Trwa agitacja polityczna w kościołach. W niedzielę premier Emilewicz przemawiała podczas mszy na Jasnej Górze. Parafia w Wiązownicy wzywa parafian, by nie głosowali na Trzaskowskiego. Parafia w Hyżnem zaprasza na mszę z udziałem Macierewicza. Do wyborów 6 dni [RAPORT OKO.PRESS]
"Staramy się wesprzeć państwa w tym wzajemnym radzeniu sobie z trudnościami, z tym, co nas wszystkich spotkało, oferując pomoc publiczną, która ma sprawić, że państwo przetrwają w archipelagu polskiego życia społecznego, polskiego życia gospodarczego", przekonywała w niedzielę 21 czerwca podczas mszy na Jasnej Górze wicepremier Jadwiga Emilewicz. Nie udało nam się dotrzeć do pełnego nagrania z mszy, dlatego nie wiemy, w którym momencie mszy przemawiała minister.
Emilewicz wygłosiła 10 minutowe przemówienie z niebanalną refleksją np. o "kruchości", jakiej doświadczamy w czasach pandemii, gdy "mit samowystarczalności rozpada się właśnie". Mówiła też o "trudnej próbie" rządu i biznesu. Dla pokrzepienia serc cytowała refleksje Jana Pawła II o "czynieniu sobie ziemi poddaną" przez przedsiębiorców, twierdząc, że ich praca ma wymiar moralny. Rzucała hasła: "Praca przed kapitałem", "osoba przed rzeczą". Mówiła, że
"nas polityków i nas przedsiębiorców łączy świadomość tego celu".
Podkreślała wspólnotę działań rządu i przedsiębiorców w realizacji etycznego biznesu. Jak ktoś kieruje się tylko zyskiem, to spotka go kara na tym świecie lub na tamtym - zachęcała.
Zapytana w TVN, czy wypada wicepremier wygłaszać mowy w Kościele, Emilewicz polemizowała z dziennikarzem dopytując się, gdzie w jej wypowiedzi była agitacja.
Na zarzuty o agitację w Kościele zareagował jednak rzecznik Episkopatu, Paweł Rytel-Andriannik. "Msze św., nabożeństwa i liturgie są czasem rzeczywistego spotkania człowieka z Bogiem, budowania wspólnoty, pogłębiania wiary i korzystania z sakramentów.
Ambona nie może służyć do żadnych innych celów niż głoszenie Słowa Bożego, przekazywanie nadziei i nauczania Kościoła katolickiego",
napisał tego samego 21 czerwca w oświadczeniu na stronie Episkopatu.
Po jasnogórskiej mowie Emilewicz - po raz kolejny w ostatnich dniach - władze Kościoła musiały reagować na zarzuty o sprzyjanie konkretnemu kandydatowi. 19 czerwca niektóre media podały informację, że Episkopat rozsyła list do misjonarzy na prośbę Kancelarii Premiera. List zamieścił na swoim Twitterze m.in. Szymon Hołownia:
Episkopat wydał oświadczenie: "Sekretariat Konferencji Episkopatu Polski nie przesyłał listu do misjonarzy, o którym donoszą media. Informację tę przyjmujemy z wielkim zdziwieniem i zaskoczeniem. Przesłanie listu do misjonarzy przez pracowników z Komisji ds. Misji było działaniem nieuzgodnionym i niekonsultowanym z Sekretariatem KEP i z żadnym z biskupów.
Przesłanie listu było niestosowne i nie powinno mieć miejsca".
Agitacja wyborcza na Jasnej Górze jest stałym punktem programu tego świętego dla katolików kościoła. 11 czerwca biskup Antoni Długosz podczas Apelu Jasnogórskiego porównał premiera Morawieckiego do ewangelisty Mateusza, a ministra Szumowskiego do ewangelisty Łukasza:
W niedzielę 21 czerwca, w odpowiedzi na głosy oburzenia po wystąpieniu Jadwigi Emilewicz, ojcowie Paulini z Jasnej Góry zapowiedzieli dokument regulujący wystąpienia świeckich podczas mszy.
W poniedziałek 22 czerwca rzecznik Jasnej Góry powiedział Interii:
"Rozumiem doskonale tych, którzy poczuli się urażeni wystąpieniem o charakterze nieliturgicznym w Kaplicy Matki Bożej. Nowy regulamin nie będzie pozwalał na takie sytuacje".
Informację o ogłoszeniach parafialnych zmieszczonych na stronie parafii w Wiązownicy dostaliśmy od jednego z naszych czytelników. Pomiędzy zapowiedziami ślubów a intencjami znalazł się zdumiewający punkt 13:
Zwraca uwagę brutalny język proboszcza ks. Adama Rejmana (jak z Wiadomości TVP).
Ksiądz zarzuca opozycji odebranie "wszystkich dotacji" bo - w domyśle - inaczej "nie będzie z czego kraść". Zachęca, by nie patrzeć na słupki sondaży, czyli - zapewne - nie uspokajać się dobrymi notowaniami Dudy.
Także 21 czerwca w Parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Hyżnem odbyła się msza z udziałem polityka PiS. Wśród ogłoszeń parafialnych czytamy:
Wiadomo, że poseł Macierewicz przemawiał podczas mszy, nie znaleźliśmy jednak nigdzie nagrania (może ktoś nim dysponuje? prosimy o informację). Co więcej, po mszy parafia zaprosiła na spotkanie z Marszałkiem Seniorem w Gminnym Ośrodku Kultury, co oznacza kolejne pomieszanie instytucji publicznej (samorządu) i Kościoła.
O tym, co mówił Antoni Macierewicz podczas tego spotkania (a mówił dużo!) pisaliśmy tutaj:
W wąskim znaczeniu minister Jadwiga Emilewicz nie prowadziła agitacji - nie namawiała do głosowania na kandydata PiS Andrzeja Dudę. A jednak podczas mszy mówiła o działaniach rządu i zapewniała, że będą pomagać przedsiębiorcom. Czyli chwaliła swoją opcję polityczną na tydzień przed wyborami. Obowiązująca dziś w PiS narracja utożsamia Dudę z partią i rządem. Jak to ujął Jarosław Kaczyński w liście do członków PiS, "Andrzej Duda w ciągu minionych 5 lat z pełnym zaangażowaniem umiejętnie prowadził zainicjowany przez Prawo i Sprawiedliwość proces pozytywnych zmian w naszym kraju".
Trudno zatem uznać słowa Emilewicz za neutralne politycznie, także w odniesieniu do wyborów 28 czerwca - 5 lipca.
Ale problem jest bardziej fundamentalny: czy politykowi świeckiego państwa, wicepremier rządu, wolno wygłaszać polityczną mowę w kościele?
Zarówno konkordat, jak i dokumenty Kościoła mówią o niezależności i rozdziale państwa i Kościoła.
Art. 25 Konstytucji RP stanowi z kolei, że „stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie”.
O tym, że w agitacja polityczna (w wykonaniu polityków lub księży) nie powinna odbywać się w kościołach, wyraźnie mówią najnowsze oświadczenia rzecznika KEP, cytowane wyżej:
"Ambona nie może służyć do żadnych innych celów niż głoszenie Słowa Bożego, przekazywanie nadziei i nauczania Kościoła katolickiego".
Dokumenty Kościoła mówią także o apolityczności księży. Enchiridion Vaticanum (IV, 1195): „W okolicznościach, w których uprawnione są różne opcje polityczne lub społeczne, prezbiterzy – podobnie jak wszyscy obywatele – mają prawo do własnych wyborów. Biorąc jednak pod uwagę, że opcje polityczne jako takie mają ograniczony zakres i nie interpretują nigdy Ewangelii w formie całkowicie adekwatnej i trwałej,
prezbiter jako świadek przyszłej rzeczywistości powinien zachować pewien dystans wobec jakiejkolwiek funkcji lub pasji politycznej”.
Wydaje się, że polski porządek ustrojowy nie dopuszcza zamazywania różnic między tronem a ołtarzem. Nie byłoby wskazane, by biskupi przemawiali w Sejmie i nie jest wskazane, by politycy przemawiali w kościołach.
Więcej o apolityczności Kościoła:
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze