0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz Cieszewski /CC BY-ND 2.0Fot. Mariusz Cieszew...

Trzy działki o powierzchni 1,35 ha na Łyścu usunęło z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego (ŚPN) ministerstwo klimatu i środowiska. Teren znalazł się w zarządzie starosty kieleckiego Mirosława Gębskiego. Działki, choć nie są już częścią ŚPN, wciąż są własnością skarbu państwa. Własność tę chcą nabyć oblaci z Łyśca oraz… Rodzimowiercy, czyli Rodzimy Kościół Polski.

Przeczytaj także:

Działki gwałtownie tanieją, a politycy Lewicy stawiają ministrów Solidarnej Polski przed prokuraturą. O co w tym wszystkim chodzi?

Koncepcja utraty wartości

18 stycznia 2022 premier Mateusz Morawiecki podpisał bezprawne rozporządzenie RD 162. Tym samym przesądził o losie trzech działek o numerach ewidencyjnych 2039/1, 2039/2, 2039/3 Obręb Nowa Słupia wraz z zabytkową, klasztorną zabudową o powierzchni 1,35 ha na Łyścu w Świętokrzyskim Parku Narodowym.

Premier złożył swój podpis pod projektem rozporządzenia po trzech latach protestów, słania pism, nagłaśniania sprawy oraz dzień po tym, jak pod oknami jego kancelarii przeszedł duży protest pod nazwą Świętej Pamięci Natura. Podobny protest w formie artystycznego performansu przeszedł kilka dni wcześniej przez Łysiec.

Motorem działań mających na celu usunięcie tych szczególnych działek z granic ŚPN są Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, którzy od 1936 roku zamieszkują pobenedytyktyński klasztor. Działki jeszcze w XIX wieku Watykan odsprzedał Królestwu Polskiemu. Później, po zaborach stały się one własnością niepodległego państwa polskiego, a od 1950 roku częścią trzeciego utworzonego w Polsce parku narodowego: Świętokrzyskiego.

Oblaci: teren nam się należy!

Po dziesiątkach lat bezowocnych prób ze strony oblatów wreszcie pojawiła się ekipa rządząca, która postanowiła pomóc zakonnikom. Jedyną drogą do tego zgodnie z ustawą o ochronie przyrody było wykazanie, że działki na Łyścu utraciły bezpowrotnie swoją wartość przyrodniczą i kulturową.

Tylko wtedy można usunąć taki teren z granic Parku Narodowego.

Przyrodnicy i aktywiści z kieleckiego Stowarzyszenia Społeczno-Przyrodniczego MOST udowodnili tymczasem, że teren nie utracił ani wartości przyrodniczych, ani kulturowych. Wówczas były minister Michał Woś postanowił włączyć w granice ŚPN leśną enklawę poza zwartym obszarem ŚPN o powierzchni ponad 62 ha. W ten sposób chciał wykazać, że powiększa, a nie pomniejsza powierzchnię ŚPN, a co za tym idzie, nie można stosować zapisu o bezpowrotnej utracie.

Jako nielegalne i nieuzasadnione merytorycznie takie działanie ocenili: Komitet Biologii Środowiskowej Polskiej Akademii Nauk, Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, Rada Naukowa Świętokrzyskiego Parku Narodowego, Państwowa Rada Ochrony Przyrody.

Zgłosiłem sprawę do Najwyższej Izby Kontroli. W swoim raporcie pokontrolnym do premiera Mateusza Morawieckiego NIK pisze o konieczności: podjęcia „działań mających na celu nowelizację rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 grudnia 2021 r. w sprawie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, polegającą na ponownym włączeniu w granice ŚPN działek ewidencyjnych stanowiących własność Skarbu Państwa, leżących na terenie gminy Nowa Słupia, o nr 2039/1, 2039/2, 2039/3 o łącznej powierzchni 1,3447 ha, tworzących enklawę na wzgórzu Święty Krzyż”.

Rodzimowiercy z ofertą kupna

Starosta kielecki Mirosław Gębski zlecił wycenę działek, a oblaci wystąpili z wnioskiem o prawo do zakupu terenu bez przetargu z 99-procentową bonifikatą. Jeszcze w 2021 roku, kiedy było wiadomo, że zakon nie zrezygnuje ze swoich zamiarów, kieleckie Stowarzyszenie MOST wystąpiło do dyrektora ŚPN Jana Reklewskiego o udostępnienie informacji na temat wartości przeznaczonego do usunięcia z ŚPN terenu. Według uzyskanego operatu wartość dwóch z trzech działek (około 1 ha) miała wynosić 5 mln 447 tysięcy złotych. Tymczasem starosta kielecki wszystkie trzy działki (1,35 ha) wycenia obecnie na 3 mln 268 tysięcy złotych.

Skąd taka różnica? Co wydarzyło się na Łyścu pomiędzy 2021 a 2022 rokiem, skoro działki o większej powierzchni są tańsze o około 2 miliony złotych niż działki o mniejszej powierzchni? Tego jeszcze nie wiemy. Czekamy na wyjaśnienie starosty kieleckiego.

Bez względu na cenę i powody realnej, finansowej utraty wartości nieruchomości, chęć zakupu w trybie bezprzetargowym i z 99-procentową bonifikatą zgłosił również legalnie zarejestrowany w Polsce związek religijny o nazwie Rodzimy Kościół Polski. Nazywany jest potocznie „rodzimowiercami”.

Rodzimowiercy wystąpili z pismem do starosty kieleckiego, w którym wnioskują o dopuszczenie do przetargu i wyrażają chęć zakupu 1,35 ha na Łyścu wraz z zabytkową zabudową. Jeśli cena nieruchomości ustalona przez starostę nie ulegnie zmianie, to po bonifikacie nabywcy będą musieli zapłacić Skarbowi Państwa nieco ponad 30 tys. złotych. Rodzimy Kościół Polski już ogłosił zbiórkę na ten cel. Kiedy piszę ten tekst, na koncie rodzimowierców jest już ponad 3 000 zł.

Bazar na Łyścu

Rodzimowiercy w swoim komunikacie deklarują, że jeśli uda im się zakupić nieruchomości na Łyścu, to będą zabiegać o ich ponowne włączenie w granice Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Tak uzasadniają swoją inicjatywę:

„O ile bowiem klasztor benedyktyński na Łyścu pochodzi z lat 1102–1138, to pozostałości prasłowiańskiego wału kultowego znajdującego się na tym terenie datuje się na IX-X wiek. Wiele więc wskazuje, że ośrodek kultu istniał tu znacznie wcześniej. Tym samym mówiąc o »pomniku tożsamości i kultury narodowej«, a przede wszystkim »sprawiedliwości dziejowej z poszanowaniem prawa«, uwzględnić należy roszczenia również innych systemów wyznaniowych, głęboko osadzonych w naszej kulturze".

W zbiórkę zaangażowane jest też Stowarzyszenie Społeczno-Przyrodnicze MOST. Obie grupy deklarują, że zależy im na przywróceniu poprzedniego statusu ochrony na całym Łyścu, tak aby Świętokrzyski Park Narodowy zachował swoją integralność, a wartości kulturowe wspólne różnym środowiskom wraz z unikalną przyrodą tego miejsca nadal stanowiły własność państwa.

Państwowo-zakonna legislatywa

Od samego początku tej sprawy, czyli od kwietnia 2019 roku wielokrotnie pisałem, że zaproponowana przez rząd procedura jest bezprawna. Toczące się zakulisowe gry, lobbowanie, spotkania posła Mariusza Goska z superiorem zakonu Marianem Puchałą, dyrektorem ŚPN Janem Reklewskim i ministrem Michałem Wosiem są jak żywcem wzięte z czasów, gdy spotykały się różne egzekutywy, kreując surrealistyczną rzeczywistość prawną, obyczajową, każdą inną. Tu motorem toczącej się legislatywy jest reprezentujący zakon oblatów Marian Puchała, któremu udało się użyć aparatu państwa reprezentowanego przez ministrów Henryka Kowalczyka, Michała Wosia, Michała Kurtykę, Annę Moskwę, sekretarz stanu Małgorzatę Golińską, dyrektora Jana Reklewskiego, starostę Mirosława Gębskiego, posła Mariusza Goska do realizacji swojej idée fixe. Mimo obowiązującego prawa, mimo głosu naukowców, prawników oraz ponad 30 tys. obywatelek i obywateli, którzy podpisali petycję o wstrzymanie toczącego się bezprawia.

20 stycznia 2023 roku w Sejmie odbyła się konferencja prasowa, na której posłanka Lewicy Anita Sowińska i poseł Lewicy Jan Szejna poinformowali, że składają do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 231 § 1 Kodeksu Karnego. W myśl tego artykułu „Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Doniesienie dotyczy Anny Moskwy, Michała Wosia, Michała Kurtyki i Mirosława Gębskiego.

Najwyższa Izba Kontroli jest organem konstytucyjnym. Oznacza to, że jej wezwanie do usunięcia bezprawnego rozporządzenia RD 162 jest wiążące. Premier Mateusz Morawiecki powinien je uchylić i przywrócić na Łyścu stan zgodny z prawem. Wszyscy urzędnicy państwowi zaangażowani w tę niemal trzyletnią awanturę mieli świadomość, że działają niezgodnie z prawem i wbrew rozmaitym organom i instytucjom. Mimo tego sprawa toczy się do dziś. A starosta kielecki Mirosław Gębski prawdopodobnie niebawem wystawi na sprzedaż za kilkadziesiąt tysięcy złotych majątek Skarbu Państwa, którego nie wolno mu sprzedać. Być może do zarzutu postawionego przez posłów Lewicy będzie trzeba dorzucić zarzut niegospodarności.

Casus ŚPN

Poza fizyczną utratą własności państwowej przy tej okazji rządowi udało się dokonać istotnego wyłomu w polskim systemie ochrony przyrody.

Casus ŚPN może być teraz używany właściwie w odniesieniu do wszystkich obszarów chronionych.

Ministerstwo klimatu i środowiska pokazało obywatelom, jak deprecjonując wartości kulturowe i przyrodnicze oraz jak włączając i wyłączając różne działki, można manipulować dowolnym obszarem chronionym, jego granicami i znaczeniami. Ta skrajnie destrukcyjna praktyka wskazana przez rząd, jeśli nie zostanie zanegowana, będzie stanowić furtkę dla biznesu, grup religijnych i każdego, kto umie się odpowiednio dogadać z władzą odpowiedniego szczebla.

Uparte twierdzenia o bezwartościowości zabytku na Łyścu i o bezwartościowości przyrody chronionej w ramach najwyższej formy ochrony przyrody w Polsce, a teraz wykazywanie spadku wartości ekonomicznej tego szczególnego, niewielkiego fragmentu naszego kraju, nierespektowanie głosu ekspertów i społeczeństwa zmuszają jednak do stawiania pytań o to, kto i ile zyskuje na tym dealu, skoro tak bardzo się go forsuje, ryzykując coraz więcej?

;
Na zdjęciu Łukasz Misiuna
Łukasz Misiuna

Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.

Komentarze