0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti", 23.07.23 /A.Jędrzejczyk"Wiesti", 23.07.23 /...

Tło tych wszystkich rewelacji jest zaś takie: 17 lipca Ukraińcy ponownie trafili w most krymski. Wymaga on poważnego remontu. Na razie ruch na nim jest prowadzony wahadłowo, ale alarmy o kolejnych nalotach dronów zatrzymują go co chwilę. Dowóz turystów na Krym i zapatrzenie armii rosyjskiej w Zaporożu idzie więc przez tereny przyfrontowe, dookoła Morza Azowskiego. 24 lipca Moskwę znowu trafiły ukraińskie drony – wybiły okna w centrum miasta. Więcej strat wyrządziła tam jednak... pęknięta rura z gorącą wodą w jednym z centrów handlowych.

Bo ta “awaria" zabiła 22 lipca cztery osoby, a czterdzieści raniła.

Tymczasem rosyjska armia w odwecie za most krymski bombarduje kolejny dzień Odessę – już nie tylko jej port, ale także historyczne centrum. A przecież tak niedawno propaganda opowiadała, jak bardzo rosyjskie jest to miasto. W niedzielę 23 lipca Rosjanie obrócili w gruzy prawosławną katedrę w mieście – tak więc teraz wygląda walka z Antychrystem, którą błogosławi patriarcha Cyryl.

Zrujnowane ostrzałem stare miasto
Odessa po ostrzale 23 lipca. Fot. Oleksandr GIMANOV / AFP
View post on Twitter
Propaganda Kremla operuje w takim kontekście. Jasne więc, że przekaz musi być odpowiednio silny. I jest silny.

Dlaczego Putin zamknął Girkina?

Główna narracja dotyczy teraz mocarstwowości Rosji, której władcy (np. Stalin) na prawo i lewo rozdawali różnym wrednym państwom terytoria – bo mogli. Najbardziej wrednym państwem była oczywiście Polska, ale i wrednej Ukrainie się to i owo trafiło. Wniosek? Putin też jest potężny, więc jeśli coś Ukrainie da, to dlatego, że może. A Polsce zabierze – bo też może.

Wielomiesięczne oglądanie propagandy Kremla skutecznie mnie na nią uodporniło. Zamiast się wystraszyć, zaczęłam się zastanawiać, o co im może chodzić.

I wyszło mi, że propaganda zaczyna tworzyć przestrzeń do jakichś ruchów dyplomatycznych. Rozmów, negocjacji – gdyby Putin chciał je rozpocząć.

Główny krytyk opowieści o potężnej rosyjskiej władzy – Igor Girkin (Striełkow) – poszedł właśnie siedzieć i to nie może być przypadek. Girkin, rosyjski zbrodniarz wojenny, słynie w rosyjskim internecie z apeli o jeszcze więcej wojny, pełną mobilizację i rozprawienie się z Ukrainą. A ostatnio opowiadał o Putinie, że ten nie chce wojny, chce się z Zachodem dogadać i jest marionetką lobby kremlowskiego, które chce zakończenia wojny.

Jeśli propaganda chce przygotować poddanych do negocjacji, to Girkin nie może takich rzeczy opowiadać. Dlatego został zamknięty na trzy miesiące pod zarzutem „nawoływania do działalności ekstremistycznej” (art. 280 pkt 2 kodeksu karnego). „Obecnie przebywa w dwuosobowej celi w areszcie śledczym Lefortowo. Ma telewizor, lodówkę”. I nie ma internetu.

View post on Twitter

O Polsce więcej niż o zbożu

Propaganda zajmuje się teraz dwoma tematami: wypowiedzianą przez Putina umową zbożową Rosji Ukrainy i Turcji oraz „planami Polski, by zaanektować Lwów”. Ponieważ o Polsce w propagandzie jest więcej niż o zbożu, obstawiam, że zboże jest dla Putina ważniejsze. Bo w propagandzie wszystko jest na odwrót.

Rosja zerwała umowę zbożową w dniu, w którym Ukraina po raz kolejny skutecznie trafiła w most krymski. Propaganda ogłosiła co prawda, że zerwanie umowy nie ma związku z uszkodzeniem mostu. Ale Putin zapowiedział odwet – i tym odwetem jest ostrzał Odessy. Taki, który niszczy infrastrukturę umożliwiającą wywóz zboża przez Morze Czarne.

Przy okazji jednak Rosja trafiła tuż koło konsulatu Chin, ukochanego Starszego Brata Rosji.

Chińczycy przyglądają się uważnie

PEKIN, 21 lipca – RIA Nowosti. W czwartek w chińskim konsulacie generalnym w Odessie fala uderzeniowa wywołana eksplozją zburzyła część ścian i wybiła okna – poinformowało chińskie MSZ.

Urząd na swojej stronie internetowej opublikował oświadczenie o szkodzie Konsulatu Generalnego w Odessie, w formie odpowiedzi na pytanie. Pytanie zostało sformułowane w następujący sposób:

„Poinformowano, że 20 lipca chiński konsulat generalny w Odessie został trafiony rakietami i dronami armii rosyjskiej w Odessie w Ukrainie, uszkadzając zewnętrzne ściany konsulatu i niektóre okna. Czy strona chińska może to potwierdzić? Czy Chiny złożyły przedstawicielstwo w tej sprawie w Rosji?”.

W odpowiedzi na to pytanie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ChRL stwierdziło, że „w pobliżu Konsulatu Generalnego ChRL w Odessie doszło do eksplozji, fala uderzeniowa zburzyła część murów i wybito okna Konsulatu Generalnego”. Zaznacza, że nie ma ofiar.

MSZ podkreśliło, że strona chińska uważnie śledzi rozwój sytuacji, kontynuuje współpracę z odpowiednimi stronami i podejmuje wszelkie niezbędne działania w celu zapewnienia bezpieczeństwa chińskim instytucjom i personelowi na Ukrainie.

Propaganda ogłosiła, że choć Rosja atakuje cywilny port, to w przeciwieństwie do mostu krymskiego, który służy do transportów wojskowych, ale jest całkowicie cywilnym obiektem, port w Odessie jest obiektem wojskowym. Bo mogła tamtędy docierać broń do Ukrainy. I były tam okręty i statki, z których można było ostrzeliwać most.

I to się właśnie teraz okazało.

Jednocześnie w przestrzeni publicznej pojawiły się komunikaty Moskwy, że bardzo chce zorganizować eksport swojego zboża tak, by trafiło do zaprzyjaźnionych z Rosją państw. Do tego trzeba jednak przeorganizować umowy międzynarodowe. I tu Putin i jego dyplomaci podają warunki Moskwy. A wynika z nich, że Rosja ma kłopoty z produkcją zboża oraz nie ma go jak sprzedać, bo nie może przeprowadzić operacji bankowych i zboża przetransportować.

Putin domaga się więc m.in.:

  • włączenia rosyjskiego banku rolnego do SWIFT (nie zgadza się na propozycję ONZ, by z rosyjskiego banku zbożowego wydzielić spółeczkę wyłącznie do handlu zbożem – i ona dostałaby dostęp do SWIFT; widać więc, że chodzi w tym postulacie o dużo więcej);
  • wznowienia dostaw części zamiennych do maszyn rolniczych i przemysłu nawozowego do Rosji;
  • rozwiązania problemów z ubezpieczeniem rosyjskich statków, zapewnienia niezakłóconych dostaw nawozów z Rosji oraz surowców do ich produkcji;
  • przywrócenia pracy rurociągu amoniaku Togliatti-Odessa.

Rosja zapowiada, że opracowuje nowe trasy eksportu swojego zboża, a statki płynące Morzem Czarnym z Ukrainy będzie traktować jak obiekty przewożące broń. Na co Ukraina odpowiada, że dokładnie tak samo potraktuje statki ze zbożem rosyjskim.

Trwa niebezpieczne przeciąganie liny. A Rosji bardzo zależy na tym, żeby wokół eksportu zboża zbudować porozumienie rozbijające antyrosyjski sojusz.

Powód mogła ujawnić szefowa rosyjskiego banku centralnego. 21 lipca Elwira Nabiulina powiedziała mianowicie: “Gospodarka Federacji Rosyjskiej jako całość osiągnęła poziom sprzed kryzysu, z wyjątkiem sektora naftowo-gazowego".

Z wyjątkiem sektora naftowo-gazowego, czyli głównego swojego źródła dochodu (swoją drogą jest to mistrzowski sposób informowania o kryzysie).

I do tego, jak sądzę, potrzebna jest Polska

Opowieść o Polsce jest w sumie o tym samym – że konieczne jest przenegocjowanie umów i sojuszy. Zachód powinien się połapać, że nie warto popierać głupiej Europy Wschodniej, bo ona, a zwłaszcza Polska załatwia na wojnie w Ukrainie swoje ciemne interesy. A Ukraina też nie jest warta nakładów, jakie na nią idą.

W związku z tym Moskwa grozi Polsce.

Obecny atak na Polskę trwa w rosyjskiej telewizji ciurkiem przez trzy dni. A skoro to wszystko odbywa się w telewizji, to nie mamy raczej do czynienia z tajnym protokołem do paktu Putin-Łukaszenka? Jest to więc opowieść propagandowa.

Ciekawe jest przy tym, że atak na Polskę zastąpił w propagandzie dotychczas stale obecne wątki: opowieść o wojnie Rosji z całym Zachodem i całym NATO. Oraz o wielkiej przyjaźni z Chinami, a zwłaszcza z ich wybitnym przywódcą Xi Jinpingiem.

Najnowszy atak na Polskę (nie pierwszy w czasie tej pełnoskalowej wojny) zaczął w czwartek 20 lipca sam Putin.

Atak był przygotowany: Putin na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa czytał gotowy tekst z promptera (widać było, że mówiąc, nie patrzy na ekran, na którym widać innych uczestników spotkania, tylko lekko w bok). I mówi pełnymi zdaniami, co mu się nie zdarza, gdy improwizuje. Oraz nie myli dat.

W ten sposób opowiedział historię agresywnej Polski, która zawsze parła na wschód, zawsze była wiarołomna. A mimo to Stalin obdarował ją zachodnimi ziemiami. A teraz Polska – tworząc wspólne z Litwą oddziały wojskowe (tak naprawdę istnieją one od 9 lat – red.) przygotowuje się do zajęcia zachodniej Ukrainy. Chce sobie zabrać Lwów, a głupi Zachód się na to łapie.

Z tego wywodu Putina w świat poszły co bardziej aberracyjne fragmenty. Całość jest dużo mocniejsza i dużo bardziej bezsensowna (na zdjęciu na samej górze – kadr programu o złej Polsce: fragment plakatu pokazującego, jak wojsko polskie broni kraju przed sowieckim najazdem – w rozumieniu propagandy Kremla jest to czyste zło, bo Rosja ma prawo do najazdu).

Opowieść o Polsce, rozwijana na podstawie wypowiedzi Putina w kolejne dni, przyjmuje w niedzielnych “Wiestiach” postać 40-minutowego programu.

Stek bzdur jest niesłychany, ale nie mamy tu przecież do czynienia z programem informacyjnym, a odbiorca wie niewiele na ten temat – więc wmawiać mu można wszystko.

Dowiaduje się zaś odbiorca z tego najbardziej obszernego materiału w podsumowaniu tygodnia, że:

  • “Polska nienawidzi dziś swoich sąsiadów – tak jak kiedyś nienawidziła Austro-Węgier, Niemiec i Cesarstwa Rosyjskiego” (o prawo Austro-Węgier do Lwowa upomniał się w wystąpieniu przed Radą Bezpieczeństwa Putin i propaganda tę myśl rozwija – w ten sposób możemy wejrzeć w istotę rosyjskiej myśli imperialnej: walka o niepodległość od Rosji jest z istoty zła i koniec).
  • “Źródłem tej nienawiści jest Unia Lubelska" (nie wiadomo, co to za fakt, kiedy miał miejsce, chodzi jednak o to, że był jakiś spisek).

Opinie “polskich elit” uformował bowiem Jan Matejko, który tworzył w szczycie “polskiej rusofobii”.

  • Jej objawem było polskie antyrosyjskie powstanie 1863 roku. I ten oto Matejko namalował obraz “Batory pod Pskowem”, na którym przed polskim królem klęczą wysłannicy Moskwy (nie wiadomo, kiedy to było). Tu propaganda wstawia migawkę, jak Andrzej Duda pokazuje ten obraz Wołodymirowi Zełenskiemu na Zamku Królewskim w Warszawie.
  • Ekspertka "Wiesti” tłumaczy widzom: “Polska zawsze, od czasu Kazimierza Wielkiego, który żył w XV wieku (!), chciała iść na wschód. I od czasów tego króla zachodnią Ukrainę Polacy nazywali Kresami (!)”. (Ten XV wiek nie jest chyba pomyłką. Gdyby przyjąć, że Kazimierz Wielki panował sto lat wcześniej, jak to było w rzeczywistości, wyszłoby – wedle moskiewskiego rozumowania – że Polska ma do Ukrainy “starsze” prawa niż Moskwa).
  • Dalej autor materiału: To dlatego dziś “chorągwie husarskie Dudy” chcą pójść na Lwów (chyba propagandyści widzieli filmik NATO przed szczytem w Wilnie).
  • “Tymczasem Matejko fantazjował!”. Batory pod Pskowem (nie wiadomo, kiedy) miał kłopoty. A na obrazie „Rejtan” niesłusznie pokazani są żołnierze Katarzyny II, bo tam ich nie było (widz nie dowiaduje się, o co chodzi z tym obrazem).
  • Tu szybkie przejście: “A polskim führerem był Józef Piłsudski, który za głównego wroga uważał Rosję, więc wspierał separatyzmy mniejszości. Stąd ruch prometejski” (zero wyjaśnienia). “Polacy nawet po stu latach powołują się na Piłsudskiego, choć Piłsudski zajął Wilno, a na zachodniej Ukrainie Polacy przed II wojną światową prześladowali Ukraińców”.

Są też inne dowody zaborczych planów Polski:

  • od kiedy odzyskała ona niepodległość w 1918 roku, czciła Napoleona, który zaatakował Moskwę. Czciła też swoje antyrosyjskie powstania. A w 1938 roku zabrała Czechosłowacji Śląsk Cieszyński i chciała zabrać niemieckie miasto Danzig oraz część Śląska. Przez to została starta z mapy (nie wiadomo, o co chodzi, bo o sojuszu Stalina z Hitlerem w propagandzie Kremla się nie mówi. Za to jest cytat z Putina – “Polskę porzucili zachodni sojusznicy, a odzyskała niepodległość dzięki ZSRR", a dzięki Stalinowi otrzymała ziemie na zachodzie).
  • “Ale Polsce przebaczyli sojusz z Hitlerem – a teraz Polska uczy Ukrainę ślepo wierzyć Zachodowi” – ciągnie twórca materiału.

“Dowodem zaborczych polskich planów jest to, że na budynkach państwowych wywieszane są poza polskimi flagami także ukraińskie”.

  • “Polska mości się w Ukrainie”: Polskie firmy interesują się Ukrainą, Jadwiga Emilewicz (nie wiadomo, kto to) spotkała się z merem Lwowa. Powstają tory kolejowe z zachodnim rozstawem, a Andrzej Duda w czasie wizyty we Lwowie chodził sobie po ulicach, jakby był u siebie. A mimo tych wszystkich dowodów Warszawa twierdzi, że plany zabrania zachodnich ziem Ukrainy to rosyjska propaganda.

KONIEC

Z tego bełkotu wyławiam kilka zastanawiających twierdzeń:

  1. Tak jak Polska nigdy nie miała prawa do Kresów, tak Ukraina nie ma prawa do swojego wschodu, bo stworzyli go rosyjscy carowie.
  2. Ale tak jak Polska swoje zachodnie tereny ma z łaski Stalina (a w sumie są to ziemie niemieckie), tak Stalin podarował Ukrainie Wołyń i Galicję ze Lwowem.
  3. Rosja dała Polsce Zachód, bo nawet najgorszy podlec może zasłużyć na łaskę Stalina. Dzisiejszy Stalin – Putin – mógłby zagwarantować Ukrainie granice zachodnie. Ale jak Ukraina nie chce, to trudno. W każdym razie “Ukraina w granicach z 1991 roku mogła funkcjonować tylko dzięki porozumieniu z Rosją". Czyli Ukraina może funkcjonować, ale okrojona na wschodzie?
  4. Ciekawy jest też wątek “rozmów o przyjęciu do NATO części Ukrainy”. To pojawiło się w relacjach z niedzielnych (23 lipca) rozmów Łukaszenki z Putinem w Petersburgu. Ta “częściowość” wzięła się chyba z tego, że Ukraina chciała zaproszenia do NATO, mimo że nie kontroluje całego swego terytorium. Propaganda – cytując Łukaszenkę – zaczęła natomiast wmawiać widzom, że takie członkostwo w NATO oznacza dla Ukrainy koniec niepodległości i podporządkowanie Polsce.
mapa Polski z zaznaczonymi "ziemiami odztskanymi"
Dary Stalina. "Wiesti", 23 lipca 2023
mapa Ukrainy z zaznaczonymi terenami zachodnimi
mapa Ukrainy z zaznaczonymi terenami zachodnimi

Z tego wszystkiego można zrozumieć, że kompetencją prawdziwego władcy – czy to Stalina, czy Putina – jest darowywanie ziem różnym państwom. Więc być może Putin coś podaruje Ukrainie. A wstąpienie Ukrainy do NATO będzie de facto oznaczało włączenie Ukrainy do Polski.

Opowieść o Polsce może zatem dać poddanym Putina poczucie wyższości i przekonanie o zwycięstwie – nawet jak Ukraina wejdzie do NATO.

Temu też służą raczej gaworzenia Łukaszenki o tym, że Wagnerowcy (najemnicy Prigożyna, którzy po puczu 24 czerwca schronili się w Białorusi) chcieliby wybrać się “na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa”. A Rzeszów jako hub przeładunkowy broni od czasów Bachmutu źle im się kojarzy. Łukaszenka jednak na razie nie pozwala na rajdy na Polskę – domaga się jednak wsparcia od Putina.

(W tym kawałku zastanawiające jest to, że armia Prigożyna miesiąc po “wypadkach 24 czerwca” znowu jest pokazywana w pozytywnym kontekście. A Łukaszenka przedstawia się – i Putin mu na to pozwala – jako ważny rozgrywający).

Putin potężny jak Stalin

Do atrybutów władcy potężnego jak Stalin, który wygrał wojnę i może darowywać ziemie różnym podłym i niewdzięcznym państwom, należy obowiązkowo mózg szachisty i mała dziewczynka na rękach.

I co? Mamy to. Właśnie w tym tygodniu!

21 lipca rosyjski szachista Siergiej Kariakin postanowił opowiedzieć w wywiadzie dla RIA Nowosti, że kontakt z Putinem doprowadził go do umysłowego otępienia, tak wielka jest siła mózgu Putina.

A poza tym „komunikacja z [Putinem] była bardzo interesująca, natychmiast wychwycił wszystkie informacje, natychmiast zaoferował jakieś rozwiązania, pomysły. Jasne jest, że szachy nie są dla niego na pierwszym miejscu, ale mimo wszystko jego zanurzenie w temacie budzi wielki szacunek”.

Jeśli chodzi o małe dziewczynki, to w tym miesiącu mieliśmy już trzy – o czym Państwu wiernie donoszę w “Goworit Moskwa”.

W niedzielę Putin znów spontanicznie wyszedł do tłumów – w twierdzy kronsztadzkiej w Petersburgu. Znowu tulił się do tłumu, a ten – wedle propagandy – krzyczał „Niech cię Bóg błogosławi! Wszystkiego najlepszego! Kochamy cię”. Jedna pani powiedziała nawet do kamery: “Władimir Władimirowicz, Boże mój, ach, ach”. A Putin wziął jej córkę na ręce.

Putin stoi przed cerkwią z dziewczynka na rękach
Oficjalny wizerunek Putina z dziewczynką. Fot. Alexandr Demyanchuk / SPUTNIK / AFP

“A kwarantanna?” – zdumieli się dziennikarze. No bo przecież rzecznik Putina powtarza, że Putin nie spotyka się z ludźmi "ze względów sanitarnych”. Ale nie było to samowolne pytanie, o nie. Putin bowiem z zadowoleniem odpowiedział: “Ludzie są ważniejsi”.

A ponieważ w propagandzie wszystko jest na odwrót, uzyskaliśmy kolejny dowód, że ludzie ważni nie są. Ważne jest dobre samopoczucie władzy.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press 
;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze