Jak podtrzymać słabnącą solidarność z Ukrainą? Zapraszamy do akcji Płomień Solidarności. W wielu miejscach w Polsce i na świecie 24 lutego wczesnym rankiem zapłoną ogniska, które mają nam przypomnieć, że Ukraina wciąż walczy za naszą wolność
W drugą rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę w Polsce i w kilku miejscach na świecie zapłoną ogniska.
„W tym roku ponownie 24 lutego przed świtem, dokładnie w chwili, gdy rosyjskie wojska bezprawnie przekroczyły granice niepodległej Ukrainy, w Polsce i na świecie zapłonie Płomień Solidarności – nasz symbol wsparcia dla narodu ukraińskiego. Zapraszamy wszystkich chętnych do wzięcia udziału w tej akcji! Spotkajmy się razem, rozpalmy ogniska, połączmy się online w symbolicznym geście solidarności!” – piszą organizatorzy akcji Płomień Solidarności.
To symboliczna akcja, która ma przypomnieć, że Polska dalej wspiera i będzie wspierać Ukrainę. Relację z pierwszego Płomienia Solidarności rok temu można przeczytać i obejrzeć tutaj.
„Po raz drugi z OKO.press, fundacją Folkowisko, ArtCity Rzeszów i MapujPomoc – fundacją To Proste stworzyliśmy koalicję, żeby dać wyraźny sygnał, że w Polsce ludzie będą solidarni z Ukrainą niezależnie od tego, jak długo będzie trwała ta straszna wojna” – mówi OKO.press Witold Hebanowski, współorganizator Płomienia Solidarności – „Pokazujemy, że w Polsce są ludzie, którzy zdają sobie sprawę, że bez obrony Ukrainy nie mamy gwarancji wolności i bezpieczeństwa dla Polski”.
Hebanowski podkreśla, że akcja wykracza poza granice naszego kraju.
„Dołączą do nas nasi przyjaciele ze Stanów Zjednoczonych, z Gruzji. Są z nami aktywiści na Słowacji, w Niemczech. Bo to jest inicjatywa, która powinna łączyć wszystkich ludzi z krajów, w których ceni się wolność i godność ludzką. W Polsce będziemy między innymi w Bydgoszczy, Wrocławiu, Rzeszowie, Warszawie i w jeszcze kilku miejsca”.
Więcej lokalizacji można znaleźć na stronie MapujPomoc.
Ale Płomień Solidarności to nie tylko symboliczne ognisko o świcie. Przez cały dzień organizowane będą też inne wydarzenia skupione wokół solidarności z Ukrainą i integracji obywateli Ukrainy w Polsce.
„W Warszawie wokół Płomienia Solidarności stworzyła się koalicja różnych instytucji, które zajmują się edukacją i integracją cudzoziemców. Organizujemy więc spotkanie na temat dzieci i młodzieży ukraińskiej w polskim systemie edukacji” – mówi Witold Hebanowski.
Akcja ma przypominać o ważnych aspektach obecności Ukraińców w Polsce: „Oczywiście najważniejsze jest militarne wsparcie dla Ukrainy, by mogła dalej skutecznie, wręcz na granicy cudu, z niezwykłym bohaterstwem, odpierać okupanta. Ale musimy też zwrócić uwagę na inne sprawy: na kilkaset tysięcy młodzieży ukraińskiej, która przyjechała do Polski w trakcie inwazji. Prawie połowa znajduje się za polskim systemem edukacji. To niedobre zarówno dla Polski, jak i dla tej młodzieży”.
Według danych polskiego Ministerstwa Edukacji i Nauki 11 października 2023 roku w Systemie Informacji Oświatowej było 182 012 dzieci, które przybyły z Ukrainy po 24 lutego 2022 roku. W tym: 33 180 dzieci w wychowaniu przedszkolnym, 108 077 w szkołach podstawowych oraz 40 755 w szkołach ponadpodstawowych.
Po inwazji na pełną skalę w ubiegłym roku do Polski przybyło co najmniej 350 tysięcy dzieci w wieku szkolnym. Według ostatniej analizy Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej z kwietnia 2023 roku 56 proc. dzieci z Ukrainy w wieku szkolnym przebywających w Polsce nie uczy się w polskich szkołach. Te dzieci mogą uczyć się w ukraińskiej szkole zdalnej albo wypadły poza jakikolwiek system edukacji.
O trudnych losach dzieci z Ukrainy w polskich szkołach i powodach, dla których z polskiej szkoły rezygnują, pisała w OKO.press Krystyna Garbicz.
Witold Hebanowski: „Wiemy z naszego doświadczenia, że ważna jest edukacja w kierunku wzmacniania tożsamości ukraińskiej, nauka języka ukraińskiego. Czym lepiej chroniona jest tożsamość kraju, z którego się pochodzi, tym lepiej adaptują się i integrują z polskim społeczeństwem. Czyli – mamy też poważne wyzwania edukacyjne i dlatego o godzinie 15:30 w Warszawie w Platerkach organizujemy spotkanie, na które serdecznie zapraszamy”.
Pełen plan Warszawskich wydarzeń można sprawdzić tutaj.
Podtrzymanie płomienia solidarności dla Ukrainy i Ukraińców w Polsce to trudne zadanie. Z badań społecznych coraz częściej wychodzi, że Polacy zaczynają być ich obecnością w naszym kraju zmęczeni. To wciąż w Polsce mamy najwyższe poziomy wiary w zwycięstwo Ukrainy. Tak wynika raportu pod tytułem „Wojna i wybory. Jak europejscy liderzy mogą podtrzymać poparcie dla Ukrainy” Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR).
Autorzy raportu zbadali postawy społeczne wobec Ukrainy i Ukraińców w 12 krajach Unii Europejskiej. Poziom wiary w zwycięstwo Ukrainy w Polsce to 17 proc., co jest najlepszym wynikiem (obok Szwecji i Portugalii). Niestety w pytaniu o to, czy Ukraińcy w Polsce są szansą czy zagrożeniem, wypadamy zupełnie inaczej.
To w Polsce badani najczęściej wskazują na zagrożenie – aż 40 proc.
Proces ten postępuje w obie strony. Według najnowszego sondażu ukraińskiej grupy Rating spada odsetek osób, które uważają Polskę za przyjazne państwo. W porównaniu z zeszłym rokiem spadł z 94 proc. do 79 proc. Dodatkowo odsetek tych, którzy wybierali opcję „zdecydowanie przyjazna” spadł z 79 proc. do zaledwie 33 proc.
Jak w takiej sytuacji – narastającego zmęczenia i wojną i uchodźcami, trudniejszej sytuacji na froncie, konfliktu o produkty rolne, spadającego poparcia społecznego – podtrzymywać solidarność z walczącą i cierpiącą Ukrainą?
„Przede wszystkim nie należy traktować Ukraińców i Ukrainek jak obcych, odmiennych ludzi. Traktujmy ich równo, tak samo jak nas, niepotrzebna jest taryfa ulgowa” mówi Witold Hebanowski – „Pamiętajmy też, że przy naszych problemach demograficznych potrzebujemy imigrantów, również z Ukrainy. Wielka pomoc dla Ukrainy i Ukraińców, szczególnie ta na początku (często za środki z zagranicy) właściwie się zwróciła w kontekście podatków, które Ukraińcy płacą i ich wkładu do naszej gospodarki”.
Hebanowski jest przekonany, że niechęć do Ukraińców wiąże się przede wszystkim ze sporem o ukraińskie zboże.
„Ale nawet gdyby tak nie było, gdyby współistnienie rzeczywiście było dla Polaków uciążliwe, to pamiętajmy, że to nie my oddajemy życie za bezpieczeństwo i wolność Europy, czyli także naszą. A w wielu wypadkach Ukraińcy i Ukrainki wnoszą w naszą rzeczywistość bardzo dużo – pracują, prowadzą działalność gospodarczą, zatrudniają ludzi. Powinniśmy więc patrzeć na to ze spokojem, nie poddawać się propagandzie”.
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Komentarze