0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.plFot. Piotr Skórnicki...

Nowy pomysł rządu wszedł w życie. Według nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy uchodźcy i uchodźczynie będą dopłacać do pobytu w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Dotyczy to osób, które są w Polsce ponad 120 dni. Na razie opłacą 50 proc. kosztów takiej pomocy (nie więcej niż 40 zł dziennie). Jeżeli są dłużej niż 180 dni – 75 proc. kosztów (maksymalnie 60 zł dziennie).

Oznacza to około 1200 zł za łóżko w zbiorowej sali.

To okrutne, niehumanitarne i nieludzkie.

Według danych, jakie polskie władze przedstawiają UNHCR (Biuru Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców) mamy w tej chwili ponad 1,5 mln osób zarejestrowanych jako „uchodźcy pod opieką państwa”. Co w praktyce oznacza, że otrzymały numer PESEL.

Z kolei według szacunków MSWiA z pomocy w miejscach zbiorowego zakwaterowania korzysta 80 tys. z nich.

Często wegetują w wielkich dusznych halach sportowych, bez wsparcia państwa. Pracownicy ośrodków nie są w stanie udzielić pomocy wszystkim (nadużyciom i nieuczciwej postawie wobec uchodźców zapobiega tylko obecność wolontariuszy). W OKO.press pisała o tym Krystyna Garbicz.

O wycofanie się z opłat za życie w takich miejscach do rządu apelowały organizacje pozarządowe, m.in. w raporcie "Polska Szkoła Pomagania" (pisaliśmy o tym tutaj).

O tym, że to niezgodne z międzynarodowym prawem, w apelu do MSWiA pisało Stowarzyszenie Interwencji Prawnej (więcej tutaj).

Rozwiązanie budziło szczególny sprzeciw, a nawet oburzenie podczas zorganizowanej przez OKO.press 18 listopada 2022 roku w warszawskim Teatrze Powszechnym polsko-ukraińskiej debaty w ramach naszej akcji „Jesteśmy tu razem” (zapis całej debaty tutaj).

Ale rząd się z tego rozwiązania się nie wycofał.

Stres i panika w zbiorowych centrach pomocy

Tym kuriozalnym pomysłem:

  • uderza w uchodźców i uchodźczynie w największej potrzebie;
  • chce pokrycia kosztów za pomoc interwencyjną, która nie powinna być odpłatna, i która często nie zapewni im odpowiednich warunków do życia;
  • nie rozumie, że 120 dni na rozpoczęcie samodzielnego życia po ucieczce z kraju, w którym toczy się wojna, to za mało (więcej o tym tutaj);
  • ucieka od odpowiedzialności wprowadzenia długoterminowych rozwiązań z zakresu mieszkalnictwa, które zapewniłyby Ukrainkom i Ukraińcom miejsce do rozpoczęcia samodzielnego życia.

“Nowelizacja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy wywołuje dużo stresu i paniki, wśród osób, które tam mieszkają. Boją się, że nie dadzą rady opłacić pobytu. Część z nich znalazła pracę, ale nie zarabia na tyle dużo, żeby wynająć mieszkanie" - mówi OKO.press Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia Homo Faber, która pomaga uchodźcom.

Przeczytaj także:

W zbiorowych centrach pomocy ludzie nie mieszkają, bo tego chcą. Zmusiła ich do tego trudna sytuacja życiowa.

Nie zapłacą osoby "w trudnej sytuacji życiowej"

"Rządzący tego nie widzą, bo w tych punktach nie bywają. Wzięliśmy na siebie obowiązek organizowania spotkań i tłumaczyliśmy osobom z Ukrainy, co jest w ustawie. Kto będzie wyłączony z obowiązku opłat i nie będzie musiał się martwić o dach nad głową” - mówi Anna Dąbrowska.

Z opłat zwolnione mają być dzieci, kobiety w ciąży, osoby na emeryturze czy osoby, które – na przykład przez trudną sytuację życiową czy konieczność opieki nad dziećmi – nie będą w stanie opłacić pobytu.

"Ale ustawa jest nieprecyzyjna" - mówi Dąbrowska.

Według przepisów wojewoda, samorządy i NGO, które prowadzą miejsca zbiorowego zakwaterowania, mają ocenić możliwość partycypacji w kosztach pomocy osób, które znajdują się trudnej sytuacji życiowej.

"To niejasny zapis.

Bo wszyscy uchodźcy z Ukrainy, którzy mieszkają w centrach pomocy, są w trudnej sytuacji życiowej.

Gdyby nie byli, to by w nich nie mieszkali. Nie ma żadnych wytycznych, co do decyzji o tym, kto będzie płacił, a kto nie. Będzie więc ona uznaniowa”.

A co z nadużyciami?

Nie wiadomo też, w jaki sposób jednostki samorządu terytorialnego mają należne kwoty z tytułu partycypacji egzekwować. I z jakich środków opłacać koszt egzekucji. “To po raz kolejny spychanie przez rząd odpowiedzialności za obecność uchodźców w Polsce” - mówi Dąbrowska.

“Rząd nie zaplanował też żadnego mechanizmu kontroli nadużyć. Wyobrażam sobie sytuacje, w których takie nadużycia mogą się pojawić. Znamy przypadki z kryzysów migracyjnych, kiedy uchodźczyni oferuje seks w zamian za to, że wpisze się ją na listę zwolnioną z jakichś opłat.

Takie rzeczy się zdarzają i system powinien być na to przygotowany”

- mówi Dąbrowska.

Rząd twierdzi, że wprowadzenie takich zmian jest konieczne, aby „zaktywizować obywateli Ukrainy”. „Naszym celem jest, żeby te ośrodki były tymczasowe, a osoby z Ukrainy zaczęły żyć w Polsce tak, żeby nie musiały tam mieszkać” – mówił wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker.

Tylko że miejsca zbiorowego zakwaterowania to placówki zarządzane zarówno przez administrację publiczną, jak i organizacje pozarządowe czy podmioty prywatne (mapa miejsc, które oferują pomoc uchodźcom znajduje się na stronie mapujpomoc.pl). Z założenia powinny być tymczasowym miejscem pobytu.

Pomoc kryzysowa nie może być odpłatna

Trudno sobie wyobrazić, że niektóre osoby z Ukrainy będą musiały płacić za „pomoc”, bo znalazły pracę, a inne nie. Trafiają tam osoby, które uciekają przed wojną z Ukrainy i w pierwszej kolejności potrzebują podstawowej pomocy humanitarnej – dachu nad głową, ubrań, żywności i pomocy psychologicznej w przypadku osób, które doświadczyły traumy.

Ale wiele Ukrainek i Ukraińców zostaje tam na dłużej, bo – po prostu – nie ma gdzie mieszkać. To osoby, które nie mają kontaktów w nowym kraju, brakuje im oparcia w rodzinie i znajomych. Nie mają szansy na wejście na polski rynek pracy, są przewlekle chore lub mają pod opieką dzieci z niepełnosprawnością.

Największy ośrodek w Polsce to hale w Nadarzynie – Ptak Warsaw Expo, w których znajduje się około 20 tys. miejsc dla uchodźców. Hale o powierzchni ponad 60 tys. m kw. z punktami sanitarnymi, stołówkami czy punktami medycznymi. Ukrainki i Ukraińcy śpią tam na ustawionych obok siebie łóżkach. To pomoc, która zapewnia im przeżycie, nie może jednak zastąpić rozwiązań długoterminowych.

“To interwencyjne wsparcie z zakresu pomocy społecznej, które nie powinno być odpłatne” – mówi OKO.press Katarzyna Przybylska z Fundacji Habitat for Humanity Poland.

Potrzebny spójny system

“Nie ma żadnych długofalowych planów rządu, które wspierałyby osoby mieszkające w punktach zbiorowego zakwaterowania. To nie jest tak, że mamy garstkę osób, która będzie musiała za coś płacić. Mamy problem, bo w Polsce powstały płatne przechowalnie ludzi. Tak trzeba myśleć o tych miejscach” - mówi Dąbrowska.

I dodaje: “Powinniśmy mieć programy, które pomogą im usamodzielnić się, wychodzić z centrów pomocy. To zadanie i odpowiedzialność państwa, a nie tylko samorządów i organizacji pozarządowych. Dziś całym tym procesem zarządzamy bez żadnego wsparcia i dialogu z władzą centralną".

Społeczne agencje najmu i pustostany

Ukrainkom i Ukraińcom trudno odnaleźć się na rynku najmu, który jest w kryzysie (o tym, że w dwa tygodnie od początku wojny w Ukrainie ceny mieszkań na wynajem skoczyły dwa razy bardziej, niż przez cały ostatni rok pisaliśmy tutaj). Wielu osób – nawet jeżeli znalazło zatrudnienie – po prostu nie stać na wynajem mieszkania.

Ograniczony jest też dostęp do zasobów gminnych w najmie komunalnym i socjalnym (według danych GUS z końca 2021 roku w kolejce czeka prawie 130 tys. gospodarstw).

Dlatego rząd powinien zacząć wprowadzać odpowiednie rozwiązania z zakresu mieszkalnictwa. Gminy mogłyby powoływać agencję społecznego najmu, którą poprowadzi np. organizacja pozarządowa. A potem wydzierżawiać mieszkania na rynku i wynajmować je osobom, które spełniają konkretne kryteria. To ułatwiłoby osobom z Ukrainy dostęp do rynku najmu.

Gdyby miasta i gminy na początku wojny w Ukrainie zaczęły uruchamiać takie agencje, teraz mogłyby już działać i pomagać potrzebującym w wynajmie mieszkania.

Zwiększenie zasobu mieszkaniowego

Drugie rozwiązanie to zwiększenie dostępnego cenowo zasobu mieszkaniowego. Moglibyśmy wykorzystać w tym celu pustostany. Polskie gminy mają ponad 70 tys. nieruchomości, które stoją puste i nieużywane. Budynki są w złym stanie technicznym, bo np. brakuje pieniędzy na remont. Wyremontowanie i podłączenie do mediów to szybkie rozwiązanie, które zwiększy dostępność mieszkań. W kryzysie warto wykorzystać też puste mieszkania, które są w rękach prywatnych.

“Państwo mogłoby wprowadzić działania zachęcające, na przykład ulgi podatkowe dla osób, które mają takie mieszkania i wprowadzą je na rynek najmu. Bo wysokie ceny to pochodna tego, że popyt jest większy niż podaż” – mówi Przybylska. – „Najbardziej długofalowe rozwiązanie to oczywiście budowa nowego zasobu i szukanie rozwiązań między sektorem prywatnym a publicznym, tak, aby mieszkania nie były zbyt drogie”.

Pięć rekomendacji

O tym, że wraz z usamodzielnianiem się uchodźców z Ukrainy zwiększy się presja na rynku mieszkaniowym, pisali autorzy raportu „Gościnna Polska 2022+”. Przygotowała go Fundacja WiseEuropa we współpracy z zespołem badaczy i analityków. To eksperci ds. gospodarczych, społecznych, edukacyjnych czy służby zdrowia.

Już na początku czerwca 2022 alarmowali, że potrzebna jest:

  • identyfikacja i zasiedlenie pustostanów;
  • liberalizacja prawa najmu lub budowa osiedli modułowych (które potem mogą zostać przewiezione na Ukrainę);
  • zabieganie w Unii Europejskiej o fundusze na budowę cyrkularnych modułowych mieszkań dla osób uciekających przed wojną w Ukrainie;
  • uchwalenie długo oczekiwanej ustawy o funduszach inwestujących w nieruchomości na wynajem. To uruchomiłoby więcej kapitału na rzecz inwestycji mieszkaniowych;
  • kompleksowa reforma regulacji najmu.

Potrzebny spójny system pomocy

Do tej pory zapisy znowelizowanej specustawy o pomocy obywatelom Ukrainy umożliwiły adaptację budynków samorządowych na cele mieszkalne. To dobre rozwiązanie, ale na efekty trzeba będzie poczekać. Tymczasem mieszkania potrzebne są teraz.

Uszczuplone dochody samorządów powodują, że mają one mało środków i ograniczone możliwości zapewnienia wkładu własnego do projektów z zakresu mieszkalnictwa. Potrzebują dofinansowania w tworzeniu, adaptacji, modernizacji lokali na potrzeby uchodźców. Uchodźcy mają gdzie mieszkać dzięki punktowym działaniom pomocowym w miastach czy gminach i działaniach organizacji pozarządowych. Tymczasem potrzebny jest spójny system, który zapewniałby wsparcie potrzebującym w całym kraju.

Dla porównania, w Berlinie tylko 4 proc. uchodźców z Ukrainy mieszka w schroniskach dla uchodźców. Reszta prowadzi tam samodzielne życie w prywatnych mieszkaniach. Państwo pomaga im w utrzymaniu, a szkoły chętnie zatrudniają Ukrainki. W rozmowie z OKO.press mówił o tym Kamil Frymark z Ośrodka Studiów Wschodnich.

"To sprzeczne z prawem międzynarodowym"

Działania długoterminowe mogły zostać podjęte już na początku wybuchu wojny w Ukrainie. Minęło prawie dziewięć miesięcy od wybuchu wojny w Ukrainie, a rozwiązań na skalę systemową brakuje. Pod koniec października 2022 roku do MSWiA apel w tej sprawie wysłało Stowarzyszenie Interwencji Prawnej.

„Polski rząd po raz kolejny w trybie ekspresowym próbuje znowelizować tzw. specustawę – czyli prawo regulujące sytuację obywateli i obywatelek Ukrainy, którzy uciekli do Polski przed wojną” – pisze SIP.

I podkreśla, że

pokrywanie kosztów zakwaterowania przez uchodźców jest sprzeczne przepisami o ochronie czasowej, której beneficjentami są obywatele Ukrainy, którzy uciekli przed wojną.

Bo według przepisów europejskich obowiązkiem państwa członkowskiego jest zapewnienie obywatelom Ukrainy, objętym zakresem specustawy, dostępu do odpowiedniego zakwaterowania lub środków niezbędnych do jego uzyskania.

;
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze