Robert Kasiak – nauczyciel języka polskiego z Radomia
„Słyszał Pan, że trwa ofensywa LGBT?” – pyta mnie Daniel.
„A gdzie widziałeś tę ofensywę?” – odpowiadam pytaniem.
On: „Na Żeromskiego (głównej ulicy Radomia) widziałem trzech LGBT!”
Zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, że znajdujemy się w stanie wojny. Gdyby nie Daniel, którego próbuję uczyć w jednej z radomskich szkół, być może nie wiedziałbym nadal. Tak, trzeba przyznać, że wykreowanie przeciwnika w postaci LGBT to największe osiągnięcie TVP i środowisk zbliżonych do złotoustych, zatroskanych inkwizytorów z gustownymi flagami w klapach marynarek.
To niezaprzeczalny sukces, który można porównać tylko ze znanym słuchowiskiem Orsona Wellesa na podstawie „Wojny światów”. Powołanie do życia nieistniejącego wroga i wywołanie paniki w takiej skali to propagandowy majstersztyk.
Duża część młodzieży naprawdę obawia się LGBT, chociaż do końca nie wie, co to takiego.
Daniel nie jest wyjątkiem
Krytyka środowisk określanych jako LGBT to wyrazisty przykład, ale TVP tworzy i utrwala oceny odnoszące się do wszystkich niewygodnych dla władzy osób, grup i środowisk. Przeciwnicy przeszkadzają, szkodzą i dbają o interesy obcych. W dodatku nie są prawdziwymi patriotami. Na przykład 9 grudnia dowiedziałem się z „Wiadomości”, że jeżeli ktoś ma krytyczne zdanie na temat połączeniu dwóch gdańskich spółek, to nie chce silnej Polski. Takie to nowe rozumienie patriotyzmu
To nie jest naturalnie tak, że młodzież ogląda serwisy informacyjne z wypiekami na twarzy i przyjmuje objawiane tam prawdy. Raczej bezwiednie przejmuje opinie osób ze swojego środowiska. Daniel nie jest wyjątkiem.
Możemy nie wierzyć, wyśmiewać, zaprzeczać, kontestować, albo po prostu nie oglądać TVP. W niczym nie zmienia to jednak bolesnej prawdy, że telewizja Jacka Kurskiego ma ogromny, bodaj największy, wpływ na kształtowanie opinii i poglądów Polaków.
Zabójcza TVP
Telewizja kłamstwa, odwróconych znaczeń, pogardy i manipulacji to trucizna podawana społeczeństwu. To intelektualne zabójstwo. W dodatku bezkarne, bo prawdopodobnie za 10 lat czy 20 lat niewiele osób będzie pamiętać o teraźniejszym poziomie zakłamania rzeczywistości, a jego efekty pozostaną. Nie zamierzam tutaj, poza skromnymi powyższymi przykładami, nawet udowadniać, że TVP jest wyłącznie narzędziem propagandy. Można to zrobić na przykładzie losowo wybranego wydania tzw. Wiadomości. Mój cel jest zupełnie inny. Dużo poważniejszy i istotny.
Chcę przywrócić młodzieży możliwość samodzielnego, a nie narzuconego wyboru. Chcę, żeby uczniowie mogli wierzyć w to, co widzą i słyszą. Żeby nie musieli się zastanawiać, jak bardzo zdeformowany obraz świata przekazuje im instytucja, która z zasady powinna być obiektywna.
Jeżeli nie zareagujemy jako społeczeństwo, medialna patologia stanie się normą. Nikt nie będzie wymagał do mediów, do niedawna oczywistego, obiektywizmu czy niezależności. Już teraz powszechne jest przekonanie, że w polityce nie ma miejsca na przejrzystość i prawdomówność. A media jednoznacznie kojarzone są z polityką. Wybór pomiędzy TVP a TVN od dawna nie jest wyborem pomiędzy porównywalnymi „produktami”. To wybór polityczny, a często światopoglądowy.
Jako nauczyciel jestem przerażony. Wychodzę do uczniów z Herbertem, Miłoszem i Szymborską a oni do mnie z przekazem TVP. Ja o wartościach, a uczniowie o urojonych zagrożeniach lub nieistniejących sukcesach.
Młodzież bezrefleksyjnie powtarza brednie o ofensywie LGBT i feministycznej, a co gorsze antypolskiej Oldze Tokarczuk. Jak przekonać ich do zapoznania się z oceną współczesności i znaczeniem opowieści z przemówienia noblistki, jeśli dla części odbiorców to osoba z różnych powodów „podejrzana”? Nie ma znaczenia, że być może to jeden z najważniejszych nieliterackich tekstów ostatnich lat. Krytyka autorki przeważy głębię i mądrość sformułowanych wniosków.
Niczego nie da się zrobić?
Zastanawiałem się, gdzie jest kres tej medialnej paranoi i jak ją przerwać. Widzę tylko jedno rozwiązanie.
My, nauczyciele, musimy mówić o propagandzie, manipulacji, pogardzie, hejcie, mowie nienawiści i wszelkich tego rodzaju zagrożeniach wyłącznie na przykładzie materiałów TVP. W zasadzie jesteśmy do tego zobowiązani przez zapisy podstawy programowej. To nawet nie jest herbertowska kwestia smaku. To nasz obowiązek.
Wystarczy powołać się na raporty Rady Języka Polskiego (z 3 kwietnia i 29 maja) o manipulacjach na paskach informacyjnych „Wiadomości” (według majowego raportu 75 proc. z 306 pasków nie pełniło funkcji informacyjnej, ale perswazyjną i kreacyjną) i na obowiązujące nas podstawy programowe.
Zgodnie z zapisem podstawy programowej kształcenia ogólnego do liceum i technikum:
- każdy nauczyciel powinien poświęcić dużo uwagi edukacji medialnej, czyli wychowaniu uczniów do właściwego odbioru i wykorzystania mediów.
I dalej w celach kształcenia z języka polskiego:
- Kształcenie umiejętności rozumienia roli mediów oraz ich wpływu na zachowania i postawy ludzi, a także krytycznego odbioru przekazów medialnych oraz świadomego korzystania z nich.
- Budowanie systemu wartości na fundamencie prawdy, dobra i piękna oraz szacunku dla człowieka.
A w szczegółowych treściach kształcenia uczeń:
- rozróżnia pojęcia manipulacji, dezinformacji, postprawdy, stereotypu, bańki informacyjnej, wiralności; rozpoznaje te zjawiska w tekstach i je charakteryzuje;
W szkole podstawowej zadaniem nauczyciela jest między innymi:
- kształtowanie samodzielności w docieraniu do informacji, rozwijanie umiejętności ich selekcjonowania, krytycznej oceny oraz wykorzystania we własnym rozwoju;
Na zajęciach z wiedzy o społeczeństwie uczeń:
W szkole podstawowej:
- przedstawia funkcje i rodzaje środków masowego przekazu; wyjaśnia znaczenie środków masowego przekazu dla wolności słowa;
- znajduje w mediach wiadomości na wskazany temat; odróżnia informacje o faktach od komentarzy i opinii; wyjaśnia, na czym powinna polegać rzetelność dziennikarzy;
W szkole średniej:
- krytycznie analizuje przekazy medialne; wyjaśnia podstawowe mechanizmy manipulacji wykorzystywane w mediach; wskazuje rolę Rady Etyki Mediów w Rzeczypospolitej Polskiej;
- podaje przykłady kontroli władzy przez media; analizuje – na współczesnych przykładach – przypadki ograniczania praw mediów; wyjaśnia rolę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w Rzeczypospolitej Polskiej; wykazuje, że poziom krytycyzmu mediów często zależy od ich orientacji politycznej;
Przyszłość ważniejsza niż doraźna polityka
Zdaję sobie naturalnie sprawę z obaw, jakie u części nauczycieli może wywołać konieczność krytykowania TVP i innych prorządowych mediów. Rozumiem poczucie ryzyka czy strachu wynikające z konieczności przeciwstawienia się skutecznemu i opresyjnemu systemowi.
Władza na to liczy. Podsyca i pielęgnuje ten strach. Można uznać, że to pojedynek Dawida z Goliatem. Być może. Jednak w tym starciu to nauczyciele wydają się Goliatem. I żaden minister z procą nas nie pokona.
Nie chodzi tutaj o żadną tzw. politykę, ale po prostu o przyszłość, wolność i niezależność moich uczniów. Zatem o przyszłość mojego kraju. Mam nadzieję, że może chociaż w części uda się obudzić świadomość i krytycyzm myślenia młodego pokolenia.
Przeraża mnie, że młodzież może stać się ofiarami indoktrynacji – jak młodzi Niemcy czy Rosjanie w latach trzydziestych XX wieku. I w jednym i w drugim społeczeństwie medialna propaganda odegrała ogromną rolę.
Dodatkowo przeraża mnie, że nikt nie będzie miał ani odwagi ani argumentów, żeby przeciwstawić się znanym z mediów a przez to „oswojonym” ideologiom i postawom. A to zwykle prowadzi do prześladowań i pogromów. Teoretyczne możliwości niekiedy przekształcają się w straszną rzeczywistość.
Niepokoi mnie to od dawna, bo z okien mojej uczelni widać było ulicę Planty i przepływającą przez środek Kielc rzekę Silnicę. Latem 1946 roku to właśnie tam ludzie, którzy uwierzyli w kłamstwo o rytualnych mordach chrześcijańskich dzieci, zabili około 40 Żydów. Do dzisiaj nie rozumiem, jak taki koszmar mógł się wydarzyć. Potem powszechna stała się teoria o ubeckiej prowokacji.
Pamiętajmy jednak: żeby jakakolwiek prowokacja się udała, ktoś musi dać się sprowokować.
Niezmiennie mam nadzieję, że ludzi wolnych i samodzielnie myślących nie sposób w jakikolwiek sposób zmanipulować. Dlatego najważniejsze, żeby było ich więcej. By tak się stało, rola szkoły i nauczycieli jest przeogromna. Nawet jeżeli czasem miewamy poczucie wychowawczej klęski
Świetny tekst.
Tekst dobry , ale pamiętam czasy gdy wmawiano mi , że wraże siły imperialistyczne … dziś mało się zmieniło.
Jest iskierka nadziei – większość młodzieży nie ogląda wiadomości. Żadnych, niestety.
Ale czyta internet. A oko press wśród młodzieży nie jest popularny.
Jeśli za cztery lata nie obalimy tych debili z PiS-u , to szkoły za sprawą polityków i rządowych mediów będą produkować największych głąbów.
Dzięki deformie i religii w szkołach to już się zaczęło.
Jak już, to nowych ideologów! Głąby wśród uczniów zawsze się zdarzały i będą! Nie ma znaczenia orientacja polityczna. Podejrzewam, że dla was anty-PiS, to wyobrażenie o "prawicowej nauce" kończy się pewnie na "nauce Kościoła". A tak nie jest. Wśród "prawicowców" są też lekarze, inżynierowie, naukowcy, literaci… Co do indoktrynacji za pomocą TVP. Autor artykułu myli się. Jeżeli jest nauczycielem i nie rozumie w jaki sposób dzisiejsza młodzież zdobywa wiedzę o otaczającym świecie (i nie jest to telewizja, żadna TVP, czy żaden TVN tylko jak już internet), to nie nadaje się na nauczyciela. Ani do tego by pouczać innych. Choć z kontekstu wynika, że ten człowiek jest humanistą, to nie zwalnia go od logicznego myślenia. Podejrzewam też, że zaślepiony własnymi poglądami szuka winnych nie tam gdzie trzeba. Owszem dużo dzieci jest zideologizowanych w Polsce. Z prawa i lewa. Ale najczęściej za to są odpowiedzialni rodzice! Do czego daje im prawo Konstytucja. Do przekazania własnych poglądów. Niech się nad tym zastanowi.
Analiza jest zupełnie błędna. Młodzież nie ogląda TV a Wiadomości już wcale. Źródłem propagandy są od których się roi kanały na YouTube, które dzieci /młodzież ogląda non-stop.
Tekst jest niestety propagandowy. Też jestem polonistą w liceum, ale nie widzę, by młodzież była indoktrynowana przez TVP. Młodzi ludzie praktycznie wcale nie oglądają TV – tylko siedzą w necie.
Ludzi LGBT w Polsce jest kilka milionów, a światłych w ogólności kilkanaście.
Gdyby tak zrzucili się po kilka groszy i wydali książkę Baryki to to te wszystkie sprawy związane z LGBT, aborcją i rasizmem, zostałyby wytłumaczone w taki sposób, że żadna wroga człowieczeństwu propaganda tak w TV jak i gdzie indziej nie mogła już im zaszkodzić.
No tak ? Ale wtedy też trzeba by się pogodzić z wyrzuceniem nie tylko Einsteina z astrofizyki, ale i całych segmentów uniwersyteckich bibliotek na makulaturę !!!
Jeśli tu ktoś za chwilę na mnie napadnie, to niech przedtem pod swoim nazwiskiem a nie tylko nickiem powtórzy za Einsteinem, że na nocnym niebie widzi "obrazy" – "wizerunki" gwiazd. to wtedy podam adres w Google gdzie te einsteinowskie nonsensy zostały obalone.
Czy ktoś jeszcze traktuje te brednie serwowane przez TVPiS poważnie?
Przecież młodzież nie chłonie tej propagandy z TVP!
To na portalach takich jak Wykop, od lat trwa intensywna propaganda anty LGBT, antykobieca, antyimigrancka, antyislamska, antywegańska, antyżydowska, antyekologiczna itd.
Wrzutki na podobnych stronach, ukształtowały całe nowe pokolenie młodzieży "antysystemowej", której wydaje się, że poznała jakąś ukrywaną prawdę o otaczającym ją świecie.
Dziękuję za ten tekst. W całości podzielam poglądy autora, ale też – po części – obawy nauczycieli. Jednak to, że jest nas więcej, dodaje odwagi i siły. I determinacji. Jedno z moich noworocznych postanowień dot. pracy to będzie zwiększenie czasu poświęcanego na przeciwdziałanie manipulacji, jawnym kłamstwom i nauce samodzielnego, krytycznego myślenia. To dużo trudniejsze niż realizacja 'suchego' programu, rozumianego jako przekazywanie konkretnej wiedzy i umiejętności zw. z nauczanym przedmiotem.
Wiedza jest obecnie dostępna wszędzie, ale żeby ją zdobywać i wykorzystywać w odpowiedzialny sposób niezbędne są tzw. 'miękkie' umiejętności, a przede wszystkim chęci/motywacja – rozbudzanie ich u uczniów 'łykających' proste recepty, w tym nienawiść, serwowane przez nieodpowiedzialnych ludzi i media. I na tych 'miękkich' umiejętnościach musi się skupiać nowoczesna szkoła i odpowiedzialny nauczyciel. Nie na papierze – jak to zazwyczaj bywa – ale w rzeczywistej, codziennej, mozolnej pracy z młodym człowiekiem . Zadanie to trudne, obecnie potencjalnie ryzykowne, ale jakże niezbędne dla wychowania jak największej części młodzieży na odpowiedzialnych dorosłych, otwartych na współczesny świat, gotowych stawiać czoła rzeczywistym obecnym potrzebom i wyzwaniom.
Jeszcze raz – dziękuję za motywujacy artykuł. Powodzenia! Panu, sobie i innym współczesnym szkolnym Syzyfom czy też siłaczom.