Bezprawną procedurę udostępnienia zakonowi Oblatów części Świętokrzyskiego Parku Narodowego – 1,35 ha z budynkami na Łyścu, ostatecznie przyklepali premier Morawiecki i starosta powiatowy z PiS Mirosław Gębski. Mimo protestów NIK, naukowców i opinii publicznej.
Od kwietnia 2019 roku trwały rządowe próby pozbawienia Świętokrzyskiego Parku Narodowego łącznie 1,35 ha z zabytkową, pobenedyktyńską zabudową po to, żeby móc je przekazać zakonowi Oblatów. Zakonnicy chcą tam zbudować centrum turystyczno-noclegowe, bo jak twierdzą, nie mają gdzie przyjąć gości na kawę.
Do dziś w tej sprawie kolejni ministrowie środowiska naruszali prawo ochrony przyrody i manipulowali nim tak, aby usankcjonować nieuzasadnione przejęcie własności Skarbu Państwa przez zakon.
Kolejnymi politykami zaangażowanym w bezprawną procedurę są premier Mateusz Morawiecki oraz starosta kielecki z PiS Mirosław Gębski. To oni sfinalizowali bezprawną procedurę zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego (ŚPN).
Ministerstwo klimatu i środowiska od czasów ministra Henryka Kowalczyka (2019) twierdzi, że fragment wierzchowiny na Łyścu w ŚPN utracił bezpowrotnie swoje wartości przyrodnicze. Jednocześnie ministerstwo uważa, że teren nie utracił swoich wartości kulturowych.
Na tym sprawa powinna się zakończyć, bo nie zostały spełnione ustawowe przesłanki pozwalające na wyłączenie z granic ŚPN niewielkiej enklawy z zabytkową zabudową. Zgodnie z polskim prawem, aby usunąć z granic parku narodowego jakąś jego część, należy wykazać jednoczesną utratę jego wartości przyrodniczych i kulturowych.
Minister Kowalczyk pytany w 2019 roku przez Stowarzyszenie MOST o przyczyny i osoby odpowiedzialne za rzekomą utratę wartości odpowiedział w piśmie, że odpowiedzialni są zaborcy austriaccy. Podobnie kuriozalnej odpowiedzi udzieliła wiceminister w resorcie klimatu i środowiska Małgorzata Golińska. W swoim piśmie stwierdziła, że pojęcie wartości nie jest nigdzie sprecyzowane i że ministerstwo samo oceni jakie wartości reprezentują działki na Łyścu.
Teren, o którym mowa, jest Pomnikiem Historii ustanowionym przez Prezydenta Polski, zabytkiem kultury, fragmentem parku narodowego i częścią obszaru Natura 2000. Pierwszy rezerwat przyrody utworzono tu w 1924 roku, a park narodowy powołano w 1950. Austriacy zajmowali Łysieć w XIX wieku. Wartości przyrodnicze i kulturowe poświadczone zostały przez pokolenia naukowców i badaczy przyrodników, historyków i archeologów.
Zastanawiające jest skąd taka determinacja rządu, żeby za wszelką cenę, w tym za cenę łamania prawa, pozbyć się rzekomo pozbawionego wartości terenu i skąd taka determinacja zakonu Oblatów, żeby uruchomić aparat państwa w celu przejęcia tej wyjątkowej ruiny?
W styczniu 2022 premier Mateusz Morawiecki został zaproszony na wydarzenie, które zgromadziło kilkaset osób pod Kancelarią Premiera. Wcześniej premier był informowany przez Stowarzyszenie MOST o problemie w 2020 roku.
Premier miał wiedzę o tym, że Rada Naukowa ŚPN, Państwowa Rada Ochrony Przyrody, Polska Akademia Nauk oraz dziesiątki tysięcy Polek i Polaków (liczne petycje, w tym złożona do ministra klimatu i środowiska Anny Moskwy) negatywnie oceniają projekt rozporządzenia i wskazują na jego niezgodność z prawem i faktami.
Raport z inwentaryzacji przyrodniczej działek zlecony przez Stowarzyszenie MOST wykazał wysokie wartości przyrodnicze i kulturowe działek – premier otrzymał ten raport. Mimo to w dniu happeningu, czyli 18 stycznia 2022, Morawiecki podpisał rozporządzenie co pociągnęło skutki w postaci kolejnego naruszenia prawa, czyli wyłączenia 1,35 ha terenu z granic ŚPN, oraz kolejne skutki prawne i ekonomiczne, o czym piszę poniżej.
Na wniosek złożony za pośrednictwem kancelarii prawnej przez Stowarzyszenie MOST, Najwyższa Izba Kontroli podjęła działania kontrolne. Na raport NIK trzeba było czekać rok. 30 września 2022 NIK ogłosił swój raport, w którym stwierdza, że rządowe prace legislacyjne nad projektem rozporządzenia są „nieuprawnione” i wzywa premiera polskiego rządu do przywrócenia stanu zgodnego z prawem.
NIK wskazuje, że proces legislacyjny związany z projektem rozporządzenia przebiegał z naruszeniem prawa. M.in. zorganizowane przez ówczesnego szefa resortu środowiska Michała Wosia konsultacje społeczne były niezgodne z prawem. Nie istnieją więc przesłanki pozwalające stwierdzić, że teren utracił swoje wartości.
NIK wezwał Morawieckiego do nowelizacji rozporządzenia w taki sposób, aby 1,35 ha na Łyścu nadal były częścią ŚPN. Jednocześnie NIK nie nakazał usunięcia z granic ŚPN enklawy ponad 62 ha pod Grzegorzowicami.
Na moje zapytanie NIK w piśmie z 22 maja 2023 poinformował, że Morawiecki otrzymał raport drogą elektroniczną i tradycyjną, zanim podpisał rozporządzenie RD 162.
Oraz że "Prezes NIK wniósł o ponowne rozważenie wszystkich argumentów dotyczących wyłączenia ww. terenu z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego […]”.
Kancelaria Premiera 29 maja 2023 roku potwierdziła, że otrzymała raport NIK oraz że ani Ministerstwo Klimatu i Środowiska, ani Kancelaria Premiera nie będą podejmować działań związanych z nowelizacją rozporządzenia. Decyzję uzasadnia tym, że teren bezpowrotnie utracił swoje wartości przyrodnicze i podlega wieloletnim wpływom antropogenicznym.
Podobną odpowiedź nadesłało 7 czerwca Ministerstwo Klimatu i Środowiska. "Informuję, że nie są prowadzone prace zmierzające do zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego”.
Premier Morawiecki, mając wiedzę, jaką wartość ma ten teren, jaki jest jego status prawny, znając opinię najważniejszych instytucji zajmujących się ochroną przyrody, znając opinię Polek i Polaków oraz mając w ręku raport NIK, odrzucił możliwość przywrócenia w SPN stanu zgodny z prawem.
Na skutek decyzji Morawieckiego sankcjonującej bezprawie na Łyścu ruszyła machina mająca na celu przekazanie działek Oblatom. Teren ten wszedł w zarząd starosty kieleckiego Mirosława Gębskiego z PiS. Nadal pozostając własnością Skarbu Państwa.
Oblatom przysługuje możliwość zakupu tych działek z bonifikatą 99 proc. – czuli za 1 proc.realnej wartości.
Jeszcze w 2021 roku Stowarzyszenie MOST wystąpiło do dyrektora ŚPN Jana Reklewskiego o informacje o wartości przeznaczonego do usunięcia z ŚPN terenu. Według uzyskanego operatu wartość dwóch z trzech działek (około 1 ha) miała wynosić 5,447 mln zł.
Tymczasem starosta kielecki wszystkie trzy działki (1,35 ha) wycenia obecnie na 3,268 mln zł. Zastanawiająca jest ta różnica ponad 2 mln zł, szczególnie w czasach gdy ceny nieruchomości rosną, nie maleją.
Oba operaty oczekują na weryfikację przez niezależnych specjalistów.
Nieoczekiwanie dzieją się dwie rzeczy: Rodzimowierczy Kościół Polski zwraca się do starosty kieleckiego o dopuszczenie do przetargu z możliwością zakupu działek na Łyścu na takich prawach jak Oblaci. W tym celu Rodzimowiercy i Stowarzyszenie MOST wspólnie ogłosili zbiórkę publiczną, by zgromadzić środki w wysokości 1 proc. z tych ponad 3 mln zł, które Gębski wskazał jako wartość nieruchomości.
Gdyby udało się wykupić ziemię na Łyścu, Rodzimowiercy i Stowarzyszenie MOST ogłosili, że zrobią wszystko by działki ponownie włączyć w granice ŚPN.
Jednocześnie Stowarzyszenie MOST już drugi raz zwróciło się do Mirosława Gębskiego z pismem i otwartym apelem o to, aby zrezygnował ze sprzedaży tego terenu i aby zachował go jako własność Skarbu Państwa.
Starosta Gębski zażądał dokumentów potwierdzających, że Rodzimowiercy są legalnym związkiem religijnym posiadającym swoją legalną reprezentację. Stowarzyszenie MOST zwróciło się w tej sytuacji do Gębskiego w trybie dostępu do informacji publicznej z pytaniem, jakie dokumenty potwierdzające, że Oblaci są legalnym związkiem religijnym, znajdują się w posiadaniu starosty.
Gębski odmówił odpowiedzi, twierdząc, że nie jest to informacja publiczna.
Drugą rzeczą, która wydarzyła się nieco wcześniej, było wystąpienie dyrektora ŚPN Jana Reklewskiego z żądaniem zapłaty 3,5 mln zł przez starostę w związku z jego decyzją o sprzedaży działek Oblatom.
W artykule Angeliny Kosiek z kieleckiej „Gazety Wyborczej”, który opisuje sprawę od jej początku, czytamy: „22 listopada 2022 roku ŚPN wystąpił z wezwaniem przedsądowym, które opiewało na 3 545 386,28 zł”.
Żądana kwota ma pokryć nakłady poniesione przez ŚPN na nieruchomości gruntowe zabudowane, oznaczone jako działki nr 2039/2 i 2039/3 położone w Nowej Słupi, w okresie, w którym znajdowały się w zarządzie oraz użytkowaniu wieczystym Parku. [...].
ŚPN zaznaczył, że kwota powinna wpłynąć na wskazane konto w ciągu 14 dni od otrzymania wezwania. Dyr. Reklewski tak komentował swoje roszczenia: „Niezapłacenie w terminie skutkować będzie skierowaniem sprawy ... na drogę postępowania sądowego, co narazi Skarb Państwa na dodatkowe, zbędne koszty tego postępowania”. Ostatecznie dyrektor ŚPN domaga się kwoty 2,89 mln zł.
Finalnie starosta Gębski odmówił Oblatom możliwości zakupu działek na Łyścu za 1 proc. ich wartości. Oto jego uzasadnienie, które może być ciekawe z punktu widzenia dyskusji na temat wartości tego terenu: „W niniejszym przypadku należało w szczególności uwzględnić unikatowy charakter nieruchomości, o sprzedaż której wnioskowano. Należy mieć bowiem na uwadze, że pobenedyktyński zespół klasztorny na Świętym Krzyżu, w skład którego wchodzą wnioskowane do sprzedaży nieruchomości, posiada szczególną wartość i znaczenie dla polskiego dziedzictwa kulturowego”.
Słowa te znalazły się w piśmie skierowanym do Rodzimowierców i do Oblatów.
Gębski swoją decyzją wzbudził w środowisku kieleckich polityków PiS i Suwerennej Polski zdumienie i pojawiły się pogłoski o politycznych konsekwencjach, jakie mają go spotkać.
Starosta po ogłoszeniu odmowy sprzedaży działek Oblatom wyjechał na parę tygodni – nie było go w pracy. Co nie przeszkodziło mu zaskoczyć wszystkich ponownie. Będąc na zwolnieniu lekarskim w sanatorium, Gębski ogłosił na stronach starostwa powiatowego w Kielcach, że… wydzierżawi Oblatom działki na Łyścu na 50 lat za kwotę 73 000 zł rocznie, czyli około 6 000 zł miesięcznie.
Rodzimy Kościół Polski nie otrzymał takiej samej propozycji, choć zgłaszał zainteresowanie bycia potraktowanym równo z Oblatami.
Z ostrożnych obliczeń, że powierzchnia użytkowa w budynkach na Łyścu to jakieś 2000 m², więc nawet gdyby czynsz przeliczać tylko na część „mieszkalną”, to wychodzi około 3 zł/m².
Dzierżawa mieszkań o powierzchni) powiedzmy 40 m² w proporcjonalnej cenie to 120 zł/miesiąc. Suwerenna Polska i PiS rzeczywiście wdrożyły na Łyścu program „mieszkanie plus”. Tyle, że wyłącznie dla Oblatów i finansując go własnością Skarbu Państwa, czyli nas wszystkich. Twierdząc jednocześnie, że teren ten bezpowrotnie utracił swoje wartości.
Rodzimowierczy Kościół Polski wystosował pismo do starosty kieleckiego, zadając kilka istotnych pytań, ale na razie nie doczekał się odpowiedzi. Rodzimowiercy pytają m.in. „Dlaczego ... oddanie w odpłatne użytkowanie nieruchomości podjęto na drodze bezprzetargowej i dlaczego z postępowania wykluczono Rodzimy Kościół Polski, naruszając tym samym zasadę równego traktowania […]?”.
W związku z zamieszaniem i poszukiwaniem sposobu na to, żeby przekonać opinię publiczną, że zrobiono wszystko, co się dało, starosta kielecki Mirosław Gębski zwrócił się do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, aby ten przejął działki na Łyścu z zabytkową zabudową i stworzył tam państwową instytucję kultury.
Gliński tłumaczył, że ministerstwo ma ograniczenia finansowe i nie jest w stanie udźwignąć takiego wydatku.
Kolejny raz okazało się, że ta pozbawiona wartości ziemia jednak trochę kosztuje, a jedynym podmiotem, który w Polsce stać na jej utrzymanie są Oblaci, którzy ustami swojego superiora Mariana Puchały ogłaszali, że żyją w biedzie i nie stać ich na remont nieruchomości na Łyścu.
Ale może jest inaczej? Może Oblaci nie żyją w biedzie i nie kultywują ubóstwa? Już w 2016 roku na łamach kieleckiej „Gazety Wyborczej” redaktor Grzegorz Walczak pisał: „Potężnego mecenasa zyskali ojcowie oblaci ze Świętego Krzyża. Polska Grupa Zbrojeniowa zadeklarowała, że otoczy tamtejszy klasztor »opieką finansową«. Holding tłumaczy, że dba o historie, tradycje i polskość”.
Dodam, że Polska Grupa Zbrojeniowa została utworzona przez Skarb Państwa w 2015 roku. Celem istnienia spółki jest modernizacja wojska, zwiększenie siły obronnej kraju i zwiększenie znaczenia polskich sił zbrojnych na świecie.
Ostatecznie na początku czerwca 2023 starosta kielecki Mirosław Gębski podpisał umowę 50-letniej dzierżawy działek na Świętym Krzyżu na rzecz Domu Zakonnego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.
W ciągu ponad 4 lat społecznego oporu wobec bezprawia w Świętokrzyskim Parku Narodowym udało się jednak kilka rzeczy uzyskać, choć nie to było moim celem.
Po pierwsze, sprawę udało się nagłośnić i zdemaskować. Nie ma już możliwości, żeby o niej zapomnieć i do niej nie wrócić, gdy będzie możliwość.
Po drugie, okazało się, że jest duże grono wspaniałych ludzi, którzy chcą się angażować w tak trudne sprawy. To było bezcenne doświadczenie, na którym można budować.
Po trzecie, ŚPN utracił… tylko 1,35 ha, a pierwotnie ministerstwo chciało usunąć z granic parku ponad 5 ha. To sukces.
Po czwarte, w granice ŚPN włączono ponad 62 ha lasu położonego z dala od Parku, pod Grzegorzowicami. Co do sensowności włączenia tego akurat kompleksu leśnego i okoliczności włączenia można jedynie wyrazić smutek. Jednak w czasach kiedy ministerstwo klimatu i środowiska jest w rękach ludzi traktujących przyrodę jako zasób, a nie wartość, kiedy nie powstają nowe parki narodowe – można uznać to za ważną sprawę i korzystać z tej okoliczności w dyskusjach z ministerstwem.
Mam nadzieję, że istotna jest też kompromitacja polityków Zjednoczonej Prawicy.
Po piąte, Oblaci podpisując umowę dzierżawy, stracili możliwość przejęcia tej ziemi przez zasiedzenie. Dotąd bowiem przebywają w klasztorze pobenedyktyńskim, który jest własnością Skarbu Państwa bez żadnej umowy ani innego aktu prawnego.
Zwyczajnie tam weszli i siedzą „na dziko”. Teraz już nie. Teraz ich obecność została usankcjonowana i to rodzi określone skutki.
Po szóste, Oblaci nie stali się właścicielami 1,35 ha na Łyścu.
Jest jeszcze jedna sprawa, którą podnosiłem od początku. Pisałem, że sprawa Łyśca nie jest sprawą 1,35 ha w jakimś zapomnianym zakątku Polski. Próbowałem dotrzeć z przekazem, że jeśli pozwolimy na tego rodzaju precedens związany z naruszeniem prawa, to prędzej czy później zostanie on wykorzystany wobec innych obszarów chronionych w Polsce.
Moje obawy znalazły uzasadnienie w nowym projekcie ustawy o parkach narodowych. Ministerstwo Klimatu i Środowiska nauczone przykładem Łyśca wykreśliło tak często przywoływany przeze mnie zapis o tym, że obszar parku narodowego można usunąć z granic parku, gdy bezpowrotnie utraci on wartości przyrodnicze i kulturowe.
Ten mały spójnik „i”, który wydawało się, że można pominąć albo nie zwrócić na niego uwagi, ma w obecnej ustawie kluczowe znaczenie i jest wielkim strażnikiem spójności prawa, spójności wartości przyrodniczych i kulturowych, których nie wolno rozrywać i który jest strażnikiem logiki, a nawet pewnego rodzaju mądrości, którą mieli dawniej ustawodawcy. A która dziś została tak bezpowrotnie utracona.
Ekologia
Mateusz Morawiecki
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
Oblaci
Świętokrzyski Park Narodowy
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Komentarze