Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
„Poważne pogwałcenie wojskowych procedur” oraz „błędy w rozpoznaniu celu” doprowadziły do zaatakowania konwoju wiozącego wolontariuszy. Takie są wstępne wyniki izraelskiego śledztwa. Są dymisje, nie ma zarzutów kryminalnych
5 kwietnia 2024 r. Izrael ujawnił pierwsze wyniki śledztwa w sprawie ataku, w którym zginęło 7 wolontariuszy pracujących w organizacji pozarządowej World Central Kitchen 1 kwietnia.
Dokument izraelski można znaleźć tutaj.
„Śledztwo wskazuje, że incydent nie powinien mieć miejsca” – czytamy w oświadczeniu wojskowych śledczych.
Według nich operatorzy dronów izraelskich nie byli uprzedzeni o trasie przejazdu konwoju (o której WCK poinformowało izraelską armię).
W dokumencie czytamy:
„Dochodzenie wykazało, że siły zidentyfikowały terrorystę [ang. gunman] na jednej z ciężarówek z pomocą, a następnie zidentyfikowały dodatkowego. Po tym, jak pojazdy opuściły magazyn, w którym rozładowywano pomoc, jeden z dowódców błędnie założył, że bojownicy znajdują się wewnątrz towarzyszących im pojazdów i że są to terroryści Hamasu. Siły nie zidentyfikowały pojazdów, o których mowa, jako powiązanych z WCK. W następstwie błędnej identyfikacji dokonanej przez siły zbrojne, siły te obrały za cel trzy pojazdy WCK w oparciu o błędną klasyfikację zdarzenia i błędną identyfikację pojazdów jako zawierających agentów Hamasu, co doprowadziło do śmierci siedmiu niewinnych pracowników organizacji humanitarnych”.
Szef sztabu wojska izraleskiego zdymisjonował dowódcę brygady wsparcia – oficera w randze majora. Szef sztabu brygady, oficer w randze pułkownika rezerwy, zostanie zdymisjonowany ze stanowiska. Dowódcy brygady oraz 162 dywizji wojsk Izraela otrzymają formalną naganę, podonie jak dowódca południowego zgrupowania sił zbrojnych (ang. Southern Command).
„IDF serio traktuje poważny incydent, w którym zginęło siedmiu niewinnych pracowników organizacji humanitarnych. Wyrażamy głęboki żal z powodu tej straty i przesyłamy kondolencje rodzinom oraz WCK. Uważamy, że działalność humanitarna międzynarodowych organizacji pomocowych ma ogromne znaczenie i będziemy nadal pracować nad koordynacją i wspieraniem ich działań, jednocześnie zapewniając im bezpieczeństwo i chroniąc ich życie”.
‑ napisało wojsko w oświadczeniu.
Warto zauważyć, że nie znalazły się w nim informacje o kryminalnym śledztwie w sprawie zabicia wolontariuszy WCK, którego domagają się m.in. rodziny ofiar, ale także rządy ich krajów, w tym Polska.
5 kwietnia rano ambasador Izraela stawił się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych na wezwanie polskich władz. Dostał notę protestacyjną ‑ Polska domaga się „transparentnego śledztwa” w sprawie śmierci polskiego wolontariusza
Ambasador Izraela Jakow Liwne stawił się zgodnie z wezwaniem w budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy Al. Szucha w Warszawie o godz. 10 rano.
„Spotkanie miało charakter stanowczy, przekazałem notę protestacyjną. Warto zwrócić uwagę, że pan ambasador przeprosił za to zdarzenie bez precedensu” – mówił później dziennikarzom wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna.
Polscy dyplomaci zażądali od ambasadora respektowania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która wezwała do zawieszenia broni w Strefie Gazy i dopuszczenia konwojów z pomocą humanitarną do 1,5 mln głodujących Palestyńczyków.
Ambasador Liwne miał przeprosić za śmierć polskiego wolontariusza i poprosić o kontakt do jego rodziny – być może w sprawie odszkodowania.
„Oczekujemy transparentnego śledztwa w sprawie ataku na konwój humanitarny w strefie Gazy” – mówił min. Szejna. „Chcemy, by w procedurze karnej wobec żołnierzy, którzy dokonali ataku na konwój humanitarny, dopuszczona była prokuratura okręgowa w Przemyślu. Mamy tu do czynienia z art. 148 kodeksu karnego, czyli zabójstwem z użyciem materiałów wybuchowych".
W ataku izraelskiego wojska na samochody organizacji World Central Kitchen 1 kwietnia 2024 r. zginęło 7 wolontariuszy zajmujących się dostarczaniem pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Wśród nich był Polak, 35-letni Damian Soból. Wyraźnie oznakowane samochody organizacji poruszające się ustaloną z wojskiem Izraela trasą były atakowane trzykrotnie, za pomocą precyzyjnej amunicji, prawdopodobnie wystrzelonej z drona.
Ambasador Izraela odmawiał wcześniej przeprosin za śmierć Polaka. Nie zrobił tego także w wywiadzie z Robertem Mazurkiem dla Kanału Zero 3 kwietnia. Po wywiadzie miał potem krzyczeć na prowadzącego. Zachowanie ambasadora skrytykowali zgodnie politycy od lewej do prawej strony, z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Andrzejem Dudą włącznie.
Atak na konwój humanitarny wywołał oburzenie i ostre protesty na całym świecie, w tym w Stanach Zjednoczonych. Rodzice zabitego Amerykanina – Jacoba Flickingera – odrzucili przeprosiny Izraelczyków i nazwali jego śmierć „przestępstwem”. Izrael przeprosił zresztą z opóźnieniem: pierwotne reakcje jego władz nie zawierały przeprosin, tylko wyrazy ubolewania. Dopiero później wojsko izraelskie nazwało śmierć wolontariuszy „tragicznym błędem” i obiecało „pełne dochodzenie” w tej sprawie.
Nawet 33 tys. Palestyńczyków zginęło z rąk armii Izraela w Strefie Gazy. Wsród zabitych cywilów znalazło się ok. 100 dziennikarzy i ponad 200 pracowników organizacji humanitarnych. Inwazję na Strefę Gazy wywołał atak Hamasu – organizacji terrorystycznej – na teren Izraela 7 października 2023 r. Zginęło w nim ok. 1,2 tys. Izraelczyków, a terroryści wzięli 253 zakładników – z których część nadal przebywa w Strefie Gazy.
Biskup tarnowski Andrzej Jeż wiedział o dwóch księżach-pedofilach i nie zgłosił tego ogranom ścigania. Czy będzie odpowiadał przed sądem za ukrywanie pedofilii? To byłby pierwszy taki przypadek w Polsce
O zarzutach dla biskupa Jeża napisał Onet. Akt oskarżenia został skierowany przez prokuraturę do Sądu Rejonowego w Tarnowie 4 kwietnia 2024 r.
Artykuł 240 kodeksu karnego przewiduje, że za ukrywanie przestępstwa pedofilii grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat. Według prokuratury biskup wiedział o czynach pedofilskich ks. Stanisława P., którego był przełożonym kościelnym od lipca 2017 r. do sierpnia 2020 r.
Według kurii biskupiej bp. Jeż „dochował wszelkiej należytej staranności w zakresie swoich działań i kompetencji co do obowiązku zgłoszenia odpowiednim organom państwowym wszystkich przypadków przestępstw przeciwko nieletnim, co do których miał wiedzę”.
Chociaż teoretycznie oskarżenie przez prokuraturę nie oznacza automatycznego usunięcia z urzędu kościelnego, to w innych krajach biskupi i kardynałowie stający przed sądem za podobne przestępstwa często sami składali rezygnację albo prosili papieża o zawieszenie w pełnieniu obowiązków.
Według instrukcji papieża Franciszka wydanej w 2019 r. w podobnej sytuacji duchowny ma niezwłocznie zawiadomić o niej kościelnych przełożonych – w przypadku bp. Jeża będzie to abp. Marek Jędraszewski, metropolita krakowski – i Watykan wdroży własne dochodzenie w tej sprawie.
O sprawie ks. Stanisława P. OKO.press pisało wielokrotnie – już od 2020 r.
W październiku 2020 r. opisywaliśmy np. listę 30 nazwisk biskupów i ich przewin w tuszowaniu pedofilii w kościele katolickim. Kary, i to nie państwowe, ale kościelne, dotknęły nielicznych. W 2021 r. abp. Wiktor Skworc zrezygnował z funkcji w episkopacie – dwaj podlegli mu ksieża molestowali nieletnich, kiedy kierował diecezją tarnowską w latach 1998-2011.
Jednym z nich był ks. Stanisław P. – to za zatajanie jego przestępstw prokuratura chce ścigać teraz bp. Jeża.
Sprawę ks. P. opisywał w OKO.press Andrzej Sidorski. Przypomnijmy:
W 2002 roku do biskupa Skworca ze skargą zgłosiła się grupa rodziców i nauczycieli chłopców, których proboszcz i katecheta ksiądz Stanisław P. molestował. Biskup Skworc nakazał przesłuchanie ofiar i księdza. Ten nie przyznał się do winy, ale poprosił o zwolnienie z urzędu proboszcza. Skworc zgodził się i wysłał go na urlop z przyczyn zdrowotnych.
W tym momencie biskup Skworc zgodnie z prawem kanonicznym powinien o zarzutach wobec księdza Stanisława P. powiadomić Watykan, jeśli tylko zaszło „uzasadnione podejrzenie”. Nie zrobił tego jednak. A po dwóch miesiącach wysłał Stanisława P. jako proboszcza do parafii w Gródku Podolskim na Ukrainie.
Po powrocie do Polski w 2008 roku został przez biskupa Skworca mianowany penitencjarzem (spowiednikiem od najcięższych grzechów) w parafii w Krynicy-Zdroju. Uczył w szkole religii i prowadził rekolekcje. Po dwóch latach do Skworca zgłaszają się kolejne osoby skrzywdzone przez ks. Stanisława. Wśród nich był pan Andrzej. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski tak pisał o nim na swoim blogu:
„ (...) pan Andrzej, pochodzący z parafii Y., w której w latach 80., też wikarym był ks. Stanisław. P., napisał list do biskupa tarnowskiego Wiktora Skworca, zgłaszając swoją krzywdę. Na ten list nie dostał żadnej odpowiedzi. W 2010 roku napisał więc ponownie. Jednak działania kurii tarnowskiej były typową urzędniczą „grą w ping-ponga”, pełną uników i pokrętnych odpowiedzi. Np. biskup Skworc twierdził, że w ogóle nie wiedział, iż ks. Stanisław P. po powrocie do Polski uczył nadal w szkole”.
W końcu w 2010 roku Skworc jednak zlecił kolejne postępowanie wyjaśniające wobec ks. Stanisława. Po ponownym przesłuchaniu zostaje zawieszony w czynnościach kapłańskich i przeniesiony do domu księdza emeryta. Akta tej sprawy oraz poprzedniej, z 2002 roku, Skworc wysyła do Watykanu. Podczas długotrwałego procesu ks. Stanisław nadal miał jednak kontakt z dziećmi – widywał się z nimi podczas wizyt duszpasterskich w jednej z podtarnowskich parafii.
W 2013 roku wyrok w kościelnym procesie potwierdził winy księdza. Pedofil nie został wykluczony z kapłaństwa – dostał jedynie 10-letni zakaz sprawowania sakramentów i głoszenia Słowa Bożego, z wyjątkiem codziennego celebrowania mszy w luksusowym Domu Księży Emerytów w Tarnowie, w którym został umieszczony. Ponadto całkowity i bezterminowy zakaz katechizowania oraz pracy z dziećmi i młodzieżą.
W tym czasie diecezją tarnowską kierował już biskup Andrzej Jeż.
Jednakże ksiądz pedofil zakazy łamał i wielokrotnie był upominany, aż w końcu został całkowicie zawieszony w czynnościach kapłańskich.
O kolejnych ofiarach ks. P. na Ukrainie kurię tarnowską poinformował biskup kamieniecko-podolski. Po zakończeniu dochodzenia wstępnego w czerwcu 2019 akta trafiły do Watykanu, a w lipcu 2020 rozpoczął się proces.
Do księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego zgłosiło się kilkanaście ofiar księdza Stanisława P. – niektóre w nich w chwili przestępstwa miały po 8 lat.
Prokurator Dariusz Barski, znajomy ministra Zbigniewa Ziobry i świadek na jego ślubie, zarobił jako ekspert w resorcie setki tysięcy złotych – ustaliła „Wirtualna Polska”
Według „Wirtualnej Polski” prokurator Dariusz Barski zawarł z resortem sprawiedliwości umowy na co najmniej 764 tys. 832 zł. brutto. Portal dotarł do wykazu 16 umów za „doradztwo”.
W 2022 r. prokurator Barski został powołany przez Ziobrę na stanowisko prokuratora krajowego.
Umowy, zawierane od 2015 do 2022 r., były opisywane jako „wykonywanie czynności i eksperckich i doradczych” oraz „opracowywanie i opiniowanie aktów prawnych”.
Wykaz umów pozyskany przez dziennikarzy jest prawdopodobnie kompletny, ale nie można wykluczyć, że na jaw wyjdą jeszcze nowe.
Najwyższa kwota za umowę na „czynności eksperckie i doradcze w zakresie prac związanych z reformą wymiaru sprawiedliwości” wyniosła 79 tys. 410 zł i została zawarta 5 maja 2021 r.
Ujawnienie tych umów jest efektem audytu umów zawartych przez resort Ziobry prowadzonego przez nowe kierownictwo resortu sprawiedliwości. Może być ich nawet 10 tys.
Za rządów PiS ministerstwo sprawiedliwości odmawiało ujawnienia szczegółów umów zawieranych z prokuratorem Barskim, tłumacząc, że forma umowy jest „standardowa i tożsama z umowami tego typu zawieranymi od wielu lat”.
Prezydent USA Joe Biden postawił przed Izraelem ultimatum: musicie „natychmiast” podjąć kroki, aby chronić cywilów i pracowników organizacji humanitarnych w strefie Gazy. Izrael obiecał je w ciągu kilku godzin
4 kwietnia 2024 r. prezydent USA Joe Biden odbył długą, trwającą ponad 30 minut, oraz – jak informują media amerykańskie – „pełną napięcia” rozmowę z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Biden po raz pierwszy zagroził ograniczeniem pomocy amerykańskiej dla Izraela.
Według komunikatu Białego Domu amerykański prezydent zażądał „ogłoszenia przez Izrael oraz zaimplementowania serii konkretnych i wymiernych kroków, służących ograniczeniu szkód wyrządzanych cywilom, ich cierpień oraz bezpieczeństwa organizacji pozarządowych”.
Po rozmowie telefonicznej Izrael zobowiązał się do podjęcia kroków w celu ograniczenia cierpień cywilów, w tym otwarcia przejścia granicznego w Erez do północnej części Gazy oraz portu Ashdod, oraz zwiększenia pomocy płynącej z Jordanii.
Jest to pierwszy raz od ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r. oraz inwazji Strefy Gazy przez armię Izraela, w którym prezydent USA bezpośrednio zagroził ograniczeniem amerykańskiej pomocy, jeśli jego warunki nie zostaną spełnione. Według Białego Domu prezydent „wyraził się jasno, że polityka USA wobec Gazy będzie określona naszą oceną podjętych przez Izrael niezwłocznie kroków w tej sprawie”.
Według władz Gazy, kontrolowanych przez Hamas, armia Izraela zabiła w Strefie Gazy ponad 32 tys. osób, w większości kobiet i dzieci. Zginęło także ok. 100 dziennikarzy oraz ponad 200 pracowników organizacji niosących pomoc humanitarną. Ponad milion cywilów cierpi głód ze względu na wprowadzone przez Izrael ograniczenia w dostępie pomocy humanitarnej.
Biden przez całą, trwającą pół wieku polityczną karierę był konsekwentnym sojusznikiem Izraela. W czasie wojny w Gazie USA m.in. blokowały kolejne rezolucje ONZ (korzystając z prawa weta w Radzie Bezpieczeństwa) wzywające do zawieszenia broni.
Jeszcze 1 kwietnia 2024 r. administracja Bidena zaakceptowała przekazanie Izraelowi tysięcy bomb lotniczych – ponad tysiąca bomb MK82 (o wadze 250 kg), ponad tysiąca mniejszych oraz tysięcy zapalników. Do ich przekazania doszło – jak napisał „Washington Post” 4 kwietnia – dokładnie tego samego dnia, w którym uderzenie wojsk Izraela zabiło 7 pracowników organizacji humanitarnych, w tym jednego Amerykanina (ale także Polaka, Damiana Sobola).
Ich konwój był atakowany 3 razy za pomocą precyzyjnych uderzeń, chociaż był jasno i wyraźnie oznakowany, a trasa przejazdu – uzgodniona z wojskiem Izraela.
Sam Biden, walczący o reelekcję w listopadzie 2024 r., znajduje się pod coraz większą presją lewicy Demokratów, którzy są oburzeni traktowaniem przez Izrael cywilów w czasie trwającej już pół roku wojny. Wysocy rangą urzędnicy Departamentu Stanu podają się do dymisji w proteście. Publicznie protestują także współpracownicy dawnego prezydenta Baracka Obamy.
Jeszcze 4 kwietnia 2024 r. – a więc na kilka godzin przed rozmową Bidena z Netanjahu – portal „Politico” informował, że USA mimo zamordowania przez Izrael siedmiu pracowników organizacji niosących pomoc cywilom nie zamierza zmieniać polityki wobec Izraela oraz ograniczać kluczowych dla jego armii dostaw broni.
Biden wyraził oburzenie i ubolewanie, ale – jak powiedział „Politico” anonimowo jeden z jego współpracowników – „to wszystko, co zaplanowaliśmy”. Ta decyzja wzbudziła także protesty wewnątrz administracji. „Amerykański system polityczny nie może albo nie zamierza nakreślić prawdziwej czerwonej linii, której Izrael nie będzie mógł przekroczyć. To godne ubolewania” – powiedział jeden z urzędników „Politico”.
„Chcemy i mamy nadzieję zobaczyć w ciągu najbliższych godzin i dni dramatyczne zwiększenie pomocy humanitarnej napływającej do Gazy oraz otwarcia dodatkowych przejść granicznych” – mówił dziennikarzom rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa USA, John Kirby.