Pomysł PSL na nowy Instytut im. Wincentego Witosa ma wielu przeciwników w rządzącej koalicji. Niedawno trafił do specjalnej sejmowej podkomisji. „Jest stworzona po to, żeby tego projektu nie było” – mówi nasze źródło w KO
Minister Obrony Narodowej i szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział utworzenie nowego instytutu 15 sierpnia 2024 roku – w święto Wojska Polskiego. Instytut im. Wincentego Witosa ma „dbać o pamięć tego wybitnego polityka oraz pielęgnować jego zjednoczeniową i patriotyczną myśl polityczną”. Celem jest też „podkreślenie znaczenia Witosa dla historii Polski”.
Powołujący go projekt ustawy trafił do Sejmu z końcem października 2024 roku. Złożyło go 30 posłów, w tym 28 członków PSL i dwóch przedstawicieli współdziałającej z ludowcami partii Centrum dla Polski.
Media pisały wtedy m.in. o tym, ile Instytut będzie nas kosztować. Inicjatywa na start ma otrzymać z budżetu 10 mln zł, a potem co roku korzystać z 5-milionowej dotacji. Między innymi „Rzeczpospolita” wskazywała przy tym, że politycy PSL jeszcze niedawno krytykowali instytuty o podobnym charakterze powoływane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Teraz utrzymują, że upamiętnienie Wincentego Witosa właśnie w taki sposób jest nieodzowne.
W obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich temat zrobił się niewygodny politycznie.
Koalicja 15 października w poprzedniej kampanii wzięła sobie na sztandar walkę z PiS-owskimi instytutami, w których mnożono posady dla ludzi władzy. A wiele wskazuje, że właśnie taką instytucją może stać się PSL-owski Instytut Witosa. Sejmowe Biuro Ekspertyz wskazuje na szereg dziwnych rozwiązań w projekcie ustawy.
„To nie powstanie. Niepotrzebny jest nam kolejny instytut dla PSL” – słyszymy w KO.
Projekt ustawy powołującej Instytut trafił do sejmowej Komisji Edukacji i Nauki 5 marca 2025. Posiedzenie komisji odbyło się ekspresowo – zamknięto je po zaledwie 15 minutach.
Przedstawicielka projektodawców Bożena Żelazowska z PSL zdążyła jedynie odczytać fragment uzasadnienia. Chwilę później szefowa komisji Krystyna Szumilas z KO zaproponowała utworzenie podkomisji nadzwyczajnej, która miałaby prowadzić dalsze prace nad projektem. Ruch ten ewidentnie został uzgodniony wcześniej, bo Szumilas miała na biurku kandydatury KO, PSL i Polski 2050 na członków podkomisji.
To dziwne posunięcie – zwykle podkomisje powstają, gdy projekt ustawy jest skomplikowany, budzi kontrowersje i wymaga dłuższej pracy posłów z udziałem ekspertów. Ale jest też drugi możliwy cel: wydłużenie lub zamrożenie procesu legislacyjnego. Na to wskazywali na komisji politycy PiS.
„Powoływanie podkomisji jest bzdurą, przecież tu nie ma nic kontrowersyjnego. Jest to śmieszne odwlekanie tej sprawy” – mówił Andrzej Kryj z PiS. Zapowiedział przy tym, że jego formacja poprze pomysł PSL.
Mirosława Stachowiak-Różecka, również z PiS, sugerowała, że rządząca koalicja nie dogadała się w tej sprawie. I że próbuje odwlec temat ze względu na wybory. „Gdybyśmy nie powoływali podkomisji, bylibyśmy już w połowie rozpatrywania projektu ustawy” – mówiła.
Faktycznie. Jeśli pierwsze czytanie w komisji zostałoby zakończone, projekt można było przedstawić Sejmowi jeszcze na trwającym wtedy posiedzeniu (5-7 marca).
Mimo protestów polityków PiS podkomisja powstała.
Jej członkami zostali posłowie PiS: Zbigniew Dolata, Witold Czarnecki i Mirosława Stachowiak-Różecka, posłowie KO: Kinga Gajewska, Lucjan Pietrzyk, Alicja Łuczak, Ewa Szymanowska z Polski 2050, Dorota Olko z Lewicy oraz Wiesław Różyński z PSL.
Różyński został przewodniczącym podkomisji. Zapowiedział, że jej kolejne spotkanie odbędzie się w środę 19 marca 2025 roku.
„Mam nadzieję, że ta podkomisja będzie pracować sprawnie. Że to nie jest tak, że chcecie tylko gonić króliczka, ale nie ma pieniędzy na finansowanie” – komentował Zbigniew Dolata z PiS. „Myślę, że to najbliższe spotkanie przyniesie owoce” – stwierdził Różyński.
Żaden z polityków PSL, do których dzwoniliśmy w tej sprawie, nie chciał udzielić nam komentarza.
W obszernym uzasadnieniu projektu PSL rozpisuje się o życiu i dokonaniach Wincentego Witosa. I ostrzega, że nieutworzenie Instytutu „w dłuższej perspektywie może prowadzić do zanikania wiedzy o istotnych aspektach polskiej historii oraz wpływać negatywnie na edukację młodzieży w zakresie historii i patriotyzmu”.
O opinię do projektu poproszone zostały Naczelna Rada Adwokacka, Kancelaria Prezydenta, Rada Dialogu Społecznego, Polska Akademia Nauk oraz Konfederacja Lewiatan. Z entuzjazmem wypowiedział się już prokurator generalny Adam Bodnar. W piśmie z 4 lutego 2025 roku stwierdził, że pomysł PSL „zasługuje na pełną akceptację”.
Mniej zachwycone było Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu.
Krytyczną opinię w sprawie nowego instytutu wydało pod koniec listopada 2024 roku.
Eksperci uważają, że w projekcie niedostatecznie określono zadania Rady Instytutu. A także – co wydaje się szczególnie ważne – jego gospodarkę finansową. Biuro Ekspertyz wskazuje, że „rodzi to wątpliwości co do podstawowych zasad zarządzania środkami publicznymi”. „Brak precyzyjnych zapisów w tym zakresie może skutkować trudnościami w monitorowaniu i ocenie działalności finansowej Instytutu oraz w egzekwowaniu odpowiedzialności za gospodarowanie środkami publicznymi” – ostrzegają eksperci.
Ustawa zakłada, że Instytut dostanie na początek 10 mln zł, a następnie co roku 4-5 mln zł na działalność „operacyjną”. O ile oczywiście koszty tej działalności nie wzrosną.
Zgodnie z projektem Instytut ma też otrzymać od rządu siedzibę lub pieniądze na jej zakup. W ciągu roku od utworzenia mienie będą mogły przekazać mu różne instytucje publiczne. Na tym etapie nie wiadomo, czy Instytut siedzibę dostanie, czy będzie musiał ją kupić.
Instytut zamierza też ubiegać się o dofinansowanie z budżetu UE. PSL zakłada pozyskiwanie środków „z funduszy unijnych i programów badawczych” w wysokości 1-2 mln zł rocznie.
Wątpliwości Biura Ekspertyz budzi zakwalifikowanie Instytutu Witosa jako „instytut badawczy”.
Z projektu wynika, że badania naukowe będą stanowiły tylko niewielki wycinek jego działalności. „Znaczna część celów i zadań Instytutu koncentruje się na działaniach o charakterze popularyzatorskim, edukacyjnym oraz upamiętniającym, jak np. kultywowanie i szerzenie myśli narodowej i patriotycznej” – piszą eksperci.
W uzasadnieniu projektu PSL tłumaczy, dlaczego nie zdecydował się na rozwiązania alternatywne. Np. na utworzenie jednostki dedykowanej Witosowi w ramach uczelni lub muzeum. Ludowcom chodzi o to, by Instytut miał możliwie jak największą autonomię „organizacyjną i finansową”. „Brak niezależności mógłby również zmniejszyć prestiż instytutu” – ostrzegają.
Z podobnych powodów forma instytutu badawczego ma wg PSL przewagę nad uruchomieniem w ministerstwie jednostki edukacyjno-badawczej. Jednostce takiej byłoby też trudniej ubiegać się o zewnętrzne finansowanie – wyjaśniają autorzy pomysłu.
Skądinąd
poważne zastrzeżenia sejmowego Biura Ekspertyz budzi decyzja o podpięciu nowego instytutu pod Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Czyli resortu, którym obecnie zawiaduje PSL. To minister rolnictwa ma powoływać i odwoływać dyrektora Instytutu.
“Cele i zadania instytutu mają znikomy lub wręcz żaden związek z zakresem spraw, jakie obejmuje dział administracji rządowej »rolnictwo«” – piszą eksperci. I wskazują, że Instytut Witosa powinien podlegać Ministerstwu Kultury.
W analizie sejmowego Biura Ekspertyz czytamy, że instytut zostanie powołany niezgodnie z ustawą o instytutach badawczych.
Ta zakłada, że powołuje je rząd w drodze rozporządzenia, na wniosek odpowiedniego ministra. A Instytut Witosa ma zostać powołany ustawą. Zdaniem ekspertów „wydaje się to dopuszczalne”, bo istnieje precedens. Na tej samej zasadzie powstał np. Instytut Pileckiego – w 2017 roku za rządów PiS.
Ustawowe umocowanie Instytutu gwarantuje, że w przypadku zmiany władzy nie będzie można od razu go zlikwidować.
W ubiegłym roku przekonaliśmy się, jak działa takie zabezpieczenie. Donaldowi Tuskowi udało się ekspresowo postawić w stan likwidacji PiS-owskie instytuty Pokolenia i De Republica, powołane rozporządzeniami. Ale np. Instytut Pileckiego czy Instytut Felczaka – powołane ustawami – trwają.
Wśród potencjalnych atutów Instytutu Witosa Biuro Ekspertyz wylicza:
Sceptycznie eksperci podchodzą za to do korzyści gospodarczych, które miałby przynieść nowy Instytut. Wg Biura Ekspertyz gospodarczy oddźwięk Instytutu w najlepszym wypadku będzie ograniczony do miejsc związanych z Wincentym Witosem. A wyliczeń autorów ustawy nie sposób zweryfikować.
Tymczasem istnieje już szereg jednostek, które z powodzeniem mogłoby zająć się promowaniem w Polsce myśli Witosa.
To np. Instytut Pamięci Narodowej, ale także odziedziczone po PiS Muzeum Historii Polski, Instytut Pileckiego i Instytut Narutowicza (wcześniej: Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej).
„Władysław Kosiniak-Kamysz albo chce rozleniwić istniejące już instytucje, albo jest małej wiary w ich kompetencje. Pomysł PSL broniłby się wyłącznie jako think-tank, ale nie instytut, który wygląda bardziej na partyjny niż państwowy” – pisała w „Rzeczpospolitej” w listopadzie publicystka Estera Flieger.
Instytut ma prowadzić własne badania, a także działać jak instytucja parasolowa – skupiać i koordynować różne inicjatywy związane popularyzowaniem myśli i postaci Wincentego Witosa. Nie da się ukryć, że będzie to zarazem promocja postaci jednoznacznie kojarzonej z PSL. Bożena Żelazowska przekonywała, że chodzi o promocję ruchu ludowego, który „liczy już sobie 130 lat i jest ważnym elementem naszej historii”.
Umiejscowienie Instytutu Witosa w Ministerstwie Rolnictwa może zagwarantować mu długą żywotność. W ostatnim 35-leciu aż 10-krotnie resortowi szefowali członkowie PSL. A razie zmiany władzy PiS też zapewne chętnie go przygarnie.
W listopadzie 2024 poseł PiS Marek Ast mówił co prawda, że Instytut to dowód na hipokryzję rządzącej ekipy i powątpiewał w czystość intencji PSL. Teraz jednak partia Jarosława Kaczyńskiego opowiada się jednoznacznie za jego utworzeniem.
„Nie znam takiego stanowiska, żebyśmy mieli cokolwiek przeciwko” – zapewnia nas Witold Czarnecki z PiS.
Kultura
Opozycja
Władza
Władysław Kosiniak - Kamysz
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Sejm X kadencji
koalicja 15 października
PSL
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. Nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej, nagrody Grand Press oraz nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. Nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej, nagrody Grand Press oraz nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego.
Komentarze