Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Donald Tusk zapowiedział dziś, że Koalicja Obywatelska będzie obecna w telewizji publicznej, a przedstawiciele KO będą chodzić do programów TVP.
Przy tej okazji przypominamy, jak ostatnio politycy i polityczki Lewicy i PSL radzili sobie z przedstawicielami TVP:
Kolejny spot PiS skupiony na temacie migracji. A dokładnie: na straszeniu odbiorców uchodźcami oraz, oczywiście, Donaldem Tuskiem
„Rząd PiS przyjmie specjalną uchwałę, w której wyrazimy sprzeciw wobec nielegalnej imigracji. Dlaczego musimy to zrobić? Bo szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen po wizycie na włoskiej wyspie Lampedusa ogłosiła kolejny fatalny plan dla Unii Europejskiej. Za nic europejscy biurokraci mają bezpieczeństwo obywateli naszego kontynentu, a więc również bezpieczeństwo polskich rodzin, kobiet i dzieci” – mówi w najnowszym spocie PiS premier Mateusz Morawiecki.
Odnosi się do 10-punktowego planu, jaki przewodnicząca KE ogłosiła po powrocie z Lampedusy. Znalazły się w nim takie propozycje, jak wzmocnienie nadzoru granic, wprowadzenie regulacji ograniczających wykorzystanie statków niezdatnych do żeglugi, a także ustanawianie partnerstw operacyjnych i grupy zadaniowej skupiających się na zwalczaniu przemytu na trasie do Tunezji i dalej na Lampedusę.
Choć Morawiecki w spocie nie wyjaśnia, który punkt jest jego zdaniem „fatalny”, można się domyślać, że chodzi przede wszystkim o drugą pozycję w planie szefowej KE. „[Należy] Wspierać transfery osób z Lampedusy , w tym do innych państw członkowskich, korzystając z mechanizmu dobrowolnej solidarności, ze szczególnym uwzględnieniem małoletnich i kobiet pozbawionych opieki”.
Po groźnym wstępie do spotu, gdzie PiS pokazuje nie tylko premiera, ale również płonące budynki i samochody, przenosimy się na rynek do Tarnobrzegu. „Wokół sami uśmiechnięci ludzie – spacerują, robią zakupy, spotykają się z przyjaciółmi” – opowiada premier. Weseli wyborcy podchodzą do niego, robią sobie selfie. Premier ściska dłonie, a przechadzając się po rynku, macha do mieszkańców.
„Zapytałem, czy są u nich dzielnice pełne nielegalnych imigrantów. Oczywiste, że nie ma. Nie ma ich też w Krakowie, Warszawie, Sopocie, Katowicach ani we Wrocławiu – nigdzie w Polsce nie ma dzielnic grozy” – mówi Morawiecki.
Uciekamy z radosnego tarnobrzeskiego rynku i znów widzimy płonące auta i zamaskowanych mężczyzn.
„Nie ma, bo rząd PiS wbrew temu, co teraz opowiada Donald Tusk, skutecznie broni naszych granic przed falą nielegalnych migrantów” – ciągnie.
Na ekranie mur na granicy z Białorusią, który ma być dowodem na to, jak PiS broni granic Pod koniec spotu: Donald Tusk. Uśmiecha się, wita się z Angelą Merkel, stoi obok Ursuli von der Leyen.
„Tusk udaje teraz, że troszczy się o polskie bezpieczeństwo – wolne żarty. To groźny człowiek. Trzeba ochronić Polskę przed Tuskiem” – kończy premier.
To już kolejny spot, w którym PiS straszy „dzielnicami grozy” i migrantami. Wcześniej partia rządząca publikowała nagrania z Lampedusy, a lektor przy akompaniamencie złowrogiej muzyki mówił: „Zobacz, to włoska Lampedusa. Inwazja, z którą ma problemy nawet wojsko. Tysiące mężczyzn w sile wieku. Oni mogą teraz trafić do Polski w ramach przymusowej relokacji, za którą glosowała polska opozycja w Parlamencie Europejskim. O tym są te wybory. Stop Tuskowi, stop przymusowej relokacji”.
W innym nagraniu znów widzimy premiera, który grozi: „Zmasowana inwazja tysięcy młodych mężczyzn: imigrantów z Afryki. To cena katastrofalnej polityki imigracyjnej przyjaciół Donalda Tuska: Merkel i Webera”.
„Strach, chaos, zamieszki, demolowanie miast” – straszył Morawiecki.
Spoty napakowane są obrazami, z których można wyróżnić dwa rodzaje. Jeden to anonimowa masa czarnoskórych osób, najczęściej mężczyzn, które coś niszczą, gdzieś usiłują wejść, biegną. Drugi typ to wizerunki pojedynczych młodych czarnoskórych mężczyzn, którzy biją kobiety albo biją się ze sobą.
W narrację wpisuje się również TVP. Telwiza wysłała na Lampedusę czterech reporterów. Codziennie w „Wiadomościach” pokazuje mające wywołać grozę nagrania pokazujące uchodźców.
„Rezultaty zapoczątkowanego przez PiS wzmożenia antyuchodźczego będą tragiczne. Efektem codziennego oglądania podrasowanych obrazków czarnoskórych mężczyzn szturmujących granicę i bijących kobiety będzie rasizm, kseonofobia, a przede wszystkim lęk przed »innym«, i tak już w Polsce mocno obecne. Internalizacja takiej narracji odbędzie się niepostrzeżenie i zadomowi na dobre. Nie odklei się od nas i jest fatalną prognozą na przyszłość” – pisała w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz.
Nie chodzi o zwykłą przyzwoitość czy szacunek dla praw człowieka.
„Chodzi także o to, co nas czeka, a co nie jest w żaden sposób naszym wyborem. A czeka nas migracja na wielką skalę” – wyjaśnia Magdalena Chrzczonowicz.
UNHCR szacuje, że na koniec 2022 roku na świecie było 108,4 milionów osób, które musiały opuścić swoje miejsce zamieszkania w wyniku wojny, przemocy, łamania praw człowieka. W 2023 roku takich osób będzie ponad 117 milionów.
O 8:30 rozpoczęła się konferencja prasowa Donalda Tuska pod siedzibą TVP. Zanim jednak Tusk zdążył się wypowiedzieć, jego słowa zaczął przekrzykiwać Michał Rachoń, gwiazda telewizji publicznej, prowadzący m.in. program Jedziemy w TVP Info. Utrzymywał, że chce zadać jedno pytanie, choć podczas przepychanki wygłaszał całe oświadczenie – zagłuszone przez polityków i polityczki KO.
„Bojówkarz PiS, a nie dziennikarz”- powiedział o nim Tusk.
Awantura trwała kilkanaście minut, Rachonia próbował powstrzymać m.in. lider Agrounii Michał Kołodziejczak, a w tle słychać było okrzyki kierowane do pracownika TVP: „Niech pan powie, ile zarabia za to kłamanie”.
„Mam wrażenie, że docenicie wysiłki funkcjonariusza PiS-u, które mają tak naprawdę walor wspaniałej ilustracji tego, na czym polega telewizja rządowa dzisiaj w Polsce. Chcę powiedzieć państwu, że nie zagłuszą nas” – powiedział Donald Tusk. „Tego typu ludzie, którzy zakłócają między innymi konferencje opozycji, będą także odpowiadać karnie po wygranych wyborach”- dodał.
Zapowiedział, że Koalicja Obywatelska i tak będzie próbowała docierać do odbiorców telewizji publicznej.
„Ludzie KO będą starali się być obecni, niezależnie od tego kto pracuje w TVP, z prawdą, o aferze wizowej czy zdradzie interesów państwowych przez ministra Błaszczaka” – zapowiedział.
„Myślę, że te przepisy nie zostaną przedłużone” – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller, pytany o dalszą pomoc dla uchodźców z Ukrainy. Ekspert: takie wypowiedzi wprowadzają chaos.
Rzecznik rządu Piotr Müller w programie “Gość Wydarzeń” Polsat News przypominał, że ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy „ma charakter czasowy”. Przepisy wygasają na początku 2024 roku.
„Nic nie jest na stałe dane, tylko na okres trwającego konfliktu zbrojnego i przepisy po prostu wygasną na początku przyszłego roku. W tej chwili nie ma decyzji o przedłużeniu rzeczy, które są w ustawie. Myślę, że te przepisy nie zostaną przedłużone w dużej mierze” – powiedział.
Jeśli zapowiedź Müllera się spełni, uchodźcy z Ukrainy, na niecałe dwa lata po wybuchu wojny, zostaną bez pomocy.
„Czy naprawdę w kampanii wyborczej można sprzedawać podstawowe interesy Rzeczpospolitej? Przecież na Ukrainie trwa wojna i do końca roku niestety się nie skończy. Takie zapowiedzi wprowadzają kompletny chaos w i tak rozproszonej polityce migracyjnej” – skomentował na portalu X (dawniej Twitter) prof. Maciej Duszczyk, naukowiec z Ośrodka Badań nad Migracjami UW.
„Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terenie tego państwa” jest ogromnym zbiorem przepisów, które miały wesprzeć uchodźców przyjeżdżających do Polski. Została przyjęta tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, w marcu 2022 roku. Błyskawicznie przeszła przez głosowania w Sejmie, a prezydent Andrzej Duda podpisał ją 12 marca.
Ustawa legalizuje na 18 miesięcy pobyt uchodźców z Ukrainy w Polsce. Pozwala nadać Ukraińcom numer PESEL, a to da możliwość przyznania im różnych świadczeń. Uchodźcy mogą też m.in. korzystać z profilu zaufanego, mają prawo do pracy i świadczeń rodzinnych oraz jednorazowo wypłacanego 300 zł. Ukraińscy uchodźcy mają dostęp do ochrony zdrowia i refundacji leków, zaś lekarze i pielęgniarki będą mogą wykonywać w Polsce swoje zawody. Ustawa o pomocy uchodźcom ułatwiła również zatrudnianie obywateli Ukrainy. Zapewniła także dodatkowe pieniądze na edukację dla ukraińskich uczniów oraz możliwość darmowego kontynuowania studiów w Polsce dla ukraińskich studentów.
Rząd już po roku od przyjęcia ustawy próbował ją osłabić.
W marcu 2023 w życie weszła nowelizacja, według której uchodźcy i uchodźczynie muszą dopłacać do pobytu w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Dotyczy to osób, które są w Polsce ponad 120 dni. Jak w OKO.press wyjaśniała Julia Theus, według noweli obywatele Ukrainy muszą ponosić 50 proc. kosztów zawaterowania (nie więcej niż 40 zł dziennie). Jeżeli są dłużej niż 180 dni – 75 proc. kosztów (maksymalnie 60 zł dziennie). Oznacza to około 1200 zł za łóżko w zbiorowej sali.
To okrutne, niehumanitarne i nieludzkie – pisała Theus.
Teraz uchodźcy i uchodźczynie mogą zostać pozbawieni wszystkich form pomocy. Dlaczego?
„Teraz konflikt jest bardziej znany, wiemy jakie są linie sporu i jakie są możliwości pomocy międzynarodowej, cała społeczność międzynarodowa powinna się w szerszym zakresie zaangażować i tyle” – wyjaśniał Piotr Müller.
Pytanie jednak, czy to nie jest reakcja rządu na gorący w kampanii temat migracji i uchodźców oraz na konflikt z Ukrainą wokół embarga na zboże. Przypomnijmy: 15 września wygasł unijny zakaz importu zboża z Ukrainy do pięciu krajów wspólnoty, w tym Polski. Do tej pory dopuszczony był jedynie tranzyt.
Polska domagała się przedłużenia embarga. Komisja Europejska nie przychyliła się jednak do tego wniosku.
Premier Mateusz Morawiecki od początku zapowiadał, że jeśli KE nie przedłuży zakazu, Polska zrobi to na własnych zasadach. Jeszcze przed północą 15 września minister rozwoju Waldemar Buda opublikował rozporządzenie o jednostronnym embargu na ukraińskie zboże.
Podobne regulacje wprowadziła Słowacja i Węgry.
W poniedziałek (18.09) władze Ukrainy złożyły na Polskę, Węgry i Słowację skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Kijów krytykuje o przedłużeniu embarga na ich zboże.
„Wspieramy Ukrainę przed napaścią rosyjską. To jest również kwestia naszego bezpieczeństwa” – komentował rzecznik rządu w Polsat News. „Ale nie może być tak, że gdy są zagrożone nasze interesy gospodarcze czy rolne, że my się będziemy w jakiś sposób cofać przed taką presją moralną czy jakiegoś innego rodzaju, prawną. Podtrzymujemy swoje stanowisko. Skarga do WTO nie robi na nas wrażenia. Nie mamy zamiaru się cofać z tego embarga” – dodał.
„Teledysk grozy” rozpoczął „Wiadomości”. TVP straszy uchodźcami i migrantami
„Wiadomości” TVP 18 września 2023 rozpoczęły się od „teledysku grozy”.
Przy dźwiękach muzyki jak z horroru TVP pokazuje szybko zmieniające się obrazy – rozmazane i przecięte poziomymi liniami, jakby kratami. Kraty pojawiają się zresztą wielokrotnie.
A poza tym: tłumy czarnoskórych osób, żołnierze, nagromadzone łodzie, samoloty. Napięcie i niepokój rosną z każdą sekundą. Są też – zazwyczaj roześmiani politycy, m.in. Bartosz Arłukowicz i Róża Thun.
Teledysk kończy powiewająca, rozmazana błękitna flaga z gwiazdkami Unii Europejskiej.
Ten materiał „ustawia” całą resztę wydania.
Aż 11 minut zajmuje w „Wiadomościach” korespondencja z Lampedusy. TVP wysłało do Włoch czworo korespondentów. Materiał stamtąd zatytułowały jest: „Inwazja na Europę trwa”.
W minionym tygodniu w ciągu trzech dni do wybrzeży Lampedusy przybiły łodzie, na których znajdowało się około 8,5 tysiąca osób.
Prowadząca tę część „Wiadomości” Marta Kielczyk stwierdza, że „to obecnie najważniejszy problem”. Chodzi jej o łodzie z przybyszami, które przybijają do brzegów wyspy. Mówienie o „procederze” zwożenia przybyszów do Europy przez Morze Śródziemne, pozwala „Wiadomościom” nie wspominać o nielegalnym handlu polskimi wizami. Według TVP, tak jak według szefa MSZ, afera wizowa nie istnieje.
„Chcą się przedrzeć do Europy” – już sam język, jakim posługuje się prezenterka TVP nie pozostawia wątpliwości: trzeba się bać.
„Mechanizm relokacji i przemytu ludzi do Europy” – mówi chwilę później inny korespondent TVP Kamil Trzaska. Słowo „relokacja” jest używane w żargonie unijnym na określenie mechanizmu solidarnościowego dotyczącego rozdziału przybyszy między państwa UE. Tutaj jednak pojawia się w jednym zdaniu z przemytem, co od razu sugeruje, że chodzi o coś nacechowanego głęboko negatywnie.
A zestawienie negocjowanego przez europejskie kraje mechanizmu z działalnością przestępczą trudno nawet skomentować.
„Wiadomości” wykazują się niebywałą oryginalnością na tle międzynarodowych mediów, jeśli chodzi o wydarzenia na Lampedusie. „Niemowlę zmarło na łodzi z migrantami” – takie nagłówki można było przeczytać w zagranicznych mediach. „Wiadomości” o tej tragedii nie wspominają.
W programie TVP słyszymy o „szlakach migracyjnych”, „dobrze zorganizowanym procederze” i przemytnikach, widzimy żółte strzałki. Ale dlaczego właściwie to się dzieje? Czemu ludzie przybywają do Europy?
Zaledwie osiem sekund (dosłownie: osiem sekund!) trwa wypowiedź mężczyzny z Sudanu Południowego. Mówi on: „Dotarłem tu z Sudanu Południowego, przez Sudan i Libię. Tam sytuacja była zła, więc przeszliśmy do Tunezji”.
Ani słowa o tym, co było powodem tej podróży. Bieda? Strach? Widzowie nie usłyszeli słowa o trwającym w Sudanie konflikcie, który pochłonął ponad 7 tysięcy ofiar, a 5 milionów uczynił uchodźcami. Trafili m.in. do Sudanu Południowego.
Ta ośmiosekundowa wypowiedź to nie tylko jedyny moment, kiedy „Wiadomości” oddają komuś, kto przebył drogę do Europy. To też jedyny obraz, gdy taka osoba występuje pojedynczo! W kadrze pojawia się jedna osoba, która nie jest elementem zbiorowości, tłumu, masy. Jeden jedyny raz.
W materiale pojawia się polski lekarz, który opowiada o zarazkach przywożonych przez przybyszów.
„Nikt nie wie, jakich chorób nosicielami są przybysze przyjmowani na wybrzeżach Europy” – wprowadza Kamil Trzaska z TVP.
„Możemy mieć do czynienia z patogenami, które na co dzień nie występują w danym rejonie. Są to wirusy i bakterie, które w pierwszym kontakcie mogą mieć bardziej gwałtowny przebieg” – mówi lekarz Marek Posobkiewicz.
Magdalena Wolińska-Riedi z TVP opowiada o łodziach, które w ostatnich dniach przybyły do Lampedusy z Afryki. Nie wspomina o tym, że przypływają one od 30 lat. Tylko od początku roku 2023 do Włoch przybyło już przez morze około 126 tysięcy osób.
Kolejny punkt materiału TVP to rozmowa z rybakiem Giuseppe. „Przy takiej inwazji migrantów połów staje się nie lada wyzwaniem” – zapowiada z offu Wolińska-Riedi z TVP. To w wypowiedzi rybaka padają słowa o ludzkich szczątkach. Bo rybak je czasem wyławia. Jest to jedyny sygnał w całym materiale, że przybysze umierają, przeprawiając się przez morze. Od początku 2023 podczas przeprawy z Afryki zginęły prawie dwa tysiące osób.
Korespondentka TVP ubolewa, że łodzie rozbijają się „czasem pośród turystów na środku cudownych małych plaż”.
Mówi o wrakach, nie o ludziach. Słowem nie wspomina też o tym, że mieszkańcy Lampedusy przez lata ofiarnie pomagali przybyszom. I są już tym wycieńczeni.
O tym, jak wyglądała sytuacja na Lampedusie jeszcze w sierpniu Eryk Kryński pisał w reportażu dla OKO.press.
Polecamy przeczytać ten tekst i nie oglądać „Wiadomości”. Oglądamy je, żebyście Wy nie musiały.