Polska opozycja – zarówno ta w Sejmie, jak aktywiści w samorządach, organizacjach społecznych, protestujący przedstawiciele wielu środowisk, jednym słowem cała ta Polska niechętna prawicowej władzy dziarsko zmierzającej w autorytarnym kierunku – nie mogła liczyć na lepszą okazję.
Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik
Oto Jarosław Kaczyński z Mateuszem Morawieckim w tle, musieli 4 maja 2021 wygrać głosowanie nad Funduszem Odbudowy. Ani na rynku krajowym, ani europejskim, nie mogli sobie pozwolić na wstydliwą porażkę i stratę tak ogromnych pieniędzy (23 mld euro dotacji i 34 mld euro pożyczek, w płatnościach do końca 2026 roku). To ponad sześć razy więcej niż roczne 500 plus – mógł obracać w głowie Kaczyński.
Bruksela, którą PiS przy różnych okazjach chętnie przyrównuje do Moskwy, dawała tu szansę władzy na ratunek i poprawę notowań po kiepskim zarządzaniu epidemią i wciąż żywym w pamięci młodszych Polek (i Polaków) aborcyjnym okrucieństwie wyroku TK z 22 października 2020 roku.
Tymczasem Zbigniew Ziobro ze swoją Solidarną Polską zawziął się i odmawiał poparcia Funduszu. Co sprawiało, że PiS tracił większość. Mógł liczyć na opamiętanie Ziobry, albo marzyć o nieudolności opozycji.
Okazało się, że te pierwsze rachuby zawiodły – bo Ziobro mnożył kolejne, coraz bardziej bzdurne argumenty i naprawdę uwierzył, że szarża na Unię i odwołanie do najbardziej ciasnego narodowego katolicyzmu, pozwolą mu stanąć na nogi. W końcu Partia Prawdziwych Finów jest drugą siłą polityczną w sytej Finlandii. Czemu nie Solidarna Polska?
Za to marzenie Kaczyńskiego o głupiej opozycji się spełniło.
Czy opozycja mogła zrobić coś innego?
Wiem, że to co piszę jest naiwne, także w redakcji koledzy kiwają głową, że bujam w obłokach. Ale wolę zachować resztki naiwnej wiary, że prodemokratyczna Polska jest zdolna do kierowania się czymś innym niż interesem partyjnym.
Opozycja mogła sobie np. przypomnieć, że słowo polityka wywodzi się od polis, greckiego państwa-miasta i że według niektórych jej celem miało być dobro tego państwa.
Bezspornie polskie polis zyska na nawet najgorszym KPO i odrzucenie Funduszu Odbudowy przez opozycję nie wchodziło w grę. Ale sytuacja stwarzała okazję do gry w obronie polskich interesów.
Mianowicie można było stawiać władzy warunki. Opozycja ma za sobą blisko sześć lat życia ze skrajnie pragmatyczną, populistyczną i bezwzględną formacją oraz jej toksycznym liderem. Walka z nimi przypomina bójkę z cieniem, nie da się go dorwać, wymyka się, kluczy i oszukuje.
Ale teraz opozycja miała szansę złapać cień w sidła. Warunki sukcesu były dwa
- Pierwszy warunek – współpraca.
- Drugi warunek – współpraca.
Pierwsza współpraca – między sobą. Cztery partie siadają do rozmów…
…i uzgadniają, czego żądają od PiS. Warunki mogły być konkretne – w ramach KPO. Na przykład minimum 50 proc. środków do dyspozycji samorządów, w tym… I tu konkrety. Sondaż OKO.press wskazuje na całkowitą pewność wszystkich obywateli i obywatelek poza elektoratem PiS, i to nie całym, że samorządy lepiej potrafiłyby wydawać pieniądze Funduszu Odbudowy niż rząd. Pozwólcie, że raz jeszcze pokażę wam ten wykres:
Można było zażądać większych środków dla organizacji społecznych i w ogóle na cele bliskie ludziom – na edukację, która jest zawsze polityczną sierotą, na opiekę zdrowotną. Można było zażądać lepszego programu walki z zagrożeniem klimatycznym, także w miastach, o których PiS chętnie zapomina.
Można było też stawiać inne warunki. Zażądać minimum demokratycznego, w końcu PiS wycofywał się z kawałka tzw. reform sądowniczych pod presją TSUE. Zatrzymać falę represji za niezawisłość sędziowską, zatrzymać planowaną reformę sądownictwa. Zapewnić polskiemu polis wybór prawdziwego RPO zamiast jakiegoś nominata gotowego ośmieszyć urząd, który Adam Bodnar podniósł tak wysoko.
Może można było coś ugrać z mediami publicznymi? Z mediami w ogóle, może Kaczyński poświęciłby nawet Obajtka, choć „ma on coś takiego, co daje pan Bóg, a co trudno zdefiniować”. Ale nawet Pan Bóg musiałby się posunąć, gdy w grę wchodzi 57 miliardów.
Może spróbować ograniczyć partyjne łupy w spółkach Skarbu Państwa, może odebrać przywileje dużym partiom w ordynacji wyborczej?
Fantazjuję? Może tak, może nie. Na pewno już się tego nie dowiemy.
Druga współpraca mogłaby być ze społeczeństwem obywatelskim…
…zwłaszcza, że tym razem niesamowicie wręcz stanęło na wysokości zadania.
Nie było po 1989 roku tak imponującej debaty, jak wysłuchania publiczne 22-30 marca, zorganizowane przez Fundację Stocznia i Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych. Docenił ich nawet ten rząd, grzecznie słuchając, choć zaraz potem – po swojemu – oszukał, zostawiając na konsultacje poprawionego KPO samorządom – dobę, a organizacjom społecznym nie wysyłając dokumentu wcale.
Społeczeństwo obywatelskie pokazało mądrość, doświadczenie i troskę o państwo. Przez 25 godzin głos zabrało 413 przedstawicieli i przedstawicielek samorządów, partnerów społecznych i gospodarczych, organizacji pozarządowych, ruchów społecznych oraz obywatelek i obywateli, którzy mieli coś do powiedzenia. Ta demokracja performatywna była zarazem zdyscyplinowana – ludzie trzymali się tematu, wypowiedzi były skondensowane, powstały stenogramy, którymi działacze obywatelscy próbowali zainteresować polityków opozycji.
Nie pofatygowali się. Dosłownie nikt z partyjnych
Koalicja Obywatelska – Obywatelska! – nie zainteresowała się.
Polskie Stronnictwo Ludowe – nieobecne.
Lewica – która odwołuje się do interesów szerokich grup, ale jest popierana głównie przez wielkomiejskie elity – nie pofatygowała się, choć poza SLD-0wskimi dostojnikami jest tam trochę do niedawna społecznych działaczy.
Nie jestem naiwnym młodzieniaszkiem (urodzony 1 stycznia 1953), ale długie życie uczy mnie, że czasem udają się rzeczy niemożliwe. Wspólna akcja partyjno-obywatelska mogłaby realnie poprawić KPO, mogłaby przypomnieć obywatelkom i obywatelom, że w polityce o coś chodzi, mogłaby dodać wigoru skapcaniałym postaciom opozycji.
Mogłaby odbudować zerwaną więź klasy politycznej z ludem/narodem/społeczeństwem, nazywajcie to jak chcecie.
Mogłaby wyrwać Polki i Polaków z marazmu, jaki nam grozi i na jaki liczy PiS. Bo największym sojusznikiem władzy jest społeczeństwo rozczarowane, zniechęcone, zmartwione, które mruczy pod nosem „Wszystko ch*j”.
Mogłaby pokazać Unii Europejskiej, że władza PiS nie ma legitymizacji, OK, ma ograniczoną. Że poza modelowym wręcz naruszaniem art. 2 Traktatu o UE, ma polityczny kłopot, a to się w Brukseli liczy niestety bardziej niż wartości. Orbán może sobie robić co chce, ale jakie on ma poparcie – myślą eurokraci.
Wejście w poważne negocjacje z PiS, być może odrzucenie Funduszu Odbudowy w pierwszym głosowaniu, mogłoby też uruchomić lawinę polityczną, bo Porozumienie Gowina mogłoby poprzeć niektóre żądania.
Partyjki partyjne od Czarzastego do Hołowni
Politycy opozycji rozegrali swoje partyjki jak dzieci we mgle. Sojusz Lewicy Partyjnej (dawniej Demokratycznej) posunął się tak daleko, że – jak to ujął WłodzimierzCzarzasty – wspierał rząd w utrzymywaniu, że wysłany do Brukseli KPO jest ostateczny. Jak „pożyteczny idiota” chciał w ten sposób powiedzieć, że ustępstwa PiS wobec SLP (zamiast SLD), są spiżowym sukcesem jego formacji.
Takie wypowiedzi podcinają skrzydła organizacjom społecznym, które chcą walczyć o to, by ratować z KPO co się da, a jeśli Komisja Europejska kupi ten nieświeży towar na europejskim targu Realpolitik, to przynajmniej walczyć o to, by ustawa wdrożeniowa nie wycięła resztek kontroli nad wydawaniem mega kasy przez PiS.
Przykro też było patrzeć na mądrego przecież człowieka jakim jest Adrian Zandberg, który bronił tego, co Lewica zrobiła wspaniałego dla Polek i Polaków.
Koalicja Partyjna (dawniej Obywatelska) coś chyba chciała powiedzieć i coś chyba chciała zrobić, ale co i jak – kto to wie. BorysBudka wygłaszał płomienne mowy, za którymi nie szły czyny, RafałTrzaskowski wsiadł na koń dopiero, gdy okazało się, jak rząd oszukał samorządy.
Polskie Stronnictwo Partyjne (dawniej Ludowe) uzurpowało sobie wpływ na wymuszenie powołania Komitetu Monitorującego, który ma kontrolować przyznawanie dotacji. WładysławKosiniak-Kamysz jechał też po Lewicy i narzekał na KO. KO oskarżało Lewicę, Lewica ośmieszała KO.
I najśmieszniejsze jest to, że wszyscy mieli rację.
A i jeszcze ostatni bohater naszych czasów. SzymonHołownia, który zawsze ma coś do powiedzenia i rzadko kiedy wypowiada się krócej niż 45 minut, teraz postanowił godnie milczeć.
Zadeklarował w ciemno, że popiera Fundusz i on – zawsze merytorycznie kompetentny (piszę bez ironii) – tym razem nie miał nic do powiedzenia. Zapewne uznał, że w interesie jego zwanej ruchem społecznym Partii 2050 (dawniej Polski 2050) będzie – jak to ujęła posłanka – odwołanie się do „racji stanu” i unikanie „gierek” politycznych. Może przewidział, że takie to będą gierki, co by dobrze świadczyło o jego inteligencji, ale źle o moralności polityka.
Skąd teza ,że przesłany KPO nie jest ostateczny?
Podpisałbym się pod wszystkim, ale. Tak to już jest z Wami dziennikarzami, że gdzieś tam zawsze czai się dyżurny – symetryzm. Bo to takie rozumne? Bezpieczne? Czy konformistyczne? Warto jednak zdecydować się czy ten Hołownia jest inteligentny, bo przewidział ten cyrk (w nawiasie, nie trzeba być aż tak inteligentnym, by domyśleć się co może się stać z tą opozycją), albo jest wątpliwej moralności politykiem? Może warto byłoby dodać, że nie odrzucał możliwości porozumienia się w sprawie wspólnego stanowiska w ramach opozycji, o co chyba Panu też chodziło?
No to czekamy na partyjny sondaż dla OKA.
Rozumiem, że partyjne trolle PO puszczają przekaz jakoby Zbigniew Ziobro był idealistą, co głosuje przeciwko Funduszowi Odbudowy ze swojego wewnętrznego przekonania, ale że taki doświadczony dziennikarz naprawdę dał się na to złapać?
Zbigniew Ziobro to cyniczny oportunista, za odpowiednio dużą stertę złota i stołków w ministerstwach grzecznie zagłosowałby ZA. Opozycja nigdy nie mogła ugrać od Jarosława więcej, niż wynosiłaby polityczna cena kupienia sobie ziobrystów. A Jarosław kupiłby ziobrystów, gdyby musiał.
Ale że Platforma tak chętnie wzmacnia Ziobrę i Konfederację oraz antyunijne nastroje to trochę przerażające. Takie pogrywanie sprawami europejskimi w polityce w Wielkiej Brytanii nie skończyło się najlepiej.
Ziobro jest już nie do kupienia… on wybiera się do Konfederacji.
Może i Ziobro jest nie do kupienia, może i widzi, że została mu Konfederacja (cóż znaczą jego 2% poparcia)? Ale to co zrobiła KO i jak wystąpiła przeciw UE (i przeciw temu co mówiła jeszcze pół roku temu), daje wiele do myślenia i (moim zdaniem) uwydatnia dlaczego ta partia przegrywa wszelkie wybory (czubek ich własnego nosa i interes partyjny jest ważniejszy od społeczeństwa).
Bo oni są Anty-PiSem. I tak działają jak widać. Jakby PiS był przeciwko FO, to PO głosowałoby za. Nawet jak na dwa dni przed wyborami pokażą jakiś program wyborczy, to tak będą się kojarzyć. A to jest z kolei gwarantem PiSu u władzy, bo ludzie przyzwyczajeni do wybierania między dwiema partiami będą sądzić, że mityczna opozycja (sklejenie opozycji z PO to jakieś nieporozumienie) powykreśla wszystko, co "dał" PiS (czyli 500+ i inne).
A czy p. Lempart znowu zaktualizowała ultimatum dla Lewicy? Przesunęła je do środy lub czwartku?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ogólnie z tekstem się zgadzam, w bardzo ogólnym wniosku, że razem można byłoby więcej, to fakt. Ale trzeba wrócić do faktów. Ziobro przeciwny Funduszowi Odbudowy powoduje, że rząd Morawieckiego nie ma wymaganej większości. Opozycja stoi więc przed dwiema możliwościami: albo poprze Fundusz Odbudowy, albo go odrzuci. Co to tak naprawdę oznacza? (Bo jest to bardzo istotne). Oznacza to albo fakt, że razem z Ziobrystami opozycja odrzuci Fundusz Odbudowy, albo razem z Morawieckim go przyjmie i przypomnę tu hasła, również powtarzane na OKO.press w listopadzie zeszłego roku, gdy wraz z opozycją grzmiano – Fundusz Odbudowy musi przejść, Morawiecki nie może go zawetować, bo to będzie miało druzgocące skutki dla Polski i UE. I naprawdę nic się w tej kwestii nie zmieniło. I o tym mówił też m.in. Budka – że Fundusz Odbudowy musi przejść, tylko KPO musi być lepiej kontrolowany. I co Budka, Lubnauer zrobili? NIC!!! Jaki był ich plan działania, żeby zmienić KPO? ŻADEN!!! Lewica widząc co się dzieje (czyli fakt, że KO z Budką i Lubnauer to papierowe formacje bez wizji, bez pomysłu, bez zaangażowania, bez działania) w ostatniej chwili coś zrobili i coś w miarę możliwości wynegocjowali (choćby dofinansowanie dla szpitali powiatowych, tylko co Lubnauer i Budkę obchodzi społeczeństwo z prowincji? Jak zwykle nic). I OK – lewica mogła zrobić to lepiej, ale zrobili chociaż tyle, bo widząc marazm, tumiwisizm i słynne platformerskie "sięnieda" w ostatniej chwili cokolwiek zaczęli robić. Pytałem się fanów Koalicji Obywatelskiej wielokrotnie – jaki był plan ich idoli? Co oni chcieli osiągnąć, co ugrać, w jaki sposób, jak na to pracowali? I co? Nie potrafili nic powiedzieć. Prawdopodobnie ich idole sami nie wiedzieli co chcieli… A Fundusz Odbudowy musiał przejść, jak twierdził sam Budka. Chyba, że nagle zmienił zdanie i stał się ziobrystą. Co do apelu o to aby KPO poszedł w formie niezmienionej, to rozumiem to tak, że lewica chciała zabezpieczyć to co wynegocjowała…
Ja zaś proponuję szersze spojrzenie, z pozycji euroentuzjasty. Pytanie o skutki dla UE. Czy fundusz w rękach PIS, który umożliwi im zwycięstwo w następnych wyborach, co zaklepie ich władzę "na zawsze" (tak jak władza PRL była "na zawsze") nie stanowi zagrożenia dla projektu jednoczącej się Europy? Z tego punktu widzenia, nie przyznanie Polsce funduszy na odbudowę mogłoby być korzystne dla Europy, bo wyeliminowałoby ze Wspólnoty konia trojańskiego, jakim się stała Polska pod panowaniem Kaczyńskiego. A UE poradziłaby sobie bez potrzeby dopłacania do ratowania polskiej gospodarki.
Dalej, szok wywołany takim obrotem spraw mógłby otworzyć oczy zwolennikom "dobrej zmiany" i doprowadzić do zmiany rządu na rząd demokratyczny. Ten aspekt jest szczególnie ważny, gdyż UE nie może ingerować w wewnętrzne wybory narodu polskiego. Naród sam musi zmienić swoje rządy, a na dziś wygląda, że PIS nie ważne co zrobi, a zawsze zdobędzie poparcie wyborcze.
Pamiętajmy, że szok bezwarunkowej kapitulacji doprowadził do zmiany serc dumnego (a zawsze pokrzywdzonego) narodu niemieckiego. Polakom być może też podobny szok jest potrzebny.
Możliwe. Tylko niestety takie założenie zakłada dwie istotne kwestie – potrzebę czasu, a UE też zależy na przyjęciu Funduszu Odbudowy jak najszybciej (Unia daje maksymalny czas dwa miesiące). Po drugie w Twojej wypowiedzi sugerujesz, że brak przyjęcia FO przez Polskę nie przynosi żadnych negatywnych skutków dla UE, innymi słowy, że UE będzie korzystać FO. Mam nadzieję jednak, że wiesz, że to nieprawda, że FO musi zostać przyjęty przez wszystkie kraje członkowskie? Dopiero w momencie, gdyby jakiś kraj się wyłamał, UE musiałaby tworzyć jakiś system awaryjny, który pozwoliłby korzystać z FO tym krajom, które go przyjęły (podobnie jak było z paktem fiskalnym, ale taki mechanizm dopiero należałoby opracować). A to znów wywołałoby negatywne skutki – potrzebny czas. Istnieje też coś jeszcze – dlaczego Ziobro nie chce FO? Z dwóch powodów – FO spowoduje większą integrację z UE i spowoduje również, że ewentualne wyjście z UE będzie bardzo kosztowne ekonomicznie (zostaną do spłacenia duże długi), a po drugie FO będzie powiązany z tzw. wartościami (praworządnością), da też UE mechanizmy do blokowania jego wypłat Polsce i to też może być straszak, a także terapia szokowa. Uważam, że te mechanizmy i FO w takim kształcie to jedyna rozsądna opcja dla Polski. Myślę, że patrzę na to z szerszej perspektywy. Rozumiem, że według Ciebie to był plan Platformy? Doprowadzić do wywalenia Polski z UE? Osobiście cieszę się, że do tego nie doszło…
Nie sądzę, żeby Platforma naprawdę chciała ryzykować utratę FO. Zresztą sama też nic nie może. To jest moje autorskie spojrzenie.
I wiara, że instytucje unijne nagle efektywnie będą kontrolować poczynania PIS jest zdecydowanie bezpodstawna. PIS już dużo zrobił dla integracji europejskiej, ale nadal pozostaje w jej szeregach jak wrzód nie wyleczony.
Różne mogą być przyczyny milczenia. Jak dowie się Pan dlaczego w ostatnich dniach milczał Szymon Hołownia, zrobi się Panu trochę głupio i niezręcznie. Ale nie milczał Michał Kobosko. Gdy od Michała Dworczyka dostał ofertę kupczenia oko w oko w jakimś zamkniętym pomieszczeniu, domagał się zaproszenia na rozmowę wszystkich sił politycznych, a jako miejsce dyskusji wskazał salę sejmową. Trochę inaczej niż Nowa Lewica i Lewica Razem. Zatem nie wszystkich do jednego wora.
"Sojusz Lewicy Partyjnej"? Raczej Sojuz jeśli już.
I OKO chce aby opozycja przejeła władzę w Polsce?
Ta opozycja?
Szanowne oko.press i szanowny panie Pacewicz, zapomniał Pan o roli czwartej władzy, roli edukacyjnej i wychowawczej.
Ostatnio dziennikarze kreuje się na guru polityczne i nie przyjmuje krytyki od czytelników, którzy wbrew pozorom samodzielnie myślą. Najlepiej wyedukowanymi wyborcami i najbardziej myslacymi samodzielnie są wyborcy PO I KO.
A co robili oko.press pasowało Hołownie i lewicę i ddzielnie kopalo PO.
Wielokrotnie postulowalam wychowanie sobie mądrej opozycji stosując nowoczesne metody wychowawcze i edukacyjne- nie dolujemy a krytykujemy konstruktywne, zachęcamy spróbuj jeszcze raz uda się, nie dajemy lania a INSPIRUJEMY.
tylko PO -KO zachowali się odpowiedzialnie i przyzwoicie, przesłuchanie i dyskusję nad KPO były w senacie z organizacjami samorządowymi i społecznymi, senat przygotował ustawę o organie kontrolnym, POi KO dwoilo się i troilo w mediach, żeby wytłumaczyć o co chodzi a dziennikarze dowalali i symetryzowali np. Pani Szcześniak od Pana w loży prasowej. .
Pora uderzyć się we własne piersi oko.press też przyczyniło się do wyhodowania patologicznej konkurencji na opozycji.
Uprzejmie uprasza się o artykuł, w którym o każdej partii opozycyjnej napiszę Pan 3 – trzy pozytywne rzeczy, a o PO 6 -szesc.
Wylansowalisvie wydmuszke Holowni to pora to odpravcowac.
SAam Pan panie redaktorze prostować tezę oko że zwycięstwo opozycji jest możliwe tylko przy dwóch lub więcej listach wyborczych.
Rozpieprzyliscie opozycję to nie łzy lać tylko do roboty i do rozumu.
Droga współobywatelko twierdzisz, że KO zachowała się najrozsądniej i najlepiej. Wyjaśnij mi proszę jaki plan na KPO miała KO? Co chciała osiągnąć i w jaki sposób to zrobić? Jakie działania podjęła i co w celu zrealizowania swych zamierzeń zrobiła? Bo według mnie, KO nie zrobiła NICZEGO. Ciągle gadali, że nie zagłosują za FO, jednocześnie głosząc, że FO trzeba przyjąć. Dopiero gdy okazało się, że lewica cokolwiek próbuje z KPO zrobić, KO zaczęło symulować działania, ale niestety było to tylko symulacją…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Kto takiego celu nie ma, ten zdrajca. Mówimy o racji stanu.
Okazuje się nawet, że właśnie KO czekała jak ten jaśnie pan, aż cała reszta opozycji przyjdzie do nich i zacznie się dyskusja. A to nie tak działa.
Pani to jakaś nauczycielka z podstawówki w Pcimiu? Najpierw to proszę się po polsku pisać nauczyć.
Komentarz z jednej strony zabawny, a z drugiej strony aż groza bierze człowieka, jak pomyśli, że ludziom nie zależy kompletnie ma rzetelnym i obiektywnym dziennikarstwie, zależy im na tym, by dziennikarze dostarczali im argumentów na potwierdzenie ich prywatnych poglądów. Szanowna Pani, mediów działających na polityczne zlecenie PO jest już stanowczo za dużo.
Zawsze zostaje Ci TVP. Tam teraz rzetelnie informują o postawie lewicy.
No niestety najtrudniej dostrzec belkę we własnym oku i we własnych idolach.
"zależy im na tym, by dziennikarze dostarczali im argumentów na potwierdzenie ich prywatnych poglądów." – ale to akurat jest zupełnie naturalne, mamy w psychologii coś takiego jak "efekt potwierdzenia". Ludzie wolą, gdy rzeczywistość zgadza się z ich wyobrażeniami o niej, niż gdy trzeba sobie pewne rzeczy na nowo uporządkować. Niestety, jest to błąd poznawczy i trzeba umieć z tym walczyć, ale niektórzy świadomie lub nie (bo tutaj dużo złego robią też bańki społecznościowe/informacyjne) nie wyobrażają sobie nawet takiej możliwości. A świat nie jest czarny lub biały jak mówił Kaczyński. Świat to odcienie szarości.
"Uprzejmie uprasza się o artykuł, w którym o każdej partii opozycyjnej napiszę Pan 3 – trzy pozytywne rzeczy, a o PO 6 -szesc." – i uważasz, że taki artykuł zostałby odebrano jako bezstronny, wcale nie będący peanem na cześć PO? Nie wiem czy jest jesteś tak zaślepiona, czy to może wina bańki informacyjnej, w której się znajdujesz. Bo o bycie trollem PO nie posądzam nawet. "Wydmuszka Hołowni" – a PO to co zrobiło Kidawie-Błońskiej? Niestety, wiem że to trudne, ale trzeba przyjąć do wiadomości, że PO niestety chcąc nie chcąc pomaga PiSowi trwać u władzy. Przekonanie o byciu "antyPiSem" sprawia, że ludzie boją się zagłosować na kogoś innego niż na PiS, bo uważają że opozycja anihiluje ważne dla nich przywileje typu 500+. Lewica, PSL i Polska 2050 pokazali, że w ważnych sprawach potrafią współpracować z PiSem, tj. nie będą niszczyć dobrych (z punktu widzenia wyborcy) rzeczy, tylko dlatego że stworzył je PiS. PO niestety nie pierwszy raz działa na zasadzie "na złość babci odmrożę sobie uszy" oraz uważa się za najważniejszą partię opozycyjną – mimo, że wcale nie zajmują już drugiego miejsca najczęściej. Taka postawa łaskawych panów musiała się skończyć tym, że inni nie chcą z nimi współpracować. PO samo sobie załatwiło rozpad koalicji z numerkiem, zanim jeszcze zdążyła powstać. Bo obrażenie partnerów nie sprawi, że nagle PO zostanie przez nich uznane za warte uwagi.
(…) "Wydmuszka Hołowni" – a PO to co zrobiło Kidawie-Błońskiej?(…)
Nic… w 2015 Duda też miał kilka procent.
Stanowczo przecenia pani zasięg i moc sprawczą mediów typu oko.press. O wiele bardziej pożyteczne jest jednak dziennikarstwo krytyczne niż laurkowe.
Panie Pacewicz: Z tekstu Cezarego Michalskiego "Reszta jest Budapesztem w Warszawie" w wiadomo.co wynika, że twierdząc jakoby opozycja nie stawiała warunków w sprawie KPO pan po prostu kłamie. Opozycja domagała się "akceptacji ustawy o Agencji Spójności i Rozwoju przygotowanej i uchwalonej przez opozycję w Senacie i skierowanej do Sejmu oraz przystąpienia Polski do Prokuratury Europejskiej, która zajmuje się ściganiem nadużyć w wydatkowaniu środków unijnych.".
Co Pan ma do powiedzenia w tej sprawie?
Też mnie zastanawia, dlaczego te kwestie się pomija na Oko.press albo traktuje z przymróżeniem oka.
To nie jest przymróżenie oka. To bielmo na oku. Tym bardziej, że pisała o tym Wyborcza: https://wyborcza.pl/7,75398,26920788,senat-przyjal-projekt-ustawy-o-agencji-spojnosci-i-rozwoju.html
Panowie, podzielam wasze zdanie, ale że też obaj sadzicie ten sam byk ortograficzny….
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jeśli dbanie o demokrację i praworządność ma być traktowane jako *wrzutka polityczna*, to takie argumenty są nie do przyjęcia dla osób, dla których wolność, demokracja, praworządność, konstytucyjność są kwestiami kluczowymi jeśli nie najważniejszymi. A siadanie do stołu negocjacyjnego tylko po to, by *przyklepać* partii rządzącej fundusze unijne i ani słowem nie wspomnieć o pryncypiach, to minimalizm, który się zemści przedłużeniem rządów PiS. Jakimi argumentami będzie wtedy Lewica mobilizować społeczeństwo? Tym że głosowała i głosuje razem z PiS?
Problem z takim rozumowaniem, rozbija się właśnie o punkt w którym mowa, że tego Funduszu opozycja nie mogła uwalić. Nie mogła bo sprzeciwiało się to ich programowi i wizji ich wyborców. Skoro tak, to karty przetargowe były bardzo słabe, żeby nie powiedzieć żadne.
Opozycja miała trzy możliwości:
1. Złą: solidarnie milczeć i solidarnie zagłosować "za",
2. Gorszą: podzielić się, targować się oddzielnie, a potem zbiorowo zagłosować "za",
3. Najgorszą: podzielić się targować oddzielnie i głosować różnie.
Wybrała opcję najgorszą. Głupcy.
Naiwniacy z KO wyobrażali sobie, że jak "solidarnie" wszyscy zagłosują na "nie", to Kaczyński będzie ugotowany. Kaczyński zrobiłby wtedy nowe wybory, które opozycja przegrałaby z kretesem.
Mamy zatem taką opozycję, na jaką zasługujemy. Może za wyjątkiem hołowniowców, którzy PiS-owi grzecznie odmówili oddzielnych rozmów i potem zagłosowali "za". Ciekawy jestem nowego sondażu. Bardzo.
Lewica – do kosza, KO – niestety – też.
Jeśli dobrze zrozumiałem, najlepszą wg Ciebie opcją jest zapewnienie funduszu wyborczego PIS na długie lata, zamiast ewentualnie zmusić go do wyborów w niekorzystnych dla nich warunkach teraz?
Jak wyobrażasz sobie targowanie się, bez groźby głosowania na nie?
A skąd gwarancja wyborów? Już raz groźbę wcześniejszych wyborów mieliśmy. I co? Nie kochają się, ale są świadomi, że wyborów teraz nie wygrają, więc ich nie zrobią wcześniej niż trzeba. To naprawdę wyrachowani ludzie. Mogą się w dowolnej sprawie nie zgadzać, ale stołki to wolą zachować.
Po drugie sądzisz, że lepszą opcją jest dać PiSowi możliwość obwiniania opozycji za polexit? Dać możliwość tworzenia dalszej narracji o złej Unii, która nie chce pieniędzy dawać?
(…)Nie kochają się, ale są świadomi, że wyborów teraz nie wygrają, więc ich nie zrobią wcześniej niż trzeba.(…)
Oni się boją nie tylko teraz… po przegranej prawdopodobnie* czeka ich Norymberga.
* Chociaż po tym zgniłym kompromisie nie jest to takie na pewno, ale zagrożenie nadal istnieje.
No niestety, KO pod wodzą Budki nie uwolni się od przekonania jaka to najważniejsza i jedynie słuszna na opozycji jest. To tak jak w tym powiedzeniu: "Nic się bardziej PiSowi nie udało od opozycji". Czy Lewica do kosza? Myślę, że nie cała. KO już jak najbardziej, bo oni są gwarantem tego, że PiS trwa u władzy i trochę vice versa. Świadomie lub nie. Natomiast nie sądzę, by opozycja przegrała wybory – właśnie dlatego KO nabierająca się (znowu) na słowa Kaczyńskiego o upadku rządu jak najbardziej jest naiwna. Ba, wygląda na to, że KO czekała aż to wszyscy do nich przyjdą.
(…)Kaczyński zrobiłby wtedy nowe wybory, które opozycja przegrałaby z kretesem.(…)
Panie Kaczyński wytłumacz dlaczego uwaliłeś rząd? Bo nie chciał sprzedać Polski Niemcom?
Mam nadzieję, że przeprosi pan Szymona Hołownię, jak pozna Pan prawdziwe powody jego milczenia w ostatnich dniach.
Nie wiem za co należałoby go przepraszać. Szymon Hołownia jest politykiem, jeśli pije Pan do jego życia prywatnego, to ono nie powinno być przedmiotem dziennikarskich analiz. Szymon Hołownia nie reprezentuje siebie, tylko cały swój ruch. Jest tam więcej polityków, niż sam Hołownia i to oni mogli w razie niedyspozycji lidera przejąć pałeczkę.
I też przejmowali, np. Kobosko wielokrotnie się wypowiadał na temat Funduszu odbudowy i KPO, m.in. nawoływał do wspólnych rozmów opozycji. Problem polega na tym, że to media niezbyt chętnie pokazują to, co Polska 2050 ma do powiedzenia, tym bardziej jak to nie "medialny" Hołownia się wypowiada.
I znowu co by nie zrobić to źle. Jak są artykuły o działaniach PL2050 – to "pompowanie", a jak nie ma – to narzekanie, że nic ruch nie robi… nie zadowolisz Polaka.
"media niezbyt chętnie pokazują to, co Polska 2050" A jak Pani myśli, dlaczego tak jest? Bo dalej większość sądzi, że Polska 2050 to chwilowa moda, nie dotrwa do wyborów a tym bardziej nie będzie w stanie rządzić. Za to PO, o to jest rycerz na białym koniu i jedyna ostoja demokracji. Ewentualnie Lewica w zależności od redaktora. Widać, że na przykład dla TVN-u niewygodnie ciągle jeszcze jest mówić o Hołowni. Bo nagle by się okazało, że PO jednak takie fajne nie jest.
" Jak są artykuły o działaniach PL2050 – to "pompowanie", a jak nie ma – to narzekanie, że nic ruch nie robi… nie zadowolisz Polaka." – myślę że to też efekt baniek informacyjnych. Zwykle zwolennicy konkretnej partii karmią się takimi informacjami, które wychwalają jedną partię a o innych jeśli mówią, to raczej niepozytywnie. A potem jak się okazuje, że nie tylko o jedynych idolach mówią (i tym Oku najbliżej do niezależnego medium, spośród mi znanych), to właśnie niewygodnie, bo nagle okazuje się, że ktoś śmie podważać poglądy czy w ogóle mieć inne. To trochę jak z LGBT – nagle się pojawili, krzyk że jest ich "za dużo". Albo "niech sobie żyją, dopóki nie będą mówić jak żyć". I podobnie z partiami i ich zwolennikami. Niech sobie żyją, ale jak się okazuje, że jest ryzyko że będą mogli mówić jak mam żyć (czyli będą rządzić), to to już boli. Sądzę, że te mechanizmy są bliższe, niż nam się wydaje.
Tylko Hołownia nie jest przewodniczącym partii a prezesem stowarzyszenia. I tak, warto umieć dostrzec w polityku człowieka i prawo do żałoby – dlatego właśnie odciął się od social mediów. Każdy rozsądny polityk by tak zrobił. Jak nie robi – to kończy się to jak u Kaczyńskiego. Traumą, która przekłada się na cały kraj, bo ten człowiek jej sam nie przepracował.
Myślę, że KPO to nie jest ostatnie słowo ze strony Lewicy, ale początek współpracy również w kontekście naszych projektów socjalnych i ekologicznych – mówi wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk
Lewica z bolszewikami przez łzy, ale jednak się dogada. Nie na darmo nazwani są politycznymi idiotami.
Zgadzam się całkowicie, że byłoby to najlepsze rozwiązanie, gdyby zjednoczona opozycja kierowała się nie interesem partyjnym, a dobrem obywateli, rozsądkiem oraz merytorycznym wsparciem prawniczym (bo niektóre argumenty, które teraz padają na temat tego, co można by wynegocjować są absurdalne). Tyle że przy obecnej sytuacji w Polsce, ja się cieszę, że KPO w ogóle udało się uchwalić i że uwarunkowały to niewielkie, ale jednak zmiany proobywatelskie, nie zaś miliardy dla Zbigniewa Ziobry, czy inne wewnętrzne rachunki w koalicji rządzącej.
>Opozycja jako pożyteczni idioci rządu…
Pożyteczni to oni nigdy nie byli….zbyt wielcy z nich idioci.
Pan red. Pacewicz chciałby, żeby "wyedukowany" przez niego suweren głosował na właściwych (aka niepisowskich) kandydatów….Niestety, jak długo Bruksela będzie przesyłać brukselkę nad Wisłę tak długo musimy się liczyć z coraz bardziej pogłębiającym się autorytaryzmem obecnej władzy i dalszym demontażem demokracji. Oczywiście sam brak funduszy nie jest równoznaczny z powrotem do demokracji i praworządności. Gwarantuje jednak potężny kryzys ekonomiczny, z którym obecne władze nie będą sobie mogły poradzić….a co za tym idzie przebudzenie suwerena z przedłużającego się zimowego snu.
Pożyteczni… dla rządu. Gdyby nie PO, PiS nie byłoby w stanie utrzymać tak długo władzy, o czym świadczył wynik Hołowni w czasie, gdy poparcie dla Kidawy-Błońskiej było takie, jakby PO nie istniała. Ba, gdyby nie oni, to do władzy by w ogóle nie wrócili, ale to inna sprawa.
Mocne słowa red. Pacewicza. Niestety prawdziwe. Ale zamiast przyłączyć się do narzekania jaką to słabą mamy opozycję, nie chcącą współpracować ze sobą, nie dostrzegającą, że wrogiem jest PiS, a nie partia demokratyczna o odmiennej orientacji, partia, która może być potencjalnym koalicjantem, chciałbym zapytać co Pan zrobił jako szef portalu, co zrobiło OKO.press, aby promować jedność opozycji i potrzebę jej współdziałania?
Łatwo jest krytykować, łatwo jest oddać łamy dążącym do konfrontacji aktywistom jednej strony, znacznie trudniej działać na rzecz wartości pozytywistycznych, wspólnych dla wszystkich, niekonfrontacyjnych.
Piszę te słowa, bo nie przypominam sobie artykułu, który by wprost zwracał uwagę na korzyści płynące ze współpracy środowisk opozycji demokratycznej, a przeciwnie mam w pamięci publikacje, gdzie zachwycano się korzyściami z tego, że jest się osobno. Medice, cura te ipsum!
Dziękuję za ten trzeźwy komentarz. Patrząc się z poza Polski (żyję w USA) na te żałosne wydarzenia, zgadzam się, że polska partyjna opozycja jest beznadziejna i tak naprawdę "lewica" nie istnieje. I do tego jeszcze sami faceci! Gdyby sprawa nie była tak ważna to można byłoby się śmiać z tych klaunów.
Komentarz nie jest trzeźwy, ale bardzo tendencyjny. Redaktor po prostu przejechał sobie po wszystkich z opozycji.
Że cokolwiek było robione świadczy chociażby https://wyborcza.pl/7,75398,26920788,senat-przyjal-projekt-ustawy-o-agencji-spojnosci-i-rozwoju.html
No, nie ma czegoś takiego jak polska partia opozycyjna. Na opozycję w Polsce składa się wiele partii, nie tylko PO. Na takim złudnym obrazie opozycji wygrywa PiS, bo ludziom wydaje się, że poza PiSem nie ma na kogo głosować, bo jest tylko PO. I raczej w tych partiach nie ma wyłącznie facetów – ba, w przypadku Hołowni obecnie większość posłów stanowią kobiety (do niedawna 100%).
Stało się i nigdy już nie dowiemy się, czy mogłoby być lepiej. Teraz wszyscy poszukują winnych. Wielcy tego światka znaleźli do bicia lewicę. Nawet PSL, które niedawno wyrażając swoje wrodzone obrzydzenie lewicą spółkował z kukizami. Dziennikarze wspominają, że nawet Strajk Kobiet odwrócił się od lewicy w stronę Hołowni, który ma szanse zostać wyniesiony na ołtarze za przywrócenie w Polsce zakazu aborcji. Najgłośniej oczywiście gardłują działacze i sympatycy PO, niedawnej nadziei wielu środowisk. Generalnie lewaków nazywa się zdrajcami. Nikt nawet nie zająknie się, że to akurat ugrupowanie nie miało innego wyjścia. Mogło nie wychylać się i pokornie czekać, aż przywódcy opozycji się obudzą. Sami nie mogli podjąć próby jednoczenia opozycji bo lewakom mniej wolno – przywódcy PO byliby obrażeni, a PSL odnowiłoby sojusz z Kukizem. Taką mamy opozycję.
A może problemem stanowią dziennikarze, szukający ciągle jakiegoś nowego wodza na białym koniu ? I symetryzujący ?
W 2015 spora część dziennikarzy podniecała się Zandbergiem który rozbił jedność lewicy i w rezultacie lewica nie weszła do Sejmu, a 11,2% głosów wyborców lewicy wylądowało na śmietniku historii. Efektem tego były samodzielne rządy PIS. Rok temu dziennikarze podniecali się kotem w worku Hołownią, który sam nie wie czy jest lewicą czy prawicą, ani z kim co do czego. W efekcie czego reelekcję uzyskuje Duda, bo Trzaskowski w II turze został sam. Bez poparcia Hołowni i lewicy.
Więc może to dziennikarze stanowią clue problemu ?
"Rok temu dziennikarze podniecali się kotem w worku Hołownią, który sam nie wie czy jest lewicą czy prawicą, ani z kim co do czego." – on raczej wie. To inni mają z nim problem, bo jest niepasujący do języka dotychczasowej polskie polityki współczesnej.
"W efekcie czego reelekcję uzyskuje Duda, bo Trzaskowski w II turze został sam. Bez poparcia Hołowni i lewicy." – to akurat platforma sama sobie załatwiła. Wystawiała kandydata, który miał mniejsze poparcie od Hołowni w II turze – sondaże jasno pokazywały kto miał większe szanse na wygraną z Dudą. I nie był to Trzaskowski. Ale nie, trzeba było się uprzeć i postawić na interes partii (jak zwykle), zamiast wycofać z twarzą. Jak Pan myśli, czemu PiS pozwolił PO wymienić kandydata? Bo wiedzieli, że dzięki temu Hołownia nie wejdzie do II tury, co zwiększy szanse Dudy na utrzymanie stołka. Co do słów o braku poparcia ze strony Hołowni (bo lewicy w tej sprawie nie śledziłem). Hołownia od początku mówił, że Trzaskowski się nie nadaje. Miał wprost poprzeć człowieka, który jego zdaniem się nie nadaje? Hołownia zorganizował też bezprecedensowe spotkanie kandydatów z 3 i 2 miejsca. Dał możliwość Trzaskowskiemu uzasadnienia, czemu popierający Hołownię mają zagłosować nie na Dudę i zostawił decyzję do podjęcia ludziom. Bo wyborcy to nie worki głosów do przerzucania, mają wolną wolę. Sam Hołownia też mówił, że nie zagłosuje na Dudę. Jaka jest inna możliwość oddania ważnego głosu (mówił, że zagłosuje) w II turze? Zrobił naprawdę to, co się dało, o czym świadczy że 85% wyborców Hołowni głosowało na Trzaskowskiego. Hołownia naprawdę jest najmniej winny temu, co się stało.
Jeszcze słowo o "symetryźmie". Teksty pana Pacewicza oceniam za najbardziej wyważone ze wszystkich tutaj. To nie jest symetryzm. To po prostu cecha niezależnego dziennikarstwa. Umiejętność dostrzeżenia wad nie tylko u tych, z którymi się nie zgadzamy nie jest prosta.
(…)Wystawiała kandydata, który miał mniejsze poparcie od Hołowni w II turze – sondaże jasno pokazywały kto miał większe szanse na wygraną z Dudą.(…)
Ehh… przypomnij sobie jakie miał sondaże Duda, gdy był wystawiany przez PIS w 2015.
Jestem za lewicą. Potrafili sie porozumieć i współpracować ze sobą. To ważne. KO nic nie robiła, jak zwykle. Z jakiegoś powodu stracili władze i poparcie. Nikt mi nie wmówi, że oni właśnie nie kierują się interesem swojego ugrupowania.
I sądzę ,że w UE nie siedzi stado idiotów jak się niektórym wydaje.
PIS wcale nie ma pewności, ze to on właśnie będzie zarządzał tymi funduszami.
Trzaskowski nie został sam. 10 milionów ludzi go poparło i ci ludzie w niego wierzą, ale Trzaskowski to całe PO. On sobie poradzi. Jestem o to spokojna.
Pora już aby opozycja zaczęła normalnie ze sobą rozmawiać.
W każdym z tych ugrupowań są wartościowi politycy i muszą się wreszcie dogadać.
Mam nadzieję, że nie będę już świadkiem rozpasania chamów nami rządzącymi, gdy tylko UE przyzna Polsce pieniądze, bo wyjadę z tego kraju.
2 mld dla Kurskiego? Nie, to mało. Dać mu 4 mld. Rydzyk z jego biednymi 300 mln? W żadnym wypadku. 1 mld się mu da. I tak dalej. A skąd? No przecież nie z unijnego funduszu. On pójdzie na takie wydatki jak szkoły, szpitale, dziurawe drogi itd, uwalniając te środki z budżetu państwa na inwestycje narodowe, jakże ważniejsze.
"Nikt mi nie wmówi, że oni właśnie nie kierują się interesem swojego ugrupowania." Zgadzam się. PO ma się za jedynych słusznych liderów opozycji, ale suma sumarum ma niewiele do zaoferowania poza krzykami o zdrajcach.
"10 milionów ludzi go poparło i ci ludzie w niego wierzą" – to jest akurat błędna interpretacja. 10 milionów głosowało nie na Dudę. To jest różnica. Poparło go 5,9 mln w pierwszej turze i tylko o takim poparciu można mówić. Praktycznie cała reszta, to są głosujący na innych kandydatów niż Duda, bo II tura to wybór binarny. Na przykład ja głosowałem na Trzaskowskiego w drugiej turze, ale w niego nie wierzę, mój kandydat opadł wcześniej. Takich osób jak ja jest więcej. Chodziło jedynie o niedopuszczenie Dudy na drugą kadencję. Wybór między złem mniejszym i większym. Natomiast zgadzam się, że Trzaskowski bez PO sobie poradzi (raczej, bo coś nie widzę tego całego Ruchu Trzaskowskiego, co to hucznie zapowiadał). Ale PO bez Trzaskowskiego to już niekoniecznie sobie poradzi.
Szczerze jestem bardzo rozczarowany i zawiedziony. Bo zaimponowaliście mi jakością dziennikarstwa, dlatego zdecydowałem się na stały abonament, na odprowadzenie 1% i szerowanie waszych treści. Teraz czuję obawę, że znowu dałem się złapać w pułapkę wspierając media które zaraz będą realizować interes konkretnej grupy, szczególnie widząc że taki tekst pochodzi od NACZELNEGO redaktora. Sporo tu przekłamań i stronniczości, i naiwnego symetryzmu. Na razie zmniejszam abonament i będę obserwować sytuację.
Czy ktoś z Państwa, z Redakcją włącznie, zna odpowiedź na podstawowe, moim zdaniem, pytanie: jakie, konkretne, propozycje poszczególnych partii opozycyjnych wykluczyły możliwość wspólnego działania? Kto zaproponował coś i co to było, na co nie mogli się zgodzić pozostali? Czy była jakaś " kość niezgody", czy tylko brak umiejętności dogadania się ponad starymi animozjami i uzgodnienia "kto tu rządzi, kto kogo ma zapraszać i komu ile się będzie nalezalo"? Przecież "wywalczone" przez lewicę postulaty na pewno by przeszły na wspólnej liście, więc nie o nie naprawdę szło. Więc o co? Konkretnie.
Prostej odpowiedzi na pytanie dlaczego opozycja demokratyczna nie chce ze sobą współpracować chyba nie ma. Ani krótkiej. Jest za to wiele prób wyjaśnień, a jeszcze więcej propagandy, co jest widoczne choćby w tekstach aktywistów Lewicy licznie komentujących niniejszy artykuł.
Obawiam się, że media nie są już zainteresowane zwracaniem uwagi na korzyści, jakie daje wspólne działanie dla przeciwstawiania się autorytarnemu PiS-owi. Za to zwracają uwagę na drugorzędne sprawy, piętnując to czy tamto wypowiedziane przez kogoś teraz lub kiedyś. Media zwracają uwagę na podziały w polityce, idąc za oczekiwaniami coraz bardziej podzielonego społeczeństwa. Zaś artykuły próbujące spojrzeć na jakiś problem kompleksowo i krytycznie stają się rzadkością i trafiają do działu "Opinie" lub do "cyklu Widzę to tak".
Doszukiwanie się głębi w każdej kałuży, nagłaśnianie publicznego obrzucania się inwektywami na poziomie "straganiarzy" z Bazaru Różyckiego przez, wydawało by się, pierwszoligowych polityków, wypominanie cudzych błędów, jak by ktokolwiek zaangażowany od lat w politykę był od nich wolny; jak przeraźliwie aktualnie brzmią nadal "rozgrywka z nimi to nie żadna polityka, to wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse". Niewiele nas dzieli od "Miałeś chamie złoty róg……"
Ogólnie z tekstem tego artykułu się zgadzam. Uważam, że i tak jest bardzo łagodny w krytyce opozycji, szczególnie lewicy. Natomiast to zdanie mnie zaintrygowało: „mądrego przecież człowieka jakim jest Adrian Zandberg”. To, że umie się wysłowić (fakt coraz rzadsza cecha wśród polskich polityków), to moim zdaniem za mało, żeby ocenić człowieka jako mądrego. Dla mnie (no wiem, to z założenia jest subiektywne, a nie obiektywne) jego poglądy gospodarcze momentalnie dyskwalifikują przymiotnik „mądry” obok jego nazwiska.
Każda partia to organizacja mafijna, której jedynym celem jest dorwanie się do żłobu i utrzymanie, przynajmniej w bliskim zasięgu, a że tzw. politycy to nie są zbyt lotni ludzie, to ich zabawy przypominają co najwyżej zapasy w kisielu.
Panie Piotrze. Wszystko to, co Pan napisał, jest słuszne. Tylko niestety całe rozumowanie jest umieszczone w sferze abstrakcji, w stylu powinniśmy mieszkać na Księżycu i wtedy byśmy mogli robić siedmiomilowe skoki. Niestety, ale nie mieszkamy. Od dawna niemożliwe jest porozumienie się opozycji w jakiejkolwiek ważnej sprawie. Dlaczego? Dlatego, że ciągle istnieje "duży brat" który w żaden sposób nie potrafi zostać pokornym sługą sprawy. W takiej sytuacji Pana dwa warunki nie mogły zostać spełnione! W takiej sytuacji istniały tylko dwa wyjścia! Albo powiedzieć; nie gadamy z władzą i zagłosujemy za, bo tak trzeba! Albo spróbować samemu coś załatwić dla ludzi. Tą drugą drogą poszła Lewica. Oczywiście wspaniale by było, gdyby wszyscy wspólnie zadziałali i przycisnęli Kaczyńskiego! Może jeszcze uda się do tego doprowadzić przy zatwierdzaniu poprawek Senatu. Tylko musi nabrać pokory "duży brat"!
Interesującą inicjatywą społeczną jest ustawa Zakrzewskiego. https://dzienniklodzki.pl/ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-polskim-szkolnictwie/ar/c5-15618172
Co za blyskotliwa mysl:\"zacznijmy stawiac warunki partii rzadacej nie majac zadnych argumentow-moze sie zgodza. Szybko, zanim dotrze do nas ze to bez sensu\". Gdyby ludzie potrafili sie jednoczyc w ten sposob nie byloby polityki.I do tego te piekne slupki. Poparcie dla samorzadow jest w nich mniej wiecej odwrotnie proporcjonalne do ilosci poslow danej partii w sejmie.