0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

W 100 rocznicę niepodległości, 11 listopada 2018, głównym wydarzeniem w Warszawie będzie Marsz Niepodległości polskich nacjonalistów ze wsparciem neofaszystów kilku krajów. Przejdą przez środek miasta, w samym środku dnia. Aktywistki i aktywiści trzech organizacji - Obywateli RP, KOD Mazowsze oraz Strajku Kobiet (Warszawski i Ogólnopolski) - nie chcą się z tym pogodzić. Wzywają, by stawić się o godz. 14.00, na rogu Nowego Światu i Al. Jerozolimskich.

Chcą zablokować Marsz Niepodległości, który będzie szedł Alejami. Demonstrować będą pod hasłem "Konstytucja".

Inną odpowiedzią będzie pochód organizowany przez antyfaszystów: "tanecznym krokiem przejdziemy przez ponurą, listopadową Warszawę (...) nie planujemy blokować innych marszów ani ścierać się z innymi obchodami. Nasz marsz nawiązuje do bogatej historii tanecznych protestów antyfaszystowskich".

OKO.press pyta: po co blokować Marsz Niepodległości? W jaki sposób przeciwstawić się takiej sile? Nie lepiej zatańczyć za Polskę?

Kinga Łozińska, przewodnicząca Regionu Mazowsze KOD: Nie wiem, czy uda się zablokować brunatny marsz, ale wiem, że

powinniśmy być blisko, nie oddawać im pola, zademonstrować niezgodę na zawłaszczanie tego święta i tej rocznicy. Chcemy pokazać - maszerującym nacjonalistom, ale też Warszawie i światu - logo Konstytucji, zagrożonego symbolu, który nas jednoczy.

Paweł Kasprzak, Obywatele RP: Podejmiemy próby blokowania tego wszystkiego. Może nam się nie udać w sensie fizycznym. Ale przeciwstawimy się symbolicznie. Nie godzimy się na to, że w 100-lecie Niepodległości Polski Warszawa staje się miejscem największej demonstracji neofaszystów w Europie. Pokażemy, że jest ktoś, kto jest temu przeciwny.

Nie zakładamy niczego z góry, najważniejsze jest przesłanie: KONSTYTUCJA. Bo jak się myśli o niepodległości, to właśnie Konstytucja przychodzi na myśl, żywa definicja polskiego państwa, coś najcenniejszego, jedyna zresztą konstytucja, której udało się przetrwać tak długo, 21 lat. Bo tę z PRL trudno uznać za polską, nosiła ślady osobistej redakcji Stalina (zobacz sylwetkę Kasprzaka w Alfabecie Buntu Archiwum Osiatyńskiego).

Lepiej byłoby, gdyby - tak jak we Wrocławiu - także w Warszawie marsz został zakazany, bo są do tego podstawy prawne. Ale na razie Ratusz zapowiada jedynie, że będzie reagował na bieżąco.

Agnieszka Czerederecka, Warszawski Strajk Kobiet (sylwetka w Alfabecie Buntu): Część dziewczyn z kraju zapowiedziała się do Warszawy, część miała pojechać do Wrocławia, wspomóc Martę Lempart (liderka Strajku Kobiet, sylwetka), bo ona ma u siebie marsz Międlara [Jacek, były ksiądz, obsesyjny antysemita, czytaj w OKO.press tu, tu i tu] oraz Rybaka [Piotr, rasista i antysemita, pisaliśmy o nim tu i tu]. Ale teraz - po ogłoszeniu zakazu marszu przez prezydenta Dutkiewicza - nie wiadomo, czy się odbędzie.

Kasprzak: Zamierzamy tam stać, dopóki nie dojdzie - do prawdopodobnej niestety - interwencji policji, i to pomimo wielu już wyroków sądowych, które uznały taką interwencję za nieuzasadnioną [ostatnio - we Wrocławiu]. Wiadomo, że policja nie będzie przeszkadzać marszowi - faszystowskim przemówieniom, mowie nienawiści na transparentach, okrzykach, pochodniach, całej tej agresji. To my, obywatele, zastąpimy służby państwa, które - już od czasów rządów PO-PSL - unikają odpowiedzialności i zezwalają na łamanie prawa.

OKO.press: W 2017 roku grupa 14 kobiet wmieszała się w Marsz Niepodległości i dopiero na Moście Poniatowskiego podjęła próbę blokady. Została zaatakowana przez nacjonalistów, ale sąd ukarał je grzywną.

Czerederecka: Dlaczego tym razem nie wejdziemy w tłum? Uznałyśmy, że lepiej połączyć siły z innymi organizacjami, zamiast dać się raz dwa spacyfikować. Może zresztą któraś z koleżanek powtórzy numer z zeszłego roku? Ale zachęcamy wszystkich, żeby stanąć razem z nami na rogu Alej Jerozolimskich i Nowego Światu. Będzie nas dużo, więc będzie w miarę bezpiecznie. Zachęcamy także, by dokumentować na smartfonach hasła i okrzyki, żeby dać świadectwo, że marsz będzie miał charakter neofaszystowski, rasistowski, ksenofobiczny.

Chodzi o to, by na trasie nacjonalistów stanęło nas jak najwięcej.

Kasprzak: Nie da się wykluczyć różnych scenariuszy. Najłatwiej byłoby wejść w tłum na Rondzie Dmowskiego, skąd rusza brunatny marsz, choć akurat mnie by się to nie udało, bo znają moją twarz. Chcieliśmy jednak uniknąć sytuacji, że otoczeni przez straż ONR i policję, musimy wysłuchiwać przemówień faszystów z Polski i Europy. Policja będzie cały czas współpracować ze strażą marszu. Lepiej stanąć z boku i zaczekać na nich.

Maszerować będzie pewnie kilkadziesiąt tysięcy, w tym sporo kiboli i innych krewkich typów. Nie ma szans na zatrzymanie marszu.

Kasprzak: Próba blokady może nastąpić, jeżeli będzie wiało faszystowską grozą, a pewnie będzie. Liczba osób nie ma aż takiego znaczenia, ja nawet wolę, żeby to nie było starcie dwóch tłumów, bo mogłoby wyjść jakieś nieszczęście. To będzie

protest mniejszości przeciw zwartej masie opanowanej zbrodniczą ideą. Chcemy na własnym przykładzie pokazać, jak bezbronna jest jednostka deptana przez brunatny tłum.

Łozińska: Nie ma naszej zgody na to. I tyle. Nie pochowamy się po domach, będziemy na ulicy. Staniemy twarzą w twarz z nacjonalistami.

Czerederecka: Zdajemy sobie sprawę, że

tego dnia trzeba coś zrobić, żeby spojrzeć potem w lustro.

Pytasz o nastroje. Przygnębienie i smutek... no i wkurzenie, że wszyscy politycy, i z jednej, i z drugiej strony zresztą, zostawili Warszawę na pastwę panów ogolonych głów.

A nie lepiej zrobić alternatywny marsz, własne święto i zignorować nacjonalistów?

Kasprzak: Przecież jest taki pomysł. O 14.00 spod Politechniki pod pięknym hasłem "za wolność naszą i waszą", rusza

marsz antyfaszystów, godny polecenia wszystkim, którzy nie chcą narażać się na dyskomfort kontaktu z nacjonalistami. Niech tam idą.

Słyszę, żeby skrzyknąć - jak w 1918 roku - jeszcze inną radosną demonstrację, ale chyba lepiej skorzystać z marszu antify, który jest przygotowywany od roku [więcej na fb tutaj]. Jego organizatorzy próbowali nas przekonać, że blokady nie mają sensu, ale nie daliśmy się przekonać.

Ludzie mają okazję i prawo świętować, niech to robią. Nami kieruje niezgoda na to, by patriotyczne święto tak wyglądało. Jak teraz się im uda, to już zostanie polską normą, że rocznice narodowe obchodzą faszyści.

Łozińska: Uznałyśmy, że tego dnia nie można po prostu pomaszerować sobie daleko od nacjonalistów, udawać, że ich nie ma. Szanujemy marsz antify, ale nie spełnia naszych potrzeb.

Czerederecka: Ja jestem warszawianką i nie godzę się, by Warszawę opanowali nacjonaliści i włoscy faszyści, miłośnicy Mussoliniego. Faktycznie zawsze idą z nimi słynne rodziny z dziećmi (chyba są ślepe?). W 2017 roku byłyśmy na marszu antify, ale teraz jest 100 lat. Nam się wydaje, że

nie wystarczy zatańczyć w rytm muzyki, trzeba zrobić coś więcej dla Warszawy i Wrocławia.

Jacyś politycy się do was zgłosili?

Kasprzak: Nie. Byli prezydenci wyjeżdżają do Poznania. Rozumiem, ale jest to zawstydzające.

Tak jak PiS uciekał do Krakowa, tak liberalni politycy robią w gruncie rzeczy to samo.

Tutaj brakuje reakcji państwa, więc próbujemy je zastąpić, my, zwykli obywatele. Tymczasem oni - wybrani jako nasi reprezentanci - mają przecież jakieś powinności, to oni - do diabła - składali przysięgę na Konstytucję. Czemu to my - bez nich - będziemy wymachiwać tą Konstytucją przed nosem faszystów? Jak oni rozumieją swoją wierność Konstytucji, na którą ślubowali?

Czerederecka: Zachowali się jak tchórze, uciekają z miasta.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze