0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

14:50 23-12-2024

Prawa autorskie: In this pool photograph distributed by Russian state agency Sputnik, Russia's President Vladimir Putin (R) shakes hands with Slovakia's Prime Minister Robert Fico (L) prior to their talks in Moscow on December 22, 2024. (Photo by Gavriil GRIGOROV / POOL / AFP)In this pool photogr...

Premier Słowacji w Moskwie. Fico dalej chce rosyjskiego gazu

Słowacki premier Robert Fico jest trzecim przywódcą kraju UE, ktory spotkał się w Moskie z Putinem. Fico twierdzi, że swoich europejskich partnerów poinformował o swoich planach w piątek 20 grudnia

Co się wydarzyło

Premier Słowacji Robert Fico odwiedził wczoraj Moskwę i spotkał się w rosyjskiej stolicy z Władimirem Putinem. W ten sposób Fico został trzecim unijnym liderem, który spotkał się z Putinem po premierach Węgier i Austrii. To też pierwsze spotkanie obu polityków od 2016 roku.

Według rzecznika Kremla Dimitrija Pieskowa głównym tematem rozmów miała być „sytuacja międzynarodowa” i dostawy gazu z Rosji do Słowacji. 1 stycznia kończy się kontrakt Gazpromu na tranzyt rosyjskiego gazu do Europy przez Ukrainę. Ukraina nie zamierza przedłużać kontraktu na tranzyt.

Fico przekazał, że poinformował w poście na Facebooku, że powiedział unijnym przywódcom o swojej wizycie w piątek 20 grudnia, dwa dni przed spotkaniem z Putinem. Napisał też, że Putin jest gotowy dalej dostarczać gaz na Słowację, ale po 1 stycznia będzie to niemożliwe ze względu na postawę Ukrainy.

Wizyta Fico w Moskwie została ostro skrytykowana przez słowacką opozycję oraz partnerów z UE. Michal Šimečka, lider opozycyjnej partii Postępowa Słowacja nazwał wizytę „wstydem dla Słowacji i zdradą narodowych interesów”.

Czeski minister spraw zagranicznych Jan Lipawski powiedział, że jego kraj poradził sobie z uniezależnieniem eneregetyki od Rosji i dodał, że wiele osób w Ukrainie nie może spędzić świąt z najbliższymi przez Putina.

Jaki jest kontekst

Rosyjski gaz dalej płynął do Słowacji w ramach pięcioletniego kontraktu podpisanego przed inwazją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Od tego momentu duża część krajów Unii Europejskiej rozpoczęła proces uniezależniania się od surowców energetycznych z Rosji. Już w 2022 roku wprowadzono zakaz importu węgla i częściowo ropy naftowej. Państwa członkowskie znacznie ograniczyły również import do UE rosyjskiego gazu ziemnego.

Jeszcze w 2021 roku aż 45 proc. gazu importowanego do UE pochodziło z Rosji. W 2023 roku było to 15 proc. Ubytki w imporcie rosyjskiego gazu zastąpiono zwiększonym importem z USA, Norwegii i Kataru.

Całkowicie wstrzymane zostały dostawy gazociągiem Nord Stream 1 i przechodzącym przez Polskę gazociągiem jamalskim. Rosyjski gaz wciąż płynie jednak do Europy poprzez ukraiński gazociąg Urengoj-Pomary-Użhorod oraz lecący przez Turcję „Turecki Potok”.

Słowacja dalej w dużej mierze polegała jednak na rosyjskim gazie.

Robert Fico wrócił na stanowisko premiera Słowacji w październiku 2023 roku. Od tego czasu podjął decyzję o zakończeniu słowackiej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Wielokrotnie opowiadał się za jak najszybszym zakończeniem konfliktu – bez względu na konsenwencje dla Ukrainy. W listopadzie Fico ogłosił, że w maju 2025 roku wybiera się do Moskwy na obchody 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

W ostatnich tygodniach Fico zapewniał, że prowadzi negocjacje, dzięki którym uda się przedłużyć transport gazu do Europy z Rosji.

„Nie widzimy żadnego powodu, dla którego mielibyśmy płacić za gaz wiecej z przyczyn geopolitycznych” – mówił w połowie grudnia słowacki premier.

Ukraina nie zamierza jednak zgodzić się na przedłużenie kontraktu. Premier Słowacji twierdzi, że ukraiński prezydent może swoją decyzją wywołać „poważny konflikt”.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

11:14 23-12-2024

Prawa autorskie: Andrej ISAKOVIC / AFPAndrej ISAKOVIC / AF...

Wielotysięczne protesty w Serbii. Vučić nie umie odpowiedzieć na tragedię w Nowym Sadzie

Według rządu wczoraj wieczorem w Belgradzie zebrało się niemal 30 tys. osób. To jedne z największych protestów antyrządowych podczas rządów „nieliberalnego demokraty” Aleksandara Vučicia

Co się wydarzyło

Tłum rozpoczął demonstrację piętnastominutowym milczeniem. Tą ciszą uhonorowano ofiary listopadowej tragedii w Nowym Sadzie, gdzie zawaliło się betonowe zadaszenie nad wejściem do stacji kolejowej, a śmierć poniosło 15 osób (stąd długość ciszy). Gdy cisza ustała, skandowano między innymi „macie krew na rękach".

Protestujący odpowiedzialnością obarczają za tragedię rząd. Ich zdaniem pośrednio do katastrofy doprowadziła korupcja w szeregach władzy. Domagają się ukarania winnych i ujawnienia dokumentów związanych z renowacją stacji.

Według serbskiego ministerstwa spraw wewnętrznych w proteście na placu Slavija wzięło udział około 29 tys. osób. To jedno z największych zgromadzeń antyrządowych w Serbii w ostatnich latach. Studenci z Belgradu, Kragujevaca i Niszu od niemal dwóch miesięcy codziennie blokują dojazd do swoich uniwersytetów na 15 minut. Wczorajszy protest zyskał nową siłę, organizujących od listopada protesty studentów wsparły ostatnio między innymi rolnicze związki zawodowe czy aktorzy.

„Przyszliśmy tu, by powiedzieć dość wszystkiemu, co dzieje się od 2012 roku” – powiedział podczas protestu Reutersowi Aleksa, trzydziestolatek z Nowego Sadu – „chcemy zakończenia korupcji i nepotyzmu".

Serbski prezydent Aleksandar Vučić twierdzi, że nie przejmuje się nadmiernie protestami i przekonuje, że studenci zostali zmanipulowani przez jego przeciwników politycznych. Jednocześnie przekonuje, że jest gotowy wysłuchać postulatów protestujących.

Jaki jest kontekst

Serbska Partia Postępowa została współzałożona przez dzisiejszego prezydenta Aleksandara Vučicia w 2008 roku. Prowadzona przez SPP koalicja (SNS) jest częścią układu rządzącego od 2012 roku. Vučić został premierem w 2014 roku, a prezydentem jest od 2017 roku – wygrał wybory w 2017 i 2022 roku.

Pod rządami SNS Serbia zaczęła być określana „demokracją nieliberalną” na wzór Węgier Viktora Orbána. Serbki rząd nie fałszuje wyników wyborów. Nadużywa jednak państwowej przewagi do manipulacji procesem wyborczym, który w konsekwencji daleki jest od uczciwego. Serbski krajobraz medialny jest podporządkowany rządowi, partia uzależnia wobec siebie urzędników (należy do niej aż 800 tys. osób) i wymusza na nich poparcie dla systemu. Niezależne media są słabe i nieustannie atakowane ze strony władzy.

W 2020 roku spora część opozycji zbojkotowała wybory parlamentarne, uznając je za nieuczciwe. Gdy partia prezydenta uzyskała ponad 60 proc. poparcia, część zawiedzionych Serbów wyszła protestować na ulice serbskich miast. Protesty zostały spacyfikowane przez rządzących.

Dzisiejsze protesty to jeden z najpoważniejszych ruchów sprzeciwu wobec dwunastoletnich rządów SNS i Vučicia.

Są inne od tych, które wybuchały po wyborach, ponieważ dotyczą bardzo konkretnej sprawy, oburzającej sporą część społeczeństwa.

Stacja w Nowym Sadzie, której część zawaliła się 1 listopada tego roku, została wybudowana w 1964 roku. Jak na swoje czasy była zaawansowana technicznie. Przez kolejne dekady była jednak zaniedbana. Renowacje prowadzono od 2021 roku. Otwarto ją z pompą tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2022 roku, a następnie wrócono do prac renowacyjnych, które zakończyły się dopiero w lipcu tego roku. Prace prowadziło chińskie konsorcjum.

1 listopada, niecałe pół roku po ukończeniu renowacji, zadaszenie zawaliło się i śmierć na miejscu poniosło 14 osób. Kolejna osoba zmarła wskutek obrażeń poniesionych na dworcu. Przez słabą kondycję niezależnej prasy i niskie zaufanie do państwa, Serbowie nie ufają zapewnieniom rządu i prezydenta o chęci przeprowadzenia uczciwego dochodzenia. Po wczorajszym wiecu, uważanym przez protestujących za sukces, protesty mogą nabrać siły.

Przeczytaj inne teksty w OKO.press na podobny temat

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:28 22-12-2024

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

Zgorzelski z PSL-u o ludziach na granicy: „To bydło musi wiedzieć, że nie będzie bezkarne”

Wicemarszałek Sejmu nazwał osoby próbujące przekroczyć polsko-białoruską granicę bydłem

Co się wydarzyło

„To bydło, które było ściągane, aby forsować nasze granice, tylko i wyłącznie w celu zdestabilizowania sytuacji, musi wiedzieć, że nie będzie bezkarne, jak do niedawna było” – powiedział 22 grudnia 2024 Piotr Zgorzelski w programie „Śniadanie Rymanowskiego” w Polsat News.

„Mówię o cynicznych, młodych facetach” – dodał Zgorzelski, gdy prowadzący Bogdan Rymanowski stwierdził, że to chyba za mocne słowa.

Jaki jest kontekst

Dyskusja dotyczyła wydarzenia w niemieckim Magdeburgu. W piątek 20 grudnia 2024 w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym wjechał rozpędzonym SUV-em 50-letni psychiatra i psychoterapeuta z Arabii Saudyjskiej. Taleb A. ma status uchodźcy, a w Niemczech mieszka od 20 lat.

W ataku zginęło pięć osób, w tym pięcioletnie dziecko. Kilkadziesiąt osób zostało rannych.

Na to zdarzenie zareagował premier Donald Tusk. Napisał na platformie X (dawniej Twitter), że jeszcze dzisiaj oczekuje od Andrzeja Dudy oraz Prawa i Sprawiedliwości jasnej deklaracji w sprawie poparcia rządowego pakietu zaostrzającego prawo wizowe i azylowe.

„Państwo odzyskuje właśnie kontrolę nad granicami i migracją po latach chaosu i korupcji, więc chociaż nie przeszkadzajcie” – napisał Tusk.

18 grudnia 2024 rząd Donalda Tuska przyjął nowelizację ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony międzynarodowej. Przewiduje ona możliwość czasowego zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl.

Głos w sprawie proponowanego prawa zabrała m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

„W ocenie Fundacji projektowane przepisy są niezgodne z Konstytucją RP oraz standardami prawa międzynarodowego, są sprzeczne z prawem unijnym, zarówno obowiązującym, jak i oczekującym na wejście w życie wraz z Paktem o migracji i azylu UE, powielają schemat nielegalnych pushbacków i potęgują ryzyko naruszania zakazu zbiorowego wydalania cudzoziemców, wynikającego z przepisów prawa międzynarodowego”.

Co mówią politycy

W niedzielę w Polsat News Tuskowi odpowiedział Błażej Poboży reprezentujący Kancelarię Prezydenta Andrzeja Dudy:

„Rząd Mateusza Morawieckiego skutecznie przeciwstawiał się wojnie hybrydowej prowadzonej przez Białoruś i Rosję. Nasza polityka była skuteczna. Dobrze, że dziś rząd stara się mówić naszym językiem” – powiedział Poboży.

Linię Tuska poparła Dorota Łoboda z Koalicji Obywatelskiej. Stwierdziła, że bezpieczeństwo jest dla rządu priorytetem. Stwierdziła: „To za rządów PiS wydawane były w nieograniczony sposób wizy. Wjeżdżali do Polski, bez kontroli, setki tysięcy ludzi. Nie potrafiliście z tym nic zrobić”.

Krzysztof Bosak nazwał apel Tuska „propagandową opowieścią”. Zapowiedział, że Konfederacja poprze rozwiązania Tuska, jeśli będą zgodne z „pakietem polityki migracyjnej Konfederacji”.

Od tych wypowiedzi nieco odstawały słowa Anny Marii Żukowskiej z Lewicy. Lewica „W 90 procentach zgadza się na pakiet zmian” – powiedziała szefowa klubu parlamentarnego Nowej Lewicy. „Mamy zastrzeżenia i je podtrzymujemy. Rozwiązanie dotyczące zawieszenia prawa azylowego nie będziemy popierać [...]. Myślę, że i PiS — w obliczu ostatnich wydarzeń [chodziło o udzielenie azylu przez Węgry Marcinowi Romanowskiemu] zastanowi się nad tym rozwiązaniem” — dodała Żukowska.

Inne teksty OKO.press na temat dehumanizacji i prawa azylowego

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

12:50 22-12-2024

Prawa autorskie: fot. Justin Sullivan/Getty Images, AFPfot. Justin Sullivan...

Albania na rok zakazuje TikToka

„Na rok całkowicie zablokujemy go dla wszystkich. W Albanii nie będzie TikToka” – ogłosił w sobotę 21 grudnia premier Edi Rama.

Co się wydarzyło

Zakaz, który wprowadza albański rząd, ma obowiązywać od stycznia 2025 roku. Jest częścią szerszego planu rządu, a jego celem jest zwiększenie bezpieczeństwa w szkołach.

„Problemem nie są nasze dzieci, problemem jesteśmy my, problemem jest nasze społeczeństwo, problemem jest TikTok i wszystkie inne platformy, które biorą nasze dzieci jako zakładników” – powiedział premier Rama.

„W Chinach TikTok promuje wśród uczniów kursy ochrony przyrodę, pielęgnowania tradycji. A na TikToku poza Chinami widzimy tylko brudy i szlam. Po co nam to?” – stwierdził Rama, relacjonuje BBC.

TikTok poinformował, że oczekuje od rządu Albanii pilnych wyjaśnień w sprawie zakazu.

Jaki jest kontekst

Wprowadzenie zakazu używania TikToka jest związane z zabójstwem 14-latka, który w listopadzie został zasztyletowany przez szkolnego kolegę.

„Lokalne media informowały, że do incydentu doszło po kłótniach między dwoma chłopcami na mediach społecznościowych. Na TikToku pojawiły się również filmy młodych ludzi popierających zabójstwo” – donosi „Guardian”.

Zabójstwo wywołało szeroką debatę z udziałem psychologów, rodziców, instytucji edukacyjnych. Albańscy rodzice niepokoją się doniesieniami o dzieciach przynoszących do szkoły noże i inne niebezpieczne przedmioty, których używają podczas kłótni, lub znęcania się nad kolegami. A ich inspiracją mają być historiami publikowane na TikToku – pisze „Guardian”.

Według albańskich badaczy największą grupę użytkowników TikToka w Albanii stanowią właśnie dzieci.

Wiele krajów europejskich, w tym Francja, Niemcy i Belgia, wprowadziło ograniczenia dotyczące korzystania z mediów społecznościowych przez dzieci. Jedne z najsurowszych przepisów wymierzonych w Big Techy, wprowadziła Australia. W listopadzie kraj zatwierdził całkowity zakaz korzystania z mediów społecznościowych przez dzieci poniżej 16. roku życia.

TikTok został też zakazany w Indiach, które są jednym z największych rynków tej aplikacji. Również Iran, Nepal, Afganistan i Somalia wprowadziły zakazy.

Inne teksty OKO.press na temat TikToka

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

10:20 22-12-2024

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Sprawa PKW. Decyzja do poniedziałku do 12? Kalisz: Przewodniczący próbuje wprowadzić uchwałę tylnymi drzwiami

Co dalej z pieniędzmi dla PiS-u? Członek PKW, Ryszard Kalisz, twierdzi, że uchwała z poniedziałku nie obowiązuje.

Co się wydarzyło

Trwa impas wokół decyzji Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie dotacji dla Prawa i Sprawiedliwości. W sobotę 21 grudnia 2024 wieczorem głos zabrał członek PKW Ryszard Kalisz.

W „Faktach po Faktach” w TVN24 Kalisz ujawnił, że tego dnia dostał e-mail z Krajowego Biura Wyborczego. W wiadomości informowano, że

„przewodniczący PKW «zarządził tryb obiegowy przyjęcia uchwał do poniedziałku do godz. 12».

Jak mówił, chodzi o «bodajże dziewięć» uchwał. Dodał, że wśród wypunktowanych w wiadomości «nieistotnych uchwał» znajduje się uchwała nr 7 o tytule «KW PiS po SN»”.

Co to za tajemniczy dokument? Pod tą nazwą kryje się uchwała ws. sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych 2023 r. –

„Czyli [przewodniczący PKW, Sylwester Marciniak] chce, żebyśmy podjęli tę uchwałę, którą odroczyliśmy do czasu uregulowania sprawy” – stwierdził Kalisz.

Kalisz przypomina, że w poniedziałek 16 grudnia PKW nie uznała orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w sprawie sprawozdania PiS. I w związku z tym odroczyła decyzję o uznaniu sprawozdania do czasu „systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby”.

Mecenas Kalisz skomentował zarządzenie: „Przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak uznaje Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. To widać po jego głosowaniu. On nawet chce nas zmusić do tego, żebyśmy my ją uznali.

Nie ze mną te numery”.

Jaki jest kontekst

Spór dotyczy rozliczenia kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w 2023 roku. PKW zakwestionowała sprawozdanie partii. A PiS się odwołał do Sądu Najwyższego, dokładnie: do Izby Kontroli Nadzwyczajnej.

Status Izby w ubiegłych latach zakwestionował Trybunał Sprawiedliwości UE, Europejski Trybunał Praw Człowieka oraz sam Sąd Najwyższy. Również politycy rządzącej koalicji i wiele autorytetów prawnych nie uznaje Izby za niezależny sąd. Izbę tworzą bowiem włącznie neo-sędziowie, czyli sędziowie powołani nieprawidłowo przez również wadliwą Krajową Radę Sądownictwa.

Odrzucenie sprawozdania oznaczałoby dla PiS-u stratę 57,6 mln zł. Głównym powodem zakwestionowania rozliczenia jest spot kandydującego do Sejmu Zbigniewa Ziobry sfinansowany z Funduszu Sprawiedliwości.

Po tym, jak PiS złożył odwołanie, PKW 2 grudnia 2024 zwróciła się do SN o wyłączenie z orzekania neosędziów w tej sprawie.

Jednak zgodnie z przewidywaniami Izba odrzuciła wniosek PKW i przychyliła się do odwołania PiS-u.

Również zgodnie z przewidywaniami (m.in. Piotra Pacewicza z OKO.press) w miniony poniedziałek, 16 grudnia 2024, PKW odrzuciła orzeczenie Izby SN. Jednocześnie Komisja odroczyła podjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie do czasu uregulowania statusu Izby i zasiadających w niej sędziów.

Za takim rozwiązaniem głosowało pięciu członków PKW wskazanych przez partie koalicji rządzącej (w tym Ryszard Kalisz). A przeciwko — dwie osoby wskazane przez PiS, sędzia NSA Marciniak i sędzia tzw. Trybunału Konstytucyjnego.

Uchwała PKW jest prawomocna

„Ja się trzymam prawomocnej uchwały PKW z poniedziałku” – powiedział w TVN24 Ryszard Kalisz. Według niego decyzji o przyjęciu skargi PiS-u nie mogła podjąć Izba Kontroli Nadzwyczajnej.

„Najbardziej szczególny akt prawny, czyli Kodeks wyborczy wyraźnie mówi Sąd Najwyższy, a jeszcze mówi siedmiu sędziów Sądu Najwyższego. Nie żadnej nieistniejącej izby — zauważył Kalisz. – Czy ktokolwiek z państwa, nawet pisowcy, spodziewali się, że wyrok tej nieistniejącej izby, tych siedmiu neosędziów będzie inny niż po myśli pisowskiej?”

„A ta izba to nie jest Sąd Najwyższy” – stwierdził Kalisz. Dodał: „Tam nie ma żadnego odniesienia do wszystkich zarzutów, do filmu Ziobry, do pikników. Tam tylko jest pisowska narracja, że zabranie tych pieniędzy na przyszłość będzie skutkowało nierównością. Ale nie mówią o tym, że te ostatnie wybory właśnie były nierówne”.

Zadeklarował jednocześnie, że w najbliższy poniedziałek nie będzie głosował nad uchwałą, którą rozesłał Marciniak. „Natomiast pan przewodniczący na mocy ustawy, jako przewodniczący nadzoruje i wykonuje uchwały. I w jaki sposób wykonuje naszą uchwałę z poniedziałku o odroczeniu, do czasu uregulowania sytuacji?” – pytał członek PKW.

Inne teksty OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: