Europa przygotowuje się na zatrzymanie dostaw gazu z Rosji. Prezydent Wołodymyr Zełenski wydał rozkaz wyzwolenia nadmorskich regionów Ukrainy. Pod gruzami bloków mieszkalnych w Czasiw Jar w Doniecku wciąż jest uwięzionych kilkadziesiąt osób
Pawło Kyrylenko, gubernator regionu donieckiego na wschodzie Ukrainy, powiedział, że z obwodu ewakuowało się około 80 proc. przedwojennej populacji. Na miejscu pozostało około 340 tysięcy osób. Przed rosyjską inwazją na Ukrainę w regionie zameldowanych było ponad 1,6 mln mieszkańców.
W ubiegłym tygodniu Kyrylenko wzywał mieszkańców do ucieczki - po tym, jak Rosja zintensyfikowała ataki na Donieck, celując również w budynki mieszkalne. „O losie całego kraju zadecyduje obwód doniecki” – powiedział w zeszłym tygodniu Kyrylenko – „Gdy będzie mniej ludzi, będziemy mogli bardziej skoncentrować się na wrogu i wykonywać nasze główne zadania”.
Rzecznik odeskiej obwodowej administracji wojskowej Serhij Braczuk poinformował o śmierci 150 Rosjan, w tym generała i pięciu oficerów, w wyniku ataku Sił Zbrojnych Ukrainy na bazę w okupowanej części obwodu chersońskiego. Doszło do niego w niedzielę.
„Po tym, jak pociski uderzyły w kwaterę główną w obwodzie chersońskim, zginął szef sztabu 22 Korpusu Armii Rosyjskich Sił Zbrojnych, generał dywizji Nasbulin. Zginął tam też pułkownik Kens, o którego śmierci pisaliśmy wczoraj. Poza nim zginął też dowódca 20. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych płk Andrii Horobets. (...) W sumie zginęło ponad 150 osób, w tym 5 oficerów" – czytamy w komunikacie, cytowanym przez agencję Interfax.
"Ratownicy wydobyli spod gruzów dziewięć rannych osób i 30 zabitych" - podał wiceszef biura prezydenta Ukrainy Kyryło Tymoszenko na Telegramie. "Pracownicy Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych przeszukali dotąd 65 proc. gruzowiska. Przerzucili 170 ton gruzów. Na miejscu pracuje 56 ratowników oraz dziewięć jednostek sprzętu, w tym dwie ładowarki, dwa dźwigi i równiarka. Są też dwie karetki pogotowia ratunkowego" - dodał w oświadczeniu.
Tragiczny bilans to wynik sobotniego ataku na blok mieszkalny w mieście Czasiw Jar w obwodzie donieckim. Całkowicie zniszczono dwie klatki schodowe.
"Każdy, kto wydaje rozkazy takich ostrzałów, i każdy, kto dokonuje ataków na zwykłe miasta, dzielnice mieszkalne, zabija całkowicie świadomie" - komentował prezydent Wołodymyr Zełenski.
"Ministerstwo spraw zagranicznych zdecydowanie potępia dekret prezydenta Federacji Rosyjskiej. Decyzja ta stanowi dalszą ingerencję w suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, niezgodną z normami i zasadami prawa międzynarodowego" - takie oświadczenie ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dymytro Kułeby pojawiło się na stronie resortu. "Obywatele Ukrainy nie potrzebują obywatelstwa Putina, a próby narzucenia go siłą są skazane na niepowodzenie. Ten dekret jest bezwartościowy i pokazuje jedynie agresywne apetyty Putina" - dodał Kułeba.
Wezwał również przyjazne kraje do wyposażenia Ukrainy w ciężką broń i nałożenie kolejnych sankcji na Rosję.
To odpowiedź na podpisany przez Władimira Putina dekret ułatwiający Ukraińcom uzyskanie rosyjskiego obywatelstwa. Od 2019 takie przepisy obejmowały mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego. Dziś - dekretem - zostały rozszerzone na wszystkich obywateli Ukrainy.
Uproszczony tryb oznacza, że decyzja jest wydana w trzy miesiące, a od osoby ubiegającej się o obywatelstwo nie wymaga się wcześniejszego mieszkania w Rosji ani zdawania egzaminów.
Wołodymyr Zełenski wniósł do parlamentu projekt ustawy o specjalnym statusie obywateli Polski w Ukrainie. Informację potwierdziło biuro prasowe Zełenskiego, ale wcześniej mówił o tej decyzji prezydent Andrzej Duda.
"To znak wdzięczności dla polskiego narodu za solidarność i wsparcie w czasie wojny" - cytuje przedstawicieli gabinetu Zełenskiego Polska Agencja Prasowa.
PAP podaje, że projekt ustawy o statusie obywateli Polski przewiduje analogiczne prawa i gwarancje do tych, przyjętych w marcu w Polsce, o pomocy obywatelom Ukrainy.
Wśród propozycji znalazła się m.in. możliwość legalnego pobytu na terytorium Ukrainy obywateli Polski i członków ich rodzin przez 18 miesięcy. Polacy mają również otrzymać prawo do pracy, nauki czy korzystania z usług medycznych oraz świadczeń socjalnych w Ukrainie.
Zełenski zdecydował również o przyznaniu Przemyślowi tytułu miasta-ratownika. Wcześniej taki tytuł otrzymał Rzeszów.
Przemyśl został wyróżniony za "bezprecedensową solidarność miejscowych władz, mieszkańców i wolontariuszy Przemyśla z ukraińskim narodem, wszechstronną ogromną pomoc dla obywateli Ukrainy, którzy zmuszeni byli do opuszczenia ojczyzny wskutek zbrojnej agresji Federacji Rosyjskiej, oraz silne wsparcie Ukrainy w obronie jej niepodległości i suwerenności".
Jak już pisaliśmy, dziś rozpoczęła się konserwacja gazociągu Nord Stream 1, która ma potrwać do 21 lipca. Przepływ został rano zmniejszony do 40 proc., żeby w ciągu dnia zakręcić kurek całkowicie. Przy tej okazji Reuters analizuje, jak poszczególne kraje europejskie są przygotowane na zmniejszenie dostaw gazu z Rosji.
Unia Europejska wprowadziła przepisy mające na celu zapobieganie zakłóceniom w dostawach gazu. Określa w nich trzy poziomy kryzysu: wczesne ostrzeganie, alarm i stan wyjątkowy. Od państw członkowskich wymaga się opracowania planów radzenia sobie ze skutkami zakłócenia dostaw na trzech poziomach kryzysu.
Jakie są plany poszczególnych krajów?
Austria, która aż 80 proc. gazu sprowadza z Rosji uruchomiła pierwszy etap trzystopniowego planu awaryjnego. Nakaże przemysłowi i zakładom użyteczności publicznej, aby tam, gdzie to możliwe, instalacje były zasilane alternatywą dla gazu ziemnego.
Bułgaria (90 proc. gazu sprowadzanego z Rosji) kupiła skroplony gaz ziemny (LNG) od Stanów Zjednoczonych, rozmawia także o dostawach z Azerbejdżanem. Czesi chcą przedłużyć życie elektrowni węglowych, żeby zmniejszyć wykorzystanie gazu. Zwiększenie wydobycia węgla planują również Grecy.
Francja sprowadza jedynie 17 proc. gazu z Rosji, ale również pracuje nad rozwiązaniami. Spółki energetyczne już wezwały mieszkańców i przedsiębiorstwa do oszczędzania energii. Paryż zapowiedział zapełnienie magazynów gazu do wczesnej jesieni i instalację terminala morskiego do odbioru LNG w północnym porcie Le Havre. Ma to nastąpić w 2023 roku.
Niemcy sprowadzają z Rosji 55 proc. używanego przez siebie gazu. Według rządowych zapowiedzi, udostępniona zostanie linia kredytowa w wysokości 15 mld euro na zapełnienie magazynów gazu. Model aukcji gazu zostanie uruchomiony jeszcze latem, aby zachęcić przemysłowych odbiorców gazu do oszczędzania tego surowca.
Włosi chcą z kolei dywersyfikować źródła dostaw i dopuszczają przedłużenie życia elektrowni węglowych. Polsce bezpieczeństwo zapewniają napełnione magazyny i terminal LNG w Świnoujściu. Reuters informuje: Polska nie planuje wszczęcia 12-stopniowej procedury awaryjnej prowadzącej do racjonowania gazu.
Wcześniej ułatwiona ścieżka uzyskiwania rosyjskiego obywatelstwa była udostępniona mieszkańcom samozwańczych republik - Donieckiej i Ługańskiej. W maju rozszerzono listę o mieszkańców obwodów zaporoskiego i chersońskiego.
W dekrecie mowa o "obywatelach Ukrainy i bezpaństwowcach, którzy posiadają kartę migracyjną, zezwolenie na pobyt czasowy w Federacji Rosyjskiej, świadectwo uchodźcy, zaświadczenie o tymczasowym azylu w Federacji Rosyjskiej lub zaświadczenie uczestnika państwowego programu udzielania pomocy" - wylicza rosyjska państwowa agencja TASS.
Dekret ma oczywiście cel propagandowy. Już w jego pierwszej wersji, przyjętej w 2019 roku i dotyczącej jedynie mieszkańców obwodów ługańskiego i donieckiego, zapisano, że powstał on „w celu ochrony praw i wolności człowieka i obywatela, kierując się ogólnie uznanymi zasadami i normami prawa międzynarodowego”.
Prezydent wydał rozkaz ofensywy militarnej na południu Ukrainy - powiedział brytyjskiemu dziennikowi „Times” ukraiński minister obrony, Oleksii Reznikov. Zełenski rozkazał zgromadzenie sił liczących milion żołnierzy i wyposażonych w zachodnią broń. Miałyby one odzyskać okupowane tereny na wybrzeżu Morza Czarnego.
Ukraina czeka między innymi na wartą 400 milionów dolarów pomoc miliatrną ze Stanów Zjednoczonych obiecaną w piątek przez Joe Bidena.
W poniedziałek Natalia Gumeniuk, rzeczniczka ukraińskich sił w południowej Ukrainie poinformowała, że „wojska ukraińskie na południu posuwają się powoli, ale konsekwentnie”. Dodała: „Jeśli chodzi o sytuację w regionie południowym, jest ona stale napięta, postęp naszych wojsk trwa: powolny, ale pewny. Ogłoszenie naszych sukcesów nastąpi, gdy tylko się potwierdzą”.
Brytyjski wywiad informował jednak rano, że nie Ukraińcy nie zrobili znaczących postępów przez weekend.
Trwa poszukiwanie ofiar rosyjskiego ataku rakietowego na hostel w w mieście Czasiw Jar w obwodzie donieckim. Dotąd z gruzów wydobyto 24 ciała - informuje Państwowe Pogotowie Ratunkowe. 9 osób zostało rannych w wyniku sobotniego ostrzału tego pięciopiętrowego budynku.
Szef kancelarii prezydenta Zełenskiego, Andrij Jermak, nazwał ostrzał „kolejnym atakiem terrorystycznym”.
Czasiw Jar leży w pobliżu Kramatorska, a to ma być kolejny prawdopodobny cel Rosji. Rosyjskie Ministerstwo Obrony podaje zupełnie inną wersję wydarzeń: „Wysoce precyzyjna broń naziemna zniszczyła tymczasowy punkt rozmieszczenia 118. Brygady Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy w rejonie osiedla Czasiw Jar w Donieckiej Republice Ludowej. W wyniku ataku zginęło ponad trzystu nacjonalistów” - podał rosyjski MON w porannym briefingu.
W Charkowie pod ostrzałem Rosjan znalazły się centrum handlowe i budynki mieszkalne.
Konferencja w Lugano miała dać nadzieję – i przynajmniej częściowo ją dała. W ukraińskich mediach przewijają się głosy polityków, którzy snują wizję bogatej i odbudowanej Ukrainy 2030. Są jednak też opinie krytyczne, chociaż na nie ukraińska władza potrafi reagować alergicznie. Tekst Macieja Grzenkowicza.
Trwają obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa popełnionego przez UPA na Wołyniu. Po raz pierwszy brał w nich udział ambasador Ukrainy w Polsce.
W tym roku obchody mają wyjątkowy kontekst ze względu na wojnę w Ukrainie. Jak nieoficjalnie donoszą różne media, prezydent Wołodymyr Zełenski ma wygłosić dziś przemówienie i potępić zbrodnię. Ma też skierować do Rady Najwyższe Ukrainy ustawę o specjalnym statusie Polaków.
Przypomnijmy: „Mordy na Polakach trwały od od lutego 1943 roku do wiosny 1945 roku, według szacunków zamordowano ok. 100 tys. osób. Szczególnie tragiczna była niedziela 11 lipca 1943, kiedy UPA dokonało skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim.
W wyniku polskich akcji odwetowych zginęło także ok. 10 tys. Ukraińców”.
W obchodach w Warszawie wzięli udział prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.
Andrzej Duda powiedział: „Niezwykle trudna między naszymi narodami debata na ten temat trwa od dziesięcioleci. Zwłaszcza w ciągu ostatnich 30 lat. Od kiedy jest niepodległa i prawdziwie suwerenna Polska. Od kiedy jest niepodległa, suwerenna, samorządząca się Ukraina”.
Dalej prezydent podkreślał: „Trudny temat, dla nas ogromnie bolesny, domagający się twardego powiedzenia i postawienia prawdy. Dla Ukraińców trudny, bo ogromnie wstydliwy. Jakże to tak, przyznać, powiedzieć: no tak, mordowaliśmy. No tak, to prawda.
Trudny zwłaszcza w aspekcie tej historii, którą tez my jako Polacy powinniśmy dostrzegać, że ci, którzy my wiemy, że byli mordercami, zarazem dla Ukrainy w innych miejscach z innym przeciwnikiem byli bohaterami i zginęli często z rąk sowieckich, walcząc o niepodległą Ukrainę. Jakże to trudne”.
Następnie Andrzej Duda stwierdził: „Prawda musi być jasno i mocno wypowiedziana” i jednocześnie dodał: „Nie chodziło i nie chodzi o zemstę. Nie chodziło i nie chodzi o żaden odwet. Nie ma lepszego dowodu na to, niż ten czas, który mamy teraz. To, co dzieje się między Polakami a Ukraińcami, jest tego najlepszym dowodem. A pamięta cały naród. Nie Polaka, który nie wiedziałby, czym była rzeź wołyńska. A jednak wyciągają ręce, jednak niosą pomoc. Indywidualnie, ale też zbiorowo – całemu społeczeństwu i państwu”.
Z ust prezydenta padły też słowa: „Chcemy prawdy. Chcemy grobów, tego co normalne w cywilizacji, w której oba nasze narody wyrosły. W chrześcijańskiej, łacińskiej. Chcemy móc pomodlić się na grobach naszych najbliższych i naszych rodaków. (…) Ale chcemy też i zaoferować to samo. Bo niech i tak będzie”.
Zakończył, wyrażając wiarę, że Ukraina będzie wolna i suwerenna. A ostatnie słowa prezydenta brzmiały: „Niech Pan Bóg ma w swojej opiece Polskę i naród polski. Niech Pan Bóg ma w swojej opiece Ukrainę i naród ukraiński. Cześć i chwała bohaterom. Wieczna chwała poległym. Niech żyje Polska”.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki powiedział w Warszawie: „Gdy ktoś, może nawet kierowany dobrą wolą, próbuje tamte fakty przykryć kurzem niepamięci, zapomnienia, to robi krzywdę obu naszym narodom, bo nie będzie żadnego pojednania opartego o fałsz, o zapomnienie, o kłamstwo. To jest punkt wyjścia do pojednania”.
Morawiecki dodał: „Dziś Ukraina doświadcza tej nienawiści, tego straszliwego nacjonalizmu, któremu sama się poddała osiemdziesiąt lat temu. Dziś Ukraina widzi do czego prowadzi straszny nacjonalizm. (…). Nacjonalizm to nienawiść do innych, pogarda i w konsekwencji śmierć. Dziś Ukraina widzi, że spadkobiercą Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i UPA jest «ruski mir»”.
Przemówienie Dudy obrazuje zmianę tonu przynajmniej części najwyższych polskich władz w rozmowach z Ukrainą dotyczących kwestii historycznych.
Jeszcze w 2019 roku prezydent Andrzej Duda uznawał upamiętnienie ofiar za warunek pojednania między Ukraińcami i Polakami.
Również w 2019 roku ówczesny marszałek Senatu, Stanisław Karczewski powiedział w rocznicę „krwawej niedzieli”: „Nie pozwolimy na to, żeby Ukraina weszła do Unii Europejskiej ze sztandarem z Banderą”.
Niemal te same słowa w 2022 roku powtórzył wiceminister kultury Jarosław Sellin w Polskim Radiu: „Elity ukraińskie, gdy komunikowały swoje aspiracje prozachodnie, otrzymały od nas komunikat, że z Banderą do UE nie wejdą”. Sellin mówił też powołana polsko-ukraińska grupa robocza ds. upamiętnienia rzezi wołyńskiej. Być może więc obserwujemy podział ról: bardziej pojednawczy Duda i przedstawiciele rządu pozostający na pozycjach jastrzębi.
Rzecznik odeskiej administracji wojskowej Serhii Bratczuk poinformował, że cztery rakiety uderzyły w Odessę. Jedna z nich trafiła w obiekt infrastrukturalny. Na razie nie ma informacji o zabitych.
Rano eksplozje wybuchły również w Mikołajowie. Według szefa regionalnej administracji wojskowej, Witalija Kima, w miasto uderzyło sześć rakiet. Miasto było ostrzeliwane już w niedzielę.
Najcięższy ostrzał Rosjanie skierowali na Charków. Szef administracji wojskowej regionu Oleg Sinegubow przekazał, że rannych jest 28 osób, w tym 16-letnie dziecko. Trzy osoby zostały zabite.
Jak informuje BBC, „10 lipca w obwodzie charkowskim doszło do 11 pożarów w wyniku ostrzału. Płonął budynek mieszkalny, budynki gospodarcze, budynki przemysłowe, samochód, wysypisko śmieci i trawa na otwartym terenie”.
Sztab Generalny Ukrainy twierdzi, że „Rosjanie starają się uniemożliwić posuwanie się wojsk ukraińskich w kierunku Charkowa. Armia rosyjska ostrzeliwuje obwód charkowski z artylerii, wyrzutni rakiet i czołgów”.
Rośnie też liczba ofiar rosyjskiego ostrzału bloku mieszkalnego w mieście Czasiw Jar w obwodzie donieckim. Obecnie media informują o 19 zmarłych.
Rosja kontynuuje ostrzał artyleryjski w północnym Donbasie, ale prawdopodobnie bez większych terytorialnych postępów - pisze brytyjskich wywiad w porannym raporcie z 11 lipca podsumowującym weekendowe działania na froncie.
Również Ukraina nie robi postępów, choć wywiera presję na rosyjskie siły zlokalizowane w północno-wschodnim okręgu chersońskim.
Wywiad twierdzi również, że zmęczenie i brak przerw na odpoczynek to obecnie jeden z głównych problemów rosyjskiej armii.
Z powodu prac konserwacyjnych Rosja wstrzymuje dostawy gazu gazociągiem Nord Stream 1. O godzinie 6 rano przepływ został zmniejszony do 40 proc., w ciągu dnia ma zostać zupełnie zatrzymany.
Według Gazpromu konserwacja była zaplanowana od dawna i ma potrwać 10 dni - do 21 lipca.
Wicekanclerz Niemiec powiedział w niedzielę, że sytuacja jest bezprecedensowa i należy się przygotować na każdy scenariusz. Zarówno taki, że gaz znów popłynie rurociągiem, jak i taki, że zupełnie przestanie płynąć. „Wciąż musimy być przygotowani na najgorsze” - powiedział.
Rząd Kanady zdecydował o zwróceniu Niemcom serwisowanej turbiny Siemensa do gazociągu Nord Stream 1. W ten sposób Ottawa złamie wcześniej nałożone przez siebie sankcje na Rosję.
Przekazanie turbin ma nastąpić na specjalnego zezwolenia uchylającego jednorazowo sankcje - poinformował minister zasobów naturalnych Jonathan Wilkinson.
„Minister podkreślił przy tym, że chodzi o wsparcie Europy w dostępie do stabilnych i ekonomicznych źródeł energii podczas procesu odchodzenia od rosyjskiej ropy i gazu”.
Władze ukraińskie skomentowały, że to uleganie rosyjskiemu szantażowi.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze