Utrata lasów na całym świecie wzrosła do rekordowego poziomu. Niemal wszystkie państwa, które w 2021 roku zobowiązały się na szczycie klimatycznym do zakończenia wylesiania, zanotowały wzrosty
Ludzkość podcina gałąź, na której siedzi. Jak wynika z nowej analizy zamieszczonej na platformie Global Forest Watch, utrata lasów w 2024 roku osiągnęła rekordowy poziom. Teoretycznie trudno obwinić za to człowieka, bo główną przyczyną drastycznego wzrostu były pożary. Wystarczy jednak spytać: „skąd tyle pożarów?”, a odpowiedzialność ludzkości wyłoni się na pierwsze miejsce.
Na zdjęciu: pożar Parku Narodowego w Brazylii, wrzesień 2024
Platformę, na której zamieszczono najnowsze dane, prowadzi Światowy Instytut Zasobów (WRI). Same dane dostarczyli zaś naukowcy z laboratorium GLAD (Global Land Analysis and Discovery) na Uniwersytecie Maryland.
Najważniejsze przesłanie z analizy? Sama utrata pierwotnych, powstałych bez ingerencji człowieka, lasów tropikalnych osiągnęła w 2024 roku 6,7 miliona hektarów.
To o 80 proc. większa strata niż w roku 2023 i obszar odpowiadający ponad 20 proc. powierzchni Polski.
Co ważne, po raz pierwszy w historii główną przyczyną utraty były pożary, a nie rolnictwo. Odpowiadały one za prawie 50 proc. wszystkich zniszczeń. W poprzednich latach było to średnio ok. 20 proc. Nie oznacza to jednak, że inne przyczyny straciły na znaczeniu. Wręcz przeciwnie – doprowadziły do zniszczenia powierzchni większej o 14 proc. niż rok wcześniej. To największy wzrost od 2016 r.
„Ten poziom utraty lasów jest niepodobny do niczego, co widzieliśmy w ponad 20-letnich danych. To globalny czerwony alarm – zbiorowe wezwanie do działania dla każdego kraju, każdej firmy i każdej osoby, która troszczy się o planetę nadającą się do życia. Nasze gospodarki, nasze społeczności, nasze zdrowie – nic z tego nie przetrwa bez lasów” – komentuje Elizabeth Goldman, jedna z dyrektorek Global Forest Watch.
Pożary lasów w niektórych ekosystemach to rzecz jak najbardziej naturalna. Jak podkreśla WRI, te w lasach tropikalnych są jednak w większości spowodowane przez człowieka. Często dochodzi do nich na gruntach rolnych (które niedawno były lasami) lub w zalesionych obszarach, które gruntami rolnymi mają dopiero zostać. Lasy znikają też z innych powodów – na przykład, by ułatwić dostęp do cennych surowców, takich jak złoto czy niezbędny w transformacji energetycznej nikiel.
Ale odpowiedzialność człowieka jest bardziej złożona. 2024 rok, na skutek wciąż rosnącej emisji gazów cieplarnianych, był najgorętszym rokiem w historii ludzkości. Zmiana klimatu w połączeniu z cyklicznym zjawiskiem El Niño sprawiły, że pożary były intensywniejsze i trudniejsze do opanowania.
„Chociaż lasy mają zdolność do regeneracji po pożarze, połączone naciski związane z przekształcaniem gruntów i zmianą klimatu mogą utrudniać tę regenerację i zwiększać prawdopodobieństwo przyszłych pożarów”
– podkreśla WRI.
I dodaje, że konsekwencje utraty lasów były w 2024 roku niszczycielskie zarówno dla ludzi, jak i dla planety. „Globalnie pożary wyemitowały 4,1 gigaton gazów cieplarnianych – ponad cztery razy więcej niż wynosiły emisje z całego transportu lotniczego w 2023 roku. Pożary pogorszyły jakość powietrza, nadwyrężyły zasoby wody i zagroziły życiu i środkom do życia milionów ludzi” – komentuje organizacja.
Warto przy tym podkreślić, że w 2021 roku – podczas szczytu klimatycznego w Glasgow – 140 państw zobowiązało się do zaprzestania wylesiania do 2030. Deklarację tę poparli najwięksi światowi przywódcy, a także kraje, w których leżą największe lasy tropikalne świata, takie jak Brazylia, Indonezja i Malezja.
Cztery lata później można przywołać słynny cytat z ostatniej kampanii prezydenckiej w Polsce: „cóż szkodzi obiecać”. Jak wynika z danych Global Forest Watch, z 20 krajów o największej powierzchni lasów pierwotnych aż 17 traci ich obecnie więcej niż w momencie podpisania niezobowiązującego porozumienia.
Za aż 42 proc. całkowitej utraty pierwotnych lasów tropikalnych w 2024 roku odpowiadał kraj, który posiada ich najwięcej, czyli Brazylia. Pożary, często wywoływane przez człowieka i podsycane przez najgorszą suszę w historii, spowodowały 66 proc. tej utraty. Oznacza to ponad sześciokrotny wzrost w porównaniu z 2023 rokiem. Utrata pierwotnych lasów z innych przyczyn wzrosła z kolei o 13 proc.
„Brazylia poczyniła postępy pod rządami prezydenta Luli – ale zagrożenie dla lasów pozostaje. Bez stałych inwestycji w zapobieganie pożarom w społecznościach, silniejszego egzekwowania na szczeblu państwowym i skupienia się na zrównoważonym użytkowaniu gruntów, ciężko wywalczone zyski mogą zostać zniweczone” – komentuje Mariana Oliveira, dyrektorka ds. lasów i użytkowania gruntów w WRI Brasil.
Z kolei w Boliwii utrata lasów pierwotnych wzrosła w 2024 r. aż o 200 proc. W rezultacie kraj ten po raz pierwszy zajął drugie miejsce w zestawieniu. Tu również ponad połowa strat spowodowana była pożarami, często wywoływanymi w celu oczyszczenia terenu na potrzebę upraw.
„Pożary, które przetoczyły się przez Boliwię w 2024 roku, pozostawiły głębokie blizny – nie tylko na ziemi, ale także na ludziach, którzy od niej zależą. Naprawa szkód może potrwać stulecia. W tropikach potrzebujemy silniejszych systemów reagowania na pożary i odejścia od polityk, które zachęcają do niebezpiecznego karczowania terenów, w przeciwnym razie ten schemat zniszczeń będzie się tylko pogarszał” – uważa Stasiek Czaplicki Cabezas, boliwijski badacz i dziennikarz danych w Revista Nomadas.
Kolejne miejsca na liście zajmują Kolumbia i DR Kongo, gdzie utrata lasów pierwotnych wzrosła odpowiednio o prawie 50 i 150 proc.
Warto jednak podkreślić, że nie wszystkie informacje z analizy to złe wieści. Oznaki postępu widać zwłaszcza w Azji Południowo-Wschodniej. Indonezja zmniejszyła utratę lasów pierwotnych o 11 proc., odwracając trendy z ostatnich kilku lat. Pobliska Malezja odnotowała zaś spadek o 13 proc., dzięki czemu po raz pierwszy wypadła z pierwszej dziesiątki krajów z największą utraty lasów pierwotnych tropikalnych.
Choć do tej pory skupiliśmy się na najcenniejszych lasach pierwotnych w tropikach, nie oznacza to, że tylko one są cenne. Ani że tylko one są tracone.
Jak wynika z analizy Global Forest Watch,
w 2024 r. na całym świecie odnotowano 5 proc. wzrost całkowitej utraty pokrywy drzewnej w porównaniu z rokiem 2023.
Oznacza to łączną utratę 30 milionów hektarów. To obszar niemal równo odpowiadający powierzchni Polski (31,4 miliona hektarów). "Wzrost ten był spowodowany częściowo intensywnymi sezonami pożarów w Kanadzie i Rosji. Oznaczało to, że duże pożary szalały zarówno w tropikach, jak i lasach borealnych po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia prowadzenia rejestrów przez Global Forest Watch” – odnotowuje WRI.
„Pożary lasów i karczowanie terenów zwiększają emisje, podczas gdy klimat zmienia się szybciej, niż lasy są w stanie się przystosować. Ten kryzys spycha niezliczone gatunki na skraj wytrzymałości i zmusza ludność tubylczą oraz lokalne społeczności do opuszczenia ziem ich przodków. Ale to nie jest nieodwracalne – jeśli rządy, firmy i osoby prywatne zaczną działać teraz, możemy powstrzymać atak na lasy i ich opiekunów” – podsumowuje Rod Taylor, dyrektor ds. lasów i ochrony przyrody w Światowym Instytucie Zasobów.
Analiza Global Forest Watch zbiegła się w czasie z ważną publikacją Rady Naukowej Akademii Europejskich (EASAC). Raport „Changing Wildfires in Europe”, opracowany przez 23 naukowców wybranych przez krajowe akademie nauk, wskazuje na rosnące ryzyko pożarów na naszym kontynencie.
„W wielu regionach Europy obserwujemy gwałtowny wzrost liczby wieloletnich susz, co prowadzi do zwiększenia ryzyka ekstremalnych pożarów. Niektóre obszary mogą doświadczać poważnych pożarów nawet co dwa lata” – informuje prof. Thomas Elmqvist, dyrektor ds. środowiska EASAC.
Ale problemem jest nie tylko zmiana klimatu. Ryzyko wzrasta również na skutek porzucania gruntów rolnych, na których roślinność rośnie w niekontrolowany sposób. Przez to powstają olbrzymie obszary łatwopalnej biomasy. Efekty?
Jak wynika z raportu, już dziś pożary w UE pochłaniają średnio pół miliona hektarów rocznie. To tak, jakby co roku płonęła ponad połowa najmniejszego w Polsce województwa opolskiego.
Co więcej, Europa posiada ponad dwa razy więcej obszarów miejskich zagrożonych pożarami niż Ameryka Północna i Azja. Dlatego EASAC podkreśla, że najwyższa pora odejść od „reaktywnego” tłumienia pożarów, gdy już wybuchną. Zamiast tego podstawą powinno być „proaktywne” zarządzanie terenem, oparte na ocenie ryzyka.
„Samo gaszenie ognia nie wystarczy. Musimy usunąć przyczyny źródłowe, skuteczniej walczyć ze zmianą klimatu i inwestować w odporne na ogień krajobrazy” – podkreśla dr Cathelijne Stoof, jedna z autorek opracowania. Rada zaleca m.in. wdrożenie unijnego prawa o odbudowie przyrody, zwłaszcza w zakresie przywracania bogatych w węgiel torfowisk i zrównoważonego zarządzania lasami.
Inne rekomendacje dotyczą m.in.:
Wszystkie te rozwiązania pozwolą znacząco ograniczyć ryzyko pożarowe i uczynią ekosystemy bardziej odpornymi. „Europa będzie musiała coraz bardziej nauczyć się żyć z pożarami i przystosować społeczeństwo do nowej, trudnej rzeczywistości” – podsumowuje prof. Elmqvist.
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”.
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”.
Komentarze