Ołeksij Reznikow był z Wołodymyrem Zełenskim przez pierwsze 550 dni wojny. Prezydent uznał jednak, że przyszedł czas, aby zmienić ministra obrony. Przyczyną są korupcyjne skandale w tym resorcie, które szkodzą rządzącym w Kijowie zarówno w kraju, jak i za granicą
Na zdjęciu: prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ściska dłoń nowego ministra obrony Rustema Umerowa podczas oficjalnego wprowadzenia do Ministerstwa Obrony Ukrainy, Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy i szefów jednostek.
W swoim oświadczeniu z niedzieli 3 września 2023 Wołodymyr Zełenski podkreślił, że Ministerstwo Obrony potrzebuje „nowego podejścia i innych formatów współpracy zarówno z wojskowymi, jak i ogółem ze społeczeństwem”. Stąd zdecydował się na krok, o którym w Kijowie mówiło się od miesięcy: usunął ze stanowiska szefa resortu Ołeksija Reznikowa.
Były już minister ma 57 lat i przez większość swojego życia praktykował jako prawnik. Od 2008 roku pracował w kijowskiej radzie miejskiej, był między innymi jej deputowanym, a także doradcą jej przewodniczącego. Zawodowo kwestiami rosyjskiej agresji na Ukrainę zajął się od września 2019 roku, kiedy to został przedstawicielem swojego kraju w trójstronnej grupie roboczej składającej się z reprezentantów Rosji, Ukrainy i OBWE. Początkowo jej celem było znalezienie pokojowego rozwiązania sytuacji, później jednak najważniejszym jej zadaniem było rozwiązywanie konkretnych problemów, na przykład wymiany jeńców, sporów ekonomicznych, czy kwestii pomocy humanitarnej.
Ołeksij Reznikow działał w grupie trójstronnej do listopada 2021 roku. W międzyczasie, w marcu 2020 roku, został wicepremierem i ministrem do spraw reintegracji tymczasowo okupowanych terytoriów Ukrainy. W listopadzie 2021 roku został ministrem obrony. 3 miesiące później rozpoczęła się rosyjska agresja na pełną skalę.
Ołeksij Reznikow rozpoczął aktywną działalność na polu międzynarodowym, starając się o maksymalne wsparcie Zachodu dla ukraińskiej armii. Na tym polega zadanie szefa tego resortu. Nie planuje on operacji wojskowych, a zapewnia sprzęt i wyposażenie potrzebne do realizacji celów stawianych przez szefa sztabu i prezydenta jako formalnie głównodowodzącego ukraińską armią.
Wydawało się, że Ołeksji Reznikow doskonale daje sobie radę z postawionymi zadaniami. Na pewno pomagał w tym bardzo dobry angielski.
Ułatwiał on kontakty, między innymi, z ministrem obrony Wielkiej Brytanii Benem Wallacem. Londyn od początku bardzo wspierał Ukrainę. Na marginesie: Bena Wallace’a zastąpił 31 sierpnia Grant Shapps. Zapowiedział przy tym kontynuację polityki wsparcia dla Kijowa. Są duże szanse, że nadal będzie współpracował z Ołeksijem Reznikowem, który prawdopodobnie obejmie stanowisko ambasadora w Londynie. Jego poprzednik został odwołany w połowie lipca. Nieoficjalnie za krytykę Wołodymyra Zełenskiego.
W poniedziałek 4 września Ołeksij Reznikow złożył do Rady Najwyższej podanie o dymisję ze stanowiska ministra obrony. Podkreślił, że robi to na podstawie decyzji prezydenta. Wspomniał, że w ciągu 550 dni wojny oswobodzono ponad połowę terytoriów, które Rosjanie zajęli od 24 lutego, czyli początku inwazji na pełną skalę na Ukrainę.
Za swoje sukcesy uznał też otrzymanie broni od partnerów Ukrainy i sukcesy w integracji z NATO. Choć według mediów, wiosną i latem tego roku zdarzały się poważne problemy w dostawach opłaconej już wcześniej amunicji i wyposażenia wojskowego z Zachodu, w tym z Polski. Należy przy tym przyznać, że to – między innymi – efekt pierwszych tygodni i miesięcy wojny, gdy Kijów zawierał tego rodzaju kontrakty z każdym, kto deklarował, że może dostarczyć sprzęt i wyposażenie. Nie zwracano wówczas uwagi ani na cenę, ani na reputację kontrahenta.
Kończąc swoje rządy w Ministerstwie Obrony, Reznikow stwierdził też, że udało mu się przeprowadzić reformy w sferze zakupów publicznych.
Jednak najprawdopodobniej to skandale związane z tymi zakupami, przede wszystkim żywności i kurtek dla armii, sprawiły, że musiał ustąpić. Sam Ołeksij Reznikow twierdzi, że wbrew informacjom mediów nie odbywały się one na podstawie zawyżonych cen.
Jedną z pierwszych była sprawa zakupu dla wojska „jajek po 17 hrywien”, czyli po 2 złote, o której napisał w styczniu portal „Dzerkało Tyżnia”. Była to cena 2-3 razy wyższa niż w sklepach w Kijowie. Umowę z dostawcą podpisał urzędnik Ministerstwa Obrony Wasyl Chmelnycki, który figurował już wcześniej w sprawie defraudacji ponad pół miliarda dolarów przy zakupie wyposażenia wojskowego. Ołeksij Reznikow bronił wówczas swoich podległych niemal do końca. W rezultacie dwóch z nich straciło pracę, a ceny jajek spadły dwukrotnie.
Reznikowowi zaszkodziły także skandale w komisjach uzupełnień, choć tutaj dotyczyły one korupcji wśród wojskowych podległych nie bezpośrednio jego resortowi, a Siłom Zbrojnym. Ministerstwo Obrony ma zapewniać jedynie warunki techniczne dla funkcjonowania komisji, a za kadry odpowiadają bezpośrednio wojskowi.
Latem Wołodymyr Zełenski zwolnił wszystkich szefów obwodowych komisji uzupełnień (odpowiednik wojewódzkich), a zgodnie z decyzją podległej prezydentowi Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony zastąpią ich wyżsi stopniem żołnierze, którzy przeszli przez front. Ma to wyeliminować przypadki, gdy komuś udało wykręcić się od wojska za łapówkę. Jeszcze 22 czerwca „Ukraińska Prawda” opublikowała wyniki śledztwa dziennikarskiego. Okazało się, że kierujący odeską obwodową komisją uzupełnień Jewhen Borysow ma willę w Hiszpanii, której właścicielem jest formalnie jego matka. W zeszłym roku kupiła ona sobie też samochód Mercedes-Benz EQV o wartości około 350 tysięcy złotych (3 miliony hrywien).
W sierpniu „Dzerkało Tyżnia” ponownie opublikowało śledztwo dziennikarskie poświęcone zakupowi kurtek dla wojska w zeszłym roku. Według portalu turecka firma Vector avia sprzedała partię 4900 kurtek, które przekraczając granicę Ukrainy podrożały z 29 do 86 dolarów. Jest to schemat „złamanej faktury”, gdy towar opuszczający kraj graniczący z Ukrainą, w tym przypadku Mołdawię, ma inną wartość niż wjeżdżający do niej. Jak ustaliła „Ukraińska Prawda”, jednym z właścicieli Vector avii jest Ołeksandr Kasaj, kuzyn deputowanego rządzącej partii Sługa Narodu i jednocześnie członka komisji parlamentarnej do spraw bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu Hennadija Kasaja. Według kierującego Centrum Przeciwdziałania Korupcji Witalija Szabunina dochód tego ostatniego z zastosowanego schematu to co najmniej 6,5 miliona dolarów.
Ołeksij Reznikow tłumaczył, że jesienią zeszłego roku Ministerstwo Obrony nie miało szans, aby znaleźć tańsze kurtki. Odrzucił także zarzuty, że było to letnie ubrane sprzedane jako zimowe. Jego zdaniem, 135 tysięcy wojskowych, do których trafiły te kurtki na pewno by głośno o tym powiedziało. Były już minister podkreślał, że nikt nie stosował schematu „złamanej faktury”, a turecka faktura z ceną 29 dolarów za kurtkę została wystawiona 9 grudnia, gdy dostawy na Ukrainę już się odbyły za cenę 83-85 dolarów za sztukę.
Obecność firmy związanej z deputowanym Rady Najwyższej wytłumaczył tym, że wówczas wielu parlamentarzystów pomagało i nadal pomaga kupować wyposażenie wojskowe. Zaproponował też zakład dziennikarzowi „Ukraińskiej Prawdy” Mychajłowi Tkaczowi i deputowanej Anastasji Radinej ze Sługi Narodu, która oświadczyła, że zwróci się do Narodowego Biura Antykorupcyjnego, aby zajęło się sprawą. Reznikow chciał, żeby złożyła ona mandat, a dziennikarz zrezygnował z pracy na 3 lata, jeśli zarzuty wobec Ministerstwa Obrony się potwierdzą.
Obydwoje odrzucili tę propozycję, która spotkała się z dużym oburzeniem ukraińskich mediów i działaczy pozarządowych.
Wydaje się, że to była ta kropla, która przelała czarę goryczy w stosunkach Ołeksija Reznikowa z Wołodymyrem Zełenskim. Minister, który świetnie sobie radził na arenie międzynarodowej, miał doskonały PR w kraju i za granicą, w czasie kryzysów wizerunkowych zawsze bronił swoich podwładnych. Nawet jeśli później, jak to było w przypadku „jajek po 17 hrywien”, zmieniał cały system zakupów tak, aby było tam jak najmniej tego rodzaju nadużyć.
Wiedząc już, że traci stanowisko, Ołeksij Reznikow ostrzegł w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie przed „graniem na rękę Rosji”, mając na myśli zapewne nagłaśnianie skandali korupcyjnych, a nie same przypadki łapownictwa. Szkodzi to walce o wsparcie, także wojskowe, na arenie międzynarodowej. Jego zdaniem, w każdym kraju są ci, którzy wspierają Ukraińców i ci, którzy wolą tego nie robić.
– Używają tego argumentu i mówią: „Przecież Ukraińcy się nie zmienili. Są tak samo sowieccy, tak samo skorumpowani jak wcześniej. Dlaczego mielibyśmy im pomagać? Niech Rosjanie ich zajmą i pozamiatane albo niech się poddadzą. Po co im pomagać, po co marnować na nich czas i środki?”. Widzicie, mają tam działaczy, którzy mówią, że wszystko jest złe, nic się nie zmieniło – wyjaśniał.
Jak widać, Ołeksij Reznikow do końca trzymał się swojej linii.
Nowy minister obrony jest bardzo pozytywnie oceniany przez działaczy pozarządowych. Ma też duży kredyt zaufania w mediach. Od września zeszłego roku Rustem Umerow kierował bowiem Funduszem Majątku Państwowego, gdzie udało mu się – mimo wojny – zwiększyć kilkukrotnie dochody z prywatyzacji. Nie doszło przy tym do żadnego skandalu korupcyjnego, choć ta instytucja miała nie najlepszą opinię w tej sferze. Nazywana była czasem „korupcyjną kloaką”.
Gdy w środę Rada Najwyższa zatwierdziła go na stanowisku ministra obrony, w swoim wystąpieniu w parlamencie mówił, że chce walczyć z korupcją w komisjach uzupełnień za pomocą cyfryzacji, w tym poprzez wprowadzenie elektronicznego rejestru poborowych.
– WKU. Ten skrót w dzisiejszym jego rozumieniu ma przejść do historii – zaznaczył.
Prace nad nowym systemem rozpoczęły się już latem, jeszcze za Reznikowa.
Dodał też, że Ukraina powinna stawiać na własny przemysł zbrojeniowy.
– Wszystko, co może być produkowane na Ukrainie, powinno być produkowane na Ukrainie – mówił.
Jako najważniejsze obecnie zadania wskazał przygotowanie infrastruktury dla eksploatacji myśliwców F-16, które wiosną powinny pojawić się na ukraińskim niebie.
41-letni Rustem Umerow jest Tatarem Krymskim, urodził się w Samarkandzie w radzieckim Uzbekistanie. Do tej republiki sowieci deportowali przedstawicieli, między innymi, tego narodu, gdy po wojnie oskarżyli go o kolaborację z III Rzeszą. Dopiero pod koniec lat 80. rodzina Umerowów mogła wrócić na Krym.
Co ważne, jako uczeń i student brał udział w wielu programach współpracy z Unią Europejską, Stanami Zjednoczonymi czy Kanadą. Stąd jego dobry angielski.
Przez lata zajmował się biznesem związanym z komunikacją, w tym IT. Od 2019 roku był deputowanym partii Hołos (Głos).
Jego pochodzenie zdecydowanie wpłynęło na jego karierę polityczną. Jest delegatem nieoficjalnego parlamentu tego narodu, Kurułtaju. Był także doradcą legendy ruchu dysydenckiego i wieloletniego krymskotatarskiego przywódcy Mustafy Dżemilewa. Nie dziwi zatem, że będąc deputowanym Rady Najwyższej pracował w komisjach zajmujących się deokupacją półwyspu, który w 2014 roku został anektowany przez Rosję. Współpracował w tej kwestii także z prezydencką Radą Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.
Powołanie Tatara Krymskiego na stanowisko ministra obrony to znak zarówno dla Rosji, jak i dla Zachodu, że Ukraina nie zrezygnuje z odbicia półwyspu i nie może tu być mowy o kompromisie, czy negocjacjach opartych na zasadzie „ziemia za pokój”.
– Nie pójdziemy na kompromis w kwestii terytoriów. Chcemy, aby nasi partnerzy zrozumieli, że międzynarodowo uznane granice Ukrainy są dla nas czerwoną linią – mówił w kwietniu zeszłego roku.
Jeszcze wcześniej, 28 lutego, brał udział w rozmowach na Białorusi. Wówczas istniała nadzieja na szybki pokój. Później negocjacje przeniosły się do Turcji. Dotyczyły one, między innymi, powrotu ukraińskich jeńców z Rosji do ojczyzny, a także jeszcze wcześniej, przed 24 lutego 2022 roku, więźniów politycznych z Krymu.
Rustem Umerow ma opinię osoby mającej bardzo dobre kontakty w Turcji, gdzie żyje duża krymskotatarska diaspora. Obecny minister miał okazję poznać tamtejszych rządzących, gdy pracował jako asystent Mustafy Dżemilewa. Na pewno pomogła tutaj też znajomość tureckiego. Według portalu „Ukraińska Prawda”, wśród nich jest İbrahim Kalın, do niedawna asystent i rzecznik prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, a od niedawna szef Narodowej Agencji Wywiadu.
Oprócz tego minister ma też kontakty w państwach arabskich: Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Katarze i Arabii Saudyjskiej.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.
Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia.
Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia.
Komentarze