0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Ich czas bezpowrotnie się kończy i to niezależnie od tego, co zrobi Franciszek.

"Coraz więcej pojawia się takich publikacji, świadectw, z których wyłania się obraz polskiego katolicyzmu jako systemu opresyjnego, służącego bardziej kaście księży niż społeczeństwu. Ten proces demaskowania nadużyć tej grupy społecznej będzie się w najbliższych latach nasilał" - przewiduje prof. Stanisław Obirek (rocznik 1956), teolog, historyk, antropolog kultury, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie, a zwłaszcza Janie Pawle II.

W krótkim eseju odnosi się do kilku badań religijności i wspomina o sześciu książkach, które w wielu wymiarach diagnozują kryzys Kościoła katolickiego, czy szerzej - chrześcijaństwa. Oto ten tekst.

„Dewastujący spadek praktyk religijnych” (wg prymasa Polaka)

W 2021 roku wielokrotnie przywoływano badania amerykańskiego centrum badania opinii publicznej Pew Research Center o zmianach globalnej religijności. Wynikało z nich, że wśród 106 badanych krajów to młodzi Polacy są liderami w odchodzeniu od praktyk religijnych.

W badaniu przeprowadzonym w 106 krajach zadawano cztery pytania:

  1. Czy czujesz się związana/y z religią?
  2. Czy chodzisz co niedzielę na mszę?
  3. Czy religia jest dla ciebie bardzo ważna?
  4. Czy codziennie się modlisz?

W Polsce zanotowano rekordowe różnice między grupami wiekowymi 18-39 lat i 40 lat i więcej, w odpowiedzi zwłaszcza na pytanie 2 (26 proc. do 55 proc. "tak", różnica 29 pkt proc.) i pytanie 3 (16 do 40 proc. do 16 proc., różnica 24 pkt proc.), co badacze uznali za przejaw wyjątkowo szybko postępującej laicyzacji.

Więcej o tym pisaliśmy tutaj:

Oczywiście dość radykalne przemiany religijności na świecie nie dotyczyły tylko polskiej młodzieży. Ogólnoświatowe odchodzenie od praktyk religijnych i od przynależności do religijnych instytucji jest faktem.

Tak więc „powrót Boga czy sacrum”, o czym nie bez nuty triumfalizmu pisało się jeszcze kilkanaście lat temu (na przykład José Casanova pisał o powrocie religii do przestrzeni publicznej), przeszedł do historii.

Amerykańscy socjologowie religii odnotowali, że po raz pierwszy w historii ich kraju procent obywateli deklarujących brak przynależności religijnej (20 proc.) zbliżył się do odsetka katolików (21 proc.). Jednak już w przypadku młodych Amerykanów tzw. milenialsów te proporcje wyglądają jeszcze dla Kościoła gorzej. Milenialsi przyznający się do katolicyzmu są w zdecydowanej mniejszości, a "niezrzeszonych religijnie" jest aż 40 proc.

Do tych danych na swój sposób odnieśli się pod koniec 2021 roku również polscy biskupi. Prymas Wojciech Polak mówił o „dewastującym spadku praktyk religijnych”, zwłaszcza wśród młodych Polaków.

Abp Marek Jędraszewski, swoim zwyczajem, znalazł już winnego tego stanu rzeczy. Jego zdaniem to smartfon! Tak, serio. Tak właśnie powiedział krakowski metropolita.

[tab tekst="Zobacz więcej o badaniach religijności Polek i Polaków" na które powoływał się Prymas Polak]

Prymas odnosił się do danych o spadku religijności w opublikowanym w grudniu 2021 raporcie Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego za rok 2020, z którego wynika m.in., że w 2020 roku było znacząco mniej ślubów i chrztów, a także mniej niż w poprzednich latach osób przyjęło sakrament bierzmowania.

W wywiadzie dla PAP prymas cytował też inny sondaż: "Niepokojące są badania CBOS-u, z których wynika, że w najmłodszej grupie spadek praktyk religijnych sięga 30 procent. To są liczby wręcz dewastujące. Pokazują, że w młodym pokoleniu następuje bardzo mocne przewartościowanie". Chodzi o systematycznie prowadzone badania CBOS pozwalające porównywać religijność Polek i Polaków od 1992 roku - ostatni sondaż zrobiono w sierpniu 2021. Z analiz CBOS wynika, że w 30 latach III RP nastąpił spadek deklarowanego poziomu wiary (odsetek wierzących spadł z 94 do 87,4 proc.) oraz znacznie szybszy spadek poziomu praktykowania (uczestnictwo w mszy minimum raz w tygodniu w 1992 r. deklarowało 69,5 proc., a w 2021 r. - 42,9 proc.). Ogromny spadek w udziale w mszy co najmniej raz w tygodniu odnotowano w grupie najmłodszych dorosłych (18 - 24 lata): z 69 proc. do 23 proc. Jednocześnie wzrosła liczba niepraktykujących z 7,9 do 36 proc.

Religijny infantylizm polskich biskupów

Porównując to, co na Nowy Rok powiedział papież Franciszek (jako najważniejsze wskazania dla katolików - droga dialogu i nawrócenie ekologiczne), trudno oprzeć się wrażeniu, że w wypowiedziach polskich hierarchów zagościł religijny infantylizm.

Nie chcę przywoływać kolejnych zdumiewających wypowiedzi niektórych biskupów, którzy główne zło upatrują w ateizmie (emerytowany biskup świdnicki Ignacy Dec). Pozostawiając polskich biskupów ich fantazjom spróbujmy spojrzeć na przyszłość religii w sposób bardziej racjonalny.

Przeczytaj także:

Można też na radykalne zmiany zachodzące, nie tylko zresztą w polskim katolicyzmie, popatrzeć zupełnie inaczej.

W gwałtownym spadku praktyk religijnych można zobaczyć rebelię młodych wobec konformizmu i hipokryzji starszych, a w smartfonie dostrzec szansę na nawiązanie globalnych sieci pomagających w przezwyciężaniu bolączek współczesnego świata.

Temat ludzi, którzy odeszli od instytucjonalnych form religii, jest nowy i jednocześnie odwieczny. Jego nowość polega na tym, że dopiero od niedawna stali się oni przedmiotem analiz socjologicznych.

Tradycyjnie nastawieni socjologowie religii oceniają odejście od praktyk religijnych i od samej instytucji jako zjawisko negatywne. Natomiast dla wielu teologów jest to przykład kreatywności religijnej i duchowej.

Do tej drugiej grupy należy na przykład amerykański teolog wietnamskiego pochodzenia Peter Phan. Jego zdaniem to właśnie bezwyznaniowcy (najlepsze tłumaczenie angielskiego pojęcia nones) wyznaczają nowe szlaki w duchowości ponad konfesjami.

Odsetek nones się potroił

Jeszcze do lat osiemdziesiątych XX wieku dziewięciu na dziecięciu Amerykanów identyfikowało się ze zorganizowaną wspólnotą religijną, najczęściej chrześcijańską. Jednak więź między amerykańską tożsamością i przynależnością religijną pękła w latach dziewięćdziesiątych.

Na początku XXI wieku odsetek nones podwoił się, by w 2010 roku się potroić.

Oczywiście w Polsce nones, czyli osoby pozostające poza organizacjami religijnymi, już na poziomie nazewnictwa traktuje się jako ludzi wybrakowanych. Niektórzy proponują pejoratywny termin „nijacy”. Dla wielu to dziwacy. Traktuje się ich z dezynwolturą i wychodzi z założenia, że bycie kimś wątpiącym, zawiedzionym na Kościele, jest jego problemem.

To pewien paradoks, że przychodzący do kościoła dowiadują się na kazaniach znacznie więcej o tych, których w kościele nie ma, niż tego, po co właściwie do kościoła przyszli.

Ten zwyczaj segregacji ludzi pozostających poza strukturami kościelnymi nasilił się w ostatnich latach, gdy część polskich katolików, zniechęcona do swojego Kościoła, zaczęła podejmować próby jego opuszczenia. Tych prób, i to skutecznych, będzie coraz więcej.

Trzy lektury, trzy rozstania z religią

Zdarzają się również dramatyczne odejścia nie tylko od Kościoła, ale i od chrześcijaństwa. Chciałbym o trzech takich zwrotach wspomnieć, które w 2020 roku zrobiły na mnie duże wrażenie.

Chodzi o lektury. Jedna to jest książka Tomasza Polaka, "System kościelny". To jest książka napisana przez kogoś z zewnątrz chrześcijaństwa, ale również przez kogoś, kto napisał kilka książek z wewnątrz chrześcijaństwa.

I to jest bardzo interesujący zapis procesu, który się kończy rozstaniem z religią. I to jest bardzo subtelnie prowadzony wywód, i sądzę w dużym stopniu warunkowany osobistym doświadczeniem Tomasza Polaka.

Drugi, równie ciekawy proces odejścia od religii, to książka Piotra Augustyniaka "Jezus Nie-Chrystus". Piotr Augustyniak jako jeden z najważniejszych momentów w tym procesie odchodzenia od wiary w bóstwo Jezusa przedstawia dramatyczne spotkanie z przełożonym zakonnym. Jest on dla niego uosobieniem systemu, który chce zniszczyć jednostkę.

I jeszcze jedna książka, również opublikowana w minionym roku. To Tadeusza Bartosia "Upadek, niemożliwy. Eseje filozoficzne", w której autor kreśli uwagi o destrukcyjnym charakterze monoteizmu. Pisze to człowiek, który poświęcił wiele lat swoich studiów na zgłębianie myśli najwybitniejszego myśliciela katolickiego Tomasza z Akwinu.

Te trzy książki nie tylko wyznaczają horyzont sporu z polskim katolicyzmem na najbliższą przyszłość. One również mówią o chorobach tego katolicyzmu, których nie dostrzegają, lub nie chcą dostrzec, jego oficjalni przedstawiciele.

W socjologii religii coraz większą wagę przykłada się nie do deklaracji religijnych, ale do indywidualnych historii, w których o wiele wyraźniej wybrzmiewają powody, dla których ludzie oddają się praktykom religijnym albo od nich odchodzą.

System służący kaście

Trzy wspomniane przeze mnie przypadki są tylko maleńką próbką potężnego procesu definiowania na nowo naszej tradycji religijnej. Coraz więcej pojawia się takich publikacji, świadectw, z których

wyłania się obraz polskiego katolicyzmu jako systemu opresyjnego, służącego bardziej kaście księży niż społeczeństwu.

Ten proces demaskowania nadużyć tej grupy społecznej będzie się w najbliższych latach nasilał.

Jedną z zapowiedzi jest tłumaczenie książki włoskiego socjologa Marco Marzano "Kasta nieskazitelnych", która obnaża proces deformacji i łamania charakterów, jaki się dokonuje w katolickich seminariach. To również jest jednym ze źródeł gwałtownych odejść od Kościoła.

A przecież był czas, kiedy wierzący i niewierzący byli sobą zaciekawieni, przyglądali się sobie, szukając wzajemnie inspiracji i zrozumienia. Tak było w latach 80. minionego wieku, kiedy dochodziło do zbliżenia między Kościołem katolickim i polską inteligencją laicką.

Inteligencja "była katolicka"

Dzisiaj widzimy coś odwrotnego; rosnącą polaryzację stanowisk reprezentowanych przez przedstawicieli obu tych grup. Co więcej, do inteligenci laickiej dochodzi inteligencja, którą określiłbym jako „była katolicka”. Sam się do niej zaliczam.

Owszem, trzeba odnotować kilka przypadków zbliżenia, jak chociażby Kongres Katolików i Katoliczek, w którym sam biorę udział.

Jest to jednak wydarzenie zaledwie tolerowane przez biskupów. Nie sądzę, by miał on jakiekolwiek znaczenie dla katolicyzmu instytucjonalnego.

Tym bardziej warto odnotować wspomniane zbliżenie z przeszłości, o którym ciekawie napisał w eseju „Wiara dobra, niewiara dobra” Leszek Kołakowski. Był wstępem do książki "Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi".

Pisał Kołakowski: „W latach osiemdziesiątych XX wieku rozwinęło się w Polsce poczucie zaufania i przyjaźni między Kościołem katolickim i polską inteligencją; zarówno wspólnota celów była w tym ważna, jak też wielka rola Kościoła w duchowym przygotowaniu przemian, które miały rychło nastąpić. Rzeczy zmieniły się z nastaniem nowej epoki, w którą Kościół wkroczył w zrozumiałej aurze tryumfalizmu”.

Katolicki postsekularyzm

Zdaniem Kołakowskiego, polaryzacja stanowisk może być postrzegana jako wymagane przez rozwój kultury „skłócenie przeciwstawnych racji”, a więc być szansą i okazją do twórczej wymiany myśli i poglądów. Taką postawę socjologowie od pewnego czasu zwykli nazywać postsekularyzmem.

Szczególnie sugestywnie pisała o tym irlandzka socjolożka religii Michelle Dillon w książce zatytułowanej „Katolicki postsekularyzm. Stosowność i odnowa” (Postsecular Catholicism: Relevance and Renewal). Autorka skupiła się przede wszystkim na pontyfikacie papieża Franciszka, którego postrzega jako uosobienie postsekularnego temperamentu.

Dillon wskazuje na tak zapalne punkty w doktrynie katolickiej, jak aborcja i święcenia kobiet. Zaznacza przy tym, że

papież Franciszek nie tyle zmienia doktrynę, ile raczej inaczej ustawia duszpasterskie priorytety swego pontyfikatu.

Pełna heroizmu agonia chrześcijaństwa. Zjawisko nieodwołalne

Na koniec chciałbym przypomnieć tezy francuskiej myślicielki katolickiej Chantal Delsol sformułowane w książce opublikowanej jesienią 2021 „Koniec świata chrześcijańskiego” ("La Fin de la Chrétienté"). Jest ona żywo dyskutowana nie tylko we Francji.

Jej główne tezy pojawiły się już w kwietniu 2021 roku w ramach cyklu „Wykładów Janopawłowych” w Rzymie w Instytucie Kultury Świętego Jana Pawła na Angelicum. Aż dziw, że nie stały się przedmiotem większej uwagi w polskim Kościele.

Założenie książki jest tyleż radykalne, co oczywiste: „Wciąż stoi przed nami zadanie rozważenia najważniejszej z zachodzących w naszych czasach przemian: końca liczącej sobie szesnaście stuleci cywilizacji. Śmierć świata chrześcijańskiego nie jest bynajmniej śmiercią nagłą. Więcej nawet, poza nielicznymi wyjątkami, cywilizacjom raczej nie zdarza się doświadczać tego rodzaju końca: umierają kawałek po kawałku, w następstwie szeregu wstrząsów.

Chrześcijaństwo od dwóch wieków walczy o to, by nie umrzeć, na tym polega jego poruszająca i pełna heroizmu agonia”.

Książka jest dokładnym opisem tego prawdziwego umierania chrześcijaństwa, które w autorce nie budzi jednak ani zdziwienia, ani przerażenia. Agonię chrześcijaństwa opisuje jako zjawisko nieodwołalne.

Tak więc dla Delsol odchodzenie chrześcijaństwa nie jest problemem. Pisze: „Ani cywilizacja, ani moralność nie kończą się na chrześcijaństwie. Podlegają tylko reorientacji i wyznaczają nowe ścieżki. To, czego doświadczamy, nie jest zstąpieniem do piekieł, ani też całkowitą utratą tego, co stanowi o istocie człowieczeństwa. To raczej zmiana paradygmatu, którą postrzegać można jako radykalną i podejrzaną, a mimo tego i ona broni pewnych (innych) szlachetnych zasad”.

A nawet więcej, jej zdaniem to dobrze, że chrześcijaństwo w formie jakiej go znamy, powinno odejść: „Po perypetiach ostatnich dwóch wieków, czasem poruszających, a czasem morderczych, poddaliśmy się.

To już nie świat chrześcijański zostawia nas – to my odchodzimy od niego. Dlaczego? Ponieważ zrezygnowaliśmy z rządów siły”.

Godzi się przypomnieć, że Chantal Delsol jest katoliczką i to katoliczką konserwatywną. Myślę, że polscy biskupi biadający nad upadkiem religijności młodego pokolenia polskich katolików powinni jak najszybciej przeczytać, a jej tezy uczynić programem na najbliższe lata.

***

Paroksyzmy, jakimi jest wstrząsany polski katolicyzm od roku 1989, w najbliższych latach się tylko nasilą. Do tej pory zastanawialiśmy się, czy papież Franciszek zdoła wpłynąć na polskich hierarchów. Po październikowej farsie jaką była ich wizyta u progu apostołów wiemy, że tak się nie stanie.

Co więcej, w świetle zachodzących globalnie przemian religijności wiemy, że ich czas bezpowrotnie się kończy i to niezależnie od tego, co zrobi lub czego nie zrobi Franciszek.

;

Udostępnij:

Stanisław Obirek

Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.

Komentarze