„To skład tym bardziej przygnębiający, że do pracy nad palącym problemem dotyczącym dzietności zaproszono akurat takich polityków, których działania do spadku dzietności się przyczyniły” – ubolewa prof. Kotowska
Prezydent Karol Nawrocki do nowopowołanej Rady ds. Rodziny i Demografii zaprosił m.in. działaczy fundacji dotowanych przez Fundusz Sprawiedliwości, córkę Macierewicza, przeciwników edukacji zdrowotnej. „Obawiam się, że merytorykę zastąpi ideologia” – prognozuje prof. Irena Kotowska.
Polaków ubywa. Dzieci rodzi się z roku na rok coraz mniej, a ujemny przyrost naturalny odnotowujemy dwunasty raz z rzędu. W 2024 roku w Polsce urodziło się zaledwie 252 tysiące dzieci. Najmniej od czasu zakończenia II wojny światowej.
Ze współczynnikiem dzietności na poziomie 1,099 efekt jest prosty do przewidzenia: odwrócona piramida wieku tylko się pogłębia, społeczeństwo się starzeje, obciąża system emerytalny, ochrony zdrowia. Działać trzeba.
Ale w Polsce każdy zrobić chce to po swojemu:
Po wzmożonej aktywności prezydenta i aż pięciu złożonych projektach w ciągu ostatniego 1,5 miesiąca można spodziewać się, że i na polu walki o wyższą dzietność będzie składał projekty ustaw.
Kto zasiądzie w prezydenckiej Radzie? Akty nominacji zostały już wręczone, nazwiska publiczne ogłoszone. OKO.press postanowiło je przeanalizować, by sprawdzić, jaki pomysł na wzrost dzietności ma Karol Nawrocki.
Rada liczy aż 24 osoby. W jej składzie znaleźliśmy jedną psycholożkę (Karolinę Appelt), dwóch demografów (prof. Piotra Szukalskiego z Uniwersytetu Łódzkiego oraz prof. Ewę Frątczak, emerytowaną demografkę z SGH), jedną ekonomistkę, prof. Elżbietę Mączyńską, oraz jednego socjologa – prof. Henryka Domańskiego z Polskiej Akademii Nauk, który przed rokiem zasłynął z krytyki prof. Barbary Engelking i odbieraniem jej polskości, za co PAN ukarała go naganą z wpisem do akt.
Lwia część Rady, czyli pozostałe 19 osób, to albo politycy PiS, albo osoby współpracujące ze Zjednoczoną Prawicą i czerpiące z tej relacji korzyści.
Nawrocki do Rady zaprosił bowiem:
Na tym nie koniec. Radę Nawrockiego Radę zasilają też politycy PiS, jak Dorota Bojemska, aktywistka rodzin wielodzietnych i była ministra rodziny w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego.
W OKO.press pisaliśmy o tym, że postulowała ona kary finansowe dla szkół, które bez pisemnej informacji dla rodziców przeprowadzą lekcje o płciowości. W Radzie zasiadają też Bartosz Marczuk – do 2018 roku wiceminister rodziny w rządzie PiS, który uważał, że program 500 plus może odwrócić demograficzne trendy, czy Elżbieta Rafalska, była ministra rodziny za czasów Zjednoczonej Prawicy.
Pracom Rady ma przewodniczyć Barbara Socha, była wiceministra Rodziny i Polityki Społecznej w rządzie PiS oraz pełnomocniczka rządu ds. polityki demograficznej, a dziś etatowa doradczyni prezydenta Nawrockiego. Socha – jak sama chwali się na stronie Kancelarii Prezydenckiej – aktywnie działa w Fundacji Mamy i Taty Marka Grabowskiego, który również w Radzie zasiada.
„To nie grupa ekspertów. Tylko polityków” – mówi prof. Irena E. Kotowska, demografka, którą poprosiliśmy o analizę prezydenckiej rady ds. demografii.
Sama jest ekspertką rady ministerialnej. „To skład tym bardziej przygnębiający, że do pracy nad palącym problemem dotyczącym dzietności zaproszono akurat takich polityków, których działania do spadku dzietności się przyczyniły. Ja w tym kontekście wystawiam im ocenę negatywną” – mówi profesor Kotowska. I wskazuje, że mimo poprawy warunków życia wielu polskich rodzin, po 2021 roku wzrosło poczucie zagrożenia i braku zaufania do władz i decyzji rządowych.
Demografka wprost łączy zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej za czasów PiS, wprowadzone w czasie pandemii koronawirusa i wzmożonego poczucia niepewności i zagrożenia, z brakiem bezpieczeństwa u kobiet. Dziś struktura wieku kobiet w tzw. wieku rozrodczym jest powyżej 30 lat. A wtedy wzrasta też ryzyko wystąpienia kłopotów z poczęciem i urodzeniem zdrowego dziecka. Kwestia prawa do aborcji i rzetelnej informacji o stanie zdrowia jest tu kluczowa – mówi prof. Kotowska.
W rozmowie z OKO.press demografka wskazuje też na niemądrą politykę finansową, w ramach której z jednej strony jesteśmy w czołówce państw, które wydają przeszło 20 procent na tzw. wydatki socjalne, a jednocześnie mamy jeden z najniższych wskaźników świadczeń pieniężnych uzależnionych od dochodów.
„Można więc się zastanawiać, czy pieniądze rzeczywiście trafiają do tych, którzy ich potrzebują. Tymczasem z danych GUS jasno wynika, że dolna granica, od której wypłacane są świadczenia, nie zmieniła się od 2018 roku. A przecież w ciągu siedmiu lat dynamika zarobków czy inflacja diametralnie zmieniły krajobraz naszych dochodów” – mówi profesor Kotowska.
Demografka zwraca także uwagę, że naszym poczuciem bezpieczeństwa mocno chwieje niepewna sytuacja na rynku mieszkaniowym, wysokie ceny najmu i wyśrubowane kwoty, jakie trzeba zapłacić za własne mieszkanie, problemy związane z antykoncepcją czy niedostateczne zadbanie o tych, którzy dzieci chcą mieć, ale nie mogą.
„Sukces rządowego programu in vitro pokazał, że są przestrzenie, w których pragnienie posiadania dziecka jest ogromne, ale państwo wcześniej tego nie dostrzegało bądź dostrzegać nie chciało” – mówi profesorka.
Podobnie z edukacją zdrowotną w szkołach i histerią prawicy wokół tego przedmiotu. Prof. Kotowska w takich obowiązkowych zajęciach widzi szansę na edukację również w kontekście bycia rodzicem i wychowywania świadomych obywateli. Ale szansę tę, jak dotąd, zmarnowano.
Kotowska wskazuje jeszcze na jeden element dotyczący potencjalnego odkładania decyzji o dziecku, mianowicie: brak związków partnerskich.
Obiektywnym procesem jest rosnące znaczenie rodzin tworzonych nie na podstawie małżeństwa. To trend mocno widoczny w całej Europie, który w Polsce potwierdził choćby spis powszechny wskazujący, że prawie co dziesiąta rodzina z dziećmi to relacja niemałżeńska. Można przypuszczać, że gdyby para heteroseksualna mogła zawrzeć związek partnerski, czułaby się bezpieczniej i zdecydowała na dziecko. Tymczasem w dyskusji o związkach partnerskich par heteroseksualnych w ogóle się nie dostrzega – podnosi prof. Kotowska.
I dodaje: „Sporym problemem jest też sama definicja rodziny. Przecież w Polsce dzieci wychowują się w rodzinach tęczowych. Ale o tych prezydent w ogóle nie mówi. Nie mam wątpliwości, że w projektach proponowanych przez Radę Karola Nawrockiego pojawiać się będzie tylko jedna, ograniczona wizja rodziny definiowana przez jedno: warunek małżeństwa”.
Demografka nie pozostawia suchej nitki na składzie Rady. I wskazuje, że z uwagi na zbyt małą liczbę ekspertów nie będzie tam miejsca na demograficzne niuanse i mechanizmy. „Zamiast tego będą kładli nacisk na uwarunkowania ideologiczno-kulturowe” – prognozuje Kotowska.
Zaproponowany przez Karola Nawrockiego skład rady sprzeciwia się in vitro, związkom partnerskim, tęczowym rodzinom. Nie chce aborcji i rzetelnej edukacji seksualnej. Zamiast tego wespół z rządem Prawa i Sprawiedliwości przez lata utrwalał jeden model rodziny – katolicki, w którym nie ma rozwodów i homoseksualizmu. Utrwalał, bowiem partia Jarosława Kaczyńskiego będąc u władzy, gorliwie dotowała niemal każdą z instytucji, z której pochodzą dzisiejsi prezydenccy eksperci.
Karol Nawrocki nie proponuje więc niczego nowego – podtrzymuje opracowany przez PiS model rodziny spod znaku MiR – małżeństwa i religii.
„Książka Michała Kota i Bartosza Marczuka, która nie kryje się ze swoim ideologicznym, nacjonalistycznym wręcz podejściem, forsująca antyeuropejskie rekomendacje może być rodzajem przewodnika dla tej Rady. A to smutny sygnał, że katastrofa demograficzna zostanie upolityczniona i wykorzystana do celów wyborczych. Nie mam wątpliwości, że dyskusje te sprowadzą się do wzmocnienia roli małżeństwa i symboli religijnych” – wskazuje prof. Kotowska.
Profesor Iwona Chmura-Rutkowska z poznańskiego UAM również obawia się o kierunek działań prezydenckiej rady. „Nigdy nie skreślałam ludzi a priori, wręcz przeciwnie uważam, że różnorodność doświadczeń i spojrzeń to wartość. Ale nie da się zrobić nowoczesnej zmiany starymi zardzewiałymi narzędziami, bez rzetelnych aktualnych danych i bez udziału samych zainteresowanych – młodych kobiet i mężczyzn” – wskazuje socjolożka w swoim wpisie na Facebooku.
I powołuje się na opublikowany w listopadzie tego roku raport „Polska wymiera” przygotowany przez Fundację Mamy i Taty, której prezes, przypomnijmy, jest członkiem Rady. Członkinią fundacji i jej współtwórczynią jest z kolei Barbara Socha, przewodnicząca prezydenckiego składu. Prof. Chmura-Rutkowska wskazuje, że w raporcie „Polska wymiera” fundacja postuluje między innymi, by z jednej strony państwo zniosło pozwolenia budowlane dla domów jednorodzinnych, z drugiej – promowało wartości chrześcijańskie i uczyniło z nich klasyczny system wartości i moralności, promowało historię małżeństw zawieranych np. podczas Powstania Warszawskiego czy dotowało i wspierało organizacje działające na rzecz dzieci i młodzieży przy związkach wyznaniowych.
„Jest tam sporo sensownych tez i pomysłów, ale utytłanych w takim gęstym ideologiczno-religijnym sosie, że trudno mi to przecedzić. Nie ma w Raporcie uzasadniających rekomendacje badań, ewaluacji czy analiz – to po prostu zlepek pomysłów „po uważaniu”, w których czasem błyśnie racjonalna myśl” – pisze socjolożka.
Polityka społeczna
Karol Nawrocki
Kancelaria Prezydenta
fundacja mamy i taty
Karol Nawrocki
kościół
Młodzież Wszechpolska
Ordo Iuris
PiS
prawica
rodzina
Dziennikarka OKO.press. Pisze o prawach pracowniczych, lokatorskich i sprawach społecznych. Absolwentka Szkoły Praw Człowieka przy HFHR. Finalistka nagrody im. Dariusza Fikusa za dziennikarstwo najwyższej próby, Pióra Nadziei Amnesty International czy Korony Równości Kampanii Przeciw Homofobii. W latach 2017-2025 związana z "Gazetą Wyborczą".
Dziennikarka OKO.press. Pisze o prawach pracowniczych, lokatorskich i sprawach społecznych. Absolwentka Szkoły Praw Człowieka przy HFHR. Finalistka nagrody im. Dariusza Fikusa za dziennikarstwo najwyższej próby, Pióra Nadziei Amnesty International czy Korony Równości Kampanii Przeciw Homofobii. W latach 2017-2025 związana z "Gazetą Wyborczą".
Komentarze