudnia 2024 roku i w większości toczył się za zamkniętymi drzwiami. Po trwającym 5 tygodni procesie sąd uznał Doriana S. winnym zgwałcenia Lizy, dopuszczenia się na niej rozboju oraz doprowadzenia do jej śmierci przez uduszenie. Dorian S. otrzymał karę dożywocia oraz nakaz zapłaty 200 tys. zł zadośćuczynienia chłopakowi Elizawiety.
Choć Dorian S. został skazany na karę dożywocia w systemie terapeutycznym, sąd uznał, że w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny.
Uzasadniając wyrok, sędzia przyznał rację pełnomocnikom organizacji społecznych, które występowały w sprawie, by sąd i uczestnicy postępowania, a także media, koncentrowały się na zamordowanej Lizie.
"O oskarżonym, zdaniem sądu, należy jak najszybciej zapomnieć, wymazać go z pamięci,
by zło, jakie uczynił nie stało się atrakcją, jak mówiły pełnomocniczki jakichś filmów, czy seriali (...) To bowiem Liza doświadczyła bólu, przerażenia. Doświadczyła w końcu śmierci" – powiedział sędzia Piotr Dobosz w jawnej części ustnego uzasadnienia wyroku.
Sędzia podziękował także organizacjom społecznym za udział w procesie i za zwrócenie uwagi na uwarunkowania społeczne, które mogły sprzyjać popełnieniu tej zbrodni.
"W obyczajowości naszego społeczeństwa, w kulturze konsumpcyjnej, która nam towarzyszy, obraz kobiety często sprowadzany jest do pewnych stereotypów. Kobieta traktowana jest jako rzecz, przedmiot, który można wykorzystać.
Kultura konsumpcyjna jest nasycana obrazami seksualnego wykorzystania kobiet, które sprzedawane są jako atrakcyjny produkt.
Obrazy te odzierają kobietę z uczuć, wolnej woli. Oskarżony nasiąknięty takimi obrazami łatwiej mógł przekroczyć tę granicę wolności, bo mógł potraktować kobietę jak rzecz, przedmiot. Doprowadził do tego, by wykorzystać ją seksualnie; była dla niego tylko rzeczą. Przecież oskarżony zgwałcił nieprzytomną kobietę" – wskazywał w uzasadnieniu sędzia Dobosz.
Sędzia odniósł się także do zachowania świadków, którzy widzieli moment napaści na Lizę. W sądzie tłumaczyli, że sytuacja wydawała im się „dziwaczna”. Byli przekonani, że w bramie przy Żurawiej stosunek seksualny odbywali narkomani
„Ta sytuacja wiele mówi o tym, jak postrzegana jest w naszej obyczajowości relacja między mężczyzną a kobietą. (...) Sytuacja, która polega na tym, że kobieta leży naga na ziemi w środku zimy, a mężczyzna odbywa z nią stosunek seksualny, jest w jakimś stopniu dopuszczalna” – mówił sędzia Dobosz w ustnym uzasadnieniu.
Wyrok nie jest prawomocny.
Elizawieta przyjechała do Warszawy z Białorusi w 2020 roku. Wkrótce potem poznała Daniela z Ukrainy, który został jej życiowym partnerem.
25 lutego 2024 roku wracała nad ranem do domu, gdy została zaatakowana przez Doriana S. Mężczyzna sterroryzował ją kuchennym nożem, dusił do utraty przytomności, a potem brutalnie zgwałcił. Na koniec ukradł z jej torebki telefony, karty płatnicze i portfel, i uciekł, zostawiając ją bez pomocy.
Nieprzytomną Lizę w bramie kamienicy przy ul. Żurawiej znalzł dozorca. Kobieta została przewieziona w stanie krytycznym do szpitala, gdzie zmarła 1 marca, nie odzyskawszy przytomności.
6 marca przez Warszawę przeszedł marsz milczenia pod hasłem „Miała na imię Liza”.
„Jesteśmy tu, żeby ten świat był bezpieczniejszy. Żebyśmy nie musiały się bać, żeby nie musiały się bać nasze córki, żeby nie bały się kobiety, które przyjechały do Polski.
Liza, nie zapomnimy o tobie”
– powiedziała podczas marszu aktywistka Maja Staśko.
14 marca 2024 odbył się pogrzeb Lizy na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Zdjęcia z uroczystości obejrzysz tutaj.
Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie wprowadzające od 1 września 2025 r. zamiast dwóch jedną godzinę religii lub etyki tygodniowo, jako pierwszą lub ostatnią. Ministra poszła na drobne ustępstwo wobec Episkopatu
Ministra edukacji podpisała nowelizację „rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach”.
Zgodnie z nowymi przepisami, od 1 września 2025 roku lekcje religii i etyki będą odbywać się tylko raz w tygodniu i na początku lub na końcu planu lekcji, co – jak mówiły OKO.press katechetki – już wywołało znaczący odpływ chętnych.
Zasada pierwszej lub ostatniej lekcji nie będzie obowiązywała w tych klasach szkół podstawowych, w których na dzień 15 września 2024, wszyscy uczniowie uczęszczają na lekcję religii lub etyki, ale takich przypadków jest niewiele.
Przez ponad 30 lat w nauczaniu religii obowiązywała zasada, że gdy chętnych jest mniej niż siedem osób, trzeba wprowadzać łączenie oddziałów (np. II a z II b) lub klas (kl. I z kl. II).
W rozporządzeniu z lipca 2024, MEN zapisał, że klasy można łączyć także wtedy, gdy chęć uczestniczenia w lekcjach religii lub etyki wyrazi więcej niż 7 osób w danej klasie. Pisaliśmy o tym tutaj.
Początkowo ministra chciała łączyć dzieci ze wszystkich poziomów wieku w podstawówce, co biskupi uznali za złamanie prawa. Zwrócili się nawet do Małgorzaty Manowskiej (wadliwie powołanej przez PiS I Prezes Sądu Najwyższego), aby ta zapytała tzw. TK Julii Przyłębskiej, czy MEN nie naruszył tym m.in. ustawy oświatowej.
Nowacka częściowo ustąpiła: „Episkopat zgłosił uwagi do łączenia klas i my część uwzględniliśmy, dlatego łączenie międzyklasowe będzie możliwe w grupach I-III, IV-VI, VII-VIII” i taki zapis pojawił się w rozporządzeniu.
Z opublikowanego komunikatu MEN (nie opublikowano dotąd treści samego rozporządzenia podpisanego dziś przez Nowacką) wynika, że ministra edukacji zdecydowała się ustąpić Kościołowi jeszcze o krok, ograniczając możliwość tworzenia większych grup w klasach I-III, które są dla Episkopatu szczególnie ważne ze względu na przygotowanie do pierwszej komunii.
W oddziałach I-III międzyklasowo (czyli na przykład pierwszą klasę z drugą) będzie można łączyć – tylko wtedy, gdy chętnych do nauki religii lub etyki będzie mniej niż 7 osób w klasie. Czyli dzieci w edukacji wczesnoszkolnej będą obowiązywały takie zasady jak wszystkich uczniów do wyborów 2023 roku.
W wyższych klasach (IV-VIII i ponadpodstawowych) ta zasada przestanie obowiązywać i klasy będzie można łączyć na różnych poziomach niezależnie od liczby zadeklarowanych uczniów pod warunkiem, że liczebność takiej grupy nie przekroczy 28 uczniów.
W wypadku organizowania nauki religii lub etyki poza szkołą (tj. w grupie międzyszkolnej lub pozaszkolnym punkcie katechetycznym) stosowane będą te same zasady łączenia uczniów, które obowiązują w szkole.
Spór o lekcje religii w szkołach trwa już od roku, czyli odkąd władzę przejęła Koalicja 15 października. MEN umieścił lekcje religii na początku lub końcu zajęć, ułatwił łączenie grup, a teraz zadekretował, że z dwóch godzin nauki religii zostanie jedna
Wszystkim tym zmianom zdecydowanie sprzeciwiał się Episkopat i należy oczekiwać kolejnych protestów.
Prezydent podpisał ustawę budżetową na 2025 r., ale przesłał część jej przepisów do tzw. Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej
Kancelaria Prezydenta poinformowała, że Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową na 2025 rok.
"Ustawa budżetowa przede wszystkim reguluje wszelkie kwestie związane z wydatkami i przychodami państwa, ale zawiera również bardzo istotne regulacje dla obywateli.
Mam tutaj przede wszystkim na myśli kwestie związane z podniesieniem wynagrodzeń w sferze budżetowej nauczycieli, żołnierzy, funkcjonariuszy, również waloryzację rent i emerytur w tym roku"
– poinformowała szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka.
Prezydent podpisał budżet, choć część jego przepisów zdecydował się skierować do Trybunału Konstytucyjnego w ramach tzw. kontroli następczej.
"Podwyżki, mając na uwadze pogarszającą sytuację gospodarczą w Polsce, inflację, wzrost cen, są bardzo oczekiwane i pożądane przez Polki i Polaków,
a będą one mogły zostać zrealizowane dopiero po podpisaniu ustawy budżetowej przez pana prezydenta i po jej ogłoszeniu w dzienniku ustaw"
- wyjaśniła Paprocka.
Zgodnie z Konstytucją, Trybunał Konstytucyjny ma teraz dwa miesiące na wydanie orzeczenia w tej sprawie.
Zgodnie z uchwałą rządu z dnia 19 grudnia 2024 roku, wyroki Trybunału Konstytucyjnego, którym od grudnia 2024 kieruje Bogdan Święczkowski, a wcześniej kierowała Julia Przyłębska, nie będą publikowane w Dzienniku Ustaw i nie są uznawane za wiążące.
Ustawa budżetowa na 2025 rok to ostatni budżet, który Andrzej Duda mógł podpisać jako prezydent. Ponieważ Duda w połowie roku pożegna się z urzędem, a budżet przygotował rząd Koalicji 15 października, część komentatorów spodziewała się perturbacji podobnych do tych, do których doszło w zeszłym roku.
Wtedy prezydent zawetował ustawę okołobudżetową przygotowaną przez świeżo zaprzysiężony rząd Donalda Tuska. Andrzejowi Dudzie nie spodobało się, że znalazły się w niej 3 miliardy złotych na media publiczne (pisaliśmy o tym tutaj).
"Nie może być na to zgody wobec rażącego łamania Konstytucji i zasad demokratycznego państwa prawa. Media publiczne trzeba najpierw rzetelnie i zgodnie z prawem naprawić” – tłumaczył wówczas Andrzej Duda.
Prezydent nie miał jednak takich oporów, kiedy w poprzednich latach 3 miliardy na upolitycznione przez siebie media publiczne wydawał PiS.
W zawetowanej w zeszłym roku ustawie okołobudżetowej znalazły się także zapisy o podwyżkach dla nauczycieli, które rząd Tuska obiecywał w kampanii przed wyborami 15 października.
„Prezydenckie weto zabiera pieniądze nauczycielom przedszkolnym i początkującym, za to znosi „kominówkę”, czyli umożliwia nieograniczone podwyżki dla prezesów państwowych spółek i agencji.
Wstyd. Wesołych Świąt, Prezydencie.
Poszkodowanych uspokajam: poradzimy sobie z tym” – komentował wówczas Donald Tusk na X.
Tegoroczna decyzja Andrzeja Dudy, aby nie robić problemów i budżet najpierw podpisać, a potem skierować część jego zapisów do tzw. Trybunału Konstytucyjnego, może wynikać z nadchodzących wyborów prezydenckich.
Sam Duda w nich już nie startuje, ale odpowiedzialność za zamrożenie podwyżek płac mogłaby spaść na obóz PiS, który popiera w wyborach Karola Nawrockiego.
W południe 17 stycznia rosyjscy żołnierze przeprowadzili atak rakietowy na Krzywy Róg w obwodzie dnipropetrowskim, na wschodzie Ukrainy. Są ofiary i ranni.
Po rosyjskim ataku uszkodzona została placówka edukacyjna, budynki mieszkalne, infrastruktura miejska. W jednym z bloków mieszkalnych wybuchł pożar.
Według Serhija Łysaka, szefa dnipropetrowskiej administracji wojskowej wskutek ataku zginęło cztery osoby – trzy kobiety i mężczyzna. Siedem osób jest rannych, troje z nich są w stanie ciężkim. Jest to 22-letnia dziewczyna oraz dwóch mężczyzn: 34 i 56 lat.
Lokalny portal „Swoi” poinformował, że miejscowy mieszkaniec, Ihor (przesiedleniec z Chersonia), stracił drugą żonę w wyniku dzisiejszego rosyjskiego ataku. Została zabita przez odłamki w samochodzie. Najstarszy syn Ihora ma dziś urodziny (12 lat), rodzina jeździła na targ na zakupy.
W 2022 r. mężczyzna pochował pierwszą żonę w okupowanym Chersoniu.
„Troje dzieci ciężko przeżyło śmierć matki, a kilka godzin temu straciły kolejną bliską osobę” – relacjonują „Swoi”.
Prezydent Zełenski poinformował, że miasto zostało ostrzelane pociskami balistycznymi. Akcja ratownicza trwa.
„Każdy taki atak terrorystyczny jest kolejnym przypomnieniem, z kim mamy do czynienia. Rosja nie zatrzyma się sama – można ją powstrzymać tylko wspólnym naciskiem. Naciskiem każdego na świecie, kto ceni życie” – napisała głowa ukraińskiego państwa.
Po dwóch miesiącach negocjacji bułgarski parlament powołał rząd Rosena Żelazkowa, który ma szansę zakończyć trwający od 2021 roku kryzys parlamentarny
Koalicję rządową, która uzyskała wotum zaufania, utworzyło największe ugrupowanie Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB) byłego premiera Bojko Borisowa oraz dwie mniejsze partie – lewicowa BSP oraz populistyczna Jest Taki Naród. Koalicyjny gabinet poparł odłam tureckiego Ruchu na rzecz Praw i Swobód (DPS) z jego byłym przywódcą Achmedem Doganem na czele.
Za rządem Rosena Żelazkowa wywodzącego się z GERB, zagłosowało 125 posłów w liczącym 240 miejsc Zgromadzeniu Narodowym (przeciw było 114 parlamentarzystów).
W skład 19-osobowego gabinetu wejdzie 11 ministrów z GERB, czterech z BSP i kolejnych czterech z Jest Taki Naród. Najważniejsze stanowiska w nowym rządzie obsadzili politycy GERB:
Premier Żelazkow nie wygłosił exposé. Zapowiedział, że program swojego rządu przedstawi za miesiąc. Wśród jego najważniejszych zadań jest przyjęcie budżetu oraz ustaw, które pozwolą otrzymać unijne dofinansowania.
GERB kilkukrotnie wygrywała wybory w ostatnich latach, ale nie była w stanie utworzyć stabilnej koalicji rządzącej. Przez to dochodziło do kolejnych, przedterminowych wyborów. W ciągu ostatnich czterech lat Bułgarzy szli do urn już siedem razy.
Ostatnie wybory w konstytucyjnym terminie odbyły się wiosną 2021 r. Doszło do nich po masowych protestach, które wybuchły w Bułgarii latem 2020 r. Rządzącego od 10 lat premiera Bojko Borisowa i jego partię oskarżano o korupcję.
Mobilizacja społeczna spowodowała powstanie nowych antyestablishmentowych partii, które zaczęły zdobywać mandaty w parlamencie, urywając większość GERB. Nowe partie zapowiadały rozliczenie rządzących, ale nie były w stanie zrealizować swoich postulatów i szybko traciły poparcie.
W ostatnich wyborach, które odbyły się 27 października 2024 roku, również zwyciężyło GERB. Do kolejnego zwycięstwa partię poprowadził były premier Bojko Borisow. Komentatorzy wkazywali, że jeśli rozmowy koalicyjne i tym razem zakończą się fiaskiem, dojdzie do kolejnych przedterminowych wyborów (już ósmych) w marcu 2025 roku.
Po dwóch miesiącach negocjacji udało się jednak znaleźć parlamentarną większość dla rządu, na którego czele stanął Rosen Żelazkow.