0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot.Robert-Kostuch/Niech Żyjąfot.Robert-Kostuch/N...

Kuropatwa i bażant pochodzą z tej samej rodziny – kurowatych. Łączy je status gatunku łownego w Polsce. Różni pochodzenie.

Kuropatwa (na zdjęciu głównym) jest gatunkiem rodzimym. Bażanta ściągnął do naszego kraju człowiek, żeby na niego polować. O ile status bażanta jako gatunku łownego nie budzi sprzeciwu środowisk zajmujących się ochroną rodzimej awifauny, to zgoła inaczej jest w przypadku kuropatwy. Pomimo gwałtowanych spadków jej liczebności, kurczenia się jej siedlisk oraz bazy pokarmowej, wciąż jest gatunkiem łownym.

Myśliwi mogą dziś polować na 13 gatunków ptaków. Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wykreślić z listy siedem z nich – przy mocnym sprzeciwie środowiska łowieckiego. Zanim jednak zapadnie ostateczna decyzja, postanowiliśmy przyjrzeć się w OKO.press tym gatunkom ptaków, które dziś giną podczas polowań i umierają w cierpieniu, ranione przez myśliwych. W cyklu „Pechowa trzynastka” opowiemy o gołębiach grzywaczach, łyskach, krzyżówkach, cyraneczkach, głowienkach i czernicach, kuropatwach, słonkach, gęgawach, gęsiach zbożowych i białoczelnych, jarząbkach i bażantach.

Przeczytaj także:

Kuropatwa w kryzysie

"Sytuacja kuropatwy w Polsce jest bardzo zła” – mówi dr Jarosław Krogulec, ornitolog z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP). – „Należy do tej grupy ptaków, które powinny być bezwzględnie wpisane na listę gatunków chronionych.

W ciągu ostatnich trzech dekad jej liczebność zmalała aż o 90 procent!

Tu mamy stosunkowo dobre dane. Kuropatwa jest liczona w ramach monitoringu pospolitych ptaków lęgowych, bo wiele powierzchni nim objętych jest zlokalizowanych w krajobrazie rolniczym. To daje nam wystarczająco dobrą próbę do określenia trendów u tego gatunku. Dane wskazują na dramatyczny spadek jej liczebności. Z wyników innych badań, którymi dysponujemy, wynika, że bardzo zmniejszyła się przeżywalność piskląt. Jeszcze w latach 80. przeżywało 57 procent młodocianych ptaków. Z czasem ten wskaźnik znacząco się zmniejszał” – dodaje.

Jak wyjaśnia, winę za krytyczną sytuację kuropatwy ponoszą zmiany w gospodarce rolnej.

„Jest to związane przede wszystkim ze zwiększeniem ilości używanych pestycydów. Stosowanie środków ochrony roślin powoduje znaczny spadek liczebności owadów. To z kolei ma wpływ na odchowanie piskląt, które żywią się przede wszystkim tymi bezkręgowcami. Bez owadów nie są w stanie przeżyć. Zmniejszenie się bazy pokarmowej ma negatywne skutki dla całej populacji w Polsce. Do tego dochodzą zmiany w charakterze samych upraw. Zanikają miedze, podobnie jak mozaika pól i łąk” – komentuje ornitolog.

Kuropatwom zagrażają również lisy, których liczebność zaczęła rosnąć w rezultacie akcji rozrzucania szczepionek przeciwko wściekliźnie. Myśliwi nie są przyczyną kryzysu kuropatwy, choć odstrzał stwarza dodatkową presję na ten gatunek.

„Biorąc pod uwagę jej sytuację, dziwię się, że do dziś kuropatwa jest na liście gatunków łownych” – mówi dr Krogulec. "Dziś najlepszą metodą ochrony kuropatwy jest przede wszystkim ochrona krajobrazu rolniczego i siedlisk optymalnych dla tego gatunku. Jednocześnie należałoby zrezygnować z polowań na kuropatwę” – dodaje.

Słabsze ptaki z hodowli

Sezon polowań na kuropatwy w Polsce trwa od 11 września do 21 października. Jest stosunkowo krótki.

Myśliwi wsiedlają też kuropatwy z hodowli – jest to metoda reintrodukcji tego gatunku. Jednocześnie wciąż bronią swojego prawa do strzelania do nich. Wśród argumentów za utrzymaniem statusu kuropatwy jako gatunku łownego pojawia się następująca teza, prezentowana przez środowiska łowieckie: „Jeśli myśliwi nie będą zajmować się kuropatwami, to kto przejmie po nich ten obowiązek? Okaże się, że nikt nie będzie miał czasu, bo przecież każdy pracuje, każdy ma swoje zajęcia. A gdy myśliwi przestaną zajmować się kuropatwą, to pewnie nikt nawet nie zauważy, że ten gatunek znika z naszych pól”.

Idąc tym tropem, należałoby przyjąć, że myśliwi przestali zajmować się głuszcem od chwili, w której znalazł się na liście gatunków chronionych. Tymczasem jest inaczej. Angażują się w działania na rzecz głuszca i sami chwalą się swoim wkładem w ochronę tego ptaka.

„Wsiedlanie nie pomoże w ratowaniu kuropatwy, tym bardziej że jest motywowane tym, żeby móc na kuropatwy polować. Dodatkowo należy pamiętać, że ptaki wypuszczane z hodowli będą słabiej dostosowane do warunków panujących w naturze od tych, które wychowywały się na wolności pod opieką samicy. Mogą być też wektorem rozprzestrzeniania się pasożytów, niewystępujących wśród dzikich ptaków” – komentuje Jarosław Krogulec.

Nieudane próby ratowania kuropatwy

Już w 2011 roku ówczesny minister środowiska Andrzej Kraszewski wystąpił z inicjatywą wstrzymania polowań na kuropatwy. Oprócz niej chciał skreślenia z listy gatunków, na które można polować, zające. Oba gatunki notują bowiem spadki, których przyczyny wydają się podobne.

"Zające i kuropatwy to tradycyjni mieszkańcy polskich łąk i lasów” – argumentował Kraszewski. „Przyrodnicy biją na alarm i ostrzegają, że oba te gatunki mogą już niedługo zniknąć z naszego krajobrazu. Dlatego musimy podjąć zdecydowane działania i zakazać polowań na zające i kuropatwy. Polska przyroda i zwierzęta wyróżniają nas na tle innych państw europejskich, dlatego musimy chronić nasze dobro. Chcę, żeby rozporządzenie jak najszybciej weszło w życie”.

Była to nieudana próba, która nie zmieniła statusu kuropatwy. Impas w jej sprawie, podobnie jak w sprawie zająca trwa do dziś. Nie zmienia się również to, że oba gatunki znacznie trudniej zobaczyć w krajobrazie pól i łąk.

Ministerstwo zapomniało o kuropatwie?

Wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała zaproponował przyjęcie rozporządzenia wykreślające siedem gatunków ptaków z listy gatunków łownych. Projekt jest już gotowy, czeka na podpis. Kuropatwy jednak na niej nie umieszczono. Czy chodzi o opór myśliwych?

Jarosław Krogulec, który bierze udział w spotkaniach specjalnego ministerialnego zespołu dotyczącego łowiectwa, podkreśla, że dialog w tej sprawie utkwił w martwym punkcie. „Przypomina to targowanie się o kolejny gatunek z myśliwymi” – dodaje ornitolog. – „Kuraki leśne, takie jak głuszec i cietrzew, są dziś zagrożone w rezultacie wcześniejszych polowań na te ptaki. Jednocześnie są chronione. Ale, jak się okazuje, próby ich ratowania również z udziałem myśliwych nie przynoszą spektakularnych sukcesów.

Tymczasem kuropatwy wciąż czekają w swojej kolejce do tego, aby zostać objęte ochroną i nie podzielić losu wspomnianego głuszca czy cietrzewia.

Oczywiście sam zakaz polowań nie wystarczy. Wraz z jego wprowadzaniem musimy zająć się wdrożeniem ograniczeń w używania pestycydów w uprawach rolnych. A to może być bardzo trudne” – wyjaśnia.

Bażanty z Azji

Bażant nie jest zagrożony wyginięciem. Jest gatunkiem obcym, ściągniętym już wieki temu, ale wciąż nierodzimym w polskiej faunie. Pochodzi z Azji. Pierwszym regionem na terenie naszego kraju, gdzie trafiły bażanty, był szesnastowieczny Śląsk.

bażant widziany z oddali
Bażanta można łatwo rozpoznać po czerwonych "okularach". Fot. Paweł Średziński

Kolejne trzy stulecia zajęło ludziom wsiedlanie tego gatunku w innych rejonach Polski.

Badacze ptaków podkreślają, że współczesne bażanty są efektem mieszania różnych form tego gatunku – nie należały wyłącznie do formy kaukaskiej i kolchidzkiej, a przejęły cechy od innych form ptaków występujących w różnych rejonach Azji. Dopiero później trafiły do Europy, a nazywa się je bażantami łownymi lub zwyczajnymi.

Bażant jest dość sporym ptakiem. Lubi kryć się w wysokich trawach, w zaroślach, tam, gdzie znajdzie kępy drzew i krzewów. Ma charakterystyczny głos, który można usłyszeć również w naszych miastach, na nieużytkowanych łąkach.

Należy jednak pamiętać, że pojawienie się bażantów i ich trwanie w Polsce jest rezultatem działalności człowieka. W tym działaniu głównymi interesariuszami są myśliwi. Niektórzy amatorzy łowiectwa, jak nieżyjący już minister środowiska Jan Szyszko, strzelali kilka lat temu do bażantów wypuszczonych z klatek wprost pod lufy.

Hodowle bażantów są niezbędne do tego, aby podtrzymywać ich obecność w łowisku. Mówiąc prościej: żeby miłośnicy polowań mieli do czego strzelać.

Koalicja Niech Żyją, która działa na rzecz skreślenia ptaków z listy gatunków łownych stwierdza: „Myśliwi prowadzą hodowlę bażantów, by w okresie od lipca do września wypuszczać je na terenach, na których polują. Badania wykazały, że bażanty z hodowli z reguły nie przeżywają do zimy, ze względu na niskie przystosowanie oraz wysokie drapieżnictwo. Ptaki z hodowli nie są przystosowane do wyszukiwania naturalnego pokarmu, nie potrafią skutecznie chronić się przed drapieżnikami. Działania myśliwych mają jedynie na celu zaspokoić chęć »sportowego« strzelania do w praktyce całkowicie »domowych« ptaków”.

Bażant również nie znalazł się w kolejce do wykreślenia z listy gatunków łownych. Jego sytuacja jest jednak całkowicie odmienna niż w przypadku kuropatwy. Objęcie jej ochroną powinno być dla resortu środowiska priorytetem.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.

Komentarze