0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Prof. Leszek Bosek i dr hab. Grzegorz Żmij są neo-sędziami nielegalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Ale mimo to od kilku lat konsekwentnie wykonują wszystkie orzeczenia ETPCz i TSUE, w tym te dotyczące podważenia statusu neo-KRS, neo-sędziów oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w której orzekają.

Wykonują zwłaszcza wyrok pilotażowy ETPCz z 2023 roku ws. Wałęsy, w którym orzeczono, że sposób powoływania sędziów w Polsce przez neo-KRS ma systemową wadę. Ten organ jest sprzeczny z Konstytucją i jest upolityczniony. Daje więc wadliwe nominacje neo-sędziom i przez to jest głównym źródłem problemów z praworządnością w Polsce.

ETPCz dał Polsce w sumie dwa lata na zmianę tego stanu rzeczy. Z powodu tego orzeczenia oraz podobnego wyroku TSUE z 2023 roku, Żmij i Bosek zawieszali sprawy – w których byli sprawozdawcami – do czasu uregulowania statusu Izby Kontroli. Powoływali się na prace legislacyjne rządu.

Projekt ustawy w tej sprawie przygotowała komisja kodyfikacyjna ustroju sądownictwa i prokuratury. Po wyborach prezydenckich nie ma jednak szans na jej uchwalenie. Zablokuje ją zapewne prezydent-elekt Karol Nawrocki, który zapowiedział obronę nominacji neo-sędziów.

Jeszcze przed wyborami prezydenckimi Bosek i Żmij zostali odsunięci od rozpoznawania skarg na decyzje PKW ws. zasad organizacji wyborów. Teraz odsunięto ich do rozpoznawania protestów wyborczych. Nie przydziela się im tych spraw jako sprawozdawcom, nie są też wyznaczani do trzyosobowych składów orzekających, które rozpatrują protesty. To decyzja nowego prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, neo-sędziego SN Krzysztofa Wiaka.

Przeczytaj także:

Wydał on stosowne zarządzenia, w których powołał się na trwałą przeszkodę uniemożliwiającą ich orzekanie w tego typu sprawach. Powołał się też na konieczność zapewnienia sprawności postępowania w sprawach wyborczych. Zdaniem Wiaka orzecznictwo europejskich Trybunałów i oczekiwanie na zmiany legislacyjne nie może być podstawą do zawieszania spraw.

Wynika z tego, że władze SN – na czele z neo-sędzią Małgorzatą Manowską, pełniącą funkcję I prezeski SN – obawiały się, że na podstawie prawa europejskiego będą oni zawieszać rozpoznanie protestów wyborczych do czasu uregulowania statusu nielegalnej Izby. A to by zablokowało wydanie przez Izbę Kontroli w pełnym składzie końcowej decyzji o legalności wyborów prezydenckich.

Niewykluczone, że Boska i Żmija odsunięto też od protestów wyborczych dla świętego spokoju. Bo jako sprawozdawcy mogliby drążyć kwestie nieprawidłowości w liczeniu głosów w komisjach wyborczych, zlecać czynności dowodowe, w tym ponowne przeliczenie głosów albo w zdaniach odrębnych podważać status Izby, w której orzekają.

W połowie maja 2025 roku Izba Kontroli wydała w pełnym składzie decyzję w sprawie legalności uzupełniających wyborów do Senatu w Krakowie. Uznała, że były one legalne. Do dziś nie opublikowano jednak uzasadnienia uchwały – zostało ono sporządzone w połowie czerwca, ale nadal trwa zbieranie pod nim podpisów.

Z informacji OKO.press wynika, że do tej uchwały Bosek i Żmij zgłosili zdania odrębne. Zapewne poruszają one wątpliwości co do możliwości orzekania przez Izbę (z powołaniem na prawo europejskie). Ale pisemne uzasadnienia ich zdań odrębnych nie są jeszcze gotowe, bo nie było pisemnego uzasadnienia decyzji. Opublikowanie teraz ich stanowisk – w środku gorącego sporu politycznego o legalność wyborów – uderzałoby w legitymację Izby Kontroli.

Ponadto sędzia Bosek jest zdania, że dla dobra państwa w sprawie legalności wyborów powinni orzekać wszyscy sędziowie SN, w tym neo-sędziowie. A do rozpoznania protestów wyborczych powinno losować się składy orzekające spośród wszystkich sędziów SN. To rozwiązałoby problem statusu Izby Kontroli.

W SN i Izbie Kontroli uznano najwyraźniej, że udział Boska i Żmija może jednak wydłużyć rozpoznanie protestów wyborczych, których jest ok. 50 tysięcy (akcję ich składania rozkręcił Roman Giertych). A Izba prze do ich szybkiego załatwienia, tak by końcowe orzeczenie w pełnym składzie wydać do wskazanego przez prawo terminu 2 lipca 2025 roku.

W jego wydaniu będą mogli wziąć udział sędziowie Żmij i Bosek, ale nie będą mogli już zlecać czynności dowodowych. Całość materiału będzie już wtedy zebrana i oceniona w czasie rozpoznania protestów wyborczych. Izba wyda tylko formalną uchwałę o tym, czy uznaje wybory za legalne. De facto Boska i Żmija pozbawiono więc głosu w tych sprawach i uciszono.

Na zdjęciu u góry Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezeski SN. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Prof. Leszek Bosek z Izby Kontroli (siedzi po prawej). Obok niego Paweł Czubik i Oktawian Nawrot. Zdjęcie wykonano podczas wydania decyzji przez pełen skład tej nielegalnej Izby ws. legalności wyborów z 2023 roku. Fot. Mariusz Jałoszewski

Jest zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego SN

Odsunięcie od orzekania w sprawie protestów wyborczych sędziów Żmija i Boska na podstawie zarządzenia prezesa Izby jest bezpodstawne. I może być oceniane jako manipulacja składami orzekającymi i próba wpłynięcia na wynik decyzji w sprawie zasadności protestów wyborczych.

Sprawy tego rodzaju są przyznawane sędziom według kolejności wpływu. Dostaje je kolejna osoba z alfabetycznej listy składu Izby Kontroli, co reguluje to artykuł 80 ustawy o SN. Dlatego Żmij i Bosek złożyli w tej sprawie wniosek do rzecznika dyscyplinarnego SN, którym jest legalny sędzia.

Twierdzą, że działania prezesa Izby Kontroli wyczerpują znamiona deliktu dyscyplinarnego rażącej i oczywistej obrazy przepisów prawa i nie licują z etosem SN. Uważają, że złamano Konstytucję i ustawę o SN w celu „niedopuszczalnej próby manipulowania składami Sądu Najwyższego w celu uzyskania spodziewanego efektu orzeczniczego”.

Dodają: „Należy podkreślić, że w dotychczasowej historii Sądu Najwyższego zmiany zasad ustalania składów orzekających, ukierunkowane na efekty bieżące lub dyskryminujące, nigdy nie miały miejsca i nie licują ani z ethosem Sądu Najwyższego RP, ani godności urzędu sędziego Sądu Najwyższego”.

I dalej: „Selektywne pomijanie przez czynnik administracyjny sędziego Sądu Najwyższego w niektórych sprawach albo kategoriach spraw, stanowi poważną ingerencję w niezawisłość sędziowską i prawa stron oraz może stanowić formę niedopuszczalnego wpływu na treść orzecznictwa Sądu Najwyższego”.

Żmij i Bosek przypominają, że „każdy sąd krajowy, w tym Sąd Najwyższy, działający w ramach swojej właściwości, ma jako organ państwa członkowskiego obowiązek, zgodnie z zasadą współpracy wyrażonej w art. 4 ust. 3 TUE, stosować w całości podlegające bezpośredniemu stosowaniu prawo Unii i zapewnić ochronę uprawnień wynikających z tego prawa dla jednostek”.

Dlatego zawieszali oni wcześniej rozpoznanie spraw, czekając na zmiany legislacyjne.

Tłumaczą to tak: „Mając na względzie utrwalone orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a nadto ustrojowy charakter instytucji pytań prejudycjalnych i jej fundamentalne znaczenie dla całego systemu prawnego Unii Europejskiej (zob. wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Wielka Izba) z dnia 6 marca 2018 r., C-284/16), Sąd Najwyższy w niektórych sprawach uznał, że zawieszenie postępowania jest właściwe, a w istocie jedyną drogą do uniknięcia poważnego naruszenia prawa, ponieważ w polskim systemie konstytucyjnym tylko ustawodawca może usunąć stwierdzoną wadę procesową”.

Były prezes legalnej Izby Karnej Michał Laskowski (stoi po prawej) i były prezes legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski. Bronią oni Żmija i Boska. Fot. Mariusz Jałoszewski

Jak Manowska chciała ścigać za stosowanie prawa europejskiego

Podobną postawę prezentowali jeszcze w SN neo-sędzia Jacek Widło z Izby Cywilnej oraz Paweł Księżak z Izby Kontroli (on teraz jednak jest dopuszczony do rozpoznawania protestów wyborczych).

To pokazuje, że neo-sędziowie SN nie są monolitem, a ich środowisko w tym najważniejszym sądzie w Polsce kruszeje. Zaczęło się to jeszcze przed wygranymi przez koalicję demokratyczną wyborami w 2023 roku. Na neo-sędziów SN, którzy chcą stosować prawo europejskie spadła groźba dyscyplinarek.

Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN domagała się wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec Boska i Żmija. Spotkała się jednak z odmową. Takie postępowanie groziło też Widle.

Co ciekawe, neo-sędziów SN bronią legalni sędziowie SN – były już prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski i były prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze