0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof Koch / Agencja GazetaKrzysztof Koch / Age...

"Chcecie się nachapać" - powtarzali posłowie Kukiz'15 i Nowoczesnej. „Kodeks wyborczy jest ustawą o szczególnej wartości prawnej. Nie jest pisany przez polityków dla polityków, tylko dla wyborców” - mówił 18 lipca poseł Wlady Dzikowski z PO.

Na ostatnim przed wakacjami posiedzeniu Sejm procedował w środę (18 lipca 2018) PiS-owską nowelizację ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego, dzięki której duże partie dostaną więcej mandatów, mali - prawie nic.

Najbliższe wybory do PE odbędą się 23-26 maja 2019 roku. Prace nad ustawą prowadzone są w ekspresowym tempie. W dniu Zgromadzenia Narodowego, 13 lipca, zajmowała się nią komisja nadzwyczajna. Platforma Obywatelska wnioskowała wtedy o odrzucenie ustawy w całości, Nowoczesna - o wysłuchanie obywatelskie. Oba wnioski upadły. Opisywaliśmy to posiedzenie w tekście: „PiS ustawia ordynację pod siebie. Opozycja bojkotuje dyskusję".

PiS przekonuje, że zmiana jest korzystna, bo teraz niektóre regiony są dyskryminowane, zwłaszcza te na ścianie wschodniej - mają mniej mandatów. Ustawa ma wprowadzić m.in. zasadę, że w każdym okręgu będą do zdobycia co najmniej trzy mandaty. "Stan prawny uprzywilejowywał duże okręgi przy dużej frekwencji. Należy to zmienić. Powinna być jednoznaczna stabilizacja" - mówił poseł Andrzej Matusiewicz (PiS). Przekonywał, że przykład Frontu Narodowego we Francji czy Zielonych w Niemczech pokazuje, że mniejsze ugrupowania mogą wejść do PE w wielomandatowych okręgach wyborczych.

Posłowie opozycji odpowiadali, że chodzi o to, żeby umocnić pozycję PiS i zablokować małym ugrupowaniom możliwość zdobycia mandatów.

Projekt już wcześniej ocenił krytycznie Klub Jagielloński - środowisko bliskie zapleczu prezydenta Dudy - oraz eksperci m.in. Fundacji Batorego.

Posłowie Nowoczesnej, PSL i Kukiz'15 zgłosili poprawki, które miałyby zmienić Polskę w jeden wielki okręg wyborczy. Tak wybierani są europosłowie w wielu krajach UE.

Przeciwko unijnemu prawu, przeciwko obywatelom

Padło też kilka merytorycznych argumentów przeciwko proponowanej ustawie. Poseł Marek Sowa z Nowoczesnej zbijał argument o równej reprezentacji okręgów:

"Nie wybieramy posłów Podkarpacia ani Podlasia w Parlamencie Europejskim, ale wybieramy polskich reprezentantów w PE".

Prawo unijne złamane. Nowa ordynacja będzie naruszać zasadę proporcjonalności wyborów, a tym samym unijne prawo — mówili o tym posłowie Tomasz Jaskóła z Kukiz’15 i Piotr Zgorzelski z PSL. O tym, co wynika z prawa europejskiego, pisaliśmy tutaj.

Bałagan i pośpiech. Projekt jest tworzony w biegu i niechlujny. Posłowie PiS zaproponowali pierwotnie zmianę 8 paragrafów ustawy, 13 lipca na posiedzeniu komisji zgłosili kolejne poprawki - teraz jest ich 27.

Brak konsultacji. Projekt nie przeszedł konsultacji społecznych. PiS odrzucił też propozycję wysłuchania obywatelskiego.

Realny próg wyborczy powyżej 5 proc. Prawo unijne mówi, że w wyborach do PE obowiązuje maksymalnie 5-procentowy próg wyborczy. Tak jest w 9 krajach, w większości próg jest niższy. W proponowanym przez PiS prawie próg 5 proc. zostaje, ale po przeliczeniu głosów na mandaty te partie, które dostały 5 proc. głosów - nie mają szans na wprowadzenie posłów.

Nowe zasady niejasne, niejawne, za późno. Wyborcy nie będą wiedzieli, jakie zasady obowiązują. „Mandaty zostaną przypisane dopiero na krótko przed okresem wyborczym. To jest sytuacja niedopuszczalna” — mówił poseł Mariusz Witczak z PO. "Łamiecie żelazną zasadę pisania ordynacji dla Polaków, że zasady są przejrzyste i Polacy wiedzą, jak będą głosować". Dwa wyroki Trybunału Konstytucyjnego mówią, że zmiany w prawie wyborczym można ogłaszać przed pierwszą czynnością wyborczą. W 2009 za taką czynność uznano zarządzenie terminu wyborów.

Poseł Witczak stwierdził też: „W ogóle nie rozumiecie idei pisania ordynacji wyborczej. Ordynacja to jest prawo dla obywateli, żeby takich polityków jak wy rozliczyć. To prawo chcecie Polakom skraść”.

Ze strachu przed Rydzykiem?

Posłowie opozycji uderzali też bezpośrednio w PiS. Kilku parlamentarzystów grzmiało z trybuny, że zmiana ordynacji służy temu, by PiS mógł się „nachapać”: „To jest wasza intencja: nachapania się i obsadzenie stołków swoimi” — mówił poseł Robert Winnicki.

„Jeśli uważacie, że PE jest świątynią zła, to po co tam idziecie? Idziecie tam dla kasy. Jesteście pazerni na kasę” - mówił Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.

Posłowie opozycji próbowali też złośliwie odczytywać intencje PiS. Partia rządząca zmienia ordynację, bo:

  • boi się własnych wyborców. Robert Winnicki, Ruch Narodowy: „Po stołki dla swoich, po więcej władzy, która jest nieudolna, która oszukuje Polaków. Wpuszczacie dziesiątki tysięcy Hindusów, wpuszczacie dziesiątki tysięcy muzułmanów. Zdradziliście nadzieje prawicowych, katolickich, patriotycznych wyborców”;
  • boi się konkurencji politycznej z prawej strony. Małgorzata Chmiel, PO: „prawdziwym powodem jest strach przed wystawieniem własnej listy przez ludzi związanych z ojcem Tadeuszem Rydzykiem żebyście nie przekombinowali”;
  • chce łatwiej wysyłać własnych posłów na emeryturę. Marek Sowa, Nowoczesna: „Nie możecie tego robić pod posła Kuchcińskiego, żeby dalej nie sprawował funkcji marszałka, bo sobie nie radzi”.

Wicemarszałek Stanisław Tyszka skierował projekt do dalszych prac w komisji.

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze