W lutym 2019 roku przedstawiciele Fundacji „Nie Lękajcie Się” wręczyli papieżowi Franciszkowi raport z listą 24 biskupów tuszujących pedofilię w polskim Kościele. W aneksie do tego raportu dodajemy 16 nowych przypadków
Wręczony papieżowi w lutym 2019 roku raport Fundacji „Nie Lękajcie Się” na temat „naruszeń prawa świeckiego lub kanonicznego w działaniach polskich biskupów w kontekście księży sprawców przemocy seksualnej wobec dzieci i osób zależnych” nie wywołał oczekiwanej reakcji.
Być może siła rażenia raportu nie była w oczach Watykanu dostatecznie duża. Niektóre zarzuty nie były do końca przekonujące czy też dostatecznie ciężkie, a dowody winy rozstrzygające. Większość oskarżeń dotyczyła biskupów już nieżyjących lub bardzo wiekowych i od dawna nie sprawujących już urzędu, a więc takich, których nie można odwołać.
Sytuacja zmieniła się zasadniczo w ciągu ostatnich kilku miesięcy, szczególnie od premiery filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, który ujawnił krycie księdza pedofila przez biskupa Edwarda Janiaka.
W krótkim czasie pojawiły się zwykle bardzo poważne i zazwyczaj bardzo dobrze udokumentowane zarzuty wobec 14 biskupów, w tym wobec 8 spoza dotychczasowej listy. Co więcej, dotyczą w dużej mierze biskupów urzędujących. Ciężar gatunkowy tych zarzutów stwarza zupełnie nową jakość, co powinno spotkać się ze zdecydowaną reakcją Watykanu.
Lista oskarżanych biskupów wydłużyła się do 34 nazwisk. Zważywszy, że w Polsce jest 41 diecezji, to naprawdę robi wrażenie.
Przypominamy w skrócie afery z kryciem księży pedofilów przez biskupów – i podobne – z ostatniego roku, poczynając od najświeższych.
Tadeusz Rakoczy, 82 lata – były biskup diecezjalny bielsko-żywiecki w latach 1992–2013, obecnie od 2013 biskup senior diecezji bielsko-żywieckiej.
Dwukrotnie zlekceważył zawiadomienie o molestowaniu ministranta przez księdza Jana Wodniaka. Sprawę w ubiegłym tygodniu opisał Onet.
Ministrant Janusz Szymik został w latach 80. wykorzystany seksualnie przez proboszcza Janusza Wodniaka kilkaset razy. Był wówczas dzieckiem. W 1993 roku zawiadomił o tym osobiście biskupa Rakoczego. Udał się do biskupa ze spisaną historią oralnego i analnego wykorzystywania przez proboszcza w latach 1984-1989. Jeszcze tego samego dnia odwiedził go jego oprawca, mówiąc „nieźle to wszystko napisałeś”.
Biskup Rakoczy nie skontaktował się później z ofiarą i nie wyciągnął wobec pedofila żadnych konsekwencji.
Pośrednim potwierdzeniem tej wizyty u biskupa jest notatka w prokuraturze o złożeniu przez Szymika w dniu 18 czerwca 1993 zawiadomienia w sprawie wykorzystywania seksualnego przez księdza Wodniaka. Ofiara wycofała jednak skargę w sierpniu, zastraszona przez swojego pracodawcę.
Niedługo potem biskup Rakoczy przyznał proboszczowi tytuły honorowe prałata i kanonika.
W 2007 roku Szymik poszedł do biskupa Rakoczego po raz drugi, tym razem ze świadkiem, który potwierdza to wydarzenie. Biskup ponownie nie zareagował i nie skontaktował się później z ofiarą. Natomiast o wszystkim powtórnie powiadomił sprawcę.
Nie poinformował też o sprawie watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary do czego był zobowiązany na mocy listu apostolskiego motu proprio Jana Pawła II „Sacramentorum sanctitatis tutela”. Na jego podstawie Watykan należy niezwłocznie zawiadomić „gdy ordynariusz lub hierarcha otrzymuje wiadomość, przynajmniej prawdopodobną” o przestępstwie seksualnym księdza wobec osoby nieletniej.
Stanisław Dziwisz, lat 81 – były arcybiskup metropolita krakowski w latach 2005-2016, obecnie abp senior diecezji krakowskiej, były osobisty sekretarz Jana Pawła II, kardynał, kawaler Orderu Orła Białego.
Zlekceważył zawiadomienie o wykorzystywaniu seksualnym ministranta Janusza Szymika przez proboszcza Jana Wodniaka złożone osobiście przez księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
21 kwietnia 2012 ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zalewski wręczył do rąk własnych kardynałowi Dziwiszowi dokumenty, w których znajdowała się dokładnie opisana sprawa Janusza Szymika oraz jego dane kontaktowe. Poinformował go także o wcześniejszych zaniechaniach w tej sprawie biskupa Rakoczego. Kardynał Dziwisz podobnie jak biskup Rakoczy nie skontaktował się ponownie z Januszem Szymikiem i nic w tej sprawie nie zrobił.
Trzeba pamiętać również o tym, że kardynał Dziwisz przeze wielu watykanistów oskarżany jest o ukrywanie przed Janem Pawłem II przypadków pedofilii w Kościele, w szczególności głośnej sprawy pedofila i bigamisty Marciala Maciela Degollado (założyciela Legionu Chrystusa), który wykorzystywał seksualnie kilkadziesiąt osób.
Stanisław Gądecki, lat 71 – arcybiskup metropolita poznański od 2002 roku, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski od 2014, doktor nauk teologicznych.
Nie zawiadomił Watykanu o zaniedbaniach biskupa Rakoczego i kardynała Dziwisza w sprawie księdza Jana Wodniaka, o których na spotkaniu w 14 maja 2019 r. poinformował go osobiście Janusz Szymik, ofiara Wodniaka.
Kilka dni wcześniej papież Franciszek ogłosił zobowiązujący do tego list apostolski motu proprio „Vos estis lux mundi” (Wy jesteście światłem świata).
Poza tym w sprawie księdza pedofila z Chodzieży w czerwcu 2019 odmówił wydania prokuraturze akt postępowania przed sądem kościelnym, twierdząc, że przesłał je do Watykanu. Eksperci, z którymi rozmawiało OKO.press uważali, że kuria powinna posiadać ich kopie. Można takie działanie uznać za „utrudnianie dochodzenia cywilnego” przeciw duchownym pedofilom, co papież Franciszek uznał w liście apostolskim motu proprio „Vos estis lux mundi” ("Wy jesteście światłem świata") z 2019 roku za poważne uchybienie obowiązkom.
Na dodatek okazało się, że ów ksiądz oskarżany o wieloletnie molestowanie ministranta pracuje w kurii poznańskiej, którą zarządza Gądecki.
Alojzy Orszulik (1928-2019) – biskup diecezjalny łowicki w latach 1992-2004, od 2004 biskup senior diecezji łowickiej. Kawaler Orderu Orła Białego.
Zlekceważył doniesienia o tym, że księża Piotr S. i Jarosław W. molestowali ministrantów, a drugi z nich oraz Waldemar M. i Rajmund R. prezentowali małoletnim pornografię. Przenosił tych księży do kolejnych parafii.
Jak ujawniło OKO.press, w 1996 r. zgłosiło się do niego trzech kleryków łowickiego seminarium duchownego z informacją, że jeden z nich był molestowany przez księdza Piotra S. w parafii Żyrardowie w latach 1992-93. Ksiądz nie poniósł poważniejszych konsekwencji, za to klerycy zostali wyrzuceni z seminarium.
W 2002 r. zawiadomienie w sprawie innego księdza – Jarosława W. – kanclerzowi kurii bp. Orszulika złożył osobiście ksiądz pracujący w parafii w Żyrardowie. Było to po tym, jak w jednym z pokojów na plebanii zastał trzech nagich księży i dwóch rozebranych ministrantów pijących wspólnie alkohol i oglądających gejowskie porno. Mimo to księża nadal normalnie pełnili posługę. Orszulik nie wszczął też procesu kościelnego przeciw nim ani nie zawiadomił watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, choć istniał już wtedy taki obowiązek.
Wspomniany ksiądz, który był tego świadkiem, ponownie zawiadomił o tym kurię oraz prokuraturę w 2017 roku, gdy wszedł w życie prawny obowiązek denuncjacji przestępstw pedofilskich. Prokuratura umorzyła śledztwo z powodu przedawnienia, ale powiadomiła o wszystkim biskupa Dziubę.
Warto przypomnieć, że biskup Orszulik już wcześniej był oskarżany o próbę zatuszowania w 1999 roku sprawy księdza Wincentego P. z Witoni, który później, w 2003 został skazany na 3 lata więzienia za wykorzystywanie seksualne 5 chłopców w wieku 13 i 14 lat.
Andrzej Dziuba, lat 70 – obecny biskup łowicki od 2004. Zastąpił w diecezji łowickiej biskupa Orszulika.
Przez kilkanaście lat lekceważył doniesienia i skargi informujące o przestępstwach pedofilskich dwóch księży – Piotra S. i Jarosława W. Zignorował też doniesienie o prezentowaniu pornografii małoletnim przez 3 księży.
Jak ujawniło OKO.press w 2006 roku Kamil, ówczesny adept seminarium duchownego w Łowiczu, złożył na ręce jego rektora zawiadomienie, że kilka lat wcześniej jako ministrant był molestowany m.in. przez księdza Piotra S. Biskup Dziuba nie zareagował na nie. Za to Kamil został usunięty z seminarium pod pretekstem picia alkoholu.
W 2007 roku ukazał się w tygodniku „Nie” artykuł „Tęczowa koloratka” opisujący ekscesy seksualne księdza Piotra S. na podstawie nagrania dokonanego przez byłego ucznia księdza. Artykuł nie podawał imienia duchownego, ani nazwy miejscowości, ale wielu księży w diecezji łowickiej wiedziało, o kogo chodzi. Biskup Dziuba nie wszczął oficjalnego śledztwa kościelnego również w tej sprawie i nie zawiadomił Watykanu.
W 2012 molestowany przez księdza Piotra S. Janusz złożył oficjalne zawiadomienie w kurii. Wszczęte przez biskupa Dziubę dochodzenie wstępne trwało aż 3 lata, zamiast kilku tygodni. Na polecenie Watykanu w 2015 roku Dziuba odsuwa księdza Piotra od pracy z dziećmi i kieruje do pracy duszpasterskiej w zakładzie opiekuńczo-leczniczym dla dorosłych. Mimo to jeszcze w 2019 roku zdarzało mu się pracować z ministrantami.
Po kolejnych trzech latach okazuje się, że biskup Dziuba prowadzi zlecony przez Watykan proces sądowy tak nierzetelnie i bez przesłuchiwania kluczowych świadków, iż Watykan odbiera mu sprawę i nakazuje ponowne przeprowadzenie procesu przez prymasa Wojciecha Polaka. Od sierpnia 2019 śledztwo w sprawie księdza Piotra S. prowadzi też prokuratura.
Drugi ksiądz pedofil z diecezji biskupa Dziuby – Jarosław W. – na którego były skargi również już za czasów biskupa Orszulika nadal prowadził niczym nieograniczoną posługę kapłańską jako proboszcz i nauczał religii w szkole podstawowej aż do czasu ukazania się artykułu na jego temat w OKO.press.
Na niego także w 2006 roku złożył skargę molestowany kleryk, opisując jak został upojony alkoholem i brutalnie zgwałcony. Dopiero jednak od 2012 roku toczy się przeciwko Jarosławowi W. ciągle niezakończone postępowanie kościelne. Kuria nie przesłuchała nawet wszystkich świadków.
Mimo toczącego się procesu biskup Dziuba w 2016 awansował księdza pedofila na proboszcza. Nie wszczął też dodatkowego śledztwa w 2017, gdy prokuratura zawiadomiła go o trzech księżach, którzy w 2002 roku oglądali pornografię z ministrantami. Jednym z nich był ks. Jarosław W.
Prokuratura od sierpnia 2019 prowadzi nowe śledztwo w sprawie prawdopodobnych przestępstw pedofilskich popełnianych przez księdza Jarosława W. w latach 2003-2005 w Skierniewicach.
Prokuratura bada również pod kątem niezawiadomienia organów ścigania, do czego zobowiązuje Kodeks Karny, postępowanie biskupa Dziuby. Kościół nie odsunął go od pełnienia obowiązków ordynariusza, choć dochodzenie w jego sprawie prowadzi arcybiskup Grzegorz Ryś po zawiadomieniu złożonym przez jedną z ofiar.
Grzegorz Ryś, 56 lat – arcybiskup metropolita łódzki od 2017, doktor habilitowany nauk humanistycznych.
W 2019 r. zawiadomiony przez prymasa Wojciecha Polaka o zgłoszeniu się ofiary księdza Piotra S. i zaniedbaniach podległego mu biskupa Dziuby, przez rok nie podjął żadnego działania, nie spróbował skontaktować się z ofiarą.
Przez rok biernie czekał na kontakt ze strony ofiary. Gdy opisaliśmy sprawę w OKO.press, wydał oświadczenie, w którym ujawnił nazwisko Janusza molestowanego przez ks. Piotra S., a także innej osoby, która zawiadomiła go o zaniedbaniach bp. Dziuby.
Wiktor Skworc, 72 lata – były biskup diecezjalny tarnowski w latach 1998-2011, obecnie od 2011 arcybiskup metropolita katowicki, doktor nauk humanistycznych.
Obciążają go dwie sprawy.
Sprawę proboszcza z Woli Radłowskiej, który w latach 90. molestował między innymi 13-letniego wówczas Andrzeja, po raz pierwszy opisał na swoim blogu ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski 2 sierpnia 2020.
W 2002 roku do biskupa Skworca ze skargą zgłosiła się grupa rodziców i nauczycieli chłopców, których proboszcz i katecheta ksiądz Stanisław P. molestował. Biskup Skworc przesłuchał ofiary i księdza. W rezultacie odwołał go z parafii – oficjalnie na jego własne życzenie z powodów zdrowotnych – i wysłał na urlop.
W tym momencie biskup Skworc zgodnie w prawem kanonicznym powinien wszcząć oficjalne śledztwo i o zarzutach wobec księdza Stanisława P. powiadomić Watykan. Jednakże biskup nie zrobił tego. Według niedawnego oświadczenia kurii „w wyniku postępowania wyjaśniającego oceniono sprawę jako niespełniającą warunków do przekazania jej do Kongregacji Nauki Wiary”, choć przepisy kościelne mówią, że wystarczy do tego uzasadnione podejrzenie.
Natomiast już po 2 miesiącach Skworc wysłał Stanisława P. jako proboszcza do parafii na Ukrainę. Tam ksiądz pedofil krzywdził kolejne dzieci.
Mimo to po powrocie do Polski w 2008 roku został przez biskupa Skworca mianowany penitencjarzem (spowiednikiem od najcięższych grzechów) w parafii w Krynicy Zdroju. Jak pisze ksiądz Isakowicz-Zaleski: „Pomimo udowodnionych molestowań nadal uczył w szkole i prowadził rekolekcje, tak jakby się nigdy nic nie stało.”
W 2009 pan Andrzej napisał do kurii, że był w dzieciństwie molestowany przez księdza Stanisława P. Nie dostał żadnej odpowiedzi. W 2010 napisał ponownie. Dopiero po 6 tygodniach od zgłoszenia biskup Skworc zawiesił Stanisława P. w czynnościach kapłańskich i zakazał pracy z młodzieżą. Jednak podczas długotrwałego procesu ks. Stanisław nadal miał kontakt z dziećmi – widywał się z nimi podczas wizyt duszpasterskich w jednej z podtarnowskich parafii.
W 2013 roku wyrok w kościelnym procesie potwierdził winy księdza. Pedofil nie został wykluczony z kapłaństwa – dostał jedynie 10-letni zakaz sprawowania sakramentów i głoszenia Słowa Bożego, z wyjątkiem codziennego celebrowania mszy w luksusowym Domu Księży Emerytów w Tarnowie, w którym został umieszczony. Ponadto całkowity i bezterminowy zakaz katechizowania oraz pracy z dziećmi i młodzieżą.
W tym czasie diecezją tarnowską kierował już biskup Andrzej Jeż.
Jednakże ksiądz pedofil zakazy łamał i wielokrotnie był upominany, aż w końcu został całkowicie zawieszony w czynnościach kapłańskich.
Do księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego zgłosiło się kilkanaście ofiar księdza Stanisława P. – niektóre w nich w chwili przestępstwa miały po 8 lat.
Druga sprawa obciążająca biskupa Skworca to sprawa również seryjnego pedofila księdza Mariana W., który pracował w wielu podhalańskich miejscowościach. m.in. w Kiczni, Grywałdzie, Grobli i Szalowej. Obecnie w sprawie księdza Mariana W. toczy się największy dotychczas proces pedofilski w Polsce, w którym status pokrzywdzonych ma aż 22 mężczyzn, z tym, że 11 spraw jest już przedawnionych.
Jedna z ofiar z Kiczni mężczyzna zgwałcony w wieku 11 lat, trzydzieści lat później popełnił samobójstwo. Zostawił list, w którym napisał, że był molestowany przez księdza Mariana W.
Ksiądz Marian W. bezkarnie molestował chłopców przez 30 lat. Następca Skworca – biskup Andrzej Jeż – odsunął pedofila od pracy duszpasterskiej dopiero w 2013 roku, podobno ze względu na stan zdrowia. Wyjątkowo wcześnie, bo już w wieku 59 lat, wysłał go na emeryturę. Przez ostatnie lata ksiądz Marian W. mieszkał w domu księdza emeryta pod Krakowem. Jednocześnie przechodził terapię psychologiczno-psychiatryczną. Wcześniej był postrzegany jak sprawny zarządca i „budowniczy kościołów”.
Nic jak dotąd nie wiadomo o konkretnych dowodach winy czy zaniedbań biskupa Skworca lub jego następcy w tej sprawie – podejrzany jest jednak fakt wielokrotnego przenoszenia księdza Mariana W. już jak proboszcza z parafii do parafii, jak również jego wczesna emerytura. Być może proces ujawni jakieś nowe okoliczności.
Kuria zgłosiła sprawę do prokuratury dopiero w maju 2018, w rok po wejściu obowiązku denuncjacji, po zawiadomieniu przez jedną z ofiar o molestowaniu przed rokiem 2006.
Dziennikarz Onetu Szymon Piegza zgłosił wniosek o przeanalizowanie odpowiedzialności kolejnych biskupów tarnowskich – poprzednim był Józef Życiński – w sprawie księdza Mariana W. do Nuncjatury Apostolskiej w Polsce.
Wiktor Skworc był w latach 1979-1989 zarejestrowany jako tajny współpracownik (TW) Służby Bezpieczeństwa PRL o pseudonimie „Dąbrowski”.
Stanisław Napierała, lat 84 – były biskup kaliski w latach 1992-2012.
Po filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” ujawniającym krycie księdza pedofila Arkadiusza Hajdasza przez obecnego biskupa łowickiego Edwarda Janiaka, matka jednej z ofiar poinformowała, że pedofila krył także poprzedni biskup diecezjalny Stanisław Napierała. Podobno o molestowaniu jej syna zawiadamiała biskupa Napierałę kilkakrotnie.
W tydzień po premierze filmu odbyła się w Kaliszu uroczysta msza powiązana z wyświęcaniem nowych diakonów. W związku ze skandalem wokół osoby biskupa Edwarda Janiaka podczas uroczystości zastąpił do biskup senior diecezji kaliskiej, czyli Stanisław Napierała. Do przyszłych księży wygłosił następujące przesłanie: „są sytuacje, kiedy trzeba milczeć dla dobra wszystkich”.
Dziennikarze Onetu złożyli w sprawie tuszowania przestępstw pedofilskich przez biskupa Napierałę zawiadomienie do Watykanu.
Edward Janiak, lat 68 – obecny biskup kaliski od 2012, zawieszony w wykonywaniu obowiązków przez Watykan.
Krył co najmniej trzech księży pedofilów.
W filmie „Zabawa w chowanego” bracia Sekielscy ujawnili krycie księdza pedofila Arkadiusza Hajdasza, który 20 lat wcześniej miał molestować czterech bohaterów filmu. Janiak mimo zgłoszenia rodziców jednej z ofiar w 2016 nie zawiadomił watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary i nie wszczął procesu kanonicznego przeciw pedofilowi.
W 2020 prymas Wojciech Polak złożył zawiadomienie do Watykanu w sprawie zaniedbań biskupa Janiaka. Watykan zlecił przeprowadzenie w tej sprawie dochodzenia biskupowi Stanisławowi Gądeckiemu, który przed rokiem utrudniał śledztwo prokuratury w sprawie księdza pedofila z Chodzieży.
Janiak, będąc wcześniej biskupem pomocniczym wrocławskim w latach 1996-2012, był zamieszany w przenosiny oskarżonego o posiadanie pornografii dziecięcej księdza Pawła Kani między diecezjami. Był też zamieszany w sprawę uzyskania probostwa, odprawiania mszy i prowadzenia rekolekcji przez skazanego w 2003 na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu byłego proboszcza Edwarda P. z Pszenna, który był jego dobrym znajomym.
Tuż po premierze filmu „Zabawa w chowanego” biskup Edward Janiak trafił do szpitala z podejrzeniem udaru. Okazało się, że hierarcha był kompletnie pijany.
Henryk Tomasik, 74 lata – biskup diecezjalny radomski od 2009, doktor nauk filozoficznych.
Przez wiele lat nie podjął żadnych działań w sprawie pedofila księdza Stanisława S., który miał molestować chłopców w kilku parafiach i domu opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo w ośrodku wychowawczym w Opactwie, gdzie był kapelanem.
Ksiądz wykorzystywał też fakt, że był instruktorem harcerstwa i trenerem karate.
4 listopada 2013 mężczyzna, którego ksiądz Stanisław S. molestował jako 9-letniego chłopca w parafii w Pionkach w latach 90., osobiście powiadomił o tym biskupa Tomasika podczas długiej, ponadgodzinnej rozmowy w cztery oczy. Mężczyzna przyznał, że mieszka za granicą i nie ma zamiaru składać zawiadomienia do prokuratury. Następnie 3 dni później kanclerz kurii spisał jego zeznanie.
Mimo to biskup Tomasik nie wszczął oficjalnego dochodzenia wstępnego w sprawie księdza Stanisława S. i nie zawiadomił Watykanu, do czego zobowiązywały go przepisy kościelne. Kierowana przez niego kuria radomska zawiadomiła prokuraturę dopiero w lipcu 2019, po liście od ofiar, piśmie od Fundacji „Nie Lękajcie Się” z pytaniami o reakcję na zawiadomienie z 2013 i po pytaniach od dziennikarki "Gazety Wyborczej".
W myśl Kodeksu Karnego jest to przestępstwo, gdyż od lipca 2017 istnieje prawny obowiązek denuncjacji przestępstw pedofilskich pod groźbą kary więzienia.
Sprawa obciąża również nieżyjącego już biskupów radomskich Edwarda Materskiego (1992-1999) i Jana Chrapka (1999-2001) oraz biskupa seniora Zygmunta Zimowskiego (2001-2009), gdyż wszystko wskazuje na to, że kuria radomska o przestępstwach seksualnych księdza Stanisława S. wiedziała już w latach 90.
Tygodnik „Nie” w styczniu 1999 roku opublikował artykuł o tym, że kapelan ośrodka w Opactwie ks. Stanisław S. molestuje podopiecznych. W czerwcu 2020 ofiara księdza Stanisława S. złożyła zawiadomienie do Watykanu o zaniedbaniach biskupa Tomasika.
Sławoj Leszek Głódź, lat 75 - od 2008 do 13 sierpnia 2020 arcybiskup metropolia gdański, obecnie arcybiskup senior archidiecezji gdańskiej.
W 2019 roku w związku z procesem księdza Michała L. wyszło na jaw, że kiedy 9 lat wcześniej matka zgwałconej dwukrotnie przez wikarego 17-latki powiadomiła kurię, Głódź tylko przeniósł sprawcę do innej parafii.
W 2019 sąd skazał gwałciciela na 12 lat więzienia.
Głódzia obciąża również to, że wielokrotnie atakował dziennikarzy i media mówiące o pedofilii księży. Nie udzielił pomocy ofiarom swoich podwładnych. Udzielał natomiast daleko idącego wsparcia księżom oskarżanym i skazanym za pedofilię jak Mirosław Bużan z parafii Bujano skazany na rok i cztery miesiące w zawieszeniu, Krzysztof K. z Mechowa skazany na 2,5 roku więzienia czy skazany na 3 lata Jarosław P. z parafii Ostrowite. Bronił też pedofila księdza Jankowskiego.
Obciążają go także oskarżenia o naużywanie alkoholu i mobbing wobec podległych księży.
Andrzej Czaja, lat 57 - obecny biskup opolski od 2009 roku.
Oskarżony w 2019 przez matkę ministranta molestowanego przez wikarego Mariusza K. z parafii w Jemielnicy o namawianie jej w 2012 roku do niezawiadamiania prokuratury. Z relacji matki wynika, że mógł również wiedzieć o molestowaniu czterech innych ministrantów przez tego samego księdza, czego nie zgłosił organom ścigania. Choć usunął księdza z parafii, ten nadal miał kontakt młodzieżą.
W 2015 watykańska Kongregacja Nauki Wiary wydaliła księdza pedofila ze stanu kapłańskiego. Czaja zawiadomił prokuraturę dopiero w lipcu 2017 po wejściu w życie nakazującej to ustawy. Ksiądz został w 2019 skazany na 2,5 roku więzienia.
Jan Szkodoń, 74 lata – biskup pomocniczy krakowski od 1988, doktor nauk teologicznych. Oskarżony w 2019 przez dorosłą obecnie kobietę o molestowanie jej jako 15-latki w latach 90.
Biskup wielokrotnie pod różnymi pretekstami zwabiał nastolatkę do swojego mieszkania i napastował seksualnie. Śledztwo prokuratorskie, choć uznało przestępstwo za bardzo prawdopodobne, zostało umorzone ze względu na przedawnienie się karalności. Mimo zawiadomienia nuncjatury papieskiej i dochodzenia kościelnego, biskup Szkodoń nadal sprawował posługę do czasu ukazania się reportażu Marcina Wójcika na ten temat w "Dużym Formacie". Zezwolił mu na to arcybiskup Marek Jędraszewski.
Henryk Gulbinowicz, lat 97 - metropolita wrocławski w latach 1976-2004, obecnie abp senior diecezji wrocławskiej, kardynał, kawaler Orderu Orła Białego.
Oskarżony w maju 2019 przez Karola Chuma, wrocławskiego informatyka i autora wierszy, że 7 stycznia 1989 r. molestował go jako piętnastoletniego seminarzystę. Chum złożył w tej sprawie zeznania przed urzędnikami kościelnymi.
Gulbinowicz zamieszany jest także w krycie i przenosiny do innej diecezji księdza pedofila Pawła Kani, skazanego prawomocnie w 2010 na rok więzienia w zawieszeniu za posiadanie pornografii dziecięcej i w 2015 na 7 lat więzienia za wykorzystywanie seksualne 3 chłopców i gwałt na jednym z nich.
Andrzej Dzięga, lat 68 - arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński od 2009, doktor habilitowany nauk prawnych, w latach 1999-2003 dziekan Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL.
Nie jest nowa sprawa, ale została pominięta w raporcie z 2019 roku.
Wydana w 2019 książka Radosława Grucy „Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ który ją kryje” przypomina, że
pod rządami biskupa Dzięgi nadal doskonale funkcjonuje dwóch znanych od wielu lat księży pedofilów, których nigdy nie dosięgła zasłużona kara.
Jeden z nich to jedna z najważniejszych postaci w diecezji, kościelny biznesmen ksiądz Andrzej D. oskarżany o molestowanie w latach 90. chłopców z założonego i prowadzonego przez niego schroniska im. Brata Alberta. Większość bardzo dobrze udokumentowanych zrzutów wobec księdza Andrzeja D. po prostu się przedawniła i prokuratura musiała w latach 2008-2010 umorzyć wszczęte śledztwa. Ksiądz-pedofil pozostał bezkarny i robi zawrotną karierę w diecezji.
Książka przypomina też sprawę mężczyzny, który był w latach 70. jako 11-latek brutalnie molestowany przez katechetę w parafii św. Aleksandra w Suwałkach. Po wielu latach poszukiwań odkrył, że jego oprawca jest proboszczem w parafii Szczecin-Dębie. Do parafii tej udała się kręcąca reportaż ekipa telewizji France 24, chcąc przeprowadzić z proboszczem wywiad na temat molestowania w Suwałkach.
Doszło do skandalu, gdyż proboszcz uwięził reporterów na plebanii. Interweniowała policja. Biskup Dzięga nie wszczął wobec niego żadnego oficjalnego śledztwa w związku z oskarżeniami o molestowanie.
Piotr Greger, lat 56 - obecny biskup pomocniczy bielsko-żywiecki od 2011.
To również nie jest nowa sprawa, ale też pominięta w raporcie z 2019.
Biskup Greger zlekceważył osobiste zgłoszenie mężczyzny, który w wieku 30 lat opowiedział mu o wieloletnim molestowaniu przez proboszcza Józefa J. z Andrychowa, gdy był ministrantem, a potem lektorem i seminarzystą.
Biskup po skontaktowaniu się ze sprawcą – prałatem i kolegą ze studiów kardynała Dziwisza – zarzucił pokrzywdzonemu, że jest gejem i uznał, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowania. Kuria rozpoczęła dochodzenie dopiero wtedy, gdy sprawę opisały media.
Powyższy niechlubny poczet biskupów to tylko nowe i nowo oskarżone postacie na liście biskupów tuszujących pedofilię księży i uwikłanych w przestępstwa seksualne wobec nieletnich i osób zależnych.
W raporcie przedstawionym papieżowi przez Fundację „Nie Lękajcie Się” jest jeszcze 18 innych hierarchów. Gdy ich wszystkich zsumować otrzymujemy listę 34 hierarchów winnych co najmniej „poważnego braku sumienności”, jak nazywa to papież. A raczej zazwyczaj winnych rażących, świadomych niegodziwości, zasługujących zatem na usunięcie z urzędu, o ile go jeszcze zajmują.
W tej liczbie jest 14 spośród 41 urzędujących biskupów diecezjalnych.
Gdyby dzisiaj powstał nowy „raport na temat naruszeń prawa świeckiego lub kanonicznego w działaniach polskich biskupów w kontekście księży sprawców przemocy seksualnej wobec dzieci i osób zależnych” uwzględniający powyższe przypadki zapewne musiałby papieżem Franciszkiem głęboko wstrząsnąć. Teraz ilość ujawnionych krzywd wyrządzonych przez polskich biskupów jest naprawdę porażająca.
Mam nadzieję, że ten tekst może posłużyć jako namiastka aneksu do raportu z lutego 2019 roku.
Za pośrednictwem Nuncjatury Apostolskiej w Polsce prześlę go do Watykanu na ręce papieża Franciszka.
Biskup odpowiada za to, co się dzieje w Kościele w jego diecezji, zwłaszcza wśród księży i kleryków. Za poważne uchybienia w sprawowaniu urzędu może być odwołany. Papież Franciszek w 2016 roku w liście apostolskim motu proprio „Come una madre amorevole” (Jak kochająca matka) sprecyzował, czym jest takie poważne uchybienie:
"Biskup diecezjalny (...) może być w sposób prawny usunięty ze swego urzędu, jeśli wskutek zaniedbania dokonał lub zaniechał czynów, które wyrządziły poważne krzywdy innym, czy to osobom fizycznym, czy całej wspólnocie. Może to być krzywda fizyczna, moralna, duchowa lub majątkowa. (…) Może zostać usunięty tylko wtedy, gdy obiektywnie w bardzo poważnym stopniu uchybił sumienności, której wymaga od niego jego urząd duszpasterski, nawet jeśli nie było w tym jego poważnej winy moralnej. W przypadku nadużyć wobec nieletnich lub bezbronnych dorosłych wystarczy, że był to poważny brak sumienności".
Natomiast w liście apostolskim motu proprio „Vos estis lux mundi” (Wy jesteście światłem świata) z 2019 dodał, że chodzi także o czyny polegające „na działaniach lub zaniechaniach, mających na celu zakłócanie lub uniknięcie dochodzeń cywilnych lub kanonicznych, administracyjnych lub karnych, przeciwko duchownemu lub zakonnikowi” w sprawach o przestępstwa seksualne wobec nieletnich.
Komentarze