„My nie jesteśmy antyunijni, wierzymy w Europę, potrzebujemy ją zmienić, a nie zniszczyć” – stwierdził premier Węgier Viktor Orbán tuż przed środową debatą na temat priorytetów węgierskiej prezydencji w UE. Ale europosłowie, w tym Michał Wawrykiewicz z KO, przestrzegają, by nie ufać Orbánowi
W środę 9 października premier Węgier Viktor Orbán ma przedstawić na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego priorytety węgierskiej prezydencji. Debata będzie gorąca. Część europosłów już zapowiedziała, że wyjdzie z sali oraz że nie zamierza prowadzić z Orbánem merytorycznej dyskusji.
O tym, jak rozgrzane są emocje w Strasburgu, świadczył już przebieg wtorkowej konferencji prasowej z udziałem Viktora Orbána. Orbán zwołał konferencję, by przedstawić priorytety trwającej od lipca węgierskiej prezydencji w Radzie UE.
Konferencja zaczęła się od incydentu z udziałem działacza węgierskiej opozycji, niezasiadającego w PE Martona Gyekiczki.
Mężczyzna podszedł do stołu, przy którym siedział premier Węgier, i wykrzyczał: „Za ile sprzedałeś nasz kraj?!”. Orbán nie odpowiedział. Natychmiast zareagowali strażnicy, Gyekiczka został wyprowadzony.
Także podczas wtorkowych wystąpień prasowych liderów grup politycznych w PE pojawiło się wiele mocnych słów wobec Viktora Orbána.
Iratxe García Pérez, szefowa zrzeszającej partie socjaldemokratyczne grupy S&D powiedziała, że węgierska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej to „farsa”, bo w sprawowaniu prezydencji chodzi o „pracę na rzecz fundamentalnych wartości i interesów UE”, a Orbán „reprezentuje wszystko to, co stoi z tym w sprzeczności”.
„Mówi o konkurencyjności, a zamienił Węgry w najbardziej skorumpowany kraj w UE. Wyciąga rękę do wrogów Europy – działa na rzecz chińskich i rosyjskich interesów, zamiast na rzecz demokracji i dobrobytu swoich obywateli. Orbán zagraża naszym interesom” – powiedziała szefowa S&D.
Szefowa zrzeszającej partie liberalne grupy Odnowić Europa Valerie Hayer zapowiedziała, że jej grupa „nie zamierza wpaść w pułapkę i uczynić z forum PE sceny dla show Orbána”. „Jego agenda nie jest naszą agendą” – powiedziała europosłanka.
„Viktor Orbán wywraca rzeczywistość do góry nogami. Twierdzi, że największym problemem Węgier jest nielegalna imigracja, a prawda jest taka, że jest nim emigracja. Dziesiątki tysięcy osób opuszcza rocznie Węgry i nie wyjeżdża do Rosji, czy Chin, lecz do Europy Zachodniej (...) Orbán nie potrafi rozwiązywać faktycznych problemów związanych z niskim poziomem wynagrodzeń na Węgrzech, słabą edukacją czy brakiem perspektyw zawodowych. Zamiast tego tworzy zasłonę dymną, by kontynuować zawłaszczanie Węgier” – mówiła Hayer.
Zrzeszająca partie europejskiej lewicy grupa Lewica zaprosiła do udziału w konferencji prasowej Ilarię Salis, włoską nauczycielkę i aktywistkę, która została aresztowana na Węgrzech za udział w strajku nauczycieli w lutym 2023 roku. Sprawą Salis zainteresowały się europejskie organizacje broniące praw człowieka ze względu na nieprawidłowości w przebiegu jej procesu na Węgrzech, bardzo złe warunki w więzieniu oraz bardzo surową karę. W węgierskim więzieniu Salis spędziła 11 miesięcy.
„Na własnej skórze doświadczyłam najgorszej strony węgierskiego reżimu” – mówiła Salis. „Viktor Orbán reprezentuje kraj, w którym prawa podstawowe nie są przestrzegane, a wyroki sądowe wydawane są na polityczne zlecenie, bez właściwego procesu. Węgry to kraj, w którym za udział w ulicznych demonstracjach można trafić na trzy miesiące do więziennej izolatki” – mówiła aktywistka.
Nieco łagodniej, ale też krytycznie, o Orbánie wypowiedział się Manfred Weber, szef największej grupy w PE, zrzeszającej partie centroprawicy Europejskiej Partii Ludowej. Polityk zwrócił uwagę na to, że „węgierska prezydencja jest pozbawiona jakiegokolwiek wpływu na kierunek, w którym podąży UE”, ponieważ ze względu na łamanie zasad praworządności przez reżim Orbána, jest bojkotowana przez europejskich liderów.
„W 2011, gdy Węgry po raz pierwszy sprawowały prezydencję, w Budapeszcie odbyło się ponad 40 spotkań, przeprowadzono ponad sto aktów prawnych (...) Dziś węgierska prezydencja jest całkowicie pozbawiona tego wpływu (…)
Orbán się zupełnie odizolował, na forum UE nie ma żadnego znaczenia” – powiedział Manfred Weber.
Podczas wtorkowej konferencji premier Viktor Orbán wydawał się jednak zupełnie niezrażony negatywnymi opiniami na swój temat. Najspokojniej w świecie przedstawił priorytety węgierskiej prezydencji i wdał się w ponad godzinną dyskusję ze zgromadzonymi dziennikarzami.
Właściwa równowaga między federalizmem a suwerennością narodową, wzrost konkurencyjności gospodarek, kolejna reforma unijnej polityki migracyjnej, dbałość o rolników i rozszerzenie UE – te kwestie zostały wymienione jako najważniejsze dla UE do końca roku.
„Dlaczego nie stworzyć systemu hotspotów migracyjnych poza granicami UE i decydować o prawie pobytu, zanim dana osoba wjedzie na teren UE?” – zaproponował Orbán w odniesieniu do imigracji. Dodał, że „żaden kraj UE nie powinien być zmuszany do tego, by wdrażać europejską politykę migracyjną”.
W ten sposób Orbán wezwał de facto wezwaniem do łamania prawa, bo pakt azylu i migracji już jest obowiązującym prawem UE.
O europejskim rolnictwie powiedział, że Europa „musi przestać zabijać rolników”, a „Zielony Ład jest fikcją”.
O rozszerzeniu UE powiedział, że jest ono w interesie nie tylko Węgier, ale w interesie całej UE ze względów bezpieczeństwa. Dodał jednak, że chodzi o rozszerzenie tylko o Bałkany Zachodnie, bo to „region strategiczny dla UE”. O wejściu do UE Ukrainy, Mołdawii i Gruzji nie wspomniał, ale znane jest jego stanowisko – Orbán jest bardzo sceptyczny wprowadzeniu tych krajów do UE.
Ukraińscy dziennikarze pytali też Orbána o to, czy w świetle swoich ostatnich rekomendacji wobec Ukrainy, która jego zdaniem powinna zgodzić się na utratę części terytorium na rzecz Rosji i rozpocząć rozmowy pokojowe, sam zgodziłby się oddać kawałek Węgier, gdyby został zaatakowany przez Rosję. Premier Węgier odmówił tego rodzaju „spekulacji”.
„Węgry są członkiem NATO, więc nie ma sensu uprawiać tego rodzaju spekulacji. Przez dziesiątki lat służyliśmy jako strefa buforowa [między Rosją a Zachodem], co nie było łatwe, ale przetrwaliśmy. Wejście do NATO zajęło nam ponad 45 lat, ale udało się, znaleźliśmy bezpieczną przystań. Nie ma więc sensu zastanawiać się nad tym, co byśmy zrobili, gdybyśmy nie byli w NATO” – powiedział premier Węgier.
Tym samym premier Węgier dał do zrozumienia, że w pełni polega na art. 5 i zobowiązaniu NATO do kolektywnej obrony. To ciekawe zważywszy na to, że Orbán jest wielkim zwolennikiem prezydenta Donalda Trumpa, który kilka miesięcy temu podważył obowiązywanie kolektywnej obrony.
W odpowiedzi na pytanie ukraińskiej dziennikarki Orbán dodał, że rozumie „w jak w trudnej sytuacji są Ukraińcy” i podkreślił, że „jest z nimi”. Podkreślił jednak, że “trzeba wiedzieć, kiedy walczyć, a kiedy się poddać i usiąść do negocjacyjnego stołu i zacząć rozmawiać”.
Konferencja trwała ponad godzinę, a premier Węgier zaangażował się w wiele zaskakujących, chaotycznych rozważań. Mówił o tym, jak to UE nie radzi sobie z „silnymi liderami”, bo „w UE panuje przekonanie, że najważniejsze są instytucje, a nie ludzie”. „Bycie silnym liderem w UE to wada” – powiedział.
W odniesieniu do swoich słów z konwencji partyjnej włoskiej Legii, która odbyła się w niedzielę 6 października, że założona przez niego grupa Patrioci Europy zamierza „najechać i podbić Brukselę”, stwierdził, że „musiał użyć takich mocnych słów”. „Ci, którzy uważają partie prawicowe za antyunijne, muszą wiedzieć, że nigdzie się nie wybieramy, jesteśmy trwałym elementem europejskiego krajobrazu politycznego” – stwierdził Orbán.
Dodał, że grupa, do której należą skrajnie prawicowe partie m.in. z Czech, Węgier, Holandii, Belgii i Francji „nie są antyunijne”, bo nie „zamierzają wychodzić z UE”.
"Chciałbym, żeby to mocno wybrzmiało. Nie mamy zamiaru wychodzić z UE. Wierzymy w Europę, potrzebujemy Unii Europejskiej, chcemy ją zachować na przyszłość. Dlatego potrzebujemy ją zmienić, a nie zniszczyć” – powiedział Orbán.
Ale przed uwierzeniem w tak prezentowane intencje premiera Węgier przestrzegali też we wtorek 8 października członkowie parlamentarnego zespołu dotyczącego praworządności na Węgrzech. Przygotowują oni raport i rekomendacje ws. dalszego wzmacniania ochrony praworządności w UE.
„Viktor Orbán będzie prezentował się podczas środowej debaty jako kompetentny i silny lider unijnej prezydencji, uczciwy gracz. Nie powie nic o korupcji na Węgrzech, o pełnym zawłaszczeniu kraju, o działającej przez 24 godziny na dobę machinie propagandowej oraz autorytarnym dławieniu każdego aspektu węgierskiego społeczeństwa (...) Ale my nie możemy o tym zapominać. To jest węgierska rzeczywistość stworzona przez Orbána” – zwróciła uwagę Tineke Strik, europosłanka Zielonych z Holandii, która jest głównym sprawozdawcą zespołu.
W konferencji prasowej zespołu dotyczącego praworządności na Węgrzech udział wziął też Michał Wawrykiewicz, współtwórca inicjatywy Wolne Sądy, który w czerwcu po raz pierwszy zdobył mandat w PE. Wawrykiewicz, który dołączył do Koalicji Obywatelskiej, jest tzw. sprawozdawcą cieniem raportu, który przygotowuje zespół.
Wawrykiewicz zwrócił uwagę, że to m.in. zadaniem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego jest stać na straży praworządności i innych wartości UE wymienionych w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej.
„Członkostwo w Unii Europejskiej jest dobrowolne, ale nie jest dobrowolnym przestrzeganie prawa UE, gdy już się do Unii wejdzie” – powiedział Wawrykiewicz. Dodał, że rolą Parlamentu jest „stać twardo na straży praworządności i chronić węgierskich obywateli przed reżimem [Orbána – red.]”.
„Musimy wykorzystać wszystkie możliwe narzędzia, a być może nawet rozbudować i wzmocnić unijny narzędziownik ochrony praworządności, by móc robić to sprawniej i skuteczniej” – powiedział europoseł KO.
Świat
Viktor Orban
Parlament Europejski VIII kadencji
Unia Europejska
Michał Wawrykiewicz
prezydencja w UE
Węgry
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze