Największym militarnym sukcesem Putina w ostatnim tygodniu jest wygaszenie umowy zbożowej. Niestety w trakcie tego “wygaszania” rosyjskie rakiety spadły koło chińskiego konsulatu w Odessie. Ale najwięcej uwagi propaganda poświęca temu, że Polska „chce zająć Lwów”. Przebija przy tym wszystkie brednie, jakie opowiadała do tej pory na ten temat
Tło tych wszystkich rewelacji jest zaś takie: 17 lipca Ukraińcy ponownie trafili w most krymski. Wymaga on poważnego remontu. Na razie ruch na nim jest prowadzony wahadłowo, ale alarmy o kolejnych nalotach dronów zatrzymują go co chwilę. Dowóz turystów na Krym i zapatrzenie armii rosyjskiej w Zaporożu idzie więc przez tereny przyfrontowe, dookoła Morza Azowskiego. 24 lipca Moskwę znowu trafiły ukraińskie drony – wybiły okna w centrum miasta. Więcej strat wyrządziła tam jednak... pęknięta rura z gorącą wodą w jednym z centrów handlowych.
Bo ta “awaria" zabiła 22 lipca cztery osoby, a czterdzieści raniła.
Tymczasem rosyjska armia w odwecie za most krymski bombarduje kolejny dzień Odessę – już nie tylko jej port, ale także historyczne centrum. A przecież tak niedawno propaganda opowiadała, jak bardzo rosyjskie jest to miasto. W niedzielę 23 lipca Rosjanie obrócili w gruzy prawosławną katedrę w mieście – tak więc teraz wygląda walka z Antychrystem, którą błogosławi patriarcha Cyryl.
Propaganda Kremla operuje w takim kontekście. Jasne więc, że przekaz musi być odpowiednio silny. I jest silny.
Główna narracja dotyczy teraz mocarstwowości Rosji, której władcy (np. Stalin) na prawo i lewo rozdawali różnym wrednym państwom terytoria – bo mogli. Najbardziej wrednym państwem była oczywiście Polska, ale i wrednej Ukrainie się to i owo trafiło. Wniosek? Putin też jest potężny, więc jeśli coś Ukrainie da, to dlatego, że może. A Polsce zabierze – bo też może.
Wielomiesięczne oglądanie propagandy Kremla skutecznie mnie na nią uodporniło. Zamiast się wystraszyć, zaczęłam się zastanawiać, o co im może chodzić.
I wyszło mi, że propaganda zaczyna tworzyć przestrzeń do jakichś ruchów dyplomatycznych. Rozmów, negocjacji – gdyby Putin chciał je rozpocząć.
Główny krytyk opowieści o potężnej rosyjskiej władzy – Igor Girkin (Striełkow) – poszedł właśnie siedzieć i to nie może być przypadek. Girkin, rosyjski zbrodniarz wojenny, słynie w rosyjskim internecie z apeli o jeszcze więcej wojny, pełną mobilizację i rozprawienie się z Ukrainą. A ostatnio opowiadał o Putinie, że ten nie chce wojny, chce się z Zachodem dogadać i jest marionetką lobby kremlowskiego, które chce zakończenia wojny.
Jeśli propaganda chce przygotować poddanych do negocjacji, to Girkin nie może takich rzeczy opowiadać. Dlatego został zamknięty na trzy miesiące pod zarzutem „nawoływania do działalności ekstremistycznej” (art. 280 pkt 2 kodeksu karnego). „Obecnie przebywa w dwuosobowej celi w areszcie śledczym Lefortowo. Ma telewizor, lodówkę”. I nie ma internetu.
Propaganda zajmuje się teraz dwoma tematami: wypowiedzianą przez Putina umową zbożową Rosji Ukrainy i Turcji oraz „planami Polski, by zaanektować Lwów”. Ponieważ o Polsce w propagandzie jest więcej niż o zbożu, obstawiam, że zboże jest dla Putina ważniejsze. Bo w propagandzie wszystko jest na odwrót.
Rosja zerwała umowę zbożową w dniu, w którym Ukraina po raz kolejny skutecznie trafiła w most krymski. Propaganda ogłosiła co prawda, że zerwanie umowy nie ma związku z uszkodzeniem mostu. Ale Putin zapowiedział odwet – i tym odwetem jest ostrzał Odessy. Taki, który niszczy infrastrukturę umożliwiającą wywóz zboża przez Morze Czarne.
Przy okazji jednak Rosja trafiła tuż koło konsulatu Chin, ukochanego Starszego Brata Rosji.
Propaganda ogłosiła, że choć Rosja atakuje cywilny port, to w przeciwieństwie do mostu krymskiego, który służy do transportów wojskowych, ale jest całkowicie cywilnym obiektem, port w Odessie jest obiektem wojskowym. Bo mogła tamtędy docierać broń do Ukrainy. I były tam okręty i statki, z których można było ostrzeliwać most.
I to się właśnie teraz okazało.
Jednocześnie w przestrzeni publicznej pojawiły się komunikaty Moskwy, że bardzo chce zorganizować eksport swojego zboża tak, by trafiło do zaprzyjaźnionych z Rosją państw. Do tego trzeba jednak przeorganizować umowy międzynarodowe. I tu Putin i jego dyplomaci podają warunki Moskwy. A wynika z nich, że Rosja ma kłopoty z produkcją zboża oraz nie ma go jak sprzedać, bo nie może przeprowadzić operacji bankowych i zboża przetransportować.
Rosja zapowiada, że opracowuje nowe trasy eksportu swojego zboża, a statki płynące Morzem Czarnym z Ukrainy będzie traktować jak obiekty przewożące broń. Na co Ukraina odpowiada, że dokładnie tak samo potraktuje statki ze zbożem rosyjskim.
Trwa niebezpieczne przeciąganie liny. A Rosji bardzo zależy na tym, żeby wokół eksportu zboża zbudować porozumienie rozbijające antyrosyjski sojusz.
Powód mogła ujawnić szefowa rosyjskiego banku centralnego. 21 lipca Elwira Nabiulina powiedziała mianowicie: “Gospodarka Federacji Rosyjskiej jako całość osiągnęła poziom sprzed kryzysu, z wyjątkiem sektora naftowo-gazowego".
Z wyjątkiem sektora naftowo-gazowego, czyli głównego swojego źródła dochodu (swoją drogą jest to mistrzowski sposób informowania o kryzysie).
Opowieść o Polsce jest w sumie o tym samym – że konieczne jest przenegocjowanie umów i sojuszy. Zachód powinien się połapać, że nie warto popierać głupiej Europy Wschodniej, bo ona, a zwłaszcza Polska załatwia na wojnie w Ukrainie swoje ciemne interesy. A Ukraina też nie jest warta nakładów, jakie na nią idą.
W związku z tym Moskwa grozi Polsce.
Obecny atak na Polskę trwa w rosyjskiej telewizji ciurkiem przez trzy dni. A skoro to wszystko odbywa się w telewizji, to nie mamy raczej do czynienia z tajnym protokołem do paktu Putin-Łukaszenka? Jest to więc opowieść propagandowa.
Ciekawe jest przy tym, że atak na Polskę zastąpił w propagandzie dotychczas stale obecne wątki: opowieść o wojnie Rosji z całym Zachodem i całym NATO. Oraz o wielkiej przyjaźni z Chinami, a zwłaszcza z ich wybitnym przywódcą Xi Jinpingiem.
Atak był przygotowany: Putin na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa czytał gotowy tekst z promptera (widać było, że mówiąc, nie patrzy na ekran, na którym widać innych uczestników spotkania, tylko lekko w bok). I mówi pełnymi zdaniami, co mu się nie zdarza, gdy improwizuje. Oraz nie myli dat.
W ten sposób opowiedział historię agresywnej Polski, która zawsze parła na wschód, zawsze była wiarołomna. A mimo to Stalin obdarował ją zachodnimi ziemiami. A teraz Polska – tworząc wspólne z Litwą oddziały wojskowe (tak naprawdę istnieją one od 9 lat – red.) przygotowuje się do zajęcia zachodniej Ukrainy. Chce sobie zabrać Lwów, a głupi Zachód się na to łapie.
Z tego wywodu Putina w świat poszły co bardziej aberracyjne fragmenty. Całość jest dużo mocniejsza i dużo bardziej bezsensowna (na zdjęciu na samej górze – kadr programu o złej Polsce: fragment plakatu pokazującego, jak wojsko polskie broni kraju przed sowieckim najazdem – w rozumieniu propagandy Kremla jest to czyste zło, bo Rosja ma prawo do najazdu).
Z tego wszystkiego można zrozumieć, że kompetencją prawdziwego władcy – czy to Stalina, czy Putina – jest darowywanie ziem różnym państwom. Więc być może Putin coś podaruje Ukrainie. A wstąpienie Ukrainy do NATO będzie de facto oznaczało włączenie Ukrainy do Polski.
Temu też służą raczej gaworzenia Łukaszenki o tym, że Wagnerowcy (najemnicy Prigożyna, którzy po puczu 24 czerwca schronili się w Białorusi) chcieliby wybrać się “na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa”. A Rzeszów jako hub przeładunkowy broni od czasów Bachmutu źle im się kojarzy. Łukaszenka jednak na razie nie pozwala na rajdy na Polskę – domaga się jednak wsparcia od Putina.
(W tym kawałku zastanawiające jest to, że armia Prigożyna miesiąc po “wypadkach 24 czerwca” znowu jest pokazywana w pozytywnym kontekście. A Łukaszenka przedstawia się – i Putin mu na to pozwala – jako ważny rozgrywający).
Do atrybutów władcy potężnego jak Stalin, który wygrał wojnę i może darowywać ziemie różnym podłym i niewdzięcznym państwom, należy obowiązkowo mózg szachisty i mała dziewczynka na rękach.
I co? Mamy to. Właśnie w tym tygodniu!
A poza tym „komunikacja z [Putinem] była bardzo interesująca, natychmiast wychwycił wszystkie informacje, natychmiast zaoferował jakieś rozwiązania, pomysły. Jasne jest, że szachy nie są dla niego na pierwszym miejscu, ale mimo wszystko jego zanurzenie w temacie budzi wielki szacunek”.
W niedzielę Putin znów spontanicznie wyszedł do tłumów – w twierdzy kronsztadzkiej w Petersburgu. Znowu tulił się do tłumu, a ten – wedle propagandy – krzyczał „Niech cię Bóg błogosławi! Wszystkiego najlepszego! Kochamy cię”. Jedna pani powiedziała nawet do kamery: “Władimir Władimirowicz, Boże mój, ach, ach”. A Putin wziął jej córkę na ręce.
“A kwarantanna?” – zdumieli się dziennikarze. No bo przecież rzecznik Putina powtarza, że Putin nie spotyka się z ludźmi "ze względów sanitarnych”. Ale nie było to samowolne pytanie, o nie. Putin bowiem z zadowoleniem odpowiedział: “Ludzie są ważniejsi”.
A ponieważ w propagandzie wszystko jest na odwrót, uzyskaliśmy kolejny dowód, że ludzie ważni nie są. Ważne jest dobre samopoczucie władzy.
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze