Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Myślę, że te przepisy nie zostaną przedłużone” – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller, pytany o dalszą pomoc dla uchodźców z Ukrainy. Ekspert: takie wypowiedzi wprowadzają chaos.
Rzecznik rządu Piotr Müller w programie “Gość Wydarzeń” Polsat News przypominał, że ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy „ma charakter czasowy”. Przepisy wygasają na początku 2024 roku.
„Nic nie jest na stałe dane, tylko na okres trwającego konfliktu zbrojnego i przepisy po prostu wygasną na początku przyszłego roku. W tej chwili nie ma decyzji o przedłużeniu rzeczy, które są w ustawie. Myślę, że te przepisy nie zostaną przedłużone w dużej mierze” – powiedział.
Jeśli zapowiedź Müllera się spełni, uchodźcy z Ukrainy, na niecałe dwa lata po wybuchu wojny, zostaną bez pomocy.
„Czy naprawdę w kampanii wyborczej można sprzedawać podstawowe interesy Rzeczpospolitej? Przecież na Ukrainie trwa wojna i do końca roku niestety się nie skończy. Takie zapowiedzi wprowadzają kompletny chaos w i tak rozproszonej polityce migracyjnej” – skomentował na portalu X (dawniej Twitter) prof. Maciej Duszczyk, naukowiec z Ośrodka Badań nad Migracjami UW.
„Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terenie tego państwa” jest ogromnym zbiorem przepisów, które miały wesprzeć uchodźców przyjeżdżających do Polski. Została przyjęta tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, w marcu 2022 roku. Błyskawicznie przeszła przez głosowania w Sejmie, a prezydent Andrzej Duda podpisał ją 12 marca.
Ustawa legalizuje na 18 miesięcy pobyt uchodźców z Ukrainy w Polsce. Pozwala nadać Ukraińcom numer PESEL, a to da możliwość przyznania im różnych świadczeń. Uchodźcy mogą też m.in. korzystać z profilu zaufanego, mają prawo do pracy i świadczeń rodzinnych oraz jednorazowo wypłacanego 300 zł. Ukraińscy uchodźcy mają dostęp do ochrony zdrowia i refundacji leków, zaś lekarze i pielęgniarki będą mogą wykonywać w Polsce swoje zawody. Ustawa o pomocy uchodźcom ułatwiła również zatrudnianie obywateli Ukrainy. Zapewniła także dodatkowe pieniądze na edukację dla ukraińskich uczniów oraz możliwość darmowego kontynuowania studiów w Polsce dla ukraińskich studentów.
Rząd już po roku od przyjęcia ustawy próbował ją osłabić.
W marcu 2023 w życie weszła nowelizacja, według której uchodźcy i uchodźczynie muszą dopłacać do pobytu w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Dotyczy to osób, które są w Polsce ponad 120 dni. Jak w OKO.press wyjaśniała Julia Theus, według noweli obywatele Ukrainy muszą ponosić 50 proc. kosztów zawaterowania (nie więcej niż 40 zł dziennie). Jeżeli są dłużej niż 180 dni – 75 proc. kosztów (maksymalnie 60 zł dziennie). Oznacza to około 1200 zł za łóżko w zbiorowej sali.
To okrutne, niehumanitarne i nieludzkie – pisała Theus.
Teraz uchodźcy i uchodźczynie mogą zostać pozbawieni wszystkich form pomocy. Dlaczego?
„Teraz konflikt jest bardziej znany, wiemy jakie są linie sporu i jakie są możliwości pomocy międzynarodowej, cała społeczność międzynarodowa powinna się w szerszym zakresie zaangażować i tyle” – wyjaśniał Piotr Müller.
Pytanie jednak, czy to nie jest reakcja rządu na gorący w kampanii temat migracji i uchodźców oraz na konflikt z Ukrainą wokół embarga na zboże. Przypomnijmy: 15 września wygasł unijny zakaz importu zboża z Ukrainy do pięciu krajów wspólnoty, w tym Polski. Do tej pory dopuszczony był jedynie tranzyt.
Polska domagała się przedłużenia embarga. Komisja Europejska nie przychyliła się jednak do tego wniosku.
Premier Mateusz Morawiecki od początku zapowiadał, że jeśli KE nie przedłuży zakazu, Polska zrobi to na własnych zasadach. Jeszcze przed północą 15 września minister rozwoju Waldemar Buda opublikował rozporządzenie o jednostronnym embargu na ukraińskie zboże.
Podobne regulacje wprowadziła Słowacja i Węgry.
W poniedziałek (18.09) władze Ukrainy złożyły na Polskę, Węgry i Słowację skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Kijów krytykuje o przedłużeniu embarga na ich zboże.
„Wspieramy Ukrainę przed napaścią rosyjską. To jest również kwestia naszego bezpieczeństwa” – komentował rzecznik rządu w Polsat News. „Ale nie może być tak, że gdy są zagrożone nasze interesy gospodarcze czy rolne, że my się będziemy w jakiś sposób cofać przed taką presją moralną czy jakiegoś innego rodzaju, prawną. Podtrzymujemy swoje stanowisko. Skarga do WTO nie robi na nas wrażenia. Nie mamy zamiaru się cofać z tego embarga” – dodał.
„Teledysk grozy” rozpoczął „Wiadomości”. TVP straszy uchodźcami i migrantami
„Wiadomości” TVP 18 września 2023 rozpoczęły się od „teledysku grozy”.
Przy dźwiękach muzyki jak z horroru TVP pokazuje szybko zmieniające się obrazy – rozmazane i przecięte poziomymi liniami, jakby kratami. Kraty pojawiają się zresztą wielokrotnie.
A poza tym: tłumy czarnoskórych osób, żołnierze, nagromadzone łodzie, samoloty. Napięcie i niepokój rosną z każdą sekundą. Są też – zazwyczaj roześmiani politycy, m.in. Bartosz Arłukowicz i Róża Thun.
Teledysk kończy powiewająca, rozmazana błękitna flaga z gwiazdkami Unii Europejskiej.
Ten materiał „ustawia” całą resztę wydania.
Aż 11 minut zajmuje w „Wiadomościach” korespondencja z Lampedusy. TVP wysłało do Włoch czworo korespondentów. Materiał stamtąd zatytułowały jest: „Inwazja na Europę trwa”.
W minionym tygodniu w ciągu trzech dni do wybrzeży Lampedusy przybiły łodzie, na których znajdowało się około 8,5 tysiąca osób.
Prowadząca tę część „Wiadomości” Marta Kielczyk stwierdza, że „to obecnie najważniejszy problem”. Chodzi jej o łodzie z przybyszami, które przybijają do brzegów wyspy. Mówienie o „procederze” zwożenia przybyszów do Europy przez Morze Śródziemne, pozwala „Wiadomościom” nie wspominać o nielegalnym handlu polskimi wizami. Według TVP, tak jak według szefa MSZ, afera wizowa nie istnieje.
„Chcą się przedrzeć do Europy” – już sam język, jakim posługuje się prezenterka TVP nie pozostawia wątpliwości: trzeba się bać.
„Mechanizm relokacji i przemytu ludzi do Europy” – mówi chwilę później inny korespondent TVP Kamil Trzaska. Słowo „relokacja” jest używane w żargonie unijnym na określenie mechanizmu solidarnościowego dotyczącego rozdziału przybyszy między państwa UE. Tutaj jednak pojawia się w jednym zdaniu z przemytem, co od razu sugeruje, że chodzi o coś nacechowanego głęboko negatywnie.
A zestawienie negocjowanego przez europejskie kraje mechanizmu z działalnością przestępczą trudno nawet skomentować.
„Wiadomości” wykazują się niebywałą oryginalnością na tle międzynarodowych mediów, jeśli chodzi o wydarzenia na Lampedusie. „Niemowlę zmarło na łodzi z migrantami” – takie nagłówki można było przeczytać w zagranicznych mediach. „Wiadomości” o tej tragedii nie wspominają.
W programie TVP słyszymy o „szlakach migracyjnych”, „dobrze zorganizowanym procederze” i przemytnikach, widzimy żółte strzałki. Ale dlaczego właściwie to się dzieje? Czemu ludzie przybywają do Europy?
Zaledwie osiem sekund (dosłownie: osiem sekund!) trwa wypowiedź mężczyzny z Sudanu Południowego. Mówi on: „Dotarłem tu z Sudanu Południowego, przez Sudan i Libię. Tam sytuacja była zła, więc przeszliśmy do Tunezji”.
Ani słowa o tym, co było powodem tej podróży. Bieda? Strach? Widzowie nie usłyszeli słowa o trwającym w Sudanie konflikcie, który pochłonął ponad 7 tysięcy ofiar, a 5 milionów uczynił uchodźcami. Trafili m.in. do Sudanu Południowego.
Ta ośmiosekundowa wypowiedź to nie tylko jedyny moment, kiedy „Wiadomości” oddają komuś, kto przebył drogę do Europy. To też jedyny obraz, gdy taka osoba występuje pojedynczo! W kadrze pojawia się jedna osoba, która nie jest elementem zbiorowości, tłumu, masy. Jeden jedyny raz.
W materiale pojawia się polski lekarz, który opowiada o zarazkach przywożonych przez przybyszów.
„Nikt nie wie, jakich chorób nosicielami są przybysze przyjmowani na wybrzeżach Europy” – wprowadza Kamil Trzaska z TVP.
„Możemy mieć do czynienia z patogenami, które na co dzień nie występują w danym rejonie. Są to wirusy i bakterie, które w pierwszym kontakcie mogą mieć bardziej gwałtowny przebieg” – mówi lekarz Marek Posobkiewicz.
Magdalena Wolińska-Riedi z TVP opowiada o łodziach, które w ostatnich dniach przybyły do Lampedusy z Afryki. Nie wspomina o tym, że przypływają one od 30 lat. Tylko od początku roku 2023 do Włoch przybyło już przez morze około 126 tysięcy osób.
Kolejny punkt materiału TVP to rozmowa z rybakiem Giuseppe. „Przy takiej inwazji migrantów połów staje się nie lada wyzwaniem” – zapowiada z offu Wolińska-Riedi z TVP. To w wypowiedzi rybaka padają słowa o ludzkich szczątkach. Bo rybak je czasem wyławia. Jest to jedyny sygnał w całym materiale, że przybysze umierają, przeprawiając się przez morze. Od początku 2023 podczas przeprawy z Afryki zginęły prawie dwa tysiące osób.
Korespondentka TVP ubolewa, że łodzie rozbijają się „czasem pośród turystów na środku cudownych małych plaż”.
Mówi o wrakach, nie o ludziach. Słowem nie wspomina też o tym, że mieszkańcy Lampedusy przez lata ofiarnie pomagali przybyszom. I są już tym wycieńczeni.
O tym, jak wyglądała sytuacja na Lampedusie jeszcze w sierpniu Eryk Kryński pisał w reportażu dla OKO.press.
Polecamy przeczytać ten tekst i nie oglądać „Wiadomości”. Oglądamy je, żebyście Wy nie musiały.
Trzecia Droga chce, żeby opozycja „grała na różnych fortepianach” i walczyła o mobilizację wszystkich elektoratów. Kampania PiS brunatnieje w oczach. „Wiadomości” TVP straszą chorobami roznoszonymi przez migrantów z Afryki. PiS instruuje, by Mejzę i Bąkiewicza przykryć Giertychem
Do wyborów parlamentarnych zostało 26 dni. Co wydarzyło się w kampanii wyborczej w poniedziałek 18 września?
Do udziału w Marszu Miliona Serca wezwał dziś Polki i Polaków lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Im bliżej do wydarzenia, które ma odbyć się dokładnie dwa tygodnie przed wyborami do Sejmu i Senatu, tym więcej pytań o obecność innych opozycyjnych ugrupowań na wiecu politycznym jednej formacji.
Dziś wyprzedzający ruch zrobił Władysław Kosiniak-Kamysz, który ogłosił, że 1 października Trzecia Droga nie weźmie udziału w Marszu Miliona Serc w Warszawie. W tym czasie działacze będą w terenie na „tysiącu spotkań”. „My jedziemy do ludzi, do których trzeba dotrzeć, żeby wygrać wybory. Dzielimy się nie partyjnie, ale bardziej geograficznie: jedni jadą do tej Polski lokalnej, drudzy są w Polsce centralnej” – mówił Kosiniak-Kamysz.
Także Michał Kobosko z Polski 2050 przekonywał, że nie chodzi o rywalizację. Każdy prowadzi kampanię według własnych pomysłów, ale chodzi o to, żeby zmobilizować jak najwięcej ludzi, szczególnie niezdecydowanych. Według polityków Trzeciej Drogi uczestnicy marszu w Warszawie to ludzie najbardziej zdeterminowani – ci, którzy już wiedzą, że 15 października pójdą do urn i zagłosują na opozycję demokratyczną.
„Nasi liderzy przejadą przez Polskę tak, żeby pokazać, że opozycja działa i gra na różnych fortepianach, które razem dają dobry – pozytywny i optymistyczny dźwięk” – mówił Kobosko. Co nie znaczy, że 1 października w Warszawie nie zobaczymy żadnych kandydatów Trzeciej Drogi. Swój udział potwierdził już m.in. Ryszard Petru.
O udział całej opozycji w marszu miała zabiegać Lewica, która uważa, że obrazek opozycji maszerującej wspólnie jeszcze przed wyborami, byłby dobry nie tylko dla Donalda Tuska.
Co powie polityk PiS pytany o wciągnięcie na listy niesławnych Roberta Bąkiewicza i Łukasza Mejzy? Przekazy dnia z centrali przy Nowogrodzkiej ujawniła dziś Wirtualna Polska:
O lidze niezwykłych dżentelmenów, czyli kontrowersyjnych kandydatach na listach PiS możecie posłuchać więcej w Programie Politycznym OKO.press. Serdecznie polecamy:
PiS rozpisał kampanię antymigracyjną na odcinki. Trudno ocenić, w którym jesteśmy sezonie, ani od czego w zasadzie się zaczęło, ale w poniedziałek najważniejszym tematem była „przymusowa relokacja”.
Cel jest prosty: przykryć aferę wizową, która uderza wprost w opowieść o bezpieczeństwie.
I odsunąć zarzuty o absolutniej nieudolności rządu w prowadzeniu polityki migracyjnej z prawdziwego zdarzenia.
W dzisiejszym spocie PiS, który był poświęcony – jeszcze raz – „przymusowej relokacji”, słyszymy słowa szefowej KE Ursuli von der Leyen, która mówi o „dobrowolnym mechanizmie solidarności i transferowania migrantów w Włoch”. Ta wpadka pozostaje niezauważona przez twórców, którzy niestrudzenie lansują fałszywą tezę o brukselskiej dyktaturze, która tylko czeka, żeby sprowadzić do Polski grupki agresywnych ludzi. Obrazy wykorzystywane przez PiS w spotach utrwalają rasistowskie skojarzenia. A narracja polityczna jest taka: Tusk już wcześniej była na pasku zagranicznych elit, więc i tym razem – jeśli dojdzie do władzy – zawiedzie i wystawi nas na zagrożenie. Jedynym gwarantem bezpieczeństwa Polski jest PiS.
O poziom strachu najlepiej dbają za to „Wiadomości” TVP, które transmitują wydarzenia w Lampedusie w logice filmu sensacyjnego.
Dzisiejsze wydanie rozpoczęło się od „teledysku grozy”. Przy dźwiękach muzyki jak z horroru TVP pokazuje szybko zmieniające się obrazy – rozmazane i przecięte poziomymi liniami, jakby kratami. Kraty pojawiaj się zresztą wielokrotnie. A poza tym: tłumy czarnoskórych osób, żołnierze, nagromadzone łodzie, samoloty. Napięcie i niepokój rosną z każdą sekundą. Teledysk kończy powiewająca błękitną flagą z gwiazdkami Unii Europejskiej.
„Wiadomości” wysłały do Lampedusy czworo korespondentów. Materiał stamtąd zatytułowały: „Inwazja na Europę trwa”. Słyszmy w nim m.in. że „nikt nie wie, jakich chorób nosicielami są przybysze przyjmowani na wybrzeżach Europy”. Dalej pojawia się lekarz, który opowiada o groźnych patogenach i wirusach. W tle znów: obrazki z zatłoczonego ośrodka, tłum napierający na ogrodzenia, słaniające się, wyczerpane podróżą osoby.
Armagedon.
W niedzielę 17 września 73-letni mężczyzna podczas dożynek w Węgrowie wjechał samochodem w działaczki Koalicji Obywatelskiej.
O szczegółach tego drastycznego incydentu opowiedziała OKO.press jedna z poszkodowanych Marzena Cendrowska, „siódemka” na listach KO w okręgu 18.
„Stałyśmy blisko jednego z wystawców w pasażu handlowym, gdy nagle poczułam pchnięcie. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam maskę samochodu przy mojej nodze. Chciałam powiedzieć, że się przesuniemy, ale mężczyzna za kierownicą wrzucił jedynkę i znów na mnie ruszył” – mówiła Cendrowska. „Moja koleżanka, Małgorzata Dąbrowska, miała wysuniętą nogę. Mężczyzna z pełną premedytacją po niej przejechał, nie zatrzymał się, nie reagował na nasze wrzaski”.
Kobieta zaczęła uderzać w samochód, a ludzie – świadkowie zdarzeń – krzyczeli. Mimo to starszy mężczyzna drugi raz nacisnął na gaz, miażdżąc stopę Dąbrowskiej. Kobieta stukała w szybę, kierowca ją opuścił i dopiero wtedy pojechał dalej. „Nic nie powiedział, ale na jego twarzy malowała się wrogość. Miał zaciśnięte zęby, w ogóle nie był przejęty, że zrobił komuś krzywdę. A przecież Gosia miała wykręconą nogę. Musiała potem jechać na obdukcję”.
Mężczyzna został zatrzymany przez policję tego samego dnia.
Dziś pokazaliśmy najnowsze dane dotyczące wiz do Polski: od początku 2021 roku do czerwca 2023 roku. I choć liczba wydanych wiz nie jest zatrważająca, to dynamika wzrostu zezwoleń na pracę i pobyt od 2016 r. może niepokoić. Dlaczego?
Polska nie jest krajem przygotowanym do migracji. Chociażby w obszarze ochrony zdrowia, mieszkalnictwa, czy zdolności urzędów do ich obsługi. Więcej w materiale Małgorzaty Tomczak:
Europoseł PiS Joachim Brudziński powielił opublikowany przez prorosyjski i rasistowski kanał filmik, który porównuje rzekomą Europę z 1936 roku – wesołych białych młodych ludzi – z dzisiejszą, rzekomo opanowaną przez imigrantów. To popis ksenofobii i ignorancji, bo czasy, które z nostalgią przywołuje Brudziński, to okres faszyzmu, dyktatur i przemocy.
Więcej w tekście Adama Leszczyńskiego:
„Nie ma żadnej afery wizowej” – powiedział w TVP Zbigniew Rau. Danuta Holecka nie zadała mu wielu ważnych pytań. OKO.press je zadaje
„Nie ma żadnej afery wizowej. Nie zamierzam się podać do dymisji. Państwo stanęło na wysokości zadania” – powiedział Zbigniew Rau, minister spraw zagranicznych w programie „Gość Wiadomości”.
Szef MSZ bierze udział w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Danuta Holecka z zespołu „Wiadomości” TVP rozmawiała z nim w Nowym Jorku.
O aferze wizowej Rau powiedział, że jest „świadomym i celowym kłamstwem opozycji”. Mówił o kaskadzie fake newsów.
„Czołowym fake newsem jest afera stulecia, która miała powstać w resorcie, którym kieruję. Nie ma żadnej afery wizowej” – stwierdził Rau.
Następnie Rau przedstawił dane:
„Doszło do nieprawidłowości wydania nieco ponad 200 wiz w ciągu ostatnich 30 miesięcy. Ten proceder został rozpoznany przez CBA. Ile w tym czasie wydaliśmy wiz? Prawie dwa miliony. Z czego 1,5 mln Białorusinom i Ukraińcom” – powiedział minister spraw zagranicznych.
„200 z dwóch milionów to jest jedna dziesiąta promila. To jest skala tego, co opozycja nazywa aferą” – podsumował.
Skomentował też zarzuty o nieprawidłowości w samym procesie przyznawania wiz: „Państwo polskie stanęło na wysokości zadania. Śledziło ten proceder. Siedmiu osobom postawiono zarzuty. Nasza formacja dmucha na zimne”.
„Czy zamierza się pan podać do dymisji?” – zapytała Danuta Holecka.
„Oczywiście, że nie” – odpowiedział Rau.
„Czuje się pan odpowiedzialny?” – pytała dalej.
„Czuję się odpowiedzialny za sprawne funkcjonowanie ministerstwa, którym kieruję. Te nieprawidłowości miały miejsce poza resortem. Nikomu wśród urzędników nie przedstawiono zarzutów” – odpowiedział.
Szef dyplomacji podał jeszcze inne liczby. „Polska, jak każde państwo strefy Schengen, wydaje wizy Schengen”. Przypomniał, że liczbę wydanych wiz przelicza się w statystykach na tysiąc mieszkańców danego kraju. „Francja wydała [w 2022 roku] 20 wiz, Hiszpania prawie 20, Niemcy 10, Włochy 10, a my mniej niż dwie [na tysiąc mieszkańców]” – powiedział Rau.
„Tusk twierdzi, że 250 tysięcy wiz przyznaliśmy migrantom z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej” – stwierdził szef MSZ.
Donald Tusk powiedział 14 września 2023: „W ciągu 30 miesięcy wydano 250 tysięcy wiz, jeśli chodzi o państwa afrykańskie i azjatyckie”.
Szef MSZ: „Prawda jest taka, że przez ostatnie 30 miesięcy wydaliśmy dla państw Bliskiego Wschodu prawie 70 tysięcy wiz, a dla Afryki 40 tysięcy. Z tego 51 tysięcy wiz dla Turcji, naszego sojusznika z NATO, którego przedsiębiorcy są w Polsce bardzo aktywni”.
Mówił też, że prawie 1200 wiz otrzymali obywatele Arabii Saudyjskiej. Dodał, że to przede wszystkim studenci medycyny, którzy „za możliwość studiowania medycyny w Polsce płacą bardzo przyzwoite pieniądze”.
W rozmowie z ministrem nie padło wiele pytań dotyczących istotnych wątków afery. Wymieńmy tylko kilka pytań, które Holecka mogła zadać.
Czego dokładnie dotyczy liczba 200, którą podaje minister? Bo przecież nie wiz, za które trzeba było słono płacić w polskich konsulatach na całym świecie? Czy ministerstwo zamierza jakoś ukrócić systemowy proceder wydawania wiz za łapówki dla pośredników np. w krajach afrykańskich?
Czy polskie służby zaczęły działać po interwencji służ amerykańskich?
Skoro sprawa rzekomo dotyczy 200 wiz, to dlaczego samo Ministerstwo pisało w marcu: „polskie wizy pracownicze są masowo wykorzystywane przez obywateli Gruzji do wyjazdu do Meksyku (wiza wydana przez państwo Schengen daje prawo wjazdu bez dodatkowych formalności do Meksyku) w celu dalszej migracji do USA i Kanady” (pismo ujawnione przez Money.pl).
Jak audyt, który MSZ ma przeprowadzić we wszystkich placówkach konsularnych, wpłynie na ich funkcjonowanie?
Jak szef dyplomacji skomentuje to, że przez polsko-białoruską granicę, brutalnie „pilnowaną” przez Straż Graniczną można było się przedostać, kupując wizę za tysiąc euro? Opisał to Onet.
Dlaczego ze stron rządowych znika nazwisko Edgara K. który został aresztowany w związku z aferą. O wymazywaniu jego nazwiska poinformowała posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Dlaczego, skoro afera rzekomo nie istnieje, szeroko informują o niej zachodnie media – BBC, Reuters, CNN, Politico?
Polska przyjmuje z każdym rokiem coraz więcej obcokrajowców do pracy. I nie są to tylko Ukraińcy i Białorusini. Czy nie czuje się hipokrytą, wytykając innym krajom politykę otwartych drzwi?
Czy wycofanie się z rozporządzenia ułatwiającego przyjazd do Polski zagranicznym pracownikom było błędem? W jaki sposób Polska odpowie na zapotrzebowanie zgłaszane przez przedsiębiorców?
Czy MSZ zacznie się domagać stworzenia systemowej polityki migracyjnej Rzeczypospolitej?
Takich pytań jest oczywiście dużo więcej. Ale Danuta Holecka ich nie zadała.
A dokładne dane na temat przyznanych przez Polskę wiz można znaleść w kolejnym tekście Małgorzaty Tomczak:
Mariusz G. działacz PiS ze świętokrzyskiego i jeden z zatrzymanych w aferze wizowej miał wśród działaczy PiS opinię cwaniaka. „Wiedział, przy kim się zakręcić j jakie czerpać z tego korzyści”- pisze Onet. Dlatego koledzy nie mogą się nadziwić, że choć zasiadał w tylu radach nadzorczych spółek skarbu państwa, połakomił się na 2 tys. zł łapówki. Bo taki zarzut według portalu miał dostać.
Z kolei według Gazety Wyborczej sąd zgodził się wypuścić G. na wolność, o ile wpłaci 50 tys. zł kaucji. Ale na to nie chce się zgodzić prokuratura Ziobry. „Co Mariusz wiedział i co zeznał?” – zastanawiają się koledzy G. cytowani przez Onet.