„Tusk wie, że część naszych wyborców głosowałaby na niego, sama bym to zrobiła, gdyby nie było Trzeciej Drogi. Ale sporo ludzi, którzy nie znoszą PiS, już mu nie zaufa” – mówi Marta Cienkowska. Opowiada o ucieczce z Ciechanowa i epidemii, która skierowała ją do polityki
Piotr Pacewicz, OKO.press: Władysław Kosiniak-Kamysz nie zzieleniał?
Marta Cienkowska nr 2 w okręgu 16 płocko-ciechanowskim na liście Trzeciej Drogi: Czemu? Bo to ich partyjny kolor?
Z zazdrości, że Szymon Hołownia tak świetnie wypadł w debacie w TVP, a jego tam nie było.
To oni sami, we dwóch, zdecydowali, kto idzie. To nie była decyzja sztabów. Władysław Kosiniak-Kamysz miał w tym czasie wywiad w Polsacie, także ważny ze względu na odbiorcę tej stacji. Myślę, że oni doskonale wiedzieli, kto będzie lepszy w debacie. Szymon ma ogromne doświadczenie telewizyjne. Jestem mega dumna z jego występu.
Był merytoryczny, zdołał zgłosić dużo naszych propozycji, świetnie odbijał piłeczkę zwłaszcza Morawieckiemu. Dobrze się przygotował, wiedział, co ma wybrzmieć.
Był pełen energii i wypoczęty, co kontrastowało ze zmęczonym Donaldem Tuskiem, który wikłał się w sprzeczki z Morawieckim.
Wczoraj byłam w Przasnyszu, gdzie na PiS głosuje nawet 50 proc. ludzi, trudny teren. I powiem Panu, że prawie latałam nad chodnikami. Widząc Trzecia Drogę ludzie podchodzili, gratulowali. „Długo się zastanawiałam, na kogo głosować, a teraz wiem, Hołownia mnie przekonał” – słyszałam. Szymon był zdecydowany, ale pogodny. Ja też słyszę na ulicach, że „pani jest taką pozytywną osobą, a my mamy dość kłótni, za dużo tej nienawiści”.
Format debaty był dla Hołowni wymarzony, bo nie mógł za długo mówić, co mu się często zdarza. Apel do tłustych kotów, żeby zabierali już swoje kuwety to chyba najlepszy dowcip tej kampanii.
Doskonale to wyspinował, po sieci krążą rysunki tłustych kotów z kuwetami pod łapą.
To była debata Szymona, który wyrwał się z manipulacji TVP. Jego wiara i energia uskrzydliła nas w obozie Trzeciej Drogi.
Jest Pani z Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem na ty? Jasne. U nas wszyscy są na ty.
Rozmowa z Martą Cienkowską z Trzeciej Drogi to trzeci wywiad Piotra Pacewicza z polityczkami opozycji. Poprzednio rozmawiał z Kingą Gajewską (nr 2 z Koalicji Obywatelskiej w tzw. obwarzanku warszawskim) i z Katarzyną Kotulą (jedynka Lewicy w Gdańsku).
Czy Trzecia Droga to coś więcej niż dobra nazwa?
Dla mnie Trzecia Droga to koniec rządów Prawa i Sprawiedliwości, które uważam za drogę pierwszą, którą Polska idzie choć już dawno minęliśmy znak „droga bez przejazdu”, choć lepiej pasowałoby „Dead End”. Drogą drugą jest to, co było przed 2015 rokiem.
Decydując się na kandydowanie kilka tygodni temu, chciałabym, żeby w Polsce nie było tak jak jest, ale też nie było tak, jak było. Trzeba przerwać ten spór dwóch zwaśnionych rodów, mam wrażenie, że wiele z nas zostało bez własnej zgody uwikłanych w osobistą wojnę Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Nadszedł czas dla takich ludzi jak ja, którzy nigdy nie byli w polityce, a chcą, żeby coś się w tym kraju zmieniło.
Dużo jestem w terenie, rozmawiam z ludźmi, co słychać po mojej chrypie. Jako Trzecia Droga nie zwracamy się – jak Koalicja Obywatelska – do mieszkańców Warszawy i innych dużych miast, nie wygłaszamy godzinnych przemówień transmitowanych na żywo w telewizji, nie mamy wypasionych meetingów w największych halach, ale wychodzimy wprost do ludzi. I nie zapominamy o mniejszych miejscowościach.
Używa Pani określenia, że bitwa PiS z KO to starcie seniorów. Jako rocznik 1987...
Ale jeszcze młodsza duchem... Mam poczucie, że to wszystko już było, a trzeba spojrzeć na to, co będzie.
Odrzucenie pierwszej drogi PiS to oczywistość. Ale macie problem, jak się od tego Tuska zdystansować, z którym tyle was ideowo i programowo łączy i z którym macie razem rządzić.
Rzeczywiście jest taki problem? Mamy zupełnie innych wyborców. Widać to w sondażach, ale przede wszystkim w rozmowach z wyborcami. Miałam taki happening pod Pałacem Kultury, nazywało się to „Odwieź słoik do mamy i zagłosuj”. Bo to w małych miejscowościach jest nasz elektorat. Już taki Płock ze 120 tys. mieszkańców jest raczej Koalicji Obywatelskiej. Ale ludzie z mniejszych miejscowości są bardziej pamiętliwi i mają do dziś pretensje do Platformy Obywatelskiej za podwyższenie wieku emerytalnego czy za gimnazja. Oczywiście przede wszystkim są zmęczeni tym, co dzieje się przez ostatnie 8 lat, ale chcą dostać nowe propozycje od nowych ludzi.
Czy w tej sytuacji wezwanie Tuska z Marszu Miliona Serc, żeby głosować na Trzecią Drogę i Lewicę, to nie był pocałunek śmierci?
Donald Tusk próbuje nas tak „ucałować” od półtora roku, odkąd w lipcu 2021 wrócił do polskiej polityki. On po prostu wie, że część naszych wyborców mogłaby głosować na niego, sama bym pewnie to zrobiła, gdyby nie było Trzeciej Drogi. Chce, żeby jak najwięcej osób poparło Koalicję Obywatelską, ja go za to nie winię.
Ale sporo ludzi, którzy nie znoszą PiS, Tuskowi po prostu nie ufa i nie zaufa.
Trochę dlatego, że dociera do nich propaganda TVP, a trochę dlatego, że pamiętają jego błędy, gdy był premierem.
Ja nie chcę Donalda Tuska rozliczać za to, co było 10 lat temu. Jestem za tym, żeby iść do przodu, szukać rozwiązań na lepszą Polskę, ale bez takiego populizmu, jak propozycja KO, żeby wprowadzić 800 plus już od czerwca 2023 roku. No przepraszam, ale jak będziemy rozdawać pieniądze na prawo i lewo, to inflacja nigdy nie zgaśnie. Albo to babciowe, niezrozumienie potrzeb kobiet...
No dobra, przestaję narzekać, bo wiem, że po wyborach będzie lepiej. Trzecia Droga ma już 11-12 proc. w prognozach wyborczych, a to nie koniec, bo po debacie w TVP rośniemy.
Cieszę się na dobry wynik Koalicji Obywatelskiej, ale oni nie przekroczą pewnego progu. Cieszę się też na dobry wynik Lewicy. Uważam, że to będzie super rząd, który coś zmieni w tym kraju. Szczerze i mocno w to wierzę.
Ale czy dobrze zrozumiałem, że gdy Tusk zachęcał do głosowania na Trzecią Drogę i Lewicę, to było to według Pani nieszczere? Chciał pokazać, że jest taki koncyliacyjny, żeby przyciągnąć do siebie waszych wyborców?
Tak uważam. On jest świetnym taktykiem politycznym.
Bije Pani w III RP przed 2015 roku. Pamięta Pani, kto był ministrem pracy i polityki społecznej w rządach Tuska i Kopacz?
I był bardzo dobrym ministrem. Kosiniakowe 1000 zł miesięcznie dla każdej mamy z dzieckiem...
...przez rok.
To była sensowna polityka wsparcia rodzin w szczególnym momencie, a nie to sypanie pieniędzy wszystkim, jak 500 czy 800 plus.
Współpraca z partią Kosiniaka-Kamysza to szansa dla Polski 2050. W powiecie ciechanowskim jest wielu zwolenników PSL, bo to są tereny rolnicze. W samym Ciechanowie od 2014 roku rządzi super prezydent Krzysiek Kosiński, młody facet, jeden z tych, którzy odczarowują PSL. Z kolei Polska 2050 ma duże poparcie koło Sierpca, czuję tam wielką energię. Ludzie podchodzą, pytają, szukają tej trzeciej opcji. Lewica dla małych miast idzie zbyt szybko do przodu z hasłami, których ludzie w mniejszych miejscowościach nie rozumieją.
Chodzi o to, żeby mówić mniej o równości małżeńskiej i aborcji, a więcej o żłobkach?
Chodzi o to, żebyśmy w końcu zajęli się problemami ludzi. My chcemy skończyć z kolejkami do lekarzy, wprowadzić rodzinny PiT, akademik za złotówkę, 6 proc. PKB na oświatę, dobry angielski w każdej podstawówce...
Każda z tych waszych – jak je nazywacie – gwarancji wymagałaby dopytania, nie tylko dlatego, że udzielacie ich na wyrost, bo rząd będzie koalicyjny.
Oczywiście należałoby dyskutować o konkretach. Tymczasem media, które muszę teraz śledzić na bieżąco, są nie do wytrzymania,
już nawet ja nie potrafię znieść tej wiecznej nawalanki.
Z kim nie rozmawiam w mniejszych miejscowościach, mówi, że czasem po prostu wyłącza telewizor.
W powiecie ciechanowskim PiS w 2019 roku miał 54 proc., KO – 16 proc., PSL – 14, SLD – 9. W wyborach 2020 Duda zebrał 55 proc., Trzaskowski – 22 proc., Hołownia – 10 proc., Kosiniak-Kamysz tylko 3 proc. PiS dalej dominuje?
Wszystko zależy od miasta. Jakby pogadał Pan z ludźmi w Mławie, to by Pan usłyszał PiS, PiS, PiS, mogą mieć nawet 60 proc. poparcia, ale już w Ciechanowie, czy Sierpcu jest inaczej.
W tym moim okręgu wyborczym widać, jak PSL zyskał na koalicji z nami, bo przewietrzyliśmy im partię i odświeżyliśmy listy kandydatów. W PSL wiele osób już kandydowało, było w Sejmie czy sejmiku wojewódzkim. Mają w swoich szeregach wielu samorządowców. I dobrze, bo wiedzą, jak zbierać głosy, pracować w terenie, ale świeża krew Polski 2050 dużo im dała, bo po wyborach prezydenckich 2020 trochę podupadli. Początki współpracy były ciężkie, ale teraz czerpiemy z siebie nawzajem. My korzystamy z ich doświadczenia starych wyjadaczy. Zawsze jak rozmawiam z szefem produkcji kampanii PSL, to mi mówi „Martunia, przecież my to robimy od lat, ty mi zaufaj”.
Niech zgadnę. Facet po 60-tce?
Koło 60. My z kolei wiele rzeczy robimy niekonwencjonalnie, out of the box. Dzielimy się też rolami, bo ja np. nie znoszę oficjalnych uroczystości, pozowania do zdjęć, ubierania się w garsonki, a to też trzeba robić. Ja z kolei robię totalne rzeczy w internecie, no i chodzę po ulicach, gadam, rozdaję ulotki, przekonuję ludzi. Wydusiłam program kobiet, który został przyjęty przez obie strony. Miałam wątpliwości, ale teraz wiem, że koalicja to była dobra decyzja. Jako Polska 2050 nie poradzilibyśmy sobie sami, ale i oni też by sobie nie poradzili bez nas.
Akcentuje Pani prawa kobiet, ale na jedynkach Trzeciej Drogi kobiet jest dziewięć, a facetów 32. Gorzej wypadła tylko Konfederacja. Taki jest męski klimat podtatusiałych, albo i poddziadziałych aktywistów PSL?
Nikt w PSL nie ukrywał, że to męska partia, ale starają się to zmienić. Proszę zwrócić uwagę, ile jest u nas kobiet na miejscach biorących, sama jestem dwójką z nadzieją na mandat. Musieliśmy szukać najmocniejszych kandydatów i często okazywało się, że jedynka to jednak facet.
Pani jedynką Piotr Zgorzelski z PSL.
Marszałek, doświadczony polityk, ale wspierający, także dla naszej inicjatywy kobiet, nie mogę narzekać. Myślałam, że będzie trudniej, bo jako tzw. młoda kobieta, chcę zawojować okręg płocko-ciechanowski, gdzie od lat wszystko było ustawione pod facetów. Ale czuję wsparcie tamtej strony, także na końcówce kampanii, gdy już wszyscy jesteśmy zmęczeni, a chcemy jeszcze tyle zrobić.
Szczególnie młode kobiety postrzegają PSL jak panów staruszków, którzy już swoje w ławach sejmowych wysiedzieli. Ale sama jestem zdziwiona, że jest w PSL młode pokolenie, wieje wiatr zmian. Młody aktywista z PSL mówi na konferencji: precz z dziadersami, bo nadchodzi czasu młodych rolników. Oni nie uprawiają roli, jak to się robiło jeszcze 15 lat temu, ich gospodarstwa to nowoczesne przedsiębiorstwa. Stereotypowo podchodziłam do rolników. Biję się w piersi.
Jak na polską politykę wasi liderzy to młodzieńcy. Hołownia trochę chyba udaje młodszego niż jest, ale Kosiniak-Kamysz, jest pewnie w Pani wieku.
No nie, jest już po czterdziestce. Szymon właśnie skończył 47 lat. Ale obaj są świeżymi tatusiami, Ela Szymona ma prawie 2 lata, a Maryśka pięć.
To są fajni młodzi ojcowie, co daje inną perspektywę, są po prostu bliżej życia.
A przy tym są spoko liderami. U nas nie ma takiej super dyscypliny, że każdy ma robić tak, jak chce lider. Zastanawiamy się wspólnie, co wyjdzie najlepiej. A jak sztaby nie mogą się dogadać, to oni do siebie dzwonią, byłam tego świadkiem. I co robimy? A ty jak uważasz? A ty? I czasem znajdują w ogóle trzecią, zupełnie inną drogę (śmiech) to znaczy opcję.
Pani przedstawia się jako rzeczniczka małych miejscowości. Rozumiem, bo to wielki elektorat: w miastach do 20 tysięcy mieszka 5 mln ludzi, a między 20 a 100 tys. dodatkowe 7 i pół miliona. Mówi Pani, żeby tak zmienić życie w tych miejscowościach, żeby nie trzeba było wyjeżdżać.
No, wie Pan, ja sama chciałabym zostać w Ciechanowie.
Trudno mi w to uwierzyć. Zrezygnowałaby Pani z kariery zawodowej, nie prowadziła projektów w Polsce i za granicą? Jest Pani kobietą sukcesu, z wielkiego miasta, wielkiego świata.
Ale ja podejmując tamtą decyzję zapłaciłam straszny koszt, oddaliłam się od rodziny [łamie się jej głos].
To jest takie poruszające, bo jestem bardzo związana z rodziną. Podjęłam trudną decyzję, wbrew rodzicom. Bardzo, bardzo, bardzo chciałabym dalej mieszkać w Ciechanowie, gdzie żyje się spokojniej, nie trzeba cały czas biegać, podejmować szybkich decyzji. Wyobraźmy sobie, że mogłabym mieć, i jedno, i drugie, żyjąc w Ciechanowie, mogłabym osiągnąć tyle samo, jednocześnie nie zostawiając rodziny.
Zresztą, co Pan, jako warszawiak z urodzenia, prawda?, może o tym wiedzieć.
Wiem, że wyjechała Pani mając 15 lat. Myślałem, że to była przeprowadzka całej rodziny.
Nie. Po prostu powiedziałam rodzicom, że już czas, żebym poszukała edukacji, która da mi osiągnąć to, co zawsze chciałam zrobić w życiu. Bo tak w ogóle chciałam zostać dziennikarzem politycznym. To było moje marzenie. Chciałam dostać się na dobre studia, byłam po prostu głodna wszystkiego, wiedzy, kultury, innego życia. W Ciechanowie mogłam po szkole pójść na blokowiska, połazić, pograć w piłkę, piłkę nożną, albo zamknąć się w naszym domu i czytać książki. Internet dopiero raczkował, nie było komórek.
Powiedziałam rodzicom, że muszę iść do szkoły w Warszawie, czy im się to podoba, czy nie, to było jeszcze przed egzaminem gimnazjalnym. Znalazłam liceum Sióstr Zmartwychwstanek na Żoliborzu, tam jest na miejscu internat, więc nie muszą się o mnie martwić.
Byłam bardzo upartym dzieckiem, proszę mi wierzyć, bardzo.
W końcu się zgodzili, ale tato mocno to przeżył, nie był w stanie, po prostu nie był w stanie mnie zawieźć do tej szkoły i zostawić.
Później już przyjeżdżał, żeby mnie zabrać na weekend, ale wracać musiałam sama.
Pani jest jedynaczką?
Nie, mam siostrę, która mieszka już pod Warszawą. Nasze relacje też na tym ucierpiały.
Rozumiem. Ciechanów to Pani raj utracony.
Jestem bardzo związana z tym miastem. Moja mama jest fryzjerką, pracuje od 16. roku życia, a jak miała 20 lat, to otworzyła salon fryzjerski w piwnicy naszego domu. Mama była zawsze zabiegana, tata, który jest kucharzem, też był zawsze w pracy, więc ja przychodziłam do salonu i rozwiązywałam zadania radząc się pań, które robiły sobie trwałą. Niektóre z nich spotykam teraz na ulicy i okazuje się, że mnie pamiętają i mówią, że jak tak, to będą na mnie głosować. Niesamowite.
A co tej kariery... Mam swoją firmę eventowo-reklamową, robiłam wydarzenia, kampanie w Polsce, za granicą. Ostatnio wyprodukowałam wystawę w Parlamencie Europejskim o granicy polsko-białoruskiej. To był mój pomysł, który pilotowała Róża Thun, europarlamentarzystka z Trzeciej Drogi. Ale jak tak sobie czasem usiądę wieczorem, to myślę, że kurczę, może rzeczywiście udało mi się coś zrobić, tu wyprodukowałam fajny spektakl „Album Karla Hockera”, a tu zrobiłam fajny festiwal Eye On Culture. No dobra, ale dla mnie to nie było wystarczające, pewnie dlatego poszłam do polityki. Czuję, że jest tyle rzeczy do zrobienia naprawdę, które trzeba zrobić. I mam w sobie misję, że nie ma rzeczy niemożliwych.
A konkretnie? Jak Pani weszła do polityki?
Moje życie się składa z dziwnych przypadków, ale mam czasem poczucie, że po prostu tak miało być. Jak wiosną 2020 roku zaczęła się pandemia, to musiałam znaleźć sobie jakiś nowy cel.
Bo pracy nie było.
Po prostu nie było pracy. A jak się prowadzi działalność gospodarczą, to jest to poważna sprawa. Są zatrudnieni ludzie, trzeba im płacić, wynajęte magazyny, a przychodu nie ma, bo wszystkie wydarzenia, wszystkie kampanie zostały zahamowane.
Ile osób pani zatrudniała?
Pracuję projektowo, zatrudniam aktorów, marketingowców, grafików, komputerowców. W ostatnie wakacje to było około 30 osób.
Wracając do pandemii – miesiąc spoko, drugi miesiąc jeszcze w miarę, ale potem... Nienawidzę siedzieć w domu i nic nie robić, doprowadza mnie to do szału. Najpierw doszłam do wniosku, że będę pomagać innym przedsiębiorcom. Bo skoro ja muszę sięgać po tarcze pomocowe, to moi znajomi z branży też. A ja akurat jestem świetna w pisaniu wniosków o granty i dofinansowanie, więc dlaczego im nie pomóc?
Zaczęłam wspierać firmy w staraniach o dofinansowania z funduszu kowidowego. Potem uznałam, że czas na doszkalanie się w dziedzinie IT. Jest taki świetny system zarządzania Agile, zrobiłam papiery Scrum Mastera.
Aż doszłam do wniosku, że może ta epidemia to czas na to, na co nigdy nie miałam czasu, bo byłam skupiona na tym, żeby więcej, szybciej, lepiej. Może to czas, żeby pomóc ludziom, którzy są w potrzebie? I zaczęłam pomagać osobom w kryzysie bezdomności, piekłam ciasta, robiłam kanapki. Segregowałam też ubrania, sama miałam sporo ciepłych, roboczych ubrań po różnych projektach
Miało to coś wspólnego z Polską 2050?
Pracowałam jako wolontariuszka w Stowarzyszeniu Polska 2050. Zobaczyłam na Facebooku, że jest grupa, która zawiązuje się u mnie na Woli i zapytałam, czy nie potrzebują pomocy. Po wyborach prezydenckich 2020 powstawały struktury w mniejszych miejscowościach i dzielnicach dużych miast.
Potem ktoś ze stowarzyszenia wysłał mi ankietę kompetencyjną i poprosili mnie o pomoc, jako specjalistkę od eventów. I tak krok po kroku zostałam szefem operacyjnym zespołu Polski 2050. Potem powstała partia, i ja ich wspierałam cały czas, ale tylko organizacyjnie. Aż tu nagle na początku sierpnia dzwoni do mnie Szymon i mówi: „Słuchaj Ciena, bo tak się do mnie zwraca, musisz już przestać się chować, bo robisz dla nas masę fajnych rzeczy, ale może byś w końcu zawalczyła razem z nami?”.
Odpowiedziałam: „Człowieku, ja mam tyle rzeczy na głowie, do takiej kampanii to się trzeba przygotować, już za późno. Temu kandydatowi obiecałam, tamtemu obiecałam”. Szymon na to, że sobie poradzą sami. Odmówiłam, ale zmieniłam zdanie. Dostałam ogromne wsparcie od ludzi z organizacji, przyjaciół, od mojej rodziny.
Rozumiem, że stosunki się ułożyły.
Tak, jak najbardziej. Zadzwoniłam do taty, a on mówi „Boże, dziecko, ale jestem z ciebie dumny”. Przyjaciółka mi powiedziała, że wszystko, co robiłam do tej pory, kierowało mnie na tę drogę.
Z sondaży wynika, że sporo wyborców niezdecydowanych myśli o głosowaniu na Trzecią Drogę. Z naszego ostatniego Ipsosa wiemy, że z przekazów partyjnych najbliższy jest im wasz slogan„, aż połowa wybrała twierdzenie, że ”nie jestem już w stanie wytrzymać wciąż tych samych kłótni, Polacy muszą się wreszcie dogadać". Czy Pani, jako specjalistka od marketingu, mialaby pomysł, jak ich zachęcić.
To najtrudniejsze pytanie, ale OK.
Powiedziałabym, że to są najważniejsze wybory po 1989 roku. I że trzeba na nie iść, niezależnie na kogo będziecie głosować, po to, żeby Sejm był naprawdę reprezentacją polskiego społeczeństwa. Bo średnia wieku posłów to ok. 55 lat, większość, ok. 70 proc. to mężczyźni. Bardzo szanuję starszych ludzi, ale skąd oni mają wiedzieć, jakie są nasze potrzeby, ludzi młodych, kobiet, mieszkańców i mieszkanek mniejszych miast. A ja to wiem.
Podobnie jak wy, tęsknię za Polską równych szans. Jestem stąd, z Ciechanowa. Wyjechałam wiele lat temu, żeby dać sobie szansę na osiągnięcie sukcesu. Nie zrobiłabym tego, gdybym miała ją w moim rodzinnym mieście, nie opuściłabym swojej rodziny, którą bardzo kocham.
To nieuczciwe, że dziś o możliwościach rozwoju decyduje kod pocztowy – pięć cyfr, które albo dają, albo odbierają szansę na lepsze życie.
Chciałbym, żebyście uwierzyli w swoją sprawczość, bo tylko wasze głosy mogą zmienić naszą rzeczywistość. Możemy się obudzić 16 października w demokratycznym państwie, gdzie nikt nam niczego nie będzie narzucał, kazał, wciskał propagandy, będziemy mieli merytoryczny i uczciwy rząd.
Trzecia Drogą jest gwarancją, że się to uda, bo Koalicja Obywatelska nie zrobi tego sama. Jesteśmy też gwarancją, że cała opozycja poda sobie ręce i będziemy współpracować. Bo my w Polsce 2050 pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie się dogadać z najstarszą partią na polskiej scenie politycznej.
Tworzymy mądre, umiarkowane i przewidywalne centrum. Trzecia Droga jest skupiona na inwestowaniu, my nie chcemy rozdawać ludziom pieniędzy. My chcemy, żebyśmy wspólnie te nasze pieniądze zainwestowali. Żeby była lepsza edukacja, lepsza opieka zdrowotna, I żeby sytuacja kobiet się poprawiła, o co będą osobiście walczyć i wszystkie dziewczyny Polski 2050 i z PSL też.
Wspierają nas nasi liderzy Hołownia i Kosiniak-Kamysz, ale to nie oni będą nam mówić, dlaczego prawa kobiet są ważne, to my będziemy o tym mówić. Kiedy mówimy o mądrym inwestowaniu, to dotyczy to także praw, możliwości i marzeń kobiet, które świetnie rozumiem, bo sama się nimi kieruję.
Wybory
Szymon Hołownia
Jarosław Kaczyński
Władysław Kosiniak - Kamysz
Kornel Morawiecki
Donald Tusk
Polska 2050
Prawo i Sprawiedliwość
PSL
Trzecia Droga
wybory 2023
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze