W środę szefowa KE Ursula von der Leyen wygłosiła w Parlamencie Europejskim doroczne orędzie o stanie Unii. Mówiła o wojnie w Ukrainie, zapowiadała zmuszenie koncernów paliwowych do podzielenia się zyskami oraz walkę z autokracjami, które chcą zdestabilizować demokrację
Punktem wyjścia tegorocznej przemowy Ursuli von der Leyen była wojna w Ukrainie. Szefowa KE 14 września 2022 mówiła dużo o bohaterstwie Ukraińców i Ukrainek, zwracała się także do obecnej na sali plenarnej żony prezydenta Ołeny Zełenskiej.
Zapewniała, że solidarność UE z Ukrainą zostanie utrzymana. Wyliczyła, że do tej pory kraje UE oraz sama Unia przekazały Ukrainie pomoc w wysokości 19 miliardów euro, nie wliczając w to sprzętu wojskowego. Von der Leyen zapowiedziała także, że UE przekaże 100 milionów euro na odbudowę ukraińskich szkół. Współpraca objąć ma również jak najszybsze włączenie Ukrainy do jednolitego europejskiego rynku.
Von der Leyen podkreślała:
"Piętnaście lat temu, kiedy uderzył w nas kryzys finansowy, znalezienie trwałych rozwiązań zajęło nam wiele lat. Dziesięć lat później, kiedy wybuchła globalna pandemia, potrzebowaliśmy zaledwie paru tygodni. W tym roku zaś, gdy tylko rosyjskie wojska przekroczyły ukraińską granicę, byliśmy zjednoczeni i zdeterminowani, a nasza reakcja – natychmiastowa. I powinniśmy być z tego dumni. Przywróciliśmy Europie jej wewnętrzną siłę".
Jednym z elementów, z których UE może być dumna, jest działanie sankcji przeciwko Rosji. "Odcięliśmy trzy czwarte rosyjskiego sektora bankowego od rynków międzynarodowych. Prawie tysiąc przedsiębiorstw międzynarodowych opuściło kraj. Produkcja samochodów spadła o trzy czwarte w porównaniu z ubiegłym rokiem. Samoloty Aerofłotu są uziemione, ponieważ nie ma już części zamiennych. Rosyjskie wojsko wyjmuje czipy ze zmywarek i lodówek, aby naprawić swój sprzęt wojskowy, ponieważ nie ma już półprzewodników. Rosyjski przemysł jest wyniszczony" - wyliczała szefowa KE.
"Powiem jasno – sankcje zostaną utrzymane. Nadszedł czas, abyśmy wykazali się determinacją, a nie szli na ustępstwa" - dodawała.
Szerokim echem odbiły się także jej słowa, w których mówiła, że dotychczasowa europejska polityka wobec Rosji była błędna:
"Nauczka, którą wyciągniemy z tej wojny: powinniśmy byli słuchać tych, którzy znają Putina, mieli z nim do czynienia w przeszłości. Anny Politkowskiej i tych wszystkich rosyjskich dziennikarzy, którzy obnażali przestępstwa i którzy zapłacili za to najwyższą cenę. Naszych przyjaciół w Ukrainie, Mołdawii, Gruzji, opozycjonistów z Białorusi.
Powinniśmy byli posłuchać głosów podnoszonych wewnątrz naszej Unii: w Polsce, w państwach bałtyckich oraz w państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Głosy te mówiły nam od lat, że Putin się nie zatrzyma. W państwach tych podejmowano stosowne działania.
Nasi przyjaciele w państwach bałtyckich ciężką pracą dążyli do tego, aby uniezależnić się od Rosji. Inwestowali w energię ze źródeł odnawialnych, w terminale odbiorcze LNG oraz w rurociągi międzysystemowe. To wiele kosztuje. Jednak zależność od rosyjskich paliw kopalnych kosztuje o wiele więcej. Czas skończyć z tą zależnością w całej Europie".
Von der Leyen wskazała uniezależnienie się od rosyjskiego gazu jako jedno z najważniejszych wyzwań energetycznych UE. Drugim są rosnące ceny energii. Wzywała do oszczędności, jako przykład wskazując włoskie przedsiębiorstwa ceramiczne, których pracownicy rozpoczynają pracę o świcie, by korzystać z niższych cen energii. Zaznaczyła jednak, że to nie wystarczy i potrzebne są odpowiednie programy.
Zapowiedziała zatem ustanowienie pułapu przychodów dla przedsiębiorstw produkujących energię. "Przedsiębiorstwa te uzyskują przychody, na które nigdy nie liczyły, o których nie odważyłyby się nawet marzyć. Dzięki naszemu wnioskowi państwa członkowskie zyskają ponad 140 mld euro na bezpośrednie złagodzenie wstrząsu". Dodatkowo wdrożony ma zostać mechanizm zmuszający przedsiębiorstwa naftowe, gazowe i węglowe do dzielenia się zyskami. Pisaliśmy o tym projekcie w OKO.press i o oporze niektórych państwa członkowskich, w tym Polski.
"Zyski są w naszej społecznej gospodarce rynkowej zjawiskiem pozytywnym. Jednak w obecnych czasach osiąganie rekordowych zysków dzięki wojnie, kosztem konsumentów, jest niedopuszczalne" - mówiła.
VDL mówiła o ślepej uliczce jaką są paliwa kopalne. Wskazywała potrzebę inwestowania w odnawialną energię. Mówiła o elektrowniach wiatrowych na Morzu Północnym i Morzu Bałtyckim, panelach słonecznych, pociągach zasilanych ekologicznym wodorem. Dodawała też, że celem UE jest osiągnięcie pułapu produkcji 10 mln ton wodoru odnawialnego rocznie. W tym celu utworzony ma zostać Europejski Bank Wodoru, który zainwestuje w rozwój tego rynku 3 mld euro.
Z zielonymi inwestycjami związany jest także program NextGenerationEU. "Dotychczas państwom członkowskim wypłacono łącznie 100 mld euro. Oznacza to, że 700 mld euro wciąż jeszcze nie weszło w nasz obieg gospodarczy (...) Trzymajmy się zatem planu i zaprzęgnijmy te pieniądze do pracy" - apelowała.
Szefowa KE zapowiedziała także nowe reguły fiskalne, które mają odblokować inwestycje. Projekt ma zostać przedstawiony w październiku. Na razie wymieniła główne założenia, w tym: większą elastyczność co do metod redukcji zadłużenia, uproszczenie zasad, ale też ściślejsze monitorowanie realizacji projektów.
KE ma także przedstawić pakiet pomocy gospodarczej dla małych i średnich przedsiębiorstw, który obejmie między innymi jeden zbiór przepisów podatkowych dla przedsiębiorstw w Europie (tzw. BEFIT) oraz nowelizację dyrektywy w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach.
Wielkim wyzwaniem UE jest także niedobór pracowników we wszystkich branżach - od ochrony zdrowia po usługi i transport. Von der Leyen zapowiedziała nacisk na kształcenie, ale także otwieranie się na specjalistów z zagranicy oraz usprawnienie i przyspieszenie procesu uznawania w Unii kwalifikacji.
Wreszcie, zapowiedziała uniezależnianie się od Chin w pozyskiwaniu litu i metali ziem rzadkich dzięki umowom m.in. z Chile, Meksykiem i Nową Zelandią. Niebawem powstać ma także Europejski pakt w sprawie surowców krytycznych, a w przyszłości Europejski Fundusz na rzecz Suwerenności.
Ważną częścią przemowy von der Leyen było także wzmocnienie demokracji, w ramach którego wymieniła trzy obszary działania.
Po pierwsze, nawiązanie ściślejszej współpracy z krajami europejskimi, które są objęte procesem akcesyjnym, jak i tymi, które nie mają jeszcze statusu państw kandydujących.
Po drugie, bronienie się UE przed zagranicznymi autokratami, którzy poprzez dezinformację podważają demokratyczne wartości. Jako przykład podała zamknięty niedawno ośrodek badawczy, który w swoich publikach negował naruszenia praw człowieka w Chinach, a jak się okazało finansowany był przez chińskie podmioty.
"Takie kłamstwa to trucizna dla naszej demokracji. Dlatego wkrótce przedstawię pakiet na rzecz obrony demokracji. Dzięki niemu na światło dzienne wyjdą ukryte zagraniczne wpływy i podejrzane źródła finansowania. Nie pozwolimy, żeby konie trojańskie autokratów atakowały nasze demokracje od środka" - mówiła szefowa KE.
Po trzecie, zapowiedziała, że demokracji bronić trzeba też od środka. "Pragnę zapewnić: będziemy niezmiennie bronić niezależności sądownictwa. Będziemy chronić unijny budżet za pomocą systemu warunkowości" - precyzowała.
To było skierowane m.in. do Polski.
Oprócz tego KE zaproponuje też rozszerzenie prawnych środków do walki z korupcją, które obejmą nie tylko przekupstwo, ale też nielegalne wzbogacenie, płatną protekcję i nadużycie władzy.
Wreszcie, von der Leyen zaproponowała wpisanie solidarności międzypokoleniowej do traktatów, a także zwołanie Konwentu Europejskiego. Poprzedni Konwent odbył się 20 lat temu.
Na koniec szefowa KE przedstawiła zaproszone do Strasburga dwie działaczki z Polski - Magdalenę Morawik i Agnieszkę Anikin z Grupy Centrum, pomagające uchodźcom z Ukrainy.
"Dwie bezinteresowne młode kobiety z Polski. Gdy tylko usłyszały o pociągach pełnych uchodźców, pospieszyły na Dworzec Centralny w Warszawie. Zaczęły się organizować. Rozstawiły namiot, by pomóc jak największej liczbie osób. Zorganizowały żywność z supermarketów, zwróciły się do władz lokalnych o zapewnienie autobusów do punktów recepcyjnych. W ciągu kilku dni zebrały wokół siebie 3000 wolontariuszy, którzy pomagali przyjmować uchodźców 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.
Powitajmy je oklaskami i podziękujmy też wszystkim obywatelom Europy, którzy otworzyli swoje serca i swoje domy. To oni czynem pokazali, z czym Unia się identyfikuje i do czego dąży. Pokazali serce, charakter i solidarność. Pokazali wszystkim, co my Europejczycy możemy osiągnąć, jeżeli zjednoczymy się wokół wspólnej misji. To właśnie jest duch europejski. Unia, która jest silna jednością. Unia, która wspólnie pokonuje przeciwności" - mówiła von der Leyen.
Podczas debaty po wystąpieniu szefowej KE głos zabrała między innymi Beata Szydło. Była premier odniosła się do słów o przeoczonym ostrzeżeniu Polski i krajów bałtyckich na temat zagrożenia ze strony Rosji i Putina. "Dobrze, że te słowa padły, ale czy to rzeczywista refleksja? I czy na niej będziemy budować solidarność europejską?" - pytała.
Dodała też, że UE musi bronić demokracji, ale jeśli o wartościach i praworządności mówią "liberałowie i socjaliści z Francji i Niemiec", to znaczy, że chodzi im tak naprawdę o podporządkowanie sobie innych krajów. "Jaka demokracja? Taka demokracja, kiedy Manfred Weber wspiera Tuska i włącza się w kampanię wewnętrzną w Polsce?".
W sprawie Polski głos zabrał także Raffaele Fitto z grupy EKR, do której należą europosłowie PiS, dziękując dwóm aktywistkom, ale zaznaczając, że decyzja o przyjęciu uchodźców należy do rządów, w tym rządu polskiego. Za co należy im dziękować. "To jest prawdziwa jedność i nie trzeba się przy tym posługiwać ideologicznym narzędziem praworządności" - mówił. Fitto wszedł do europarlamentu z listy prawicowej partii Bracia Włosi.
W kontekście wewnętrznej obrony demokracji zdecydowanie częściej pojawiały się jednak odwołania do Węgier oraz rosnących w siłę ruchów skrajnej prawicy w innych krajach członkowskich.
"Stan naszej demokracji w tym momencie wydaje nam się tak równie kruchy, jak i nasza gospodarka. W Węgrzech panuje autokracja, w innych państwach skrajna prawica może przejąć władzę" - mówiła Iratxe García Pérez, przewodnicząca grupy Socjalistów i Demokratów. "Panie Weber, proszę przemyśleć rolę EPL w tym wszystkim. Trzeba skorygować ten kurs". (Manfred Weber jest szefem Europejskiej Partii Ludowej).
Stephane Séjourné z grupy Renew mówił z kolei, że podczas Konwentu Europejskiego poruszyć trzeba będzie możliwość zniesienia jednomyślności w podejmowaniu decyzji. Sugerował, że to ze względu na rządy w takich państwach jak Węgry ("Ani cent nie powinien trafić do Orbána"), Polska, czy "inne kraje wchodzące na ścieżkę niedemokratyczną, w tym Włochy".
"W moim kraju powstaje właśnie rząd z udziałem partii rasistowskich i prawicowych" - mówiła szwedzka europosłanka Malin Björk (GUE/ NGL). "Powstaje rząd partii, która nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy popiera Macrona, czy Putina".
Część eurodeputowanych wytykała Komisji mało zdecydowane działania na rzecz walki z rosnącymi cenami energii oraz z katastrofą klimatyczną. "Planeta płonie, a pani chce przelewać morze przy pomocy łyżeczki" - mówiła Manon Aubry (GUE/NGL).
Francuzka pokazała też wysoki rachunek za energię, jaki otrzymała jedna z rodzin i stwierdziła, że należy całkowicie zablokować ceny energii.
Von der Leyen przyznała, że wysokość tych rachunków jest nie do przyjęcia, ale... stwierdziła, że posłanka "powinna wysłać te rachunki do Moskwy, na Kreml".
Politycy konserwatywnych frakcji PE wytykali także szefowej KE pominięcie w swoim przemówieniu kwestii atomu.
"Komisja Europejska i Parlament Europejski latami sabotowały energię jądrową. Tymczasem wiatr i słońce są nieprzewidywalne" - mówi Robert Roos z EKR.
Jordan Bardella, francuski eurodeputowany z partii Marine Le Pen Zjednoczenie Narodowe, z grupy Tożsamość i Demokracja, stwierdził, że von der Leyen "prowadzi irracjonalną walkę z energią atomową pod wpływem Zielonych". "Obiecywała pani uniezależnienie od paliw kopalnych, a wtrąciła nas pani w ręce Rosji, USA, Chin i petromonarchii Półwyspu Arabskiego" - dodawał.
"To Bardella sympatyzuje od lat z Putinem" - odpowiadał mu Guy Verhofstadt. "Zjednoczenie Narodowe wspiera go, być może w ogóle jest na liście płac Rosji".
Antyeuropejską, za to prorosyjską wypowiedzią zaistniał Tamás Deutsch, poseł Fideszu, który stwierdził, że w UE panuje kryzys, a w Rosji nie. Dodawał też, że unijne sankcje doprowadzają do inflacji w UE, natomiast Rosja się na nich bogaci.
Całe wystąpienie Ursuli von der Leyen można zobaczyć tu:
Świat
Ursula von der Leyen
Komisja Europejska
Parlament Europejski VIII kadencji
Ukraina
wojna w Ukrainie
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze