Julia Dauksza
Julia Dauksza
Prawie 11 mln zł zarobiły w pierwszym półroczu 2017 Lasy Państwowe sprzedając drewno z Puszczy Białowieskiej. To tyle co w całym zeszłym roku. Wiadomo jakimi kanałami prowadzona jest sprzedaż. Nie wiadomo jednak wciąż, dokąd dokładnie trafia drewno. Apelujemy do naszych Czytelników, by pomogli nam to ustalić
Według ostatnich danych Ministerstwa Środowiska, trzy puszczańskie nadleśnictwa - Białowieża, Browsk i Hajnówka - mają w tym roku „pozyskać” prawie 166 tysięcy metrów sześciennych drewna. Tyle drzew nie wycięto w Puszczy od 1988 roku.
Realizacja planu przebiega sprawnie. Z danych Lasów Państwowych wynika, że
od początku roku z Puszczy wyjechało już prawie 112 tysięcy metrów sześciennych drewna. To prawie dwa razy tyle, ile w całym 2016 roku - wtedy pod wycinkę poszło 65 tysięcy metrów sześciennych drzew.
Wraz ze skalą wycinki podwoił się też przychód Lasów Państwowych. Do lipca 2017 roku zarobiły na sprzedaży puszczańskiego drewna tyle samo, co w całym roku poprzednim, czyli niemal 11 milionów złotych.
Uwaga! Apel do Czytelników z tego artykułu z 13 sierpnia dał natychmiastowy efekt, który opisaliśmy już następnego dnia.
Lasy Państwowe utrzymują, że na terenie Puszczy Białowieskiej prowadzą jedynie „niezbędne działania zmierzające do ochrony siedlisk i gatunków oraz zapewnienia bezpieczeństwa publicznego”. Mają one sprowadzać się głównie do usuwania martwych i osłabionych przez korniki świerków. W wywiadzie udzielonym „Rzeczypospolitej” minister Jan Szyszko mówił: „Takie drzewo zarażone kornikiem musi być wywiezione i zniszczone”.
Zweryfikowaliśmy te deklaracje. Przeanalizowaliśmy, jakie drewno z terenów Puszczy sprzedawały od początku roku Lasy Państwowe.
Aktywiści Obozu dla Puszczy w ubiegłym tygodniu alarmowali o kilkudziesięciu ciężarówkach wywożących ścięte drzewa z terenu Puszczy Białowieskiej. Zorganizowana przez nich blokada drogi nie powstrzymała wywózki, ale pozwoliła bliżej przyjrzeć się temu, jakie drzewa znalazły się w ładunku. Okazało się, że z Puszczy wyjeżdżają między innymi ponad stuletnie świerki, które według decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie miały prawa opuścić Puszczy. Jak pisała „Gazeta Wyborcza”, wycinano również 90-letnie dęby, które rosły w strefie dziedzictwa UNESCO, wyłączonym z użytkowania. Również one zostały wystawione na sprzedaż.
OKO.press spróbowało oszacować skalę biznesu. Pomógł w tym portal aukcyjny e-drewno.pl, na którym odbywa się na bieżąco sprzedaż drewna. Od początku roku białowieskie nadleśnictwa oferowały na prowadzonych tam aukcjach ponad 70 tysięcy metrów sześciennych drewna. Oznacza to, że do sprzedaży w tym systemie trafiła ponad połowa drewna wywiezionego w tym roku z Puszczy. 90 proc. oferty stanowiło drewno świerkowe.
Co ważne,
większość drewna świerkowego trafiła do sprzedaży jako wielkowymiarowe drewno tartaczne, nadające się do przerobu przemysłowego. Takie drewno sprzedawane jest w cenach od 180 do 250 złotych za metr. I to ono przyniosło nadleśnictwom największy przychód.
Nie uzyskaliśmy natomiast od Lasów Państwowych odpowiedzi na pytanie, ile drewna przeznaczono w tym roku do sprzedaży i jakie przychody przyniosła sprzedaż za pośrednictwem aukcyjnego Portalu Leśno-Drzewnego. To główny kanał sprzedaży Lasów Państwowych. Za jego pośrednictwem stali odbiorcy kontraktują dostawy na cały rok z góry. Na portal e-drewno.pl, o którym wspomnieliśmy wyżej, trafia towar, który nie znalazł nabywców w Portalu Leśno-Drzewnym.
Batalia o zwiększenie ochrony Puszczy trwa od lat. Jednym z jej sukcesów była rezygnacja dużych odbiorców drewna z zakupów w puszczańskich nadleśnictwach, w odpowiedzi na apel Greenpeace z 2010 roku. Decyzję tą mogła ułatwić groźba utraty Certyfikatu FSC (Forest Stewardship Council), poświadczającego zrównoważone korzystanie z zasobów leśnych. Do dziś Białowieża, Browsk i Hajnówka są jedynymi nadleśnictwami w regionie pozbawionymi tego certyfikatu.
Nie odstrasza to jednak mniejszych odbiorców, którzy swoją ofertę uzupełniają drewnem z Puszczy. To głównie producenci wyrobów tartacznych, którzy nie muszą przejmować się tym, że drewno jest naruszone przez kornika.
Wbrew rozpowszechnianej przez polityków PiS opinii, że drewno w Puszczy pomaga rozwijać lokalną produkcję przemysłową, to wcale nie lokalni przedsiębiorcy są jego głównymi odbiorcami.
Do końca lipca 2017 z oferty puszczańskich nadleśnictw skorzystało ponad sto firm. Najwięcej odbiorców drewna z Puszczy ma wprawdzie siedziby w województwie podlaskim, jednak w regionie Puszczy Białowieskiej znajduje się tylko dziewięć z nich. Niemal równie liczni są odbiorcy z województwa mazowieckiego. Niektóre transporty pokonują dystans kilkuset kilometrów, by dotrzeć do małopolskiego czy na Podkarpacie.
Dzięki oznaczeniom na ciężarówkach, obrońcom Puszczy udało się ustalić jednego z odbiorców - producenta desek i więźb dachowych, prowadzącego działalność w Małopolsce, ponad 500 km od Puszczy Białowieskiej.
Liczby nie pozostawiają złudzeń: przy obecnym tempie wycinki, dwa z puszczańskich nadleśnictw - Browsk i Hajnówka - najpóźniej w przyszłym roku wyczerpią limit wyznaczony do 2021 roku. Został on zapisany w Planach Urządzenia Lasu na lata 2012-2021. Nadleśnictwo Białowieża pierwotnie ustalony limit wyczerpało w 2015 roku, jednak minister Szyszko w marcu 2016 zaakceptował aneks umożliwiający kilkukrotne zwiększenie wycinki. Tę decyzję podważa postanowienie Trybunału Sprawiedliwości UE, nakazujące Polsce natychmiast zaprzestać wyrębu w Białowieży.
Lasy Państwowe kontynuują wycinkę w Puszczy ignorując postanowienie TSUE.
Apelujemy więc do naszych Czytelniczek i Czytelników - jeśli wiecie, dokąd trafia i będzie trafiać drewno z Puszczy, zwłaszcza to „pozyskane” już po decyzji TSUE – skontaktujcie się z naszą redakcją. Chcemy później zaapelować właśnie do jego odbiorców - by nie kupowali go i nie przyczyniali się tym samym do niszczenia Puszczy.
Piszcie na adres: [email protected] lub [email protected].
Komentarze