0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Daniel MIHAILESCU / AFPFoto Daniel MIHAILES...

Obecnie w Europie znajduje się około 100 amerykańskich taktycznych bomb jądrowych, rozmieszczonych w bazach w Belgii, Holandii, Niemczech, Włoszech i prawdopodobnie także w Turcji. Nieprzewidywalna polityka administracji prezydenta Donalda Trumpa zmusza państwa europejskie do debaty nad europejskim systemem odstraszania nuklearnego bez liczenia na siły USA w oparciu o arsenały nuklearne Francji i Wielkiej Brytanii.

O szansach na powstanie europejskiego programu odstraszania nuklearnego i udziale w tym Polski rozmawiam Justyną Gotkowską, wicedyrektorką Ośrodka Studiów Wschodnich.

UWAGA: W dalszej części tekstu przedstawiamy, jak rozmieszczone są w Europie siły nuklearne USA oraz bilans broni jądrowych na świecie.

Na czym może polegać rozszerzenie parasola francuskiego?

Natalia Sawka, OKO.press: Prezydent Francji, Emmanuel Macron, która dysponuje bronią atomową, rzucił pomysł rozszerzenia „parasola nuklearnego” na inne kraje. Co to oznacza?

Justyna Gotkowska*, OSW: To jest reakcja na zwrot w amerykańskiej polityce i podejściu administracji Trumpa do bezpieczeństwa Europy oraz przekierowania zasobów na region Indo-Pacyfiku. Są doniesienia, że można spodziewać się ewentualnego ograniczenia amerykańskiej obecności konwencjonalnej (tj. redukcji liczby amerykańskich żołnierzy) na kontynencie. Pojawiły się pytania, jak dalece może to dotyczyć parasola nuklearnego USA i czy można się spodziewać zmian dotyczących stacjonowania amerykańskiej broni jądrowej w Europie. Stąd dyskusje o „europeizacji” francuskiego potencjału nuklearnego.

Na początku marca prezydent Francji Emmanuel Macron zaproponował, by w tej nowej niepewnej rzeczywistości francuskie siły odstraszania nuklearnego mogły stać się częścią obrony innych państw europejskich oraz że jest otwarty na debatę o objęciu państw europejskich parasolem atomowym Francji.

Propozycja Macrona wywołała oburzenie polityków skrajnej prawicy, którzy nie chcą, by Francja dzieliła się swoim arsenałem nuklearnym. Jednak jak podkreślają politycy z otoczenia francuskiego prezydenta oraz eksperci z zakresu obrony nie chodzi o „dzielenie się arsenałem nuklearnym". Odstraszanie nuklearne ma pozostać francuskie – od koncepcji, przez produkcję, i działanie uzależnione od decyzji prezydenta”.

Dyskusja nie dotyczy tego, kto ma dostęp do nuklearnego przycisku, lecz tego, czy francuska osłona nuklearna mogłaby zostać rozszerzona na inne kraje europejskie.

Francuscy prezydenci, począwszy od de Gaulle’a, nieraz sugerowali, by niektóre kraje europejskie znajdowały się pod francuskim parasolem nuklearnym.

Jak można sobie wyobrazić współpracę krajów europejskich w kontekście odstraszania Rosji?

W praktyce oznacza to zwiększenie i uwspólnotowienie francuskiego lub brytyjskiego arsenału jądrowego. Obecnie Francja traktuje swój arsenał nuklearny jako element suwerennej polityki obronnej, nie jest on włączony w struktury NATO, natomiast Wielka Brytania ściśle współpracuje z USA, w związku z czym jego europeizacja może być problematyczna.

Jeśli chodzi o rozszerzenie francuskiego potencjału nuklearnego, to krótkoterminowo może to obejmować wspólne ćwiczenia nuklearne lub wizyty francuskich myśliwców wyposażonych w broń jądrową w innych krajach europejskich. Jednak w dłuższej perspektywie powinna rozpocząć się debata na temat europeizacji tego potencjału.

Pierwszy krok dotyczyć może zwiększenia liczby głowic jądrowych i systemów ich przenoszenia (samoloty, okręty podwodne, i perspektywicznie lądowe systemy rakietowe), a także wspólne europejskie finansowanie rozwoju tego arsenału. Kolejnym etapem może być zmiana sposobu podejmowania decyzji o użyciu broni nuklearnej, tak aby stała się ona bardziej kolektywna.

Przeczytaj także:

Potrzebna europejska doktryna nuklearna

Dyskusja powinna również objąć opracowanie wspólnej europejskiej doktryny nuklearnej, określającej scenariusze, w których broń jądrowa mogłaby zostać użyta. Istotnym elementem jest także udział oficerów innych państw w procesie zabezpieczania arsenału, ćwiczeniach i strukturach odstraszania nuklearnego.

Co może być wyzwaniem?

Trudnością w stworzeniu europejskiego systemu odstraszania jądrowego jest zgoda Francji na podjęcie takich kroków oraz osiągnięcie porozumienia między zainteresowanymi państwami co do wspólnego finansowania i stworzenia wspólnych struktur. W ramach współpracy kluczowe jest opracowanie strategii użycia broni jądrowej, ustalenie zasad współdzielenia arsenału, sposób finansowania jego utrzymania i rozwoju oraz mechanizmy gwarantujące jego bezpieczeństwo.

Kolejną barierą jest to, że dla Rosji Francja i Wielka Brytania obecnie nie są poważnymi graczami. Według Moskwy to Stany Zjednoczone posiadają arsenał jądrowy porównywalny z rosyjskim i wolę polityczną jego użycia.

Po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku i wobec obecnej wojny w Ukrainie NATO zaczęło wzmacniać swoje siły, obawiając się dalszej agresji ze strony Moskwy. Czy wygrana Trumpa i zmiany w podejściu USA do polityki zagranicznej mogą mieć jakiś wpływ na bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO?

Jak na razie NATO wzmacnia swoje siły konwencjonalne (wojska lądowe, marynarkę wojenną i siły powietrzne), obecność na północno-wschodniej flance NATO oraz wdraża planowanie obronne. To są bardzo ważne procesy, które będą kontynuowane w Europie niezależnie od zmiany polityki USA.

W wypadku pewnego ograniczenia amerykańskiej obecności europejscy sojusznicy będą musieli wydawać dużo więcej i szybciej, żeby wzmocnić swoje siły i zastąpić niektóre amerykańskie zdolności. Jeśli chodzi o odstraszanie nuklearne – dyskusja na temat przyszłości amerykańskiej taktycznej broni jądrowej w Europie (czyli takiej, która może być wykorzystana przede wszystkim na polu walki) dopiero się rozpoczęła. Pytanie, czy administracja Trumpa zdecyduje się na redukcję, utrzymanie, zwiększenie czy zmianę strategii jej rozmieszczenia.

Co ma USA w Europie

Jakiego rodzaju bronią nuklearną dysponują Stany Zjednoczone w Europie?

Składowane w Europie przez USA ładunki to taktyczna broń jądrowa. Ona ma mniejszy zasięg i niższą moc rażenia. Z kolei broń strategiczna, o znacznie większej sile rażenia, znajduje się wyłącznie w amerykańskim arsenale na terytorium USA. To kluczowa różnica. Także zasięg i siła rażenia broni amerykańskiej w Europie są znacznie mniejsze niż takich głowic, które 80 lat temu Stany Zjednoczone zrzuciły na Hiroszimę i Nagasaki.

Do rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium Polski w charakterze środka odstraszającego wzywał niedawno prezydent Andrzej Duda.

O wzmocnieniu i rozszerzeniu odstraszania nuklearnego w NATO rozmawiamy już od jakiegoś czasu. W dyskusji już wcześniej pojawiła się kwestia rozmieszczenia amerykańskiej broni jądrowej w Polsce lub przystosowania polskich F-35 do przenoszenia tej broni rozmieszczonej w państwach Europy Zachodniej.

Nie tylko prezydent Duda podejmuje temat wzmocnienia odstraszania nuklearnego. Premier Donald Tusk również wspominał o rozpoczęciu dyskusji ze stroną francuską i o zeuropeizowaniu francuskiego potencjału nuklearnego, a nawet pozyskaniu broni jądrowej przez Polskę.

To wszystko pokazuje dużą dozę niepewności co do przyszłości amerykańskiej polityki w tym obszarze, którą – mam nadzieję – strona amerykańska szybko wyklaruje.

Program Nuclear Sharing

Czym jest ten program?

To program, w ramach którego amerykańska broń jądrowa jest rozmieszczona na terytorium wybranych państw NATO. W latach 60. XX wieku Waszyngton zadeklarował rozmieszczenie w Europie taktycznych głowic atomowych. Umowy na ich składowanie USA podpisały z ówczesnymi Niemcami Zachodnimi, Belgią, Holandią, Wielką Brytanią, Włochami, Turcją i Grecją. Te państwa z kolei zapewniały możliwość jej przenoszenia poprzez m.in. samoloty czy systemy artyleryjskie.

Liczba amerykańskich głowic nuklearnych i systemów ich przenoszenia w państwach NATO zmieniała się na przestrzeni lat, po zakończeniu zimnej wojny potencjał ten został znacząco zredukowany. Obecnie w Europie znajduje się około 100 amerykańskich taktycznych bomb jądrowych, rozmieszczonych w bazach w Belgii, Holandii, Niemczech, Włoszech i prawdopodobnie także w Turcji.

Europejscy sojusznicy zapewniają środki przenoszenia broni za pomocą wielozadaniowych samolotów piątej generacji F-35 o obniżonej wykrywalności. Niemcy, które posiadają jeszcze samoloty Tornado, również planują zakup F-35. W przypadku Turcji są to wielozadaniowe samoloty F-16 czwartej generacji, po tym, jak państwo to zostało wykluczone z amerykańskiego programu F-35.

Warto podkreślić, że program Nuclear Sharing jest częścią odstraszania nuklearnego NATO, które obejmuje wszystkie państwa członkowskie, a nie tylko te, które bezpośrednio uczestniczą w programie i mają na swoim terytorium amerykańską broń jądrową. I amerykańska broń jądrowa przenoszona przez europejskich sojuszników będzie użyta w obronie wszystkich państw członkowskich.

Ale tylko za zgodą Stanów Zjednoczonych?

Decyzję o użyciu broni podejmuje oczywiście prezydent Stanów Zjednoczonych, ale na podstawie decyzji Grupy Planowania Nuklearnego NATO – czyli wszystkich członków NATO, z wyjątkiem Francji, która nie uczestniczy w procesach decyzyjnych związanych z bronią jądrową.

Francja od lat prowadzi niezależną politykę nuklearną – ma możliwość samodzielnego użycia broni jądrowej bez konieczności konsultacji z NATO czy USA.

Jakie są szanse by Polska dołączyła do programu

Czy Polska ma szansę wejścia do programu Nuclear Sharing?

To jest nasz cel już od kilku lat. Chcemy dołączyć do niego poprzez myśliwce F-35, które w razie potrzeby mogłyby brać udział w misjach nuklearnych. Oznaczałoby to, że polskie F-35 – podobnie jak maszyny europejskich sojuszników biorących czynny udział w programie Nuclear Sharing – w sytuacji kryzysowej mogłyby przenosić broń jądrową poprzez pobranie jej w amerykańskich bazach w Niemczech, Belgii, Holandii lub Włoszech i brać udział w misjach nuklearnych przeciwko Rosji. To cel minimum.

A cel maksimum?

To pełne rozszerzenie programu na nasz kraj, czyli rozmieszczenie amerykańskich głowic nuklearnych na naszym terytorium. Czy dojdzie do rozmów polsko-amerykańskich w tej sprawie i czy Stany Zjednoczone zdecydują się na stacjonowanie broni jądrowej w Polsce lub na udział polskich F-35 w programie w pośredni sposób – pozostaje wciąż kwestią otwartą.

Warto podkreślić, że choć Polska jest objęta ochroną odstraszania nuklearnego NATO, to nie bierze bezpośredniego udziału w operacjach czy ćwiczeniach z użyciem amerykańskiej broni jądrowej, przenosząc ładunki jądrowe. Polskie samoloty wielozadaniowe F-16 ochraniają za to samoloty prowadzące misje nuklearne w ramach natowskich manewrów.

Czy broń jądrowa jest kosztowna? Mają ją zarówno Pakistan, jak i Korea Północna.

Korea Północna aktywnie rozwija swój arsenał nuklearny oraz systemy jego przenoszenia, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Utrzymanie takiego programu wymaga znaczących nakładów finansowych, podobnie jest z innymi państwami.

Szacuje się, że Francja – której arsenał nuklearny jest niewielki – wydaje około 12 proc. budżetu obronnego na wydatki związane z bronią atomową. Rozbudowa tego potencjału oznaczała nie tylko zwiększenie liczby głowic, ale także rozwój środków ich przenoszenia, w tym większej liczby samolotów zdolnych do ich transportu.

Dodatkowo należałoby rozważyć rozwijanie lądowych systemów rakietowych przenoszenia taktycznych głowic jądrowych, ponieważ podobne zdolności rozwija Rosja. Wszystko to generuje znaczne koszty związane z produkcją, utrzymaniem, zabezpieczeniem arsenału, budową struktur dowodzenia oraz ćwiczeniami wojskowymi.

Czy użycie broni jądrowej jest realne?

Odstraszanie nuklearne to jedno, ale czy dzisiaj można sobie wyobrazić scenariusz, w którym dochodzi do agresji z użyciem broni atomowej?

Jeśli chcemy odstraszyć Rosję przed użyciem broni jądrowej, to kluczowe jest przede wszystkim wzmacnianie zdolności konwencjonalnych. Chodzi o to, by pokazać, że jesteśmy gotowi do obrony na każdym poziomie. Przede wszystkim powinniśmy się skupić na wzmacnianiu naszej armii tak, by przeciwnik wiedział, że jakiekolwiek starcie będzie dla niego ogromnym kosztem.

Najważniejsze więc jest konsekwentne wzmacnianie naszego potencjału militarnego, a w dalszej kolejności nuklearnego – oraz udowodnienie, że nie ulegniemy naciskom i nie pozwolimy Rosji wymusić na nas niekorzystnych ustępstw.

Odstraszanie to konsekwentne budowanie siły, która sprawia, że nikt nie odważy się nas zaatakować. Nie powinniśmy także podsycać lęku przed wojną jądrową w społeczeństwie, ponieważ celem odstraszania jest zapewnienie bezpieczeństwa, a nie wywoływanie paniki.

*Justyna Gotkowskawicedyrektorka Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) i kierowniczka Zespołu Bezpieczeństwa i Obronności. Wcześniej wieloletnia koordynatorka Programu Bezpieczeństwa regionalnego oraz analityczka w Zespole Niemiec i Europy Północnej OSW. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu RWTH Aachen. W przeszłości visiting scholar w Norweskim Instytucie Badań Obronnych oraz Uniwersytecie Bundeswehry w Monachium; regularna uczestniczka w międzynarodowych projektach badawczych, w tym w ramach Think Visegrad, estońskiego ICDS, czy niemieckiego DGAP.

Po co Europie broń jądrowa

Dziewięć krajów na świecie posiada broń jądrową. Należą do nich: Rosja, Stany Zjednoczone, Chiny, Pakistan, Indie, Izrael i Korea Południowa. Wśród krajów Europy do tego grona zalicza się Francję i Wielką Brytanię. Francja dysponuje blisko 300 głowicami, które mogą być odpalane z samolotów stacjonujących w kraju lub z okrętów podwodnych. W Wielkiej Brytanii tych głowic jest około 250.

Kluczową różnicą jest to, że francuski arsenał jest całkowicie niezależny – wytworzony i utrzymywany przez Francję. Brytyjski natomiast opiera się na wsparciu technicznym USA.

Tę niezależność Francja zawdzięcza prezydentowi Charlesowi de Gaulle'owi, który w latach 60. XX wieku zapoczątkował politykę strategicznej niezależności kraju. „Oczywiście Amerykanie są nam bliżsi niż Rosjanie, ale USA także mają swoje interesy. A pewnego dnia mogą one kolidować z naszymi” – miał wtedy powiedzieć.

Wciąż nie wiadomo, jak dokładnie mógłby funkcjonować europejski system odstraszania nuklearnego oparty na francuskiej lub francusko-brytyjskiej współpracy. Jedną z opcji mogłoby być rozmieszczenie francuskich samolotów z bronią jądrową w innych krajach, takich jak Niemcy czy Polska. Decyzja o ich użyciu wciąż należałaby wyłącznie do prezydenta Francji, ale sama ich obecność stanowiłaby duży wymiar odstraszający.

Innym rozwiązaniem mogłoby być regularne patrolowanie granic Europy przez francuskie bombowce – podobnie jak obecnie dzieje się na granicach Francji. Można by także przygotować lotniska w innych krajach, aby w razie kryzysu przenieść tam francuskie bombowce.

Ale to nie jest tak, że tylko w tych krajach jest ona dostępna. Stany Zjednoczone rozmieszczają swoje głowice w kilku krajach sojuszniczych – we Włoszech, Belgii, Turcji, Niemczech i Holandii. W Europie znajduje się obecnie około 100 amerykańskich bomb jądrowych.

Rozmieszczenie broni jądrowej w Europie i w Rosji na podstawie publicznie dostępnych danych. Źródło: Council on Foreign Relations

Według raportu Federacji Naukowców Atomowych z 2024 roku te kraje mają około 12,1 tys. głowic nuklearnych. W czasach zimnej wojny liczba głowic, którą posiadały państwa nuklearne, wynosiła o wiele więcej – około 70 tys. Jednak przewiduje się, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat arsenały nuklearne na świecie ponownie się zwiększą, a obecne siły są znacznie o wiele nowsze i bardziej potężne.

Rosja również posiada znaczny arsenał jądrowy, jednak szczegółowe informacje na temat rozmieszczenia jej głowic są mniej dostępne. Wiadomo, że rosyjskie siły nuklearne obejmują zarówno okręty podwodne, jak i bazy lotnicze w europejskiej części kraju, takie jak baza w Riazaniu.

Szacuje się, że Rosja ma ponad 5,5 tys. głowic. Stany Zjednoczone mają ich 5,044 tys. Te dwa państwa razem posiadają 90 proc. całego arsenału jądrowego na świecie.

Pytanie, czy 300 francuskich głowic wystarczy przeciwko tysiącom rosyjskich pocisków. Może nie – ale w sojuszu z Wielką Brytanią to już 550. Poza tym amerykańskie odstraszanie nuklearne wciąż trwa.

Dokładna liczba głowic w Korei Północnej i Izraelu nie jest znana. Szacuje się jednak, że Korea Północna ma wystarczającą ilość materiału rozszczepialnego do wyprodukowania 40–50 bomb, a Izrael do około 200. Obecnie Izrael może mieć około 90 gotowych głowic.

Wszystkie te kraje łącznie posiadają 12 tys. sztuk broni z o wiele większą siłą rażenia niż bomba zrzucona na Hiroszimę w czasie II wojny światowej.

W przeszłości broń jądrową posiadały takie kraje jak Ukraina, Białoruś i Kazachstan, które odziedziczyły głowice po rozpadzie Związku Radzieckiego, jednak zrezygnowały z nich w latach 90. XX wieku. Niemniej wiadomo, że Rosja rozmieściła swoją broń nuklearną na terenie Białorusi. Prezydent Białorusi potwierdził to w 2023 roku: „Mamy pociski i bomby, które otrzymaliśmy z Rosji” – mówił wtedy. „Te bomby są trzy razy silniejsze niż te, które [Stany Zjednoczone zrzuciły na] Hiroszimę i Nagasaki” – dodał.

Liczba głowic jądrowych na świecie z podziałem na państwa. Źródło: Międzynarodowa Kampania na rzecz Zniesienia Broni Nuklearnej
;
Na zdjęciu Natalia Sawka
Natalia Sawka

Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Komentarze