0:00
0:00

0:00

Atmosferę podczas Pierwszego Marszu Równości w Białymstoku wielu uczestników określało jako "pogromową". Przemoc, plucie, szykany, bicie, wyzwiska, latające kamienie - to wszystko działo się wobec pokojowej, legalnej manifestacji. Nie wzięło się to z niczego. Wydarzenia w Białymstoku poprzedzone były kampanią nienawiści skierowaną przeciwko osobom LGBT+, w której uczestniczyły nie tylko prywatne osoby, ale również politycy, kościelni hierarchowie i media.

Jak w raportach określa to ONZ: nie każda wypowiedź o charakterze mowy nienawiści prowadzi do poważnych zbrodni, ale wszystkie zbrodnie z nienawiści poprzedzone są wcześniejszą stygmatyzacją i dehumanizacją określonych osób i podżeganiem do przestępstw.

Przyzwolenie w przestrzeni publicznej na język, który wzbudzać ma niechęć wobec jakiejś grupy, przedstawianie jej jako zagrażającej, wrogiej siły daje zielone światło dla jej prześladowania.

O tym właśnie pisali jeszcze w marcu rodzice osób LGBTQ ze Stowarzyszenia My, Rodzice w liście do Jarosława Kaczyńskiego: „Mamy nadzieję, że nie będzie Pan budował chwilowego sukcesu politycznego kosztem bezpieczeństwa naszych dzieci. [Ich-przyp] życie można zniszczyć pomówieniem i złym słowem. Nie godzimy się na traktowanie naszych dzieci, jak społecznych wrogów".

Nie pomogło. Tam, gdzie nie działa przyzwoitość, powinno działać prawo i mowę nienawiści karać.

Przeczytaj także:

Mowa nienawiści jest karalna, ale...

Rada Europejska definiuje mowę nienawiści jako „wypowiedzi, które szerzą, propagują i usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nietolerancji, podważające bezpieczeństwo demokratyczne, spoistość kulturową i pluralizm”.

Polski ustawodawca nie posługuje się terminem „mowy nienawiści”, niemniej polski kodeks karny przewiduje karanie tego rodzaju zachowań:

  • nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych, lub ze względu na bezwyznaniowość (art. 256 kk);
  • publiczna zniewaga grupy ludności lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności etnicznej, rasowej, wyznaniowej, lub z powodu bezwyznaniowości, naruszanie nietykalności cielesnej z tych samych powodów (art. 257 kk).

Art. 256. § 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 2.4) Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej. § 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej. § 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd orzeka przepadek przedmiotów, o których mowa w § 2, chociażby nie stanowiły własności sprawcy.

Art. 257. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

„Nawoływanie do nienawiści z powodów wymienionych w art. 256 KK - w tym na tle różnic narodowościowych - sprowadza się do tego typu wypowiedzi, które wzbudzają uczucia silnej niechęci, złości, braku akceptacji, wręcz wrogości do poszczególnych osób lub całych grup społecznych czy wyznaniowych bądź też z uwagi na formę wypowiedzi podtrzymują i nasilają takie negatywne nastawienia i podkreślają tym samym uprzywilejowanie, wyższość określonego narodu, grupy etnicznej, rasy lub wyznania” - tak wyjaśniał przepis Sąd Najwyższy w postanowieniu z 5 lutego 2007 r.

W jeszcze innym postanowieniu, z 1 września 2011 roku, SN zaznaczył, że "nawoływanie do nienawiści" wiąże się z chęcią wzbudzenia u osób trzecich najsilniejszej negatywnej emocji (zbliżonej do "wrogości") do określonej narodowości, grupy etnicznej czy rasy.

Chodzi zatem o celowe działanie, które ma spowodować, by inni ludzi patrzyli na pewną mniejszość z niechęcią, by zaczęła wzbudzać w nich strach i odrazę. Sądy zaznaczają wyraźnie -

nie chodzi o opinie, nawet jeśli byłyby krzywdzące, ale właśnie o "nawoływanie", próbę wpłynięcia na innych ludzi, zachęcenia ich do nienawiści.

Wypowiadał się także Trybunał Konstytucyjny, który w 2014 orzekł, że przepis jest zgodny z Konstytucją. Wolność słowa, przypominał TK, nie jest prawem absolutnym i może, a nawet powinna ulegać ograniczeniom z uwagi na prawa i wolności innych osób, a także porządek publiczny i bezpieczeństwo. Kraje europejskie karają mowę nienawiści "ze względu na ludobójcze doświadczenia totalitaryzmów ostatnich 100 lat i konieczność ochrony godności i pamięci dziesiątków milionów ich ofiar".

Jak to wygląda w praktyce?

Piotr R. brał 18 listopada 2015 roku udział w antyimigranckiej manifestacji ONR, podczas której spalił kukłę Żyda. W 2017 roku został skazany na 3 miesiące więzienia za nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym. W marcu 2019 ten sam Piotr R. usłyszał zarzuty z tego samego artykułu za okrzyki takie jak: „Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę!”. Rzecz działa się podczas organizowanej przez niego manifestacji w Oświęcimiu w rocznicę wyzwolenia Obozu w Auschwitz.

W 2016 Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał za nawoływanie do nienawiści pracownika Straży Granicznej, który pisał w internecie o Czeczenach „pasożytnicze ścierwa”.

W lutym 2019 wyrok za nawoływanie do nienawiści usłyszał w Sądzie Okręgowym w Częstochowie 53-letni Marek P. Mężczyzna na Facebooku namawiał do burzenia meczetów, publikował memy zachęcające do strzelania do muzułmanów.

A w Polsce?

No właśnie, art. 256 i 257 kk nie wspominają o orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej. Osoby LGBT+ pozbawione są tej prawno-karnej ochrony.

W czerwcu 2019 Rafał A. Ziemkiewicz napisał w felietonie dla portalu Interia: "Do LGBT trzeba strzelać! Nie w sensie dosłownym, oczywiście - trzeba z nim walczyć, trzeba wiedzieć, że nie są to ludzie dobrej woli, ale nowi bolszewicy, nowi naziści, którzy chcą nas zniszczyć w imię swojego obłędnego ideolo”. Interia zerwała współpracę z prawicowym publicystą, ale sprawy w prokuraturze nie ma.

Gdybym Ziemkiewicz pisał o Żydach ("chcą nas zniszczyć w imię swojego obłędnego ideolo syjonizmu") sprawa byłaby prostsza.

W obecnym stanie prawnym można mu na przykład wytoczyć cywilny proces o naruszenie dóbr osobistych. Tak jak zrobił to aktywista Bartosz Staszewski wobec "Gazety Polskiej" za wlepki "Strefa wolna od LGBT".

Jest to jednak droga zdecydowanie bardziej skomplikowana. Art. 256 ścigany jest z oskarżenia publicznego, zatem wystarczy zgłosić podejrzenie popełnienia przestępstwa, a sprawą zajmie się już prokurator.

Były podejścia

W 2012 Platforma Obywatelska głosowała nad poprawką do art. 256. Do katalogu planowano dodać "przekonania" oraz "naturalne cechy osobiste".

"Żaden obywatel nie może być obiektem groźby, przemocy. Nie może być, krótko mówiąc, dyskryminowany na tle naturalnych, nabytych cech osobistych, to znaczy orientacji seksualnej, płci, zdrowia, niepełnosprawności, czy swojego wyglądu" - wyjaśniał wtedy poseł Witczak (PO).

Własną poprawkę proponował Ruch Palikota. W ich propozycji znalazło się nawoływanie do nienawiści ze względu na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność oraz orientację seksualną. Również do artykułu 119 kodeksu karnego (Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób...). Był też projekt SLD, w którym wymieniano orientację seksualną i niepełnosprawność.

Wszystkie projekty przepadły w głosowaniu, w którym nie obowiązywała dyscyplina partyjna.

Polska pozostaje jednym z nielicznych krajów w UE, które odmawia takiej ochrony osobom LGBT+.

Orientacja seksualna jako cecha chroniona pojawia się bowiem w przepisach dotyczących mowy nienawiści w kodeksach karnych i wykroczeń takich państw jak: Estonia, Węgry, Litwa, Finlandia, Austria, Bułgaria, Chorwacja, Belgia, Holandia, Francja, Wielka Brytania, Malta, Grecja.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze