Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro złożył skargę nadzwyczajną w historycznej dla osób transpłciowych sprawie o ochronę przed dyskryminacją. Stwierdził w niej, że dyskryminacja to w istocie tylko nieporozumienie
"Czuję się rozczarowana i sfrustrowana tym, że minister sprawiedliwości i prokurator generalny ingeruje w moją sprawę, bo nie podoba mu się ona politycznie" — mówi OKO.press Joanna Żelek. To ona we wrześniu 2020 roku wygrała precedensową dla osób transpłciowych sprawę przed polskimi sądami.
Pani Joanna z pomocą prawników z Kampanii Przeciw Homofobii wytoczyła firmie ochroniarskiej, w której była zatrudniona na umowie cywilnoprawnej, postępowanie o naruszenie zasady równego traktowania. Mimo że kobieta była w trakcie procesu korekty płci (zmiana oznaczenia płci w dokumentach) i społecznie funkcjonowała jako Joanna, została zmuszona do pracy w męskim umundurowaniu i posługiwania się męskim imieniem na identyfikatorze. Jak pisał Rzecznik Praw Obywatelskich, który przyłączył się do sprawy, "wszystko wydarzyło się w upokarzających okolicznościach".
We wrześniu 2020 roku Sąd Okręgowy w Warszawie w całości przyjął powództwo Pani Joanny. Po raz pierwszy w polskim orzecznictwie pojawiło się też potwierdzenie, że
zakaz dyskryminacji ze względu na płeć oznacza też zakaz dyskryminacji ze względu na tożsamość płciową.
Teraz w sprawie interweniuje Zbigniew Ziobro. Jak 1 lipca 2021 poinformowała Kampania Przeciw Homofobii, minister sprawiedliwości, prokurator generalny złożył skargę nadzwyczajną do jednej z nowych Izb Sądu Najwyższego.
OKO.press dotarło do 50-stronnicowego dokumentu.
"Sprawa jest przykładem, gdy poprzez odniesienie do ustawy antydyskryminacyjnej i praw człowieka związanych z zapewnieniem równości, doprowadzono do powstania sytuacji, w której pracodawca (przedsiębiorca) został ograniczony w swoich wolnościach i prawach konstytucyjnych związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, mimo że w istocie nie wykazywał żadnych działań dyskryminujących"
— czytamy w uzasadnieniu.
Prokurator Generalny stwierdził, że w istocie nie mieliśmy do czynienia z dyskryminacją, tylko z nieporozumieniem w rekrutacji. To pani Joanna miała wprowadzić w błąd pracodawcę, przedstawiając się żeńskim imieniem, bo "do czasu faktycznej zmiany płci nie miała ona prawa posługiwać się imieniem Joanna oraz deklarować płci odmiennej od prawnie wskazanej". Firma ochroniarska nie naruszyła więc zasad równego traktowania, bo rzekomo nie traktowała pani Joanny gorzej — jedynie przestrzegała obowiązków urzędowych. W konsekwencji "rażącego naruszenia przepisów" ucierpiała więc spółka, bo ograniczono jej wolność działalności gospodarczej.
Zbigniew Ziobro podważył też sens orzeczenia:
"Na marginesie sprawy pozostaje kwestia rozumienia płci w kontekście tożsamości płciowej. Tożsamość płciowa nie jest kryterium wymienionym w ustawie antydyskryminacyjnej. Nawet dokonanie tej wykładni zgodnie z prawem Unii Europejskiej nie pozwala na odstąpienie od takiego rozumienia płci, jakie wynika z Konstytucji RP, której art. 33 mówi o kobiecie i mężczyźnie. Jeśli zaś demokratyczne państwo prawne ma realizować gwarancje pewności prawa i bezpieczeństwa prawnego pojęć zawartych w aktach normatywnych, w tym także Konstytucji, nie można relatywizować i uzależniać od subiektywnych interpretacji, która utrudni stosowanie prawa i może prowadzić do jego nadużywania".
Innymi słowy, uwzględnienie tożsamości płciowej jako przesłanki podlegającej ochronie przed dyskryminacją (art. 32 ustawy zasadniczej) zagraża porządkowi prawnemu — twierdzi Prokurator Generalny.
Sąd Okręgowy w ustnym uzasadnieniu wyroku z września podkreślił, że „chociaż w polskim porządku prawnym kwestia transseksualizmu nie doczekała się jeszcze uporządkowania i samodzielnej regulacji, to jednak
częścią polskiego porządku prawnego jest zakaz dyskryminacji osób transseksualnych, bowiem zasada ta stanowi element prawa wspólnotowego.
Zakaz dyskryminacji ze względu na tożsamość płciową może być także wyprowadzony z konstytucyjnych zasad dotyczących ochrony godności każdego człowieka i równego traktowania”.
Podstawą do wydania orzeczenia była ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej z zakresu równego traktowania. Chroni ona m.in. przed nierównym traktowaniem osób fizycznych ze względu na płeć i orientację seksualną w zatrudnieniu.
Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE jednoznacznie potwierdza, że zakaz dyskryminacji ze względu na płeć obejmuje także tożsamość płciową.
KPH podkreśla, że prawo unijne, z którego pochodzą przepisy, jest częścią polskiego porządku prawnego. "Zgodnie z zasadą pierwszeństwa prawa wspólnotowego, prawo unijne ma pierwszeństwo przed prawem krajowym państwa członkowskiego, a państwo członkowskie nie może wprowadzać przepisów prawa z nim sprzecznych" — piszą prawnicy Kampanii Przeciwko Homofobii.
Dla Pani Joanny to nie była pierwsza sytuacja dyskryminacji na rynku pracy. Wcześniej nie została zatrudniona ze względu na niezgodność płci odczuwanej z tą oznaczą w dokumentach co najmniej cztery razy. Sprawa firmy ochroniarskiej była szczególna, bo udało się zgromadzić szeroki i jasny materiał dowodowy. A i tak była to według pani Joanny walka Dawida z Goliatem.
"Jedna osoba walcząca o uznanie z wielką korporacją. Tu nie chodziło przecież o pieniądze. Zasądzone zadośćuczynienie to 1 400 zł, znacznie mniej niż spółka musiała wydać na zespół prawników. Chodziło o uznanie niesprawiedliwości i pokazanie innym ludziom, że można walczyć" — mówi Joanna.
I dodaje:
"Nie mieszkam już w Polsce, ułożyłam sobie życie, a tu okazuje się, że Polska cały czas mnie szykanuje".
Instytucja skargi nadzwyczajnej od początku budzi wątpliwości. Jak podnosili eksperci prawni Fundacji im. Stefana Batorego, może być ona bowiem niezgodna ze standardem Konstytucji RP oraz Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
„Należy uchylić przepisy o skardze nadzwyczajnej z Ustawy o SN albo znowelizować Ustawę o SN w celu radykalnego ograniczenia przesłanek stosowania skargi nadzwyczajnej”
— apelowali eksperci.
I wskazywali: „Jeśli ustawodawca zdecyduje się pozostawić skargę nadzwyczajną w polskim porządku prawnym, należy ograniczyć jej stosowanie do bardzo wąskiej kategorii spraw, w których orzeczenie naruszyło słuszne interesy jednostek, a ewentualna korekta orzeczenia nie doprowadzi do naruszenia praw innych osób”.
W teorii skarga nadzwyczajna ma bowiem służyć w sprawach, gdy konieczne jest wyeliminowanie z porządku prawnego rażąco niesprawiedliwych i krzywdzących orzeczeń sądowych wydanych z naruszeniem przepisów prawa lub praw jednostek.
W praktyce, Prokurator Generalny nie pierwszy raz sięga po nią w celach politycznych, by walczyć np. z litygacjami strategicznymi. To postępowania, w których ochrona przed dyskryminacją grup mniejszościowych jest potwierdzana orzecznictwem sądowym, a nie przepisami prawnymi. Tak jest w sprawie pani Joanny. Tak jest też w sprawie pani Grażyny, nauczycielki z Krapkowic, która zdjęła krzyż w pokoju nauczycielskim, a potem była szykanowana w miejscu pracy za bezwyznaniowość.
Skargę nadzwyczajną rozpatrywać będzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Niezależność Izby jest obecnie przedmiotem kontroli w postępowaniu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Rzecznik generalny TSUE, prof. Jewgienij Tanczew 15 kwietnia 2021 wydał opinie w dwóch sprawach dotyczących statusu sędziów nowych izb Sądu Najwyższego.
Ocenił, że proces powołania sędziów do nowych izb SN mógł odbyć się z naruszeniem polskiego prawa, a w związku z tym mogło zostać naruszone prawo Unii Europejskiej.
“Mamy poważne zastrzeżenia do niezależności Izby Kontroli Nadzwyczajnej od władzy wykonawczej. Sędziowie tej Izby zostali wyłonieni przez tzw. neo-KRS, w procedurze, która nie gwarantuje niezawisłości sędziów. To oznacza, że sprawa ze skargi polityka może zostać rozpoznana przez sąd, który nie daje nam gwarancji niezależności od władzy politycznej, którą ten polityk reprezentuje. To nie są uczciwe warunki” — komentuje adwokat Karolina Gierdal, jedna z pełnomocniczek pani Joanny.
Dlatego adw. Karolina Gierdal i adw. Paweł Knut, w odpowiedzi na skargę nadzwyczajną domagają się oddalenia sprawy, a także przeniesienia jej do innej, niezależnej od władzy, Izby SN.
"Skarga Prokuratora Generalnego jest motywowana politycznie oraz bardzo szkodliwa. Nie tylko dla mnie osobiście, ale dla całego społeczeństwa. Minister ingeruje w wyrok sądu w sprawie o dyskryminację w zatrudnieniu. To polityczna zagrywka mająca zniechęcić ludzi do walki z niesprawiedliwością, przyzwalająca na gorsze traktowanie ludzi na rynku pracy" — komentuje Joanna.
W 2020 roku Polska drugi rok z rzędu została uznana za państwo, które najgorzej w całej UE traktuje osoby LGBT. Ranking Ilga-Europe bada prawodawstwo uwzględniające prawa i potrzeby mniejszości. Z wynikiem 13 na 100 możliwych do zdobycia punktów, o włos wyprzedzamy niedemokratyczne państwa takie jak: Białoruś czy Rosja. Co ciekawe, w 2020 roku Polska zdobyła dwa dodatkowe punkty, z czego jeden właśnie za precedensowy wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. Ilga-Europe doceniła, że ochrona przed dyskryminacją osób transpłciowych w zatrudnieniu została potwierdzona w krajowym orzecznictwie.
LGBT+
Sądownictwo
Zbigniew Ziobro
Sąd Najwyższy
Kampania Przeciw Homofobii
skarga nadzwyczajna
transpłciowość
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze