Wśród kadry z wyższym stopniem jest „beton”, kompletne odcięcie od rzeczywistości, zmian społecznych. Homofobia. Jak trafię na przełożonego homofoba, to nie będę mógł z tym nic zrobić, bo władza wyższych stażem dowódców jest w wojsku niemal nieograniczona
W najnowszym cyklu OKO.press i Kampanii Przeciw Homofobii zaglądamy do polskiej armii i sprawdzamy, w jakiej sytuacji są żołnierze LGBT+ i czego oczekują od polskiego państwa, żeby czuć się bezpiecznie. Część bohaterów występuje pod swoimi imionami, reszta – w obawie przed reperkusjami – zgodziła się porozmawiać anonimowo.
KPH: Dlaczego poszedłeś do wojska?
Były żołnierz: Pochodzę z małego miasta, moja rodzina jest bardzo wierząca. Nikt nigdy mi nie powiedział, że to jest okej, że jestem gejem. Moi rodzice nie stworzyli mi takiej przestrzeni, nie znalazłem jej również w szkole. Chciałem jak najszybciej wyjść z domu, więc wybrałem drogę, która pozwoliła mi wcześnie uniezależnić się od rodziców – poszedłem na studia wojskowe. U mnie w rodzinie są osoby związane z wojskiem, dlatego to rozwiązanie było mi w pewien sposób bliskie.
I wpadłeś z deszczu pod rynnę?
Trochę tak, ale konsekwencje tej decyzji dotarły do mnie później. Zobaczyłem, że wśród kadry z wyższym stopniem jest „beton”, kompletne odcięcie od rzeczywistości, zmian społecznych. Homofobia. Bałem się, że trafię na przełożonego homofoba i nie będę mógł z tym nic zrobić, bo władza wyższych stażem dowódców jest w wojsku niemal nieograniczona.
Co twoim zdaniem powinno się zmienić?
Dużą zmianą byłoby już samo to, żeby debata na temat osób LGBT+ w wojsku i innych służbach mundurowych w ogóle się zaczęła. Nie ukrywajmy, że takie stereotypowo męskie przestrzenie przyciągają gejów i lesbijki, co prawda z różnych powodów, ale tak jest.
Myślę, że osób LGBT+ w szeregach jest sporo. A nikt o tym nie mówi.
Wojsko sobie jeszcze nie poradziło do końca z kobietami, nie ma procedur np. związanych z tym, w jaki sposób można dotykać kobiet. Koleżanka mi mówiła, że dopiero na trzecim roku prowadzący ją dotknął na zajęciach ze strzelania, ustawił jej poprawną pozycję.
Myślę, że osoby LGBT+ to widzą i jeszcze bardziej się blokują, obawiają się takiego nieporadnego traktowania. Kobiety się skarżyły, że na szkoleniu podstawowym przy sprawdzaniu porządku w szafkach musiały się tłumaczyć, dlaczego mają tampony czy podpaski – instruktorzy (mężczyźni) nie uwzględnili ich w wytycznych. A społeczność LGBT+ to już w ogóle jest tabu, tajemnica. Mam nadzieję, że w związku ze zmianą władzy coś się tutaj ruszy.
Spotkałeś się z homofobią w swoim otoczeniu w wojsku?
Spotkałem się z homofobicznymi tekstami wyższych stopniem, nie były skierowane bezpośrednio do mnie, ale jakbym trafił na takiego przełożonego, mogłoby być ciężko. Tego się bałem chyba najbardziej.
Dlaczego?
W wojsku jesteś masą, uniformem, który musi reprezentować instytucję. Właściwie niezależnie od tego, o jakim kraju mówimy, to jest trochę na pokaz. Rozmawiałem kiedyś ze znajomym z armii kanadyjskiej, podzielił się ze mną obserwacją, że wojsko jest zawsze do tyłu za rzeczywistością społeczną.
Nasze wojsko jest jeszcze w komunie, albo dopiero zaczyna z niej wychodzić, z tego podejścia, że musisz być karna. Przełożony może kazać ci zrobić cokolwiek, czepiać się najdrobniejszego szczegółu twojego wyglądu, a ty masz się słuchać. Z tego, co zauważyłem, zmiana mentalności idzie od dołu, od młodych ludzi.
Sama góra też ma szerszą perspektywę, pisze artykuły, planuje reformy. Deklaruje, że widzi potrzebę traktowania żołnierzy jako drużyny specjalistów, a nie bezwolnej masy, którą ktoś zarządza. Najgorsi są ci, którzy są w środku, to tutaj jest oporny na zmiany „beton”, zakochany we władzy i idiotycznych procedurach, pastowaniu butów. Ci na dole chcą zmian, bo są ambitni, chcą się piąć w górę, ale ci pośrodku wszystko blokują. I to właśnie oni zawsze znajdą pretekst, żeby kogoś docisnąć.
Jest jakieś miejsce, do którego można się zwrócić, jeśli doświadczasz nękania ze strony przełożonych?
Możesz iść porozmawiać z psychologiem, ale to się nie przekłada na żadne zmiany, poprawę twojej sytuacji. Psycholog nie ma żadnej władzy, nadal wszystko zależy od przełożonych. Nawet, jak pojawiły się samobójstwa, wsparcie psychologiczne ograniczało się do przeprowadzenia wśród studentów ankiet i porozmawiania o naszym samopoczuciu, grupowo.
Malowanie trawy na zielono.
Samobójstwa?
Tak. Wkrótce potem jeden student się powiesił poza terenem uczelni, drugi na kablu od laptopa na klamce u siebie w pokoju i ktoś z kadry strzelił sobie w głowę. Pamiętam, że po tym samobójstwie poza uczelnią pewien wysoko postawiony dowódca powiedział, że cieszy się, że ten chłopak powiesił się na zewnątrz, bo to oznacza, że miał problem ze sobą, ale nie jest to problem wojska.
I nic poza tym psychologiem się nie wydarzyło?
No nie. Ja uważam, że po czymś takim to powinni uczelnię zamknąć na pół roku, jakieś służby powinny tam wjechać, przeprowadzić kontrole wzdłuż i wszerz. Powinni zwolnić połowę ludzi, którzy tam pracują i dopiero otworzyć szkołę na nowo, bo to nie jest normalne. To, co się dzieje, za jakiś czas znowu wybije, bo ktoś nie wytrzyma. Nie wystarczy tego zamieść pod dywan. Ciekaw jestem, czy zmiana statusu studentów coś zmieniła, czy jest lżej (teraz studenci są traktowani jak zawodowi wojskowi, mają więcej przywilejów, np. związanych z wychodzeniem poza teren uczelni).
Ale ty tego nie doczekałeś, zrezygnowałeś.
To jest najtrudniejszy kawałek, bo nie mam pewności, czy to, co zrobiłem, jest zgodne z prawem, czy jeszcze gdzieś na jego granicy. Dlatego poprosiłem o anonimowość. W którymś momencie podjąłem decyzję, że muszę stamtąd uciekać, niestety.
Zasady są takie, że na pierwszym roku można po prostu odejść, bez zobowiązań i kosztów. Od drugiego roku, kiedy chce się odejść, trzeba spłacić każdy kolejny rok lub odpracować w wojsku dwukrotność, czyli jeśli rezygnujesz na piątym roku, masz dług 10 lat, albo jakąś kosmiczną kwotę 100.000 zł do zapłacenia. Ja zdecydowałem się odejść po licencjacie. Zależało mi na tym, żeby mieć jakieś wyższe wykształcenie.
Jak wybrnąłeś z tych opłat i odpracowywania?
Tak się złożyło, że pod koniec studiów miałem wypadek na poligonie, upadłem mocno na plecy. W międzyczasie się dowiedziałem, że jedynym sposobem, żeby nie spłacać długu wobec wojska, jest orzeczenie lekarskie. Wojskowa komisja lekarska sama musi z ciebie zrezygnować, uznać, że się nie nadajesz do służby. Wymyśliłem, że skoro miałem ten wypadek, plecy mnie bolą, to może być dobry początek, żeby się zacząć stamtąd wygrzebywać. Poszedłem do lekarki, którą mieliśmy w jednostce, trochę podkoloryzowałem, że te plecy to mnie strasznie bolą przez cały czas, nie do wytrzymania.
Uwierzyła ci?
Patrzyła na mnie, słuchała, w końcu zapytała mnie wprost, co ma napisać: czy chcę iść na komisję lekarską, czy mam świadomość, że jak ona to wszystko napisze, to prawdopodobnie mnie uznają za niezdolnego do służby. Powiedziałem, że tak. Odpowiedziała, że mi pomoże. Dostałem skierowanie na tę komisję, wydali mi obiegówkę, z którą musiałem odwiedzić różnych specjalistów, w tym psychiatrę.
Zacząłem się martwić, że te plecy to może być za mało i mogą mnie uznać za niezdolnego do skoków spadochronowych, a nie do służby w ogóle. Stwierdziłem, że zagram va banque i poproszę jeszcze o skierowanie do psychologa. Pan z komisji już zaczął wtedy coś podejrzewać, zapytał, czy chcę być w wojsku. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że nie. Każdy kolejny lekarz, do którego przychodziłem, zadawał mi to pytanie, co mi pokazało, że jest ciche przyzwolenie na taką drogę wyjścia z wojska.
Lekarze na tej podstawie wiedzieli, czy mają mnie podciągać w górę, że jest wszystko w porządku, bo mnie ktoś wysłał na komisję, a ja chcę zostać, czy że przyszedłem sam i chcę odejść.
A miałeś coś w końcu z tymi plecami?
Tak, miałem uszkodzony jeden krąg. Ale to by nie wystarczyło, dobrze czułem. Z tym psychologiem to też był dobry ruch, poszedłem do pani psycholog i powiedziałem jej prawdę o mojej orientacji, rodzinie, strachu przed homofobią przełożonych. Powiedziała mi, że się cieszy, że nic sobie nie zrobiłem i że tak się kończy moja historia w wojsku. Po czym napisała mi opinię, że mam zaburzenia osobowości. Zapewniła mnie, że teraz mnie na pewno wywalą. Poszedłem z tym do psychiatry, bo to po jego stronie jest podjęcie decyzji na podstawie badania i opinii psychologa.
Psychiatra też od razu się zorientował, że chcę odejść i zapytał o powód. Powiedziałem mu, że jestem gejem. Zapytał mnie jeszcze czy jestem w homoseksualnym związku. Potwierdziłem, na co on odparł „rozumiem” i przybił mi pieczątkę. Tak sobie później myślałem, co miał wtedy w głowie, że uznał, że to mnie dyskwalifikuje z wojska, nie jestem Polakiem, czy co?
Sprytnie to wymyśliłeś.
Tak, trochę musiałem się zastanowić. Ci, z którymi rozmawiałem o odejściu, radzili mi, żebym powiedział, że się moczę w nocy, to wtedy już na bank mnie wywalą. Żołnierz musi sobie dobrze radzić ze stresem. Nie chciałem robić takiego hardcoru, więc postanowiłem powiedzieć prawdę, zobaczyć, czy ktoś mi zechce pomóc. Całe szczęście się udało.
Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć obecnemu rządowi jako były wojskowy? Coś powinno się w Polsce zmienić, żeby osobom LGBT+ żyło się lepiej?
Związki partnerskie albo jakaś inna forma regulacji dla par niehetero. Choć i tak jestem w szoku, że debata o związkach partnerskich jest na takim poziomie, że mamy projekt. Wszyscy w sumie uznali wspólnie, chyba oprócz PiS-u i Konfederacji, że ten status prawny musi być uregulowany w taki lub inny sposób. To już jest dużo, to zmiana mentalna, że ludzie faktycznie już uważają, że to jest normalne. Regulacje dotyczące związków LGBT+ pomogłyby też osobom w wojsku, zarówno jeśli chodzi o sposób traktowania przez przełożonych, jak i o benefity.
Rozmawiała: Olga Pawłowska-Plesińska, Stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii
Redagowali: Anton Ambroziak, OKO.press; Olga Pawłowska-Plesińska, KPH
Jesteś osobą LGBT+ i pracujesz w wojsku, studiujesz na wojskowej uczelni, jesteś w rezerwie lub działasz w Wojskach Obrony Terytorialnej? Chcesz podzielić się swoim doświadczeniem i poznać inne wojskowe osoby LGBT+? Skontaktuj się ze Stowarzyszeniem Kampania Przeciw Homofobii i OKO.press. Mając na względzie Twoje bezpieczeństwo, zapewniamy pełną anonimowość: [email protected] +48 22 423 64 38, [email protected]
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze