Naruszenie godności pacjentki, jej prawa do informacji, brak adekwatnych działań po stwierdzeniu wstrząsu septycznego — m.in. takie nieprawidłowości stwierdził Narodowy Fundusz Zdrowia i Rzecznik Praw Pacjenta po kontroli w szpitalu w Pszczynie. Ani słowa o motywach lekarzy, którzy nie zdecydowali się na aborcję.
Jeden z dziennikarzy podczas konferencji NFZ odczytał pytanie, jakie przesłała mu mama zmarłej Izabeli z Pszczyny: "Czy ktokolwiek odpowiedział na pytanie, dlaczego lekarze nie ratowali życia mojego dziecka? Dlaczego pozwolili umrzeć jej w szpitalu? Czy gdyby podjęli inne, szybsze decyzje, moja córka mogłaby żyć?"
Na razie odpowiedzi na te pytania nie ma. Jak komentował podczas konferencji krajowy konsultant ds. perinatologii, prof. Mirosław Wielgoś, dokumentacja medyczna to zbyt mało, by ocenić cały przebieg wydarzeń w szpitalu w Pszczynie.
"Tym będą zajmowały się inne organy, czyli prokuratura (która, jak dodano na konferencji, przeprowadziła sekcję zwłok — od aut.). To jest też moment, by na podstawie naszych ustaleń zadawać pytania osobom, które uczestniczyły w tej opiece. Czy gdyby inne działania zostały wdrożone, udałoby się uratować pacjentkę? Być może tak, ale nie możemy tego powiedzieć z pewnością" - mówił.
NFZ i Rzecznik Praw Pacjenta potwierdzili szereg nieprawidłowości, do jakich doszło w Pszczynie.
"21 września pacjentka zgłosiła się do szpitala w Pszczynie. W godzinach nocnych pomimo sygnalizowania dolegliwości, wskazujących na wstrząs septyczny, nie podjęto odpowiednich czynności" - mówił Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec.
"Podjęto je dopiero nad ranem. Kilkadziesiąt minut później stwierdzono zgon. Analizując całość dokumentacji, w oparciu o opinie biegłych, możemy stwierdzić, że w tej sprawie doszło do naruszenia praw pacjenta" - dodał.
W ocenie Rzecznika doszło do naruszenia prawa do świadczeń zdrowotnych oraz do informacji, dokumentacji medycznej, a także godności.
"[Zastosowane w Pszczynie] świadczenia nie były zgodne z aktualną wiedzą medyczną, nie wdrożono działań pozwalających na intensywne monitorowanie parametrów życiowych, a pacjentka nie była informowana o swoim stanie zdrowia. Nie reagowano na nasilające się dolegliwości, a dokumentacja medyczna była prowadzona niezgodnie z przepisami" - wymieniał Chmielowiec.
Rzecznik zwrócił uwagę również na to, że nikt nie zapewnił Izabeli odpowiedniej opieki psychologicznej.
"Powinniśmy się zastanowić, co zrobić, by do takich sytuacji nie dochodziło" - mówił Bartłomiej Chmielowiec, przedstawiając listę zaleceń dla Szpitala Powiatowego w Pszczynie.
Rzecznik Praw Pacjenta wnosi o opracowanie procedur dotyczących zasad postępowania w sytuacjach zagrażających życiu lub zdrowiu kobiety i stosowania indywidualnego planu terapeutycznego z uwzględnieniem ryzyka położniczego.
Zaproponował szpitalowi przeprowadzenie szkoleń z rozpoznawania wystąpienia wstrząsu septycznego, standardów organizacyjnych opieki okołoporodowej i prowadzenia dokumentacji medycznej.
"Będziemy wnioskować również o przeproszenie rodziny i rozważenie wypłaty zadośćuczynienia" - dodał Rzecznik.
Krajowy konsultant ds. perinatologii, prof. Mirosław Wielgoś, podkreślał podczas konferencji, że motywów personelu medycznego nie można wyczytać z dokumentacji medycznej.
"Wiemy, że działania, które zostały podjęte w trakcie jej pobytu w szpitalu, nie były adekwatne do sytuacji klinicznej i wyników badań. Pacjentka kwalifikowała się do hospitalizacji, więc przyjęcie jej do szpitala było dobrą decyzją. Wdrożone wstępne działania były prawidłowe" - mówił. Jak dodał, błędne było dalsze postępowanie lekarzy w szpitalu w Pszczynie.
"Wystąpiły objawy początkowo świadczące o infekcji, następnie wstrząs septyczny i niewydolność wielonarządowa. Nie doszło w odpowiednim momencie do działań, które być może zapobiegłyby temu tragicznemu zdarzeniu. Chciałbym zwrócić uwagę na piorunujący przebieg zakażenia. To nieczęsta sytuacja, personel być może nie zdawał sobie sprawy, że objawy będą postępowały tak dramatycznie" - mówił prof. Wielgoś.
Na pytanie dotyczące szans płodu na przeżycie po odpłynięciu płynu owodniowego, odpowiedział, że takie przypadki się zdarzają. Jednak, jak dodał, działania w takim przypadku powinny być zależne od woli kobiety w ciąży.
Konsultant podkreślał również, że niezależnie od motywacji personelu medycznego, przyczyną śmierci Izabeli był błąd w postępowaniu medycznym. Pełnomocniczka rodziny Izabeli, mec. Jolanta Budzowska, napisała na Twitterze po konferencji: "Pytanie, dlaczego Pani Izabela pisała »dzięki ustawie antyaborcyjnej nic nie mogą zrobić«, pozostaje otwarte".
Przypomnijmy: 30-letnia Izabela zmarła 22 września w Pszczynie. Zgłosiła się do szpitala z przedwczesnym odpłynięciem płynu owodniowego.
„Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to ekstra, mogę spodziewać się sepsy” – pisała w wiadomościach do swojej rodziny Izabela o 09:31, niedługo po przyjęciu do szpitala. “Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć”.
Po godzinie 20 pisała do swojej mamy: „Dali kroplówkę, bo z gorączki się trzęsłam. Dobrze, że termometr wzięłam, bo nikt nie mierzy. Miałam 39.9”.
O godz. 22:41: “Makabra. Jeszcze tak nie miałam”.
Przed 5 rano lekarze zdecydowali o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Izabela zmarła o 7:39.
5 listopada Szpital Powiatowy w Pszczynie poinformował o zawieszeniu dwóch lekarzy. Dyrektor placówki, Marcin Leśniewski, wydał specjalny komunikat, w którym tłumaczył: "Presja wywierana przez bezkarnie krzywdzące opinie, może mieć wpływ na decyzje lekarskie, w związku z tym, dla dobra pacjentek i bezpieczeństwa lekarzy, zawiesiłem kontrakty naszych kolegów".
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze