Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Jarosławie, czas się wyspowiadać” – mówił Donald Tusk podczas spotkania z wyborcami w Opolu. Przekonywał, że PiS to wróg przedsiębiorców i kobiet. Ostrzegał też przed demobilizacją. „Nic nie jest rozstrzygnięte”
Po niedzieli spędzonej na Górnym Śląsku, lider Platformy Obywatelskiej odwiedził Opolszczyznę.
W poniedziałek 11 września 2023 Donald Tusk rozmawiał głównie z małymi przedsiębiorcami, opowiadając im o konkretach na pierwsze 100 dni rządów. Wśród nich: 8 proc. VAT dla zakładów kosmetycznych, zryczałtowana składka zdrowotna dla małych i średnich przedsiębiorstw, chorobowe płatne od pierwszego dnia przez ZUS, czy urlopy dla samozatrudnionych.
Przekaz był prosty: PiS gnębi polską gospodarność, od której zależy sukces całego kraju. „Macie 30 lat pracy za sobą, dorobek całego życia i czujecie, że to naprawdę zaraz może paść. A najgorszy jest ten brak respektu i szacunku dla drobnych przedsiębiorców” – mówił Tusk w trakcie spotkania z lokalnymi hurtownikami.
Wieczorem w Opolu, podczas wiecu – część krajowej mobilizacji do Marszu miliona serc w Warszawie – publiczność rozgrzali opolscy kandydaci Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.
„Kandydujemy dla was – dla ludzi dumnych ze swej tradycji, tożsamości, gospodarnych” – zaczął Tomasz Siemoniak. „Dla ludzi, którzy wierzą w samorząd; ludzi, którzy potrafili zmienić to miejsce nie do poznania. Kandydujemy dla ludzi, którzy wierzą w Europę, którzy nie pozwolą wyprowadzi Polski z Unii”.
O postulatach klimatyczno-gospodarczych, niemal na jednym wdechu, opowiadała Danuta Jazłowiecka.
Najwięcej entuzjazmu wzbudziły postulaty dotyczące ochrony przyrody. „Wprowadzimy instytucję ogrodnika miejskiego, który będzie dbał o nasze parki, nowe nasadzenia. Skończymy z nielegalnym importem śmieci. Obejmiemy rzeki stałym monitoringiem. Zmodernizujemy system oczyszczania ścieków. Wprowadzimy nadzór nad Lasami Państwowymi. Zatrzymamy niekontrolowany wywóz przerobionego drewna z lasów” – opowiadała Jazłowiecka.
Monika Jurek, w imieniu oświatowców, mówiła o naprawie polskiej szkoły. „Godne zarobki powstrzymają odpływ nauczycieli z zawodu. Planujemy podniesienie wynagrodzeń o conajmniej 30 proc.” – mówiła polityczka. Dalej opowiadała o odchudzeniu podstaw programowych, szerokiej ofercie zajęć pozalekcyjnych, które zastąpią płatne korepetycji i likwidacji prac domowych dla uczniów. „Czas po szkole dzieci będą spędzać w rodzinach, na samorozwoju i odpoczynku” – przekonywała Jurek.
Donald Tusk, już ze sceny, kontynuował opowieść o polskich przedsiębiorcach. Mówił, że politycy nie mogą przeszkadzać tym, którzy są dochodem narodowym, tym, którzy „wzięli odpowiedzialność za siebie, własne rodziny, za Ojczyznę”.
„Oni w oczach mają nadzieję, kiedy słyszą jakie zmiany proponujemy” – mówił Tusk. „Przedsiębiorca nie będzie musiał płacić nowego podatku Morawieckiego, który przewrotnie nazywa się składką zdrowotną. Drobni przedsiębiorcy będą mogli mieć urlop, a tego nigdy nie mają, bo jak chcieli gdzieś pojechać to i tak musiał wszystko opłacić” – opowiadał przewodniczący PO.
Oponentów z PiS przedstawiał jako wrogów ludzi pracy: zarówno tych w zatrudnionych budżetówce, jak i w sektorze prywatnym.
„Dla pisowskich urzędników każdy, kto ciężko pracuje, jest w jakimś sensie zagrożeniem, albo wrogiem, albo przeciwnikiem. Czy to jest nauczycielka, to trzeba ją dobić taką pensją, że chce się płakać; czy to jest drobny przedsiębiorca, czy to jest nawet urzędnik państwowy. Szczególnie przy tej inflacji, wiecie, co ludzie czują, kiedy mają trzy tysiące na rękę i słyszą od wielu miesięcy, że może 3 proc. a może 5 proc. dostaną podwyżki? Budżetówka musi dostać 20 proc. i to jest zaledwie wyrównanie, a nauczyciele dostaną 30 proc., minimum 1500 zł od każdego etatu” – mówił Tusk.
Przekonywał też, że PiS nie ma pojęcia o prawdziwym życiu. „8 lat pracy fizycznej na wysokościach. Byłem robotnikiem. Pracowałem w Azotach. Wiecie, jak się 8-12 godzin pracuje fizycznie to się wtedy inaczej traktuje ludzi ciężkiej pracy, bo to nie jest teoria. Jeśli się wychowało dwójkę dzieci i pomaga się w wychowaniu pięciu wnucząt to lepiej się rozumie rodzinę. Wie się, jak ważne, żeby szkoła nie była ponurą ideologią Czarnka, bo to całe życie naszych dzieci” – mówił lider PO.
Dodał, że sprawowanie urzędu to nie rządzenie ludźmi, ale pomaganie. „Tylko taka władza ma sens” – stwierdził.
Tusk nawiązał też do tzw. afery wizowej. Mówił o kontroli posłów KO w MSZ, z której ma wynikać, że firma pośrednicząca w handlu wizami była również zarejestrowana w Mińsku. Lider PO opowiadał także o 600 tys. wiz wydanych na straganach w Nigerii i wielomiliardowym biznesie z wątkami korupcyjnymi.
Manipulacje polityków opozycji, a także części mediów, prostowaliśmy już w tym materiale:
Pierwszy raz w opowieści Donalda Tuska o hipokryzji rządu PiS, który mówi, że chroni granic, a jednocześnie wpuszcza migrantów, pojawił się wątek humanitarny.
„Przerażający obraz demoralizacji, cwaniactwa, handlu wizami, tragicznej sytuacji na granicy” – mówił Tusk. „Przez płot Błaszczaka mamy rekordową liczbę przejść. Ta trasa jest reklamowana przez portale przemytnicze jako najbardziej komfortowa. A równocześnie mamy obrazy okrutne z punktu widzenia humanitarnego. PiS nie chroni granicy, zrujnował reputację, a jednocześnie jest okrutny w zachowaniach antyludzkich. To wszystkich nas dotyczy. Nie chcemy być rządzeni przez ludzi, którzy przynoszą wstyd, zagrożenie i hańbę” – stwierdził lider PO.
Do tej pory, materiały kampanijne PO dotyczące migracji miały charakter ksenofobiczny, podsycały lęk przed obcymi kulturowo grupami, które bez kontroli „zaleją” kraj i Europę.
Dramat ludzi, którzy próbują dostać się do Europy, wcześniej próbował uwzględnić także Sławomir Nitras. Podczas konwencji programowej w Tarnowie powiedział, że granicy trzeba bronić, ale z poszanowaniem praw człowieka, bo „to też są ludzie”.
Łudząco blisko wpadki Jarosława Kaczyńskiego z konwencji PiS w Końskich, gdy prezes PiS mówił, że „kobieta w ciąży też ma prawo do życia i zdrowia”.
Donald Tusk nawiązał też do najbardziej memicznego w tej kampanii spotu PiS, w którym ambasador Niemiec dzwoni do Kaczyńskiego i naciska na podniesienie wieku emerytalnego w Polsce. „Jarku, ty w życiu żadnej rozmowy międzynarodowej nie odebrałeś. Trzeba mieć wyobraźnię, żeby coś takiego promować jako propagandę” – żartował lider PO, by zaraz wrócić do poważnego tonu. „Jarosławie, ty przeproś Polskę za te osiem lat. I oddal się razem ze swoją ekipą” – mówił Tusk.
I zaprosił uczestników wiecu na Marsz miliona serc, który odbędzie się 1 października w Warszawie. Wydarzenie ma być dopalaczem dla kampanii KO na ostatniej przedwyborczej prostej.
„Jarosławie, ci państwo przyjadą, a może wtedy zrozumiesz, że musisz się wyspowiadać, z tego wstydu, z drożyzny, z tego że polska gospodarka jest na zakręcie, z tego lekceważenia, upadku reputacji, z pogardy dla zwykłych ludzi i słabszych, z opresji wobec kobiet, niezrozumiałej nienawiści do ludzi z niepełnosprawnościami” – mówił Tusk. „Wyspowiadaj się z tego zanim przystąpisz do tego dnia sądu ostatecznego, bo 15 października, nie mam żadnych wątpliwości, będzie takim politycznym sądem ostatecznym nad rządami PiS-u”.
Swoich zwolenników ostrzegał przed nadmiernym optymizmem i demobilizacją. „Nic nie jest rozstrzygnięte. Chcę żebyśmy wszyscy serio to potraktowali. To nie jest tak, że ktoś ma [red. – wygraną] w kieszeni, albo ktoś przegrał. Każdy głos może zdecydować” – mówił Tusk.
Powtórzył także opowieść o nieuczciwych wyborach prezydenckich, które – bez TVP i kasy ze spółek skarbu państwa – wygrałby Rafał Trzaskowski. „Oni ukradli demokrację” – mówił lider PO.
„Ja im zawsze mówię, tym ludziom, których spotykam i którzy głosują na PiS: głosujcie tak jak uważacie za stosowne, na tym polega demokracja. Ale dajcie sobie pomóc w wyzwoleniu z tej opresji, z tej informacyjno-propagandowej dyktatury” – mówił Donald Tusk.
"Podejmijcie decyzję w swoim najlepiej pojętym interesie, ale poznajcie prawdę. Nie chcecie oglądać innych telewizji, nie chcecie korzystać z internetu, żeby skonfrontować to, co oni wam wkładają do głowy jak łopatą, to przynajmniej razem ze mną skłońcie Kaczyńskiego do publicznej debaty.
Niech ją transmituje ta telewizja rządowa, ja się nie boję, ja mogę u nich tę debatę przeprowadzić" – mówił.
„Dla pisowskich urzędników każdy, kto ciężko pracuje, jest w jakimś sensie zagrożeniem, albo wrogiem, albo przeciwnikiem. Czy to jest nauczycielka, to trzeba ją dobić taką pensją, że chce się płakać; czy to jest drobny przedsiębiorca, czy to jest nawet urzędnik państwowy. Szczególnie przy tej inflacji. Wiecie, co ludzie czują, kiedy mają trzy tysiące na rękę i słyszą od wielu miesięcy, że może 3 proc. a może 5 proc. dostaną podwyżki? Budżetówka musi dostać 20 proc. i to jest zaledwie wyrównanie, a nauczyciele dostaną 30 proc., min. 1500 zł od każdego etatu” – trwa wystąpienie Donalda Tuska na wiecu w Opolu.
„PiS mówi o bezpieczeństwie, ale bezpieczeństwo według PiS-u to głównie zakup czołgów, broni. To ważne, bo wojna jest za polską granicą. Ale bezpieczeństwo, panie Kaczyński, to równie bezpieczeństwo socjalne, mieszkaniowe” – mówił podczas konferencji prasowej jeden z liderów Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Deficyt mieszkań w Polsce ocenił na 1,5 mln: milion na rynku pierwotnym, pół miliona na wtórnym.
„Ludzie [red. – w Polsce] między 25-35 rokiem życia mieszkają z rodzicami w 60 proc.” – mówił Czarzasty. Polityk Lewicy trochę przesadził. Z najnowszych danych Eurostatu wynika, że wśród osób wieku 18-34 lat, gniazdowników, czyli młodych dorosłych, którzy mają problem z wyprowadzką od rodzin, jest dokładnie 51 proc. Co i tak oczywiście lokuje nas w europejskim ogonie. I jest idealnym podsumowaniem dotychczasowej polityki mieszkaniowej opartej na rozwiązaniach rynkowych.
Czarzasty stwierdził, że dopłaty do kredytów, które w lipcu wprowadził PiS (program pierwsze mieszkanie) na pewno przyczyniły się do dwóch zjawisk. „Wzrost cen mieszkań u deweloperów i wzrost obsługi kredytowej, bo banki nałożyły wysokie marże” – mówił współprzewodniczący Lewicy.
Faktycznie, najnowsze dane pokazują, że sama już zapowiedź dopłat do kredytów podniosła ceny na rynku, aż o 10,1 proc. rok do roku. Po wprowadzeniu programu jest tylko gorzej. Prognozy analityków z PKO BP pokazują, że do grudnia 2023 przeciętne ceny mieszkań w całym kraju wzrosną o drugie tyle.
„To nie jest dobra droga” – komentował Czarzasty. „Kredyt biorą ci, którzy mają zdolność. W Polsce 70 proc. ludzi nie ma zdolności kredytowej. A ci, którzy mają zdolność, zwykle mają mieszkania. Według KNF młody człowiek, żeby wziąć kredyt mieszkaniowy musi mieć 10 tys. zł na rękę, netto. Jeżeli ma dziecko, ta kwota sięga 12,5 tys. zł” – dodał.
„Dlatego mamy inny pomysł” – zadeklarował Czarzasty. Chodzi o pomysł budowy 300 tys. tanich mieszkań wynajem w ciągu 5 lat. Zwracał uwagę, że młodzi ludzie chcą mieć dziś zarówno mobilność, jak i bezpieczeństwo. „Mieszkanie może być wynajęte, byle kosztowało mało, było w dobrym standardzie; żeby ludzie mogli się wziąć za ręce, kochać, mieć dzieci i je normalnie wychowywać” – mówił Czarzasty.
Lewica, mimo trafnych diagnoz i pomysłów, które wychodzą poza rynkowe szaleństwo, wciąż ma problemy, by przebić się z własną opowieścią. Przyzwyczajenie do własności, a także brak zaufania do państwa spychają ich socjalne propozycje w sferę obietnic nie do zrealizowania. Coraz częściej politycy Lewicy zamiast mówić o „państwowym deweloperze”, czy „tanim najmie” odwołują się więc do doświadczeń ludzi.
Więcej o politycznym marketingu mieszkaniowym i krótkiej historii imposybilizmu pisaliśmy tutaj:
OKO.press przygotowało dla Was specjalną wyszukiwarkę, w której znajdują się informacje o wszystkich kandydatach i kandydatkach do Sejmu. Który komitet wystawił najwięcej kobiet w tych wyborach? A który zadbał o to, by dostały najwięcej jedynek? Sprawdź tutaj:
W poniedziałek, 11 września marszałek Sejmu Elżbieta Witek wręczyła nominacje członkom komisji ds. badania wpływów rosyjskich, którą PiS powołał na mocy niesławnego „Lex Tusk”. Jej przewodniczącym został historyk, szef Wojskowego Biura Historycznego i twórca „Resetu” TVP Sławomir Cenckiewicz.
Podczas rozmów z dziennikarzami w Sejmie jeden z członków komisji, Przemysław Żurawski vel Grajewski – politolog, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy Kancelarii Prezydenta – przekazał, że z całą pewnością komisja rozpocznie prace jeszcze przed wyborami. Nie ma jednak mowy, by doszło do przesłuchań. „Najpierw trzeba ustalić tematy, zadania, sprawy do wyjaśnienia, a nie listę osób do przepytania” – stwierdził Grajewski.
Jak pisał w OKO.press Witold Głowacki, komisja ma być koniem trojańskim w kolejnej kadencji – szczególnie jeśli to opozycja zdobędzie większości i uformuje nowy rząd. 9-osobowe ciało z nadania PiS będzie działało przy kancelarii premiera. Każdy z członków komisji będzie miał rangę sekretarza stanu w KPRM, sowitą pensję i bardzo rozległe uprawnienia.
„A nowy premier nie będzie mógł się ich ot tak, po prostu, pozbyć, wręczając im dymisję. Do tego potrzebna będzie bowiem zmiana ustawy w Sejmie, a następnie podpis pod nią prezydenta. O ile to pierwsze byłoby dla zwycięskiej opozycji dziecinnie proste, o tyle to drugie oznacza konieczność zdania się na łaskę i niełaskę Andrzeja Dudy” – wyjaśniał Witold Głowacki.