0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: il. Hanna Szukalska-Kocejko/OKO.pressil. Hanna Szukalska-...

Dyskusja wokół polityki antynarkotykowej trwa od lat, a jeszcze dłużej działania rządów pozostają nieskuteczne jeśli chodzi o ograniczenie szkód powodowanych narkomanią. Najwyższa pora, żeby głośniej zabrzmiał głos naukowców, którzy przedstawiają argumenty za zasadniczą zmianą tej polityki. Ale czy opinii publicznej łatwo przyjdzie zaakceptować ich wnioski?

Kapsztad, grudzień 2022, środek tutejszego lata w jednym z najbardziej przyciągających turystów miast świata. Rozpoczyna się Światowe Forum Nauki, konferencja, która gości badaczy z całego świata. Zbierają się też dziennikarze i politycy oraz szczególna grupa ekspertów i naukowców, których zaproszono, by opowiedzieli o swoim najważniejszym postulacie: całkowitej dekryminalizacji narkotyków. Nie tylko lekkich jak marihuana, ale też twardych: kokainy czy heroiny.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Aleksander Kwaśniewski jest za

Tę inicjatywę popierają biznesmeni (jak Richard Branson), intelektualiści, w tym trzech noblistów, a także byłe głowy państw takich jak Brazylia, Szwajcaria, Chile, Kolumbia, Meksyk, Nigeria, czy Południowa Afryka. Jest także były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.

"Każdą z naszych konferencji prasowych zaczyna od deklaracji, że podpisanie ustawy zaostrzającej karanie za zażywanie i posiadanie narkotyków w Polsce było jednym z największych błędów w jego karierze" – mówi o Kwaśniewskim Michel Kazatchkine w trakcie briefingu prasowego w sali konferencyjnej hotelu "The President".

"[Kwaśniewski] przyłączył się do nas, żeby ten błąd naprawić" - dodaje.

Michel Kazatchkine był przez lata dyrektorem Światowego Funduszu na rzecz walki z AIDS, gruźlicą i malarią. Dziś jest komisarzem w Global Comission on Drug Policy (GCDP), podobnie jak Aleksander Kwaśniewski. Były polski prezydent dokonał zasadniczego zwrotu w swoim podejściu do polityki antynarkotykowej. Do powstałej w 2011 roku GCDP został zaproszony bardzo szybko. Kilkanaście miesięcy po jej powstaniu w rozmowie z Piotrem Pacewiczem dla "Gazety Wyborczej" mówił:

"Perspektywa więzienia miała odstraszyć ludzi od narkotyków i obniżyć popyt. Myliliśmy się w obu sprawach. Zaostrzone prawo nie zniszczyło narkobiznesu, natomiast umożliwiło policji aresztowanie młodych ludzi złapanych z umownym jednym skrętem. Dramatycznie wzrosła liczba tzw. przestępstw stwierdzonych z art. 62. (…) Wyroki zapadały najczęściej w zawieszeniu, ale i to blokuje karierę - młody człowiek nie może potem zostać nauczycielem, prawniczką, urzędnikiem, czy nie dostanie wizy do USA".

W wyniku tych przepisów setki tysięcy ludzi w Polsce dorobiło się „kartoteki”, a postępowania sądowe i praca policji tylko w pierwsze dziesięć lat po zaostrzeniu ustawy kosztowała polskiego podatnika miliard złotych. Wszystko to bez widocznych efektów jeśli chodzi o dostępność i spożywanie narkotyków. W tamtym wywiadzie Kwaśniewski miał już jasne zdanie:

"Opowiadam się za depenalizacją, zdecydowanie".

grafika przedstawia dane dotyczące skutków polityki narkotykowej
Skutki polityki antynarkotykowej opartej na karaniu. Źródło: Raport GCDP

Przeczytaj także:

Harm reduction

Koncept, który razem z byłym prezydentem proponuje GCDP, nazywa się „podejściem do polityki narkotykowej opartym na prawach człowieka”. Znany jest także pod nazwą „harm reduction”, czyli redukcji szkód. Raporty GCDP cytowały największe światowe media.

Ostatni raport nosi tytuł „Czas zakończyć prohibicję” i jest miażdżący dla dominującego sposobu myślenia i działania państw i rządów. Autorzy szacują, że blisko 270 mln osób na świecie zażywa narkotyki, a liczba powiązanych z tym zgonów wzrosła między 2010 a 2015 rokiem o 60 proc., do 168 tysięcy osób.

Świat wydaje 100 mld dolarów rocznie na walkę z handlem narkotykami, a mimo to aparat policyjny jest w stanie przechwycić zaledwie 1 proc. z pół biliona dolarów wpływów mafii narkotykowych. Jedna piąta wszystkich więźniów na świecie, czyli dwa miliony osób, odsiaduje wyroki za przestępstwa związane z narkotykami, a ponad trzy czwarte z nich dostało wyroki za przewinienia, które nie wiążą się z przemocą.

Pół miliona osób zapełnia cele tylko dlatego, że zażywali narkotyki albo posiadali ich niewielkie ilości.

GCDP postuluje zasadniczą zmianę na całym świecie i wyznacza ścieżki zmian:

Koncentrację na zdrowiu, godności i bezpieczeństwie ludzi, przede wszystkim tych uzależnionych.

To oznacza m.in. szerokie wprowadzenie dobrowolnych terapii uzależnień. W tym takich, w których pacjentom podaje się w kontrolowanych warunkach odpowiedniki najmocniejszych narkotyków (na przykład heroiny). A także: depenalizację posiadania narkotyków, abolicję kary śmierci (tam, gdzie jeszcze jest stosowana) i włączenie w kształtowanie polityki wszystkich aktorów – przede wszystkim osób uzależnionych.

Powierzenie oceny niebezpieczeństwa narkotyków i zaleceń co do dostępu do nich naukowcom i Światowej Organizacji Zdrowia, a więc depolityzację tego procesu.

Stworzenie koalicji państw, które wdrażają nowe podejście do polityki antynarkotykowej

„Odpowiedzialną regulację prawną” wszystkich narkotyków, w tym tych najgroźniejszych. Depenalizację zażywania narkotyków i wprowadzenia alternatywnych wobec więzienia form kary dla „drobnych” dostawców, przy jednoczesnym uderzeniu w brutalne mafie narkotykowe i przejęcie kontroli nad używkami przez państwo poprzez legalizację i prawną regulację.

Zmiana myślenia

"Kiedyś wierzono, że spożywanie kawy powoduje impotencję" – mówi profesor Thomas Hartung z Uniwersytetu Johns Hopkins w trakcie panelu poświęconego narkotykom na Światowym Forum Nauki. – "Barwnik karmelowy usunięto z Coca Coli po 120 latach, bo dzienne podawanie jego odpowiednika w dawce z tysiąca puszek napoju powodowało raka u szczurów. (…) Obecnie rozwija się dziedzina toksykologii opartej na dowodach (z ang. evidence-based toxicology), w którą już są zaangażowane tysiące naukowców i ona da nam wiele odpowiedzi, które zagrożenia są umocowane w faktach, a które nie".

Już w 2010 roku badania opublikowane w magazynie "The Lancet" wskazywały, że w kategorii „szkody dla zdrowia, wpływ na zdolności umysłowe i uzależnienie” alkohol wypadał gorzej niż… heroina. Ta druga powodowała wyższą śmiertelność i szybszy rozpad relacji międzyludzkich, ale w ogólnym rozrachunku, wliczając krzywdy wyrządzane otoczeniu, to właśnie alkohol naukowcy określili najgroźniejszą używką.

Shaun Shelly to specjalista od uzależnień, który uczestniczył w wielu organizacjach zajmujących się polityką antynarkotykową na poziomie międzynarodowym, jak i lokalnym, w Południowej Afryce. Tworzył tamtejszy program pomocy osobom zażywającym narkotyki, polegający na kontrolowanym dostępie do używek.

Gdy występuje na Światowym Forum Nauki, istotnym punktem jego prezentacji jest zdjęcie Keitha Richardsa z cytatem ze słynnego muzyka: „Nigdy nie miałem problemu z narkotykami. Miałem problem z policją”. Kilka osób na sali śmieje się. Po chwili te same słowa widnieją na tle fotografii mężczyzny, który wpisuje się w stereotyp filmowego „ćpuna”. Śmiechy milkną.

"Gdy zaczynamy postrzegać problem narkotyków przez podział na dobro i zło, tam kończy się nauka, a zaczyna fikcja" – mówi.

Południowa Afryka jest tego znakomitym przykładem. W trakcie pandemii wprowadzono tam całkowity zakaz sprzedaży alkoholu. Miało to pomóc w egzekwowaniu zakazu zgromadzeń i odciążyć szpitale, do których trafiały ofiary spowodowanej po alkoholu przemocy i wypadków. Ten cel osiągnięto, ale dużym kosztem.

Reportaże w światowych mediach szeroko opisywały skutki takiej prohibicji. Alkoholowe podziemie, które natychmiast powstało, miliony litrów południowoafrykańskiego wina, które producenci musieli wylać, tysiące zagrożonych miejsc pracy w przemyśle wytwórczym. A także fakt, że przepisy uderzyły głównie w najuboższych i najbardziej wykluczonych. To ich ścigała policja, to oni ryzykowali bezpieczeństwo i zdrowie, kupując niesprawdzony alkohol od podejrzanych typów. Otwarcie stawiano pytanie, czy korzyści na pewno przewyższają koszty.

Na Światowym Forum Nauki politycy i naukowcy z GCDP zadają pytanie: czemu takiej dyskusji nie możemy mieć o innych używkach?

Całkowita samowolka daleka on zaleceń nauki

Ogłoszona w 1971 roku przez prezydenta Nixona „war on drugs” jest dziś powszechnie krytykowana. Mówi się o milionach niepotrzebnych ofiar oraz o aspekcie rasistowskim tamtej polityki. Droga do legalizacji używek, na razie przede wszystkim marihuany, jest otwarta.

Tylko że całkowity brak regulacji nie jest wiele bliższy naukowym zaleceniom niż penalizacja.

Wprowadzenie powszechnego dostępu do rekreacyjnej marihuany w niektórych stanach USA zaowocowało wzrostem liczby dzieci, które trafiały na szpitalne oddziały intensywnej terapii. W trakcie wystąpienia na Światowym Forum Nauki doktor Lena Smirnova, także z Uniwersytetu Johns Hopkins, wskazuje, że przyczyną były prawdopodobnie tak zwane „edibles”, czyli żywność z dodatkiem marihuany.

Ta najczęściej przypomina słodycze: ciastka, lizaki, żelki i gumy do żucia. Bywa wręcz, że producenci celowo upodabniają swoje produkty do popularnych łakoci, jak np. ciasteczka „Stoneo” (z ang. „stoned”, „upalony”). Niemal identyczne jak znane Oreo, tak w formie, jak i opakowaniu.

Model amerykański, w którym narkotyki szybko mogą stać się kolejnym produktem, którego sprzedaż jest pompowana marketingiem wielkich korporacji, budzi niepokój także naukowców. Michel Kazatchkine podkreśla, że to państwa muszą wiedzieć najlepiej jak radzić sobie z regulacją dostępu do narkotyków – on i pozostali komisarze mogą tylko dostarczać informacje.

I choć politycy są skłonni do zmiany zdania na temat używek, dopiero gdy już nie pełnią władzy, to zmiana myślenia powoli następuje.

Jasnym przykładem jest Szwajcaria

W latach 80. stolica Szwajcarii Berno pełna była uzależnionych od heroiny. Jeden z głównych parków miasta mieszkańcy przemianowali na „park igieł”. Rósł odsetek zarażonych wirusem HIV i śmierci z przedawkowania, a policja nie była w stanie skutecznie usuwać narkotyków z ulic.

W 1994 roku Szwajcaria wprowadziła najbardziej liberalną politykę narkotykową na świecie. Oparta na „czterech filarach” polityka zakładała, że w centrum myślenia o polityce powinien być człowiek, nie narkotyk. Wprowadzono podawanie diamorfiny (farmaceutycznej postaci heroiny) uzależnionym, którzy nie reagowali na terapie zastępcze. W ciągu dekady śmiertelność z powodu przedawkowania spadła o połowę.

Obecnie z terapii korzysta w Szwajcarii ok. 1700 osób. W 2020 roku opublikowano wyniki trwającego piętnaście lat badania na więźniach korzystających z terapii heroiną. Pokazały one, że przyjmowany pod okiem lekarzy narkotyk nie doprowadził do żadnego powiązanego powikłania zdrowotnego, a skazańcy funkcjonowali równie efektywnie, jak ci z grupy kontrolnej.

Była prezydentka i ministra spraw wewnętrznych tego kraju, Ruth Dreifuss, jest dziś komisarzem GCDP.

Również w Polsce stosowane są coraz szerzej nowe sposoby radzenia sobie z problemem mocnych narkotyków, zwłaszcza opioidów (np. morfiny, heroiny). Według raportu Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii w 2020 roku blisko 3200 pacjentów było u nas objętych tak zwanym leczeniem substytucyjnym. „Substytucyjnym”, czyli polegającym na zapewnianiu uzależnionym dostępu do substancji o zbliżonym do opioidów działaniu (przede wszystkim metadonu) pod opieką lekarza.

O tym, jak zakwalifikować się na taką terapię, informuje między innymi strona polskiej policji. Pierwsi pacjenci podjęli leczenie w 1992 roku roku. Polska była jednym z pierwszych krajów w regionie, który rozpoczął substytucję, nawet jeśli skala i jakość leczenia do dziś pozostawią wiele do życzenia.

W październiku 2022 roku redakcja "The Economist" opublikowała tekst zatytułowany: „Joe Biden jest zbyt zachowawczy. Czas zalegalizować kokainę”, argumentując w myśl członków GCDP. Wojnę z narkotykami przegrali zwykli Amerykanie. Przez pół wieku pochłonęła ona w USA miliony ofiar, kosztowała miliardy dolarów, a jej efekt najłatwiej podsumować jednym zdaniem: w 2020 światowa produkcja kokainy była rekordowa.

Czy więc po marihuanie przyjdzie czas na kokainę, a jeszcze później heroinę? Możliwe. To wcale nie musi być daleka przyszłość, skoro po stronie regulacji opowiadają się nie tylko ekscentryczni publicyści, ale największe światowe umysły.

"Każdy ma prawo do własnej opinii…" – mówi Thomas Hartung. – "Ale nie do własnych faktów, te są takie same dla wszystkich".

;

Udostępnij:

Tadeusz Michrowski

Pisarz i dziennikarz, absolwent stosunków międzynarodowych UW. Pisze o krajach globalnego południa, zmianie klimatu i problemach społecznych. Laureat Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej (2022) i Covering Climate Now Journalism Award (2022). W 2021 r. nominowany do Grand Press za materiał „Złomowisko Zachodu”.

Komentarze