0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stepien / ...

Wybory 2023 na żywo. Duda o szkodliwych sojuszach, narodowcy o komunistach. Kaczyński o zawsze złych Niemcach

Wybory 2023

Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska

Google News

13:08 13-10-2023

Kandydatka Trzeciej Drogi: „Tworzymy mądre, umiarkowane i przewidywalne centrum”

„Decydując się na kandydowanie kilka tygodni temu, chciałabym, żeby w Polsce nie było tak, jak jest, ale też nie było tak, jak było. Trzeba przerwać ten spór dwóch zwaśnionych rodów. Mam wrażenie, że wiele z nas zostało bez własnej zgody uwikłanych w osobistą wojnę Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Nadszedł czas dla takich ludzi jak ja, którzy nigdy nie byli w polityce, a chcą, żeby coś się w tym kraju zmieniło” – mówi w wywiadzie dla OKO.press Marta Cienkowska, która startuje do Sejmu z list Trzeciej Drogi (jest dwójką w okręgu płocko-ciechanowskim).

Polecamy całość rozmowy, którą przeprowadził nasz redaktor naczelny Piotr Pacewicz:

Przeczytaj także:

12:48 13-10-2023

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

Tusk w Chrzanowie o PiS: „Są gotowi do różnych złych rzeczy”

Lider Koalicji Obywatelskiej ostrzegał dziś przed pokusą wykorzystania siły przez PiS po ew. przegranych wyborach. Przekonywał, że KO może pokonać partię Kaczyńskiego

Donald Tusk odwiedził dziś Chrzanów – 36-tysięczne miasto w Małopolsce, na granicy z województwem śląskim.

Lider Koalicji Obywatelskiej mówił tam przede wszystkim o potrzebie kontroli wyborów.

Ostrzegał, że Prawo i Sprawiedliwość może zechcieć użyć siły, jeśli okaże się, że wynik jest dla nich niekorzystny.

„Więc chcę wam powiedzieć, mówi to też całe moje życiowe doświadczenie: władza nawet tak zepsuta, jak pisowska, ma zawsze jedną granicę. Jest zawsze taki moment, nawet dla tak zepsutej władzy, jak pisowska, że ona się cofa – kiedy widzi, że ludzie, ogrom ludzi jest gotowych stanąć twardo i powiedzieć »nie, nie zgadzamy się«” – zapewniał Tusk.

„Oni są gotowi – i mówię to z własnego doświadczenia, ale też z waszego doświadczenia z ostatnich lat – do różnych złych rzeczy. Ta władza przekracza wszystkie granice cynizmu i egoizmu, ale zawsze cofa się przed siłą. To, że jesteśmy dzisiaj silni, to jest zasługa tych tysięcy zwykłych Polek i Polaków, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i między innymi zgłosili się – a to jest blisko 100 tysięcy ludzi – właśnie do tego, żeby przypilnować tych wyborów” – przypomniał Tusk.

„Ludzi dobrej woli jest po prostu więcej [...] Jeśli władza zobaczy nas, tak jak dzisiaj widzi was w Chrzanowie, to moim zdaniem nie odważy się użyć siły czy przemocy przeciwko wyrokowi demokracji” – zachęcał przewodniczący PO.

Tusk: „Jesteśmy o krok od zwycięstwa”

Tusk, który w ostatnich tygodniach zachęcał do głosowania na dowolną z partii opozycyjnych, zmienił już ton. W Chrzanowie przekonywał, że KO może zdobyć więcej głosów od PiS. W podobnym tonie przemawiał w dzisiejszym spocie wyborczym KO.

„Kiedy 2 czy 3 tygodnie temu pojawiły się po raz pierwszy publicznie te obawy, że mniejsze partie demokratyczne mogą nie przejść progu, nie wejść do parlamentu i byłaby to wielka premia dla PiS-u. Wtedy nie wahałem się ani przez moment i wezwałem wszystkich wyborców Trzeciej Drogi, Lewicy, żeby spokojnie głosowali na swoje partie. Żeby każdy wziął na siebie odpowiedzialność za swoich kandydatów” – mówił dziś w Chrzanowie Tusk.

„Po 2 tygodniach mamy bardzo dobrą informację – nie ma już tego problemu. Wszystkie partie demokratyczne wejdą do parlamentu, te mniejsze też. […] Mam moralne prawo i obowiązek jeszcze raz wezwać wszystkich tych, którzy myślą z jakąś nadzieją na lepszą przyszłość o KO. Nie kombinujcie, głosujcie na KO” – powiedział.

Zdaniem Tuska tylko procentowe zwycięstwo KO pozwoli opozycji skutecznie przejąć władzę. A jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.

„Trzeba głosować w taki sposób, żeby odsunąć skutecznie PiS od władzy, żeby odebrać wszystkie możliwe preteksty i możliwości kuglowania i kombinowania po wyborach. […] Najlepszą gwarancją tego, że oni nas nie oszukają, że wyrok wyborców, nasze zwycięstwo będzie oznaczało szybkie, harmonijne przejęcie władzy i utworzenie rządu, jest pokonanie PiS-u” – zachęcał Tusk w Chrzanowie.

„Jesteśmy naprawdę o krok od zwycięstwa. Naprawdę w niedzielę wieczorem możemy się dowiedzieć, że KO jest zwycięzcą tych wyborów. […] Jeśli my będziemy zwycięzcami, a nasi partnerzy z lewej strony i Trzeciej Drogi będą w parlamencie, a będą, bo to już wiemy, ze wszystkich sondaży to wynika, to prezydent Duda nie będzie miał wyjścia” – zaznaczył Tusk.

W ostatnim sondażu Ipsos dla OKO.press procentowa przewaga PiS nad KO wyniosła 8 punktów procentowych. Późniejsze sondaże pokazywały jednak, że ten dystans maleje. Jak pisaliśmy, największym niebezpieczeństwem dla opozycji jest dziś nie procentowa przegrana KO z PiS, a spadek Trzeciej Drogi pod próg wyborczy. Rządy PiS byłyby wówczas dużo bardziej pewne.

Przeczytaj także:

12:44 13-10-2023

Prawa autorskie: źródło: KPRMźródło: KPRM

Morawiecki walczy o głosy górników. I powtarza pomysł Tuska

Mateusz Morawiecki na ostatniej prostej walczy o poparcie górników. Obiecuje przenosiny ministerstwa na Śląsk, pieniądze na transformację i chwali się „obroną” Turowa

Premier ostatnie godziny kampanii wyborczej spędza na Śląsku, a na spotkaniach z nim pojawiają się galowo wystrojeni górnicy. W piątkowe południe pojawił się w Katowicach – gdzie dzień wcześniej występował Donald Tusk.

Tusk na swoim wiecu zapowiedział utworzenie Ministerstwa Przemysłu z siedzibą na Śląsku.

„Nie tylko po to, żeby podkreślić rolę Śląska, ale po to, żeby zarządzać tą kolejną falą nowoczesnego przemysłu w skali całego kraju” – mówił Tusk. Jak zaznaczył, transformacja energetyczna i walka o klimat nie muszą być dla Śląska klątwą. „Śląsk był czarny od węgla, tak teraz może być zielony” – mówił w czwartek (12.10) wieczorem.

W piątek podobną deklarację złożył Mateusz Morawiecki.

„Jeśli taka będzie decyzja wyborców, taki finał najbliższej niedzieli, że my będziemy kierować sprawami kraju, to jedno z ministerstwo, Ministerstwo Polskiej Energetyki będzie miało swoją siedzibę tu, na Śląsku, w Katowicach. I ponieważ tym ministerstwem będą kierować ludzie, którzy znają się na sprawach przemysłu, energetyki, to chciałbym żeby to byli ludzie ze Śląska albo przynajmniej tacy, którzy się znają na górnictwie, energetyce” – powiedział.

Przypomnijmy: PiS w 2014 roku w swoim programie wyborczym również obiecywało utworzenie Ministerstwa Energii (choć wtedy nie zapowiadano siedziby na Śląsku). Obietnicy dotrzymano, ale już pięć lat później resort został zlikwidowany – jego kompetencje przejęły resorty aktywów państwowych i klimatu.

Teraz – najwyraźniej – PiS ponownie chce mieć ministra odpowiedzialnego za energetykę ("Polską Energetykę). I – najwyraźniej – premierowi spodobał się pomysł opozycji z siedzibą na Śląsku.

Premier mówi o Turowie

Morawiecki wyraźnie walczy o głosy górników. Podczas spotkania w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach mówił także o kopalni Turów w Bogatyni. Tej samej, którą Czesi oskarżali o odsysanie wody i przez którą nasz spór z południowymi sąsiadami trafił przez Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE).

Polska za niestosowanie się do tzw. środka tymczasowego – a więc za niewyłączenie kopalni na czas postępowania – zapłaciła 68,5 mln euro. Morawiecki, jeszcze w trakcie negocjacji z Czechami (zakończonych porozumieniem i wycofaniem sprawy z TSUE), zapowiadał, że Polska nic nie zapłaci.

Zapłaciliśmy wszystko.

Morawiecki w Katowicach mówił: "Kopalnia i elektrownia Turów miała być zamknięta. I jak ktoś chce zobaczyć podstawową różnicę w podejściu do przemysłu energetycznego, ciężkiego i do tego w jaki sposób zmieniać polską gospodarkę, niech zawsze pomyśli sobie o Turowie. Bo i PO i Hołownia mówili – zamknąć Turów. Po tym jak na skutek fanaberii europejskich trybunałów zażądali od nas zamknięcia Turowa, rząd PiS postawił twarde weto i zrealizowaliśmy nasz plan.

Nie zamknęliśmy kopalni, elektrowni, nie zamknęliśmy 6-7 proc. polskiego przemysłu energetycznego, tylko dlatego że sobie w ten sposób życzyli europejscy, brukselscy biurokraci.

Turów jako symbol, pamiętajcie wszyscy mieszkańcy Śląska, bo zwłaszcza przed wyborami każdy się stroi w piórka obrońców przemysłu śląskiego. To my mówimy – jak Śląsk silny, to i Polska silna. I ten plan realizujemy"

Przeczytaj także:

Według bazy danych think-tanku Instrat, w 2022 roku elektrownia Turów wyprodukowała 11,01 TWh prądu. Oznacza to, że udział elektrowni w miksie energetycznym Polski to ok. 6,3 proc. Mogłaby dobić do 7 proc. – potrzebne byłyby jednak specyficzne warunki, takie jak bardzo niska wietrzność (uniemożliwiająca pracę farm wiatrowych), niskie roczne nasłonecznienie albo poważna awaria innych elektrowni węglowych.

Do tej pory, przynajmniej w ujęciu rocznym, się to nie udaje.

Mimo tego Turów jest ważnym źródłem energii dla tysięcy domów: ale Polska powinna stopniowo zastępować go źródłami niskoemisyjnymi.

Górnicy o utracie pieniędzy się nie dowiedzą?

Marcel Wandas pisał w czerwcu w OKO.press: „Warto o tym pamiętać, gdy politycy rządzącej formacji będą przekonywać o konieczności jak najdłuższego utrzymywania działalności kopalni i elektrowni w Turowie. Członkowie rządzącego PiS najpewniej będą wspominać o pozytywnym wpływie decyzji o przedłużeniu życia Turowa dla bezpieczeństwa energetycznego państwa (przypomnijmy – według pierwotnej decyzji resortu klimatu Turów miał działać do 2026 roku)”.

Te przewidywania się spełniły. Jednocześnie można było się spodziewać, że PiS nie będzie chwalił się w kampanii utratą środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Chodzi o pulę unijnych środków dla regionów górniczych, które planują odejście od wydobycia i eksploatacji węgla. Komisja Europejska nie wymaga, by regiony ubiegające się o środki od razu zamykały swoje kopalnie. Pieniądze płyną jednak tam, gdzie perspektywa ta jest bliska, a plan transformacji gospodarki konkretny. Planu dla subregionu zgorzeleckiego – gdzie znajduje się Turów – nie ma. W związku z tym KE już ogłosiła, że pieniędzy dla Bogatyni i okolic nie będzie.

O jakie dokładnie kwoty chodzi? Tego dokładnie nie wiadomo, jednak Greenpeace Polska mówi o nawet „setkach milionów” złotych.

Fundusz Transformacji Śląska

Mateusz Morawiecki nie zapomina jednak o pieniądzach dla górniczych regionów – choć wracamy tutaj do Śląska, bo dla dolnośląskiego Turowa PiS nie ma innego pomysłu niż bronienie węglowego przemysłu za wszelką cenę. Nie ma również pomysłów, jak wesprzeć transformację regionu.

Na Śląsku jest jednak zupełnie inaczej. Śląskich górników obejmie tzw. umowa społeczna, którą wynegocjowano z rządem PiS. Dotyczy ona jedynie górników z kopalni węgla kamiennego (Turów to kopalnia węgla brunatnego). O umowie pisaliśmy w OKO.press:

Przeczytaj także:

Jednym z elementów umowy było utworzenie Funduszu Transformacji Śląska. 8 listopada 2022 roku rząd przyjął projekt dotyczący utworzenia spółki zajmującej się Funduszem. Spółka ma pomóc śląskim przedsiębiorcom w rozwoju, a także wspierać powstawanie nowych miejsc pracy.

Jednak umowę o jego utworzeniu Morawiecki podpisał dopiero teraz, w ostatniej chwili przed wyborami.

W Katowicach mówił: „Ja już to podpisałem, Fundusz Transformacji Śląska. Z pierwszym potężnym zastrzykiem kapitałowym 500 mln złotych. A teraz drodzy Ślązacy, mieszkańcy całego województwa, niech mi ktoś powie czy były jakiekolwiek tego typu inwestycje wcześnej, kapitałowe, w infrastrukturę, w odbudowę potencjału przemysłowego w czasach rządów PO?”. Dodał również, że „ze względu na fanaberie klimatyczne UE bardzo ciężko jest finansować nowe projekty”.

To nieprawda, o czym przypomina Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat, która od lat współpracuje z regionami węglowymi w planowaniu sprawiedliwej transformacji.

„Z samego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST) woj. śląskie dostanie z nowej unijnej puli do 2027 r. blisko 10 mld złotych. To ponad 20 razy więcej niż dziś wspomniane pół miliarda złotych. Gdyby nie konflikt z Brukselą, te pieniądze byłyby już rok temu na kontach polskich samorządów i przedsiębiorców. Tak, jak to jest u naszych sąsiadów – w Czechach czy na Słowacji” – mówi Hetmański. Dodaje: „Co więcej, inwestycje w ramach FST generują nie tylko miejsca pracy i oszczędności w rachunkach za energię, ale też nowe możliwości do inwestycji na zrekultywowanych terenach górniczych. Dla porównania, w szumnie ogłaszanym rządowym programie wskazano projekty skazane na niepowodzenie. Na przykład skrajnie nierealistyczne inwestycje w tzw. czyste technologie węglowe”.

12:31 13-10-2023

Lewica: Naprawa rynku mieszkaniowego to wyzwanie cywilizacyjne. I my to zrobimy

„Mamy jeden z największych kryzysów mieszkaniowych w historii” – mówiła podczas konferencji prasowej Lewicy na warszawskim Żoliborzu posłanka Anna Maria Żukowska. „Ten kryzys dotyka głównie młode osoby, które mają w tej chwili do wyboru albo zaciągnąć kredyt na ponad 30 lat, albo płacić horrendalne kwoty za wynajem mieszkania, czy pokoju. To pochłania ponad połowę pensji młodych ludzi. Tak się nie da żyć, założyć rodziny, zaplanować dzieci, nie da się rozwijać” – mówiła Żukowska.

Lewica przypomniała, że jako jedyna proponuje ruszyć stronę podażową. Chodzi o pomysł budowy 300 tys. mieszkań z regulowanym czynszem w czasie jednej kadencji. „Jeśli chcemy, żeby rodziło się więcej dzieci w Polsce; żeby młodzi ludzie mieli szansę zmieniać swoje życie, podróżować po kraju, być mobilni, musimy wprowadzić program Lewicy” – przekonywała Żukowska.

Lewica potrafi budować mieszkania

Obietnicę Lewicy mają uwiarygadniać pozytywne przykłady z kraju i ze świata.

Żukowska opowiadała o polityce mieszkaniowej Berlina i Wiednia. W stolicy Austrii Lewica urządziła nawet eksperymentalną konwencję – odwiedzała osiedle Aspern-Seestadt, największy projekt zagospodarowania przestrzennego w Europie, gdzie buduje się bloki pod tani najem w wysokim standardzie i co istotne – dla wszystkich grup społecznych.

Więcej o europejskich politykach mieszkaniowych i pomyśle Lewicy pisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

„Ale to się dzieje także w Polsce – we Włocławku, Kwidzynie, Świdnicy. Tam, gdzie rządzi lub współrządzi Lewica, tam budujemy mieszkania. Mieszkania, które są dostępne, w których można mieszkać przez całe życie. Różnica jest taka, że nie przyjdzie za miesiąc landlord [red. – właściciel] i nie powie, że od jutra podwyższa czynsz o 1000 zł. Te mieszkania są w dobrym standardzie, ocieplone budowane ze standardami Nowego Zielonego Ładu” – mówiła Żukowska.

Lewica „dowozi”

„Lewica mówi o normalnych sprawach; o rzeczach, które interesują każdego człowiek. O pracy, szpitalach, leczeniu się, o szkołach, o tym, że ludzie powinni więcej zarabiać. Ale Lewica nie mówi nikomu, jak mają żyć. Nie mówi, co jest dobre, a co złe. Każdy ma prawo do wyboru” – mówił Włodzimierz Czarzasty.

Przekonywał, że rozwiązanie problemu mieszkaniowego w Polsce to wielkie wyzwanie cywilizacyjne. „Lewica swego czasu dała Polsce Konstytucję. Lewica wprowadziła Polskę do Unii Europejskiej. Teraz wyzwaniem systemowym jest to, żeby rozwiązać problem mieszkalnictwa w Polsce” – mówił Czarzasty.

I dodał, że kapitał tego wyzwania nie uniósł. „Są dwie wielkie koncepcje: dopłaty do kredytów i budowanie mieszkań na tani najem. Pierwsza to koncepcja PiS i PO. Chcę zapytać, w sposób grzeczny i sympatyczny, jak chcecie to uzdrowić, jeśli 70 proc. osób w Polsce nie ma zdolności kredytowej? A pozostałe 30 proc. ma już mieszkania” – mówił Czarzasty.

Dodał, że własność przestaje być najświętszą wartością. „Świat się zmienia, a z nim nasze przyzwyczajenia. Młodzi ludzie dziś pracują w Warszawie, jutro w Poznaniu, za miesiąc w Amsterdamie” – przekonywał Czarzasty.

„Pokazaliśmy jak to można zrobić. Lewica chce być wiarygodna. Ja zaczynamy to kończymy. Ludzie postrzegają nas jak formację, która dowiezie” – dodał.

12:21 13-10-2023

Koniec cenowego cudu na stacjach w przeddzień wyborów

Analitycy nie mają wątpliwości: to koniec paliwowego cudu na polskich stacjach. Cenę w okolicach sześciu złotych za podstawową benzynę i diesla spotkamy jeszcze na niektórych pylonach Orlenu. Inne sieci stacji łamią się częściej, nie mając już możliwości utrzymywania stawek niebezpiecznie zbliżonych do kwoty zakupu paliwa. Spełnia się więc scenariusz, który rysowali przeciwnicy PiS-u, zarzucający Orlenowi – liderowi zarówno detalicznej, jak i hurtowej sprzedaży paliw – polityczną grę cenami. Analitycy portalu e-petrol.pl już odnotowują podwyżki, które zaraz po wyborach mogą jeszcze mocniej zaboleć kierowców.

„W prognozach cen detalicznych dla rynku polskiego spodziewamy się zmian zwyżkowych dla wszystkich typów paliw. W przypadku ceny benzyny Pb98 przewidywany jest przedział cen 6,65-6,79 zł/l. Najpopularniejsza benzyna Pb95 będzie kosztowała 5,99-6,15 zł/l. Zmiana zwyżkowa dotknie także oleju napędowego – tutaj przedział cenowy wynosić będzie 6,09-6,22 zł/l. W górę pójdą także ceny autogazu, który może być sprzedawany najczęściej w zakresie od 3,03 do 3,13 zł/l.”- czytamy w analizie e-petrol.pl.

Przeczytaj także:

Specjaliści portalu zauważają, że utrzymywanie bardzo niskich cen będzie coraz trudniejsze w trudnym dla branży petrochemicznej okresie. Na jej niestabilność wpływa przede wszystkim konflikt pomiędzy Hamasem a Izraelem, który zwiększa napięcia na całym Bliskim Wschodzie. Wpływ tych wydarzeń widać już w cenach baryłki ropy.

O końcu kolejnego „cudu nad pompą” przestrzegali w ostatnich dniach również analitycy firm Reflex oraz Polaris FIZ. Nie tylko oni zwracali jednak uwagę na możliwe podwyżki cen. Członek Rady Polityki Pieniężnej Przemysław Litwiniuk w TVN24 otwartym tekstem przestrzegał przed ich wzrostem tuż po wyborach. „Szacujemy, że po wyborach paliwo podrożeje w listopadzie o co najmniej 10 procent, a w grudniu o kolejne 9 procent” – mówił w „Rozmowie Piaseckiego”, za co później został skrytykowany przez władze Narodowego Banku Polskiego. „W związku ze skandaliczną, zaskakującą, nieautoryzowaną przez RPP wypowiedzią pana Przemysława Litwiniuka, NBP informuje, że jest ona całkowicie zmyślona i nieprawdziwa. NBP nie jest od prognozowania cen paliw” – można było przeczytać w oświadczeniu NBP z 9 października. Kilka dni później widać jednak, że „zmyślona i nieprawdziwa” prognoza Litwiniuka zaczyna się sprawdzać.