Nutrie to obcy gatunek inwazyjny, który według prawa podlega szybkiej eliminacji ze środowiska. Bez problemu można jednak kupić te zwierzęta w internecie i wypuścić w dowolnym miejscu. Jaki zatem sens ma zabijanie tych zwierząt?
„Sprzedam młode nutrie same albo z dorosłą samicą. Nutrie urodzone na początku roku. Idealnie nadają się do odstraszania wydry i norki. Czyszczą staw z trzciny i innych roślin. Bardzo terytorialne sprawdzone u mnie na stawie. Od roku problem wydry przestał istnieć. Zimą wymagają dokarmiania. Po więcej informacji zapraszam telefonicznie. Polecam do dalszej hodowli”.
„Samiec nutrii czarny 7 miesięcy. Mogę zamienić na samicę”.
„Sprzedam młode nutrie urodzone na początku września. Odbiór osobisty”.
To ogłoszenia z internetowych serwisów sprzedażowych. Tymczasem nutria, według unijnych przepisów, należy do inwazyjnych gatunków obcych (IGO), stwarzających zagrożenie dla rodzimej przyrody. W stosunku do IGO obowiązuje szereg zakazów, m.in. przetrzymywania i przemieszczania, wprowadzania do obrotu.
O problemie napisała na Facebooku dr Ewa Zgrabczyńska, była dyrektorka poznańskiego ZOO, która dostrzega absurd w decyzji o wydaniu niemałych pieniędzy na zabicie nutrii w Rybniku.
Chodzi o nutrie mieszkające w Nacynie, niewielkim cieku wodnym Rybniku, które przez lata były traktowane jak miejskie „maskotki”. Latem 2024 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Katowicach wydała decyzję o likwidacji stada. Wyjaśniała, że nutrie muszą być „podjęte nie później niż w terminie 3 miesięcy od stwierdzenia obecności gatunku w środowisku”.
Decyzji sprzeciwiali się mieszkańcy. Na miejscu działali również obrońcy praw zwierząt, próbując odłowić nutrie i znaleźć im azyl. Finalnie zabito tylko kilka nutrii, a decyzja została wstrzymana do końca 2024 roku. W tym roku temat powróci.
Zgrabczyńska wylicza, że na zabicie jednej nutrii przeznaczono 2250 zł. Tymczasem zwierzęta te można kupić w internecie po 50-100 zł.
„To jest szaleństwo zarówno prawno-ekonomiczne, jak i etyczne. Zabicie jednego zwierzęcia kosztuje wielokrotnie więcej niż żywe zwierzę. Można sobie wyobrazić sytuację, gdy ktoś kupuje żywe nutrie, żeby udokumentować ich zabicie i zainkasować za to wielokrotnie większe pieniądze” – mówi Ewa Zgrabczyńska. „Ze względu na to, że to jest szara strefa poza dostępem oczu zwykłego obywatela, a inwazyjne gatunki obce mają stygmat tych, którzy dewastują polską faunę, wszyscy zapominają o naturalnej drodze rozprzestrzenia się gatunków. Równocześnie tolerują sprzedaż i hodowlę tych zwierząt. To prowadzi do absurdów” – zaznacza.
Nutrie do Europy przywiózł człowiek. Zostały sprowadzone do hodowli na futra i mięso, skąd uciekały i bywały wypuszczane. Żyją w dwudziestu krajach Starego Kontynentu. W 2016 wpisano je na listę IGO.
„Po tym, gdy Polska w 2021 roku przyjęła ustawę o IGO, sytuacja wygląda tak, że zwierzęta te żyjące na wolności są zabijane. Prowadzenie azylu, w którym mogą przebywać bez możliwości rozmnażania się, jest związane z szeregiem obostrzeń i drobiazgowymi kontrolami. Równocześnie jednak fermy futrzarskie działają bez ograniczeń. Zwierzęta mogą stamtąd przedostawać się do środowiska. Państwo z kolei płaci koszmarne pieniądze za odłów z zabiciem uciekinierów z takich hodowli” – tłumaczy Ewa Zgrabczyńska.
W teorii naruszanie zakazów podlega także administracyjnej karze pieniężnej w wysokości do 1 mln zł. Na tym nie koniec.
Posiadanie, przetrzymywanie, handel oraz uwolnienie do środowiska inwazyjnego gatunku obcego jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
„W 2024 roku Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska zwrócił się do serwisów sprzedażowych w sprawie konieczności podejmowania działań, które uniemożliwią publikację ogłoszeń naruszających przepisy prawne na portalach ogłoszeniowych” – podaje Joanna Niedźwiecka, rzeczniczka prasowa GDOŚ.
A katowicki RDOŚ deklaruje, że zwalcza nielegalny proceder.
„Oferty zamieszczane na portalach sprzedażowych regularnie zgłaszamy na policję. Poza tym zgłoszenie może wykonać każdy, kto znajdzie taką ofertę” – mówi Natalia Zapała, rzeczniczka RDOŚ w Katowicach,
Joanna Niedźwiecka przypomina też, że MSWiA prowadzi kontrolę obrotu inwazyjnymi gatunkami: roślin ozdobnych wykorzystywanych w niekomercyjnych uprawach ogrodniczych; zwierząt domowych; zwierząt wykorzystywanych w akwarystyce i terrarystyce.
„Należy zatem stwierdzić, że system jest szczelny i kompleksowy, a jego efektywność zależy od tego czy regulacje te są przestrzegane” – podkreśla Joanna Niedźwiecka.
Przepisy jednak sobie, a życie sobie, co pokazuje łatwość, z jaką można kupić nutrie w Internecie i brak wiedzy o tym, co dalej dzieje się z tymi zwierzętami.
„Poza legalnymi hodowlanymi nutrie trafiają do ogrodów zoologicznych, gdzie stanowią pokarm innych zwierząt. Ludzie je też kupują do oczek wodnych, funkcjonują również amatorskie hodowle” – mówi Ewa Zgrabczyńska. Nikt tego nie kontroluje. Nie wiadomo, ile osobników żyje ani gdzie są odsprzedawane.
„Restrykcyjnie natomiast RDOŚ sprawdza azyle dla tych zwierząt: mierzy grubość drutu, sprawdza wkopanie, procedury na wypadek ucieczki, urządzenia do wyłapywania nutrii, wymaga doświadczenia od pracowników” – wylicza Ewa Zgrabczyńska.
Joanna Niedźwiecka wyjaśnia, że IGO muszą być trzymane w warunkach, które uniemożliwią im ucieczkę.
„Zdecydowana większość wnioskodawców jest w stanie sprostać wymogom stawianym takim obiektom, o czym świadczy to, że dotychczas wydanych zostało 11 zezwoleń uprawniających do utworzenia i prowadzenia azylów dla zwierząt, w których mogą być przetrzymywane IGO” – podaje Joanna Niedźwiecka. Jak dodaje, kolejne 400 zezwoleń wydano dla osób chcących przetrzymywać IGO.
Sytuacja w Rybniku pokazała sprzeczności w rozwiązywaniu problemów z IGO. Z jednej strony jako rozwiązanie proponuje się zabijanie zwierząt. Z drugiej – z łatwością można kupić nutrie i wypuścić je do środowiska.
„W Rybniku nutrie były traktowane jak maskotki, nikt nie skorzystał z najbardziej racjonalnego i najtańszego pomysłu, czyli zrobienia na miejscu azylu: wykastrowania zwierząt i otoczenia fragmentu Nacyny siatką, żeby nie mogły się wydostać. A tak mamy przed sobą kolejne przetargi i kolejne wysokie wydatki, gdyż nutrie nadal tam występują i się rozmnażają” – tłumaczy Ewa Zgrabczyńska.
Wybicie części populacji to nie jest działanie, które rozwiąże problem obecności tych zwierząt w Nacynie.
„Populacja nutrii była ustabilizowana, a teraz jest więcej miejsc do rozrodu. Do obecnie żyjących nutrii dojdą nowe, założą nowe nory, możemy spodziewać się anektowania nowych terenów i intensywnego rozrodu. Będziemy mieć efekt: umarł król, niech żyje król. To są wyrzucone pieniądze, absurdalnie wysokie koszty, które nic w środowisku nie zmienią” – uważa Ewa Zgrabczyńska.
Z drugiej strony jednak pozostawienie nutrii, żeby swobodnie żyły w rzece jest niemożliwe, a alternatywa jest trudna w realizacji.
„Dwa podmioty na terenie Rybnika uzyskały zgody na działania zaradcze i podjęły działania w celu umieszczenia zwierząt w obiektach izolowanych. Działania te mimo wszystko nadal są niewystarczające. Możliwość przyjmowania kolejnych zwierząt przez te dwa ośrodki jest mocno ograniczona” – tłumaczy Natalia Zapała z katowickiego RDOŚ. Zapowiada też, że RDOŚ kontynuuje „działania zaradcze”. Jest też w kontakcie z władzami Rybnika, które deklarują odłów i zabezpieczenie pozostałej populacji nutrii.
Trudno jednak, żeby pomogło zwalczenie nutrii w jednej lokalizacji, gdy bez problemu można je kupować i wypuszczać.
GDOŚ planuje w drugiej połowie roku przeprowadzenie szkoleń w sprawie IGO, na które zaproszone zostaną przede wszystkim organy ścigania. Pytanie, czy to wystarczy?
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Komentarze