Nie będzie przeprosin b. więźnia Auschwitz Karola Tendery (na zdjęciu) za "polskie obozy zagłady" przez stację ZDF. Niemiecki sąd najwyższy ocenił, że wykonanie wyroku polskiego sądu naruszyłoby wolność wypowiedzi i mediów, tak jak są rozumiane w Niemczech. W tle sprawy brak zaufania niemieckich sądów do polskiego wymiaru sprawiedliwości
Na własnej skórze dotkliwie odczujemy konsekwencje naruszania praworządności, w tym niezawisłości sędziowskiej, przez polski rząd - ostrzegają prawnicy. Taki właśnie - niepokojący precedens - przyszedł z Niemiec. Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH), powołując się na niemieckie konstytucyjne rozumienie porządku publicznego i wolności słowa uznał, że stacja telewizyjna ZDF może odmówić wykonania w Niemczech prawomocnego wyroku krakowskiego sądu.
Wyrok dotyczy adekwatnego przeproszenia polskiego obywatela Karola Tendery, byłego więźnia KL Auschwitz, za użycie sformułowania "polskie obozy zagłady" przez ZDF w reportażu o zbrodniach drugiej wojny światowej w lipcu 2013 roku. Ironia losu - bo to właśnie było jednym z haseł reform PiS.
Polski sąd pierwszej instancji w przełomowym wyroku orzekł w kwietniu 2015, że stacja ZDF używając sformułowania "polskie obozy zagłady" naruszyła dobra osobiste Karola Tendery, takie jak godność osobista, tożsamość narodowa i godność narodowa.
Stacja ZDF wysłała do poszkodowanego dwa listy z przeprosinami. Opublikowała także na stronie internetowej zdawkowe sprostowanie, ale tekst w języku niemieckim był niewidoczny po wejściu na stronę stacji.
Karol Tendera ocenił, że nie były to właściwe przeprosiny i zwrócił się do sądu drugiej instancji. Do sprawy włączył się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Krakowski sąd apelacyjny, uwzględniając w całości argumentację RPO, orzekł grudniu 2016, że ZDF dokonał tylko sprostowania i zobligował stację ZDF do adekwatnych przeprosin.
ZDF wniosła o kasację do polskiego Sądu Najwyższego, ale nie wstrzymuje to wykonalności prawomocnego wyroku sądu drugiej instancji.
Sprawę na teren Niemiec wniósł pełnomocnik Karola Tendery, chcąc zadbać o wykonanie orzeczenia krakowskiego sądu. Stacja ZDF z uporem walczy jednak przed niemieckimi sądami o podważenie wykonalności wyroku.
W postępowaniu przed Wyższym Sądem Krajowym w Koblencji ZDF argumentowała między innymi, że polskie sądy są zależne od rządu.
Przeciwko takiej argumentacji ZDF – która działa na szkodę państwa polskiego i ochrony interesów jego obywateli – wystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich. RPO oświadczył, że jest przekonany o niezawisłości polskiego sądu apelacyjnego orzekającego w sprawie Karola Tendery oraz o niezależności orzekających w niej sędziów, a także o tym, że sąd orzekł bezstronnie.
Opinię RPO podzielił w lipcu 2018 roku sąd w Koblencji - orzekł, że wyrok polskiego sądu powinien być w Niemczech wykonany. Wtedy ZDF skierowała sprawę do niemieckiego sądu najwyższego.
Na gruncie prawa Unii Europejskiej, orzeczenia sądów krajowych są w innych państwach członkowskich traktowane automatycznie jako tytuły wykonawcze (nie trzeba im nadawać klauzuli wykonalności).
Od tej zasady – zawartej w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady UE z 2012 roku – istnieje wyjątek: orzeczenia nie są wykonywane, jeśli w sposób oczywisty naruszają zasady porządku publicznego w państwach UE, w których mają być wykonane.
W orzeczeniu z września 2018 roku Niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości uznał jednak, że wykonanie w Niemczech orzeczenia polskiego sądu apelacyjnego doprowadzi do nadmiernej ingerencji w wolność wypowiedzi - tak jak jest rozumiana w Niemczech, ponieważ stacja powinna mieć możliwość samodzielnego sformułowania tekstu przeprosin.
Orzeczenie najważniejszego niemieckiego sądu na portalu prawo.pl skomentowała adwokat Zuzanna Rudzińska-Bluszcz z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Oceniła je jako zaskakujące z dwóch powodów.
Rudzińska-Bluszcz dostrzega w sprawie drugie dno: wyrok Federalnego Trybunału może wskazywać na nieufność niemieckiego wymiaru sprawiedliwości wobec poszanowania praworządności, w tym niezawisłości sędziowskiej, w Polsce.
W wyroku niemieckiego Trybunału nie ma wprawdzie ani słowa na temat praworządności w Polsce, ale w czasie postępowania przed sądami w Niemczech, stacja ZDF wielokrotnie przywoływała argumenty dotyczące sytuacji politycznej. ZDF chciała w ten sposób przekonać sądy niemieckie, że wyrok polskiego sądu nie powinien być w Niemczech wykonany. Te argumenty były w aktach sprawy, którą rozstrzygał Federalny Trybunał Sprawiedliwości.
ZDF przytaczał trzy argumenty:
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz z Biura RPO pisze: "podobnie jak w sprawie Artura Celmera i wątpliwości co do wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania podniesionych przez irlandzki sąd – także tutaj kluczem do zrozumienia niemieckiego sądu jest fundamentalna dla współpracy sądów państw UE kwestia wzajemnego zaufania.
W sprawie Tendery pojawił się wątek nadwątlonego zaufania sądu państwa unijnego do praworządności w Polsce".
Wyrok Federalnego Trybunału Sprawiedliwości ma wielką wagę. Niemieckie trybunały odgrywają wśród europejskich sądów ważną rolę. Sądy innych państw często powołują się na jego orzeczenia oraz podzielają kierunki rozumowania.
To, czy Polska zapewnia niezawisłość sądów, zaczyna spędzać sen z powiek nie tylko Komisji Europejskiej w Brukseli (która prowadzi z rządem PiS polityczny "dialog głuchych" w sprawie praworządności) czy Trybunałowi Sprawiedliwości w Luksemburgu (który rozpatruje pytania prejudycjalne polskich sądów oraz skarg Komisji Europejskiej na łamanie przez polskie ustawy prawa europejskiego). To też palący problem dla sędziów i sądów w całej Unii Europejskiej.
Jako pierwsza swoje wątpliwości wyraziła sędzia Wysokiego Sądu Irlandii. Dociekliwość sędzi Aileen O'Donnely doprowadziła do wydania przez Trybunał Sprawiedliwości orzeczenia w sprawie Celmer. Według TSUE sądy (w tym irlandzki) muszą same dokonać oceny, czy w państwie, do którego odsyłają na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, odesłany będzie miał zagwarantowany proces przed niezawisłym sądem. Trybunał Sprawiedliwości powiedział wprost, że, dokonując tej oceny, sądy mogą (a wręcz powinny) powoływać się na ustalenia Komisji Europejskiej oraz Komisji Weneckiej dotyczące praworządności w państwach UE i Rady Europy. Ale aby dokonać samodzielnie tej oceny, zagraniczni sędziowie mogą też kierować pytania o ocenę praworządności do polskich sądów. I korzystają z tej możliwości.
W rezultacie, sąd w Amsterdamie wstrzymał ekstradycję trzech Polaków oskarżonych o handel narkotykami, a rzeszowski sąd musiał niedawno odpowiedzieć na pytanie sądu z Madrytu.
Sąd hiszpański chciał ustalić, czy podejrzany, którego odeśle do Polski na podstawie Europejskiego Nakazy Aresztowania, będzie miał w Polsce zagwarantowane prawo do rozpoznania sprawy przez niezawisły sąd, do obrony, a także do sprawiedliwego i jawnego rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie. Sąd Okręgowy w Rzeszowie oficjalnie odpowiedział, że choć politycy kontrolują sądy, to każdy może liczyć w Polsce na sprawiedliwy proces, a "rozstrzygnięcie wyda niezależny sąd kierując się wyłącznie przepisami prawa, ustaleniami faktycznymi i własnym sumieniem”. Jednak 10 sędziów II wydziału karnego i III wydziału penitencjarnego rzeszowskiego sądu wyraziło o wiele ostrzejsze zdanie: Polska nie wypełnia standardów z art. 47 i 48 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej” (w OKO.press tę sprawę szczegółowo opisał Mariusz Jałoszewski).
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze