0:000:00

0:00

Jarosław Kaczyński nie przepada za myśliwymi. W wielokrotnie cytowanym już wywiadzie dla „Życia Warszawy” z 1996 roku mówił wprost, że „nienawidzi polowań”. A twarz spotkanego kiedyś na spacerze w lesie myśliwego przyrównał do świńskiego ryja.

Wygląda na to, że osobista antypatia Kaczyńskiego do miłośników polowań może wpłynąć na losy nowelizacji prawa łowieckiego.

Jak poinformowała 12 lutego „Rzeczpospolita”, to właśnie prezes PiS wstrzymał drugie czytanie ustawy Prawo łowieckie, które miało się odbyć 6 lutego 2018 roku. Był niezadowolony z tego, że dzień wcześniej połączone komisje środowiska i rolnictwa odrzuciły niemal wszystkie propozycje zmian autorstwa strony społecznej reprezentowanej przez Koalicję „Niech Żyją!”.

Przyjęto tylko jedną - zgłosił ją po konsultacjach z ekologami minister środowiska Henryk Kowalczyk – która umożliwia wyłączenie własnej ziemi z obwodu łowieckiego na podstawie notarialnego oświadczenia woli. Ale Jarosław Kaczyński uznał, że to za mało.

„Z naszych informacji wynika, że wśród zmian, na których zależy Kaczyńskiemu, jest m.in.: zakaz udziału dzieci w polowaniach, znaczne oddalenie obszaru polowań od zabudów mieszkalnych, likwidacja grzywien za zakłócanie łowów i umożliwienie wypłat odszkodowań łowieckich osobom, które nie życzą sobie na swoim terenie myśliwych” - napisała 12 lutego „Rzeczpospolita”.

OKO.press – dzięki informatorowi zbliżonemu do PiS – dotarło do listy postulatów, których uwzględnienia w nowym prawie łowieckim domaga się Jarosław Kaczyński.

Przeczytaj także:

Propozycje szefa PiS

Kaczyński chce większej liczby zmian. Poniższe propozycje zostaną prawdopodobnie zgłoszone na na najbliższym posiedzeniu Sejmu podczas drugiego czytania ustawy Prawo łowieckie. Oto one:

  1. wykreślenie przepisu mówiącego o karach za umyślne utrudnianie lub uniemożliwianie polowań ("przemycono" go w specustawie dotyczącej chorób zakaźnych zwierząt, pisaliśmy o tym tu);
  2. wprowadzenie zakazu szkolenia, sprawdzianów i konkursów psów myśliwskich na żywych zwierzętach (o tej brutalnej praktyce pisaliśmy tu);
  3. wprowadzenie zakazu udziału w polowaniach dzieci do 16 roku życia;
  4. wprowadzenie zakazu stosowania amunicji ołowianej;
  5. zwiększenie odległości wykonywania polowań od zabudowań mieszkalnych (z pewnością powyżej 100 metrów, być może więcej niż przyjęte przez posłów podczas prac nad nowelizacją 150 metrów).

Dowiedzieliśmy się też, że Jarosław Kaczyński popiera przyjętą już przez posłów połączonych komisji poprawkę umożliwiającą wyłączenie własnej ziemi z obwodu łowieckiego na podstawie notarialnego oświadczenia woli.

„Bardzo nas te zapowiedzi cieszą” - mówi OKO.press Tomasz Zdrojewski z „Koalicji Niech Żyją!”.

"To pierwszy, historyczny moment, w którym pojawia się szansa na wprowadzenie jakichkolwiek społecznych zmian w prawie łowieckim. Do tej pory o prawie łowieckim stanowili tylko myśliwi" - dodaje aktywista.

Przypomnijmy, że 28 grudnia 2017 Koalicja „Niech Żyją!” zwróciła się do Jarosława Kaczyńskiego z noworocznym apelem. „Mamy nadzieję, że dotrzyma Pan swojej obietnicy i nie dopuści do przeforsowania złej nowelizacji prawa łowieckiego w Sejmie” - napisali w liście przyrodnicy i obrońcy praw zwierząt.

Do pisma załączyli listę proponowanych zmian. To właśnie do części z nich przychylił się Kaczyński.

Inne ważne propozycje

Organizacje mają również nadzieję na to, że Kaczyński weźmie pod uwagę pozostałe propozycje strony społecznej. „Chcielibyśmy, by w znowelizowanej ustawie pojawiły się również poprawki zmieniające niektóre zasady prowadzenia gospodarki łowieckiej. Chodzi nam przede wszystkim o wprowadzenie zakazu dokarmiania dzikich zwierząt łownych” - mówi OKO.press Zdrojewski.

Podkreśla, że na szkodliwość tej praktyki wskazywali już m.in. naukowcy z Polskiej Akademii Nauk, a także Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Zaznacza, że PZŁ rocznie wykłada w dzierżawionych łowiskach 100 tys. ton karmy za 23 mln zł.

„To zaburza naturalne funkcjonowanie całych populacji dzikich zwierząt. Myśliwi robią to po to, by mieć na co polować” - mówi Zdrojewski.

I przypomina, że PZŁ osiąga rocznie zyski rzędu 72,5 mln zł z polowań komercyjnych.

„Warto tę poprawkę wprowadzić po to, by wzmacniać samoregulację populacji gatunków dzikich zwierząt i ograniczyć rozprzestrzenianie się epidemii ASF” - dodaje.

Ekologom i organizacjom przyrodniczym broniącym praw zwierząt z „Niech Żyją!” zależy też na tym, by w znowelizowanym prawie pojawiły się również zapisy obligujące myśliwych do regularnego badania zdrowia. W tym do badania wzroku, by unikać wypadków „pomylenia z dzikiem” osób postronnych albo innych myśliwych, o których słyszymy co jakiś czas.

„Ze względów bezpieczeństwa powinno się również wprowadzić obowiązek zgłaszania polowań indywidualnych i zbiorowych do publicznie dostępnych dla obywateli elektronicznych książek polowań online” - mówi Zdrojewski.

O tym, jak to rozwiązanie miałoby działać, OKO.press pisało tu:

Ekologom zależy również na zmianie rozporządzeń, które są załączone do projektu nowelizacji ustawy Prawo łowieckie. Zdrojewski: „W szczególności domagamy się wykreślenia z listy gatunków łownych łosia, borsuka, zająca szaraka oraz wszystkich 13 gatunków dzikich ptaków łownych. A także zmiany okresów polowań na jelenie i kozły sarny”.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze